Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o ciotce i kuzynce. Ciotka ma lat ponad 60, a kuzynka…

Historia o ciotce i kuzynce. Ciotka ma lat ponad 60, a kuzynka (czyli jej córka, nazwijmy ją Zosia) ponad 40.

Zosia nie mogła za bardzo wychodzić z domu. Gdy próbowała, słyszała od ciotki wyrzuty typu "ty idziesz się bawić, a ja tu muszę siedzieć sama" (wuj zmarł już dawno temu, Zosia z tego co wiem była wtedy nastolatką). Poddawała się więc i siedziała w domu.

Minęło trochę czasu, Zosia dorosła i postanowiła poszukać pracy. Gdy udało jej się gdzieś zatrudnić, ciotka okropnie się oburzyła. Jak to tak? Na pół dnia ją będzie zostawiać? Poszła więc do miejsca pracy Zosi, zrobiła karczemną awanturę i doprowadziła w ten sposób do jej zwolnienia. Zosia od tamtej pory już pracy nie szukała.

Kilka lat temu siostra i szwagier odwiedzali rodzinę bliższą i dalszą w celu rozdania zaproszeń na ślub. U ciotki i kuzynki byłam z nimi również ja. Ciotka podziękowała za zaproszenie i powiedziała, że nie przyjadą, bo "nie mają zdrowia". Zosia siedziała i nie odezwała się ani słowem. Na ślubie nie pojawiła się żadna z nich.

Zosia przez cały czas mieszka z ciotką. Nie wyszła za mąż, nie ma własnych dzieci. Od lat cierpi na depresję. A ciotka do tej pory nie rozumie, że zniszczyła córce życie.

ciotka

by TaDziewczyna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Issander
41 41

@fenek: W relacji rodzic-dziecko ciężko mówić o tym, żeby dziecko było w takiej sytuacji jak opisana dobrowolnie, podczas gdy rodzic miał znaczny wpływ na kształtowanie jego osobowości...

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
26 28

@fenek: Zosia po prostu zawsze była bardzo uległa. Ciotka zawsze potrafiła ją podejść i wyciągnąć odpowiedni kaliber. A to że sama się boi, a to że źle się czuje i kuzynka koniecznie musi się nią zająć. I tak latka leciały. Powiem tak: gdyby Zosi taka sytuacja odpowiadała, nie wpadłaby w depresję. W czasie odwiedzin widać jak bardzo jest stłamszona i zwyczajnie nauczona nie mieć własnego zdania.

Odpowiedz
avatar paski
17 17

@fenek: Trudno oceniać tą sytuację jednoznacznie, mamy tak mało informacji. Nie wiem czy kojarzysz ale są takie matki/teściowe - manipulantki, które chcą ustawiać całą rodzinę a jak coś pójdzie nie po ich myśli to natychmiast piekło na cały dom bo ona umiera albo pójdzie się zabić przez was, niewdzięcznicy itd. koszmar. Słabsze psychicznie dzieci niestety mają przesrane. A dzieci takich osób często są właśnie słabsze psychicznie (albo przynajmniej jedno z dzieci) bo są od malutkiego wychowywane w takiej atmosferze. Ja znam podobny przypadek z własnej rodziny i córka takiej kobiety, całe życie podporządkowująca pod matkę, też miała ok. 40 lat gdy postanowiła się "uwolnić". Wychodziła z tego uzależnienia długo, przy pomocy antydepresantów od psychiatry oraz terapii u psychologa, sama by chyba nie dała rady. Nie wiadomo z czym mamy do czynienia w tej historii, na dwoje babka wróżyła - może być tak jak Ty mówisz, Zosi jest wygodnie życ na utrzymaniu mamy, nie musi nic robić. Ale może to być też sytuacja podobna do opisanej przeze mnie, zwłaszcza, ze pod koniec historii jest zdanie "Od lat cierpi na depresję" więc mogła równie dobrze po bezowocnych próbach usamodzielnienia po prostu się poddać i przyjąć, że taki jej marny los, bo nie miała wystarczająco silnego charakteru, żeby się postawić.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
19 21

@fenek: Nie miej oceny binarnej. Chyba mamy dziś wystarczająco wiele informacji o ludzkiej psychice by wiedzieć, że takie rzeczy nigdy nie są proste. Ludzie są różni. Mają różną psychikę i są w różnym stopniu podatni na pewne aspekty. Wyjaśnień tego zjawiska jakim jest sytuacja Zosi może być multum. A jednym z nich może być w istocie to, że Zośka mogła być przez matkę "niszczona" od dziecka. Uwierz, że jest to jak najbardziej możliwe, że dorosła osoba nie jest w stanie się od tego odciąć, lub po prostu nie umie. Jej sytuacja jest dla niej "normalna", a wszelkie przebłyski były skutecznie tłamszone. Prawda, część osób jest w stanie się zbuntować. Lecz często potrzebują jakiejś pomocy z zewnątrz (zobaczenie innych wzorców, przyjaciele, chłopak/dziewczyna itp.), czasami kogoś normalnego z wewnątrz (np. jeśli matka jest je*nięta, to jej przeciwwagą może być ojciec, lub inny przedstawiciel rodziny komu los danej osoby nie jest obojętny). Wyjście samemu z takich sytuacji zdarza się rzadko, bo i nie każdy ma wystarczająco dużą "odporność", samozaparcie, albