Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Do opisania tego, co spotkało mnie na porodówce, skłonił mnie wpis użytkowniczki…

Do opisania tego, co spotkało mnie na porodówce, skłonił mnie wpis użytkowniczki Rossolek.

Wszystko dzieje się w krakowskim szpitalu, dokładnie rok temu, w 36 tyg. ciąży.

Tytułem wstępu: Ciąża przebiegała wzorcowo, ciśnienie książkowe, tylko waga szalała. Moja mała była bardzo ruchliwa, więc gdy w pewną niedzielę, nie czułam jej ruchów od rana, zaniepokoiłam się. Odprawiałam cuda na kiju, by ją trochę pobudzić, ale nie dało to większych rezultatów. Małżonek wieczorem podjął decyzję. Jedziemy na SOR, nie ma na co czekać.

1. Przyjęcie.
Rejestracja bardzo szybko i przejście do pań na wstępne rozpoznanie. Tu pojawiły się już pierwsze dopowiadania, że młoda (miałam 20 lat), że panikuje, że nie robiła wszystkiego jak powinna, ale ciśnienie troszkę za wysokie, to MOŻEMY zaprowadzić do ginekologa. Nie głaskać się tak po brzuchu, bo poród może wywołać!

2. Badanie.
Na badanie troszkę poczekaliśmy, ale to nie szkodzi. Badanie bardzo profesjonalne, delikatnie, nie mam zastrzeżeń. Znikome ilości wód płodowych, małe dziecko ok. 2 kg i skrócona szyjka macicy. Zostawiamy na patologii ciąży. Przejęły mnie pielęgniarki.
Jest godzina 22, pan mąż, niezwłocznie, ma opuścić teren szpitala. No trudno, buziak na pa pa, widzimy się rano.

3. Patologia ciąży (ok. godz. 24).
- My pani robiliśmy morfologię i badanie moczu?
- Nieee...
- No to szybciutko wstajemy. Jeszcze zmierzymy ciśnienie. Chce się pani sikać?

Ciśnienie na dwóch aparatach wskazało 170/100. Jeszcze raz badanie ginekologiczne i ok 1 w nocy zapada decyzja: Przechodzi pani na porodówkę. Proszę się zebrać z sali i idziemy. No to poszłam.

4. Porodówka.
Początek tam bardzo miły. Położna młoda, profesjonalna, rozmawia, stara się uspokoić jak się da.
Ja się rozsiadłam na fotelu, kroplówkę podpięli, ktg odpalone i słyszę serduszko mojego małego szkraba. Troszkę emocje opadły, pomiar ciśnienia daje wynik 210/120. Położna oczy jak pięć złotych, ja nie wiem o co chodzi, czuje się w miarę dobrze. Przychodzi badający mnie ginekolog szykujący się już do cesarki.
- Niestety, proszę pani czy zgadza się pani na cięcie cesarskie, ponieważ mamy 3.15 białka w moczu i stan przedrzucawkowy.

Tylko kiwnęłam głową. Podpisałam papiery, zadzwoniłam do męża i hejaaa...

Na sali z 15 osób. Mam się rozebrać do naga, mimo że lekarze (także studenci), to i tak wstyd jest. Anestezjolog mówi, że mam zdjąć obrączkę. Nie dam rady, od 4 miesięcy nie dam rady jej przesunąć nawet o milimetr. Napuchłam. Nie było tyle jeść. Ile waży? Ważę dużo 124 kg, przed ciążą było 100, ale przez ostatnie dwa miesiące bardzo puchłam, nie tyłam.

Zaczęły się dogadywania, o tym że nie patrzą kogo przyjmują, jak on ma mnie znieczulić, wzmianki o wielkości kosmosu, uśmieszki personelu, żarciki o otyłości itp.

Wyłączyłam się. Tylko płakałam. Potem pierwsze wkłucie, trzecie i za piątym zaskoczyło. Zasłonili, pokroili i o godz. 2:55 wyczekiwany płacz dziecka, 10 punktów. Ulżyło mi, pokazali mi małą na chwilkę i zabrali. Ja dalej płakałam. Było się tak nie spaść. Jak za dwa lata będzie ważyć mniej, to będzie cud.

Z następnego dnia nie pamiętam prawie nic. Wiem, że był mąż, rodzice i ktoś, jakaś kobieta, która następnego dnia zaczęła na mnie krzyczeć, gdyż dostałam spazmów, bo jako jedyna z siedmiu kobiet na sali pooperacyjnej nie dostałam dziecka, a ona była wczoraj i mi przecież mówiła, że z dzieckiem wszystko jest dobrze, tylko nie chce samo jeść. Tylko, że ja nie pamiętałam. Położna chciała albo nie chciała mnie uspokoić stwierdzeniem, że jak nie przestanę płakać, to w ogóle dziecka nie dostanę.

I tak trzy tygodnie w szpitalu. Ale to już byłoby za długo opisywać co się tam działo.

Podsumowując. Pierwsza ciąża, ja niedoświadczona, popełniałam różne błędy, szczególnie żywieniowe, ale człowiek uczy się na błędach. Mówią, że narodziny dziecka to magiczny moment, ale to nie ma nic wspólnego z magią. To cykl upokorzeń. Dopiero dziecko w dłoniach, to największy cud świata.

Porodówka

by ~MisiaIsia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar atheo
14 44

@antuan: niezależnie od płci jesteś bezmózgiem.

Odpowiedz
avatar katem
34 34

@antuan: To, że Cię przeraża jej waga to jedna sprawa, ale czy potrafiłabyś złośliwie docinać tej kobiecie z tego powodu i to w warunkach szpitalnych, gdy rodzi i dochodzi do siebie po porodzie?

Odpowiedz
avatar z_lasu
38 54

@antuan: Popatrz, i ktoś jej "zrobił" dziecko. A niektóre z niską wagą nie mogą sobie znaleźć faceta i są wiecznie nieszczęśliwe. Nie popieram otyłości. Ale tak samo nie podobają mi się u kobiet tatuaże, przekłute wargi, nosy i policzki. Tylko po pierwsze nic mi do tego, co ktoś robi ze swoim ciałem. Po drugie otyłość może mieć różne podłoża, chociażby długie przyjmowanie sterydów. I po trzecie - ona zawsze może schudnąć. Tobie raczej empatii nie przybędzie. I siłą rzeczy to ty jesteś w gorszej sytuacji. Bo pomimo szczupłego ciała masz ułomność, której nie da się wypracować.

Odpowiedz
avatar katzschen
14 32

Uwaga łamiąca wiadomość, brak empatii oznacza dokładnie to, co piszesz.

Odpowiedz
avatar z_lasu
22 36

@antuan: Właśnie widzę tę ogromną ilość empatii. Jesteś żałosna/y. Albo bardzo nieszczęśliwa/y. Z publicznych pieniędzy leczy się narkomanów, pijaków, palaczy, kierowców bez wyobraźni i wiele osób, które swoim zachowaniem przyczyniły się do swojej choroby. Więc dlaczego tak bardzo bolą cię osoby otyłe?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@antuan: owszem 100kg to zawsze bedzie otylosc, ale w zaleznosci od wzrostu, budowy ciala mozna nadal wygladac w miare normalnie, a nie jak kulka.

Odpowiedz
avatar katem
10 16

@antuan: A co Cię obchodzi czyjeś podejście do życia? Czy to Tobie szkodzi czyjaś otyłość? Może taka gruba osoba leczy się prywatnie, płacąc składki na ubezpieczenie zdrowotne? Poza tym nie wszystkie otyłe osoby chorują. A wypowiadanie się na temat cudzego wyglądu to zwyczajny brak dobrych manier, chamstwo i buractwo w jednym.

Odpowiedz
avatar mijanou
7 19

@antuan: Antuan, no nie da się mieć empatię dla jednych a nie mieć dla innych. Albo masz empatię albo nie bo empatia wybiórcza nie istnieje. Ja jestem palaczem, płacę podatki, więc jak coś to leczyć się będę ze swoich podatków.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@antuan: Człowieku. Nie tylko ty płacisz podatki. Jeżeli otyła czy paląca osoba płaci, to dlaczego ma być nie leczona?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@antuan: Ja mam 85kg przy wzroście 165. Lipa,ale codzienna aktywność, wiesz praca fizyczna i trzy kilometrowy spacer działa dziękczynnie na moją kondycję. Nie jem regularnie, nikt u mnie w domu nie je regularnie, obiad mam 3 razy w tygodniu max. Nie mam czasu i siły gotowac. Jestem cholernie rozregulowana. Wszystko przez poranne zmiany(wstaję o 4:00 rano bo mam na 6:00) muszę przejść na popołudniówki bo podnę.

Odpowiedz
avatar antuan
-2 10

@Day_Becomes_Night: hmm, kumam. Fakt, nieregularne jedzenie i brak normalnych ciepłych posiłków (obiady, kolacje) tylko takie jedzenie na raty i podjadanie to katastrofa dla zdrowia i figury. Znajdź ciut siły na przygotowanie posiłku, żeby zjeść o konkretnej, powtarzalnej porze, a będą wyniki :)

Odpowiedz
avatar 0303
1 5

@SaraRajker: Osobo jesteś pusta jak dzwon, tylko serce bije.. W ciąży kobiety puchną!!! Hormony robią swoje i m.in. woda się zatrzymuje w organizmie i nie ma siły żeby zeszła chociażby odstawić sól na 10 miesięcy. Po ciąży trzeba miesięcy by unormowała się gospodarka hormonalna a co za tym idzie także wydalanie wody.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@antuan: To nie jest takie proste

Odpowiedz
avatar no_serious
19 23

Po raz kolejny pytam: zgłosiłaś to gdzieś autorko czy odpuściłaś? Jeśli odpuściłaś narażasz na to samo kolejne pacjentki.

Odpowiedz
avatar LittleM
20 24

@no_serious: U mnie też w czasie porodu były masakryczne nieprawidłowości. Nic z tym nie zrobiłam. Dlaczego? Cóż, prawnik odradził. Bo nie mam na nie żadnych dowodów. Co najmniej połowy z tego co działo się w szpitalu nie jest nigdzie udokumentowane. W wypisie nie ma nic o podanej mi oksytocynie, ani słowa o lekarce leżącej mi na brzuchu, zepsutym próżniociągu, itp. Nie mówiąc o tym, że to mąż mierzył mi ciśnienie i latał za położnymi kiedy sięgnęło 90/50. Papug stwierdził, że możemy robić aferę, ale tylko jeśli mamy nadmiar pieniędzy z którymi nie wiemy co zrobić. Nie mamy.

Odpowiedz
avatar no_serious
-2 22

@LittleM: Dlaczego słuchasz kogoś kogo nie szanujesz? Bo nazywanie kogoś Papugiem/ Papugą niezbyt miłe jest. Cóż, nikt nie mówi aby od razu iść do sądu: może chociaż pismo do Izby Lekarskiej?

Odpowiedz
avatar LittleM
9 13

@no_serious: Człowieka bardzo szanuję. W końcu mógł mi powiedzieć, że spróbujemy i do końca świata ciągnąć pieniądze. A słowa Papug, sam używał w odniesieniu do siebie.

Odpowiedz
avatar elysiia
33 33

@Littlefingers_Throat: ale autorka nie prosi o rozgrzeszenie. wie, że nie postępowała mądrze, stwierdziła nawet, że wyciągnęła z tego wnioski na przyszłość. ale jakkolwiek by nie postąpiła to nie daje lekarzom prawa, by z niej kpić a pielęgniarkom by grozić, że "wcale dziecka nie dostanie". i to jest piekielne.

Odpowiedz
avatar Crook
7 19

@Littlefingers_Throat: miałam napisać, że jesteś głupia, ale tak nie napiszę, bo to nie jest głupota. Jesteś po prostu wredna. Wyobrażam sobie, ile dziewczynę musiało kosztować psychicznie przyznanie się publicznie do swojej wagi, a ty próbujesz ją jeszcze zdołować. Lepiej ci przez to? ...Wstydź się!

Odpowiedz
avatar mijanou
6 14

@Littlefingers_Throat: oczywiście, że Autorka popełniała "błędy żywieniowe". Ale czy opisana przez nią sytuacja (porodówka, zagrożenie zdrowia, przypuszczalny stan przedrzucawkowy) to jest miejsce i czas na złośliwe komentowanie nadwagi pacjentki i na heheszki z tego powodu?

Odpowiedz
avatar Littlefingers_Throat
2 12

@Crook: co w mojej wypowiedzi tak bardzo cię oburzyło, że aż postanowiłaś mnie obrazić? Czyżby autorka sama nie przyznała, że jej nadwaga była spowodowana obżarstwem? Nie chorobą, nie genami, ale "błędami żywieniowymi", co poskutkowało komplikacjami przy porodzie. Zachowanie personelu szpitalnego pomijam, bo było bezsprzecznie piekielne.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
9 9

"jedz, jedz. W ciąży musisz jeść za dwoje." Ileż razy ja to już słyszałem skierowane do wielu kobiet w ciąży. A przecież starsze matki/babki/ciotki/kuzynki wieloródki wiedzą lepiej. Bo one takie zdrowe dzieci odchowały.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-3 9

@vonKlauS: tak i walnąć kielicha na rozrzedzenie krwi. Mózg tak obrósł tłuszczem, że sam myśleć bie potrafi?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 13

Gdzie to zgłosiłaś? Nie zgłaszanie to egoizm

Odpowiedz
avatar Crook
7 23

Czytam te komentarze i pierwszy raz myślę sobie, że ... naprawdę niektórzy z was są piekielni. Co was obchodzi ile dziewczyna waży i jak wygląda? To nie wasz problem, tylko jej! Jakby miała widoczne inwalidztwo albo inny defekt, to byłoby wam wstyd się wtrącać, ale jak gruba to można? Każdy z nas z jakichś powodów może być skarcony, że "niby dlaczego leczy się za nasze pieniądze"! Ten za gruby, tamten pije, pali, ktoś czasem ćpa, jeden uprawia wyczynowo sport, drugi jest wariatem za kółkiem, kolejny jest lekomanem, ktoś ma depresję... NIKT nie jest idealny! Zacznijcie od siebie - naprawiajcie swoje życie, walczcie ze swoimi wadami i odpiep..cie się od dziewczyny! A tobie, MisiaIsia, życzę powodzenia, wygrania walki ze swoimi upiorami. Nie przejmuj się dziewczyno kretyńskimi komentarzami, bo ci, co cię tak krytykują tylko pokazują swoje kompleksy. Bo - na tle kogoś "gorszego", kogo można łatwo krytykować - oni sobie sami wydają się lepsi. Tylko biedni nie wiedzą, że to tak nie działa - oni ci po prostu zazdroszczą: mimo, że jesteś gruba, masz kochającego męża, fajnego dzieciaszka - oni nie mają nic, tylko swoje ego... Trzymam kciuki za ciebie, a tych krytykantów całkiem olej i zapomnij wszystko co złe. Masz teraz czym się radować i tym żyj...

Odpowiedz
avatar ZjemTwojeCiastko
0 20

@Crook: Wszystko z Tobą w porządku? Na jakiej podstawie stwierdzasz, że osoby krytykujące tuszę autorki mają jakieś kompleksy? Niby czego mają jej zazdrościć? W dzisiejszych czasach, gdy dostęp do różnorakich diet i aktywności fizycznych jest na wyciągnięcie ręki, takie zaniedbanie samej siebie dziwią i nie ma w tym nic złego. Autorka powinna pomyśleć o swoim zdrowiu, które wystawia na ciężką próbę i o dziecku, które może za kilka lat zostać półsierotą.

Odpowiedz
avatar Gohondieli
5 23

Nie wysłał się ŻADEN mój komentarz, więc napiszę jeszcze raz, ale zbiorczo. Najpierw @Crook: Jak ja uwielbiam myślenie "krytykuje=zazdrości/leczy kompleksy". No nie, to tak nie działa. Nie każdy, kto coś skrytykuje, albo ośmieli się mieć swoje zdanie, jest hejterem bez życia/empatii/czegokolwiek innego. Niektórzy po prostu nie boją się powiedzieć, co myślą (szok, co?). A już tekst "oni nie mają nic, tylko swoje ego" jest tak żałosny, że nie wiem, czy walić głową w biurko, czy się śmiać. Skąd Ty to możesz wiedzieć, dziewczyno? Może jeszcze wiesz, kto ile płaci za prąd? (A tak między nami - nie stawia się przecinka między "mimo" a "że".) Nie bronię osób, które dogryzają/uprzykrzają życie ludziom w jakikolwiek sposób odmiennym. Nie powinno tak być i to nie podlega dyskusji. Muszę jednak przyznać, że śmieszą mnie niektóre komentarze obrońców (a śmiać się mogę, bo sama jestem gruba :)). Zacznijmy od tego, że zarówno antuan, jak i Littlefingers_Throat mają po części rację. Autorka ważyła bardzo dużo przed ciążą, a przytyła (tak, MisiaIsia, PRZYTYŁAŚ, a nie napuchłaś) jeszcze 24 kg w trakcie ciąży i to na własne życzenie, jak sama przyznała w ostatnim akapicie, więc jej żale tutaj są nie na miejscu. Nie widziała, co się z nią dzieje przez kilka miesięcy? Czy może powiedziała sobie "eee, przytyłam dwajścia kilo, ale to ciąża, to normalne"? No dajcie spokój. I, Crook, może właśnie przyznanie się do "swojej wagi" da MisiIsi do zrozumienia, że pora coś ze sobą zrobić. Tym bardziej, że wstydziła się rozebrać nawet przed lekarzem. I proszę mi tu nie wciskać, że może jest chora, może coś tam, gdzieś tam. Zaraz się okaże, że wszyscy grubi ludzie przyjmują hormony i leki powodujące tycie, a wiadomo, że tak nie jest. Pewnie, MisiaIsia może być chora. I owszem, są choroby, na które nic się nie poradzi, ale są też takie, gdzie trzeba po prostu przyjmować odpowiednie leki, nie żreć tego, czego się nie powinno, słuchać lekarzy i samemu ruszyć dupę sprzed telewizora, chociaż czasem trzeba ruszać długo i intensywnie, żeby był jakiś efekt. Naprawdę, bardzo często się da, tylko choroby stają się wymówką, nie tylko dla chorych, ale też dla społeczeństwa, bo chora osoba, żeby schudnąć często musi włożyć 10 razy więcej wysiłku w ćwiczenia/poprawę stylu życia, niż osoba zdrowa. Co innego ludzie, którym bycie grubym pasuje. Niech wyglądają jak tam sobie chcą, mi nic do tego, krzywdy mi tym nie robią. Jednak myślę, że oni się swojego ciała nie wstydzą. Tak czy inaczej, zarówno ludzie grubi, jak i chudzi, palacze, często alkoholicy i narkomani płacą składki - mają więc prawo iść do lekarza, nawet jeśli choroba jest spowodowana ich "przypadłością". Albo głupotą ("eee, Mietek, ja nie połknę? Daj mnie ten śrubokręt!"). Wszystko jedno. Płacą, więc mają. Jakby nie płacili, to pewnie by dostali ładny rachunek za leczenie. Swoją drogą, co do tej dyskusji o empatii - można się wczuć, a przy tym skrytykować. Jak najbardziej potrafię sobie wyobrazić np. ból rodzica po stracie dziecka. Nie znaczy, to jednak, że pogłaszczę go po główce (rodzica, nie dziecko) i powiem "nie martw się, nic się nie stało", jeśli się okaże, że dziecko wpadło pod samochód, bo matka była zajęta plotkami. Tutaj analogicznie - to co spotkało autorkę było bardzo przykre i współczuję jej z całego serca, ale to tycie w ciąży to jej wina i nie ma sensu tego usprawiedliwiać. MisiaIsia nie powinna zostać potraktowana w taki sposób, jak opisany w historii - to oczywiste i nie wymaga komentarza, miała w końcu do czynienia z profesjonalistami, że tak to ujmę. Swoje myśli powinni zostawić dla siebie, a nie dzielić się nimi z pacjentką. Ale tak się zastanawiam... Uwaga anestezjologa była chyba celna, skoro znieczulić udało się za którymś tam razem? Jest tu ktoś, kto mógłby powiedzieć, jak jest z tymi znieczuleniami? Bo przyznam, że ja kiedyś też słyszałam, że znieczulenie działa różnie i zależy to od masy ciała. Dalej, co to w ogóle znaczy "nie dostaniesz dziecka"? Co to za groźby w ogóle? Za samo

Odpowiedz
avatar Gohondieli
9 9

Za samo to pielęgniarka powinna wylecieć na zbity pysk. Rozumiem, że kobieta krótko po porodzie i miłych przejściach z pielęgniarkami nie tylko nie ma siły się kłócić, a nawet jest tak wszystkim wykończona, że pozostaje tylko płacz, ale taki stan nie trwa wiecznie. Jak się dojdzie do siebie, to należy złożyć skargi i odpowiednio się wszystkim zająć, a zanim się dojdzie, to od takich spraw masz autorko męża. Powinnaś mu o wszystkim powiedzieć i on powinien to załatwić. Podsumowując - osoby opisane w historii są piekielne. Autorko, NAPRAWDĘ powinnaś coś z tym zrobić, bo tak być nie może. Ci ludzie nie są od komentowania wyglądu pacjenta w chamski sposób, są od tego, żeby pomóc. Jeśli możesz, to zajmij się tym, bo jeśli tego nie zrobisz, to istnieje ogromna szansa, że inne kobiety zostaną potraktowane tak, jak Ty. Nie odpuszczaj. A dziecku życzę wszystkiego dobrego. I tak, wiem, ten komentarz to po prostu chaos. No przepraszam.

Odpowiedz
avatar zoria
1 3

@Gohondieli: to ja tylko powiem, że w końcówce ciąży ważyłam 20 kg więcej niż na jej początku. Po urodzeniu córki (4,5 kg) do rana ważyłam 13 kg mniej. Jeszcze nie słyszłam, żeby się dało tak szybko schudnąc po przytyciu.

Odpowiedz
avatar oggie
-1 1

Zoria to samo chciałam napisać. Przytyłam 22 kg. 3 dni po porodzie miałam 18 kg mniej... Najszybsza dieta świata :)

Odpowiedz
avatar elysiia
7 9

@Shineoff: No właśnie, słowo - klucz: zazwyczaj. A jak nie jest planowana? Wpadka, cokolwiek. Czy wtedy jest automatyczne przyzwolenie z Twojej strony, by potraktowali dowolną kobietę jak autorkę, bo ciąża nie była zaplanowana i nie zostały odłożone pieniądze? Tak nieludzko i okrutnie.. Tylko dlatego, że nie "poszedł prywatnie" to taką kobietę odczłowiecza jakoś? Wytłumacz mi, bo tego nie pojmę.

Odpowiedz
avatar Malibu
6 8

@Shineoff: Może w ogole powinniśmy płacic na służbę zdrowia i z niej nie korzystać bo wiadomo, że prywatna lepsza?

Odpowiedz
avatar antuan
2 2

@Malibu: przecież za nią płacimy. 290zł miesięcznie. I mało kto z niej korzysta (kilka miechów oczekiwania na zabieg/wizytę).

Odpowiedz
avatar Shineoff
-4 4

@elysiia: Za głupotę i nieodpowiedzialność się płaci. Albo pieniędzmi, albo nadszarpniętym ego. @Malibu: No, myślę, że większość osób tak robi. Ba, nawet wysunęłabym stwierdzenie, że spora część osób korzystających z opieki zdrowotnej na nią NIE płaci (bo np. siedzi na zasiłku, albo opłaca za nich składki inny pracujący członek rodziny). Państwowa służba zdrowia zawsze będzie niedofinansowana (co wynika ze zidiociałego systemu płacenia składek tudzież rozbuchanej administracji), a co za tym idzie wielu pracowników nie będzie miłych i uśmiechniętych. Nawet osoba z powołaniem może się zniechęcić, jak za ciężką i odpowiedzialną pracę zarabia tyle, co np. pani w okienku w urzędzie, która przybija pieczątki przez 8 godzin dziennie. Do tego jeszcze dochodzi fakt, iż w prywatnej opiece medycznej każdy stara się jak może, bo pacjent jest ich KLIENTEM, więc oczywistym jest, że im bardzo zależy na pacjentach, bo przynoszą oni pieniądze. Dla szpitala państwowego taki pacjent jest obciążeniem i wrzodem na d..., więc też nic dziwnego, że ich traktują.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
7 7

@Shineoff: Jak mi się coś nie podoba w publicznej służbie zdrowia, to mam za każdym razem iść prywatnie? To po co ja płacę na NFZ jakieś pieniądze? To nie ludzie powinni iść do prywatnych tylko piętnować takie zachowanie lekarzy/pielęgniarek w publicznych szpitalach, a może w końcu coś się zmieni.

Odpowiedz
avatar elysiia
0 0

@Shineoff: czyli zdarzenia losowe to głupota albo nieodpowiedzialność. bo zakładam, że masz więcej niż 12 lat i wiesz, że żadna metoda (z podwiązaniem nasieniowodów włącznie) antykoncepcji nie daje 100% pewności, że niepożądana ciąża się nie zdarzy. Moja mama jest pielęgniarką. nie pracowała co prawda jako położna, ale na noworodkach spędziła większość swojej kariery. potem na oiomie. i mimo, że zarabiała jak zarabiają 'piguły' dziś to i tak nie wyobraża sobie takiego zachowania. nie tylko w stosunku do pacjenta, ale drugiego człowieka w ogóle. więc nie mierz wszystkich swoją nędzną miarą. personel jest niedostatecznie wynagradzany i to fakt, ale to nie jest powód, by przestać być człowiekiem.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
4 6

Pamiętam swój poród. Po nim (nie życzę nikomu takiej położnej, choć natura też zbyt łaskawie mnie nie potraktowała, ale nie będę o tym pisać) rozumiem większość kobiet, które po jednym dziecku mówią, że one już nigdy więcej nie chcą rodzić. Ja pomimo bardzo złych wspomnień nie mam traumy, twarda jestem i chcę jeszcze raz (dziecko, rodzić niekoniecznie, ale jednego bez drugiego się nie da) :D

Odpowiedz
avatar b_b
5 13

Ja pierd*le. Jedyny komentarz po przeczytaniu tej gownoburzy. Autorko trzymaj się , masz już dla kogo żyć i ogromny powód aby o siebie walczyć. Trzymam kciuki.

Odpowiedz
avatar faer
-1 1

Autorko bardzo ci współczuję w całej sytuacji, zachowanie personelu było haniebne. Nie tak powinni zachowywać się profesjonaliści. Mam nadzieję, że doszłaś do siebie po tak przykrych przeżyciach, i że ty i twoje dziecko czujecie się już lepiej :) Ale mam jedną uwagę zarówno do autorki jak i do komentujących - na porodówce oraz patologii ciąży nie ma pielęgniarek. Tam pracują położne. Na piekielnych jest masa strasznych opowieści z porodówek i zawsze, powtarzam ZAWSZE spotykam się z zarzutami o chamstwo czy brak profesjonalizmu ze strony pielęgniarek. A one mogą pracować tylko i wyłącznie na neonatologii. Na ginekologiczno-położniczym, patologii ciąży i porodówce ich nie ma. Już i tak (zasłużenie i nie) dostają po d***e, więc nie dokładajmy historii, które nie miały prawa się zdarzyć, a które negatywnie odbijają się na tej grupie zawodowej.

Odpowiedz
Udostępnij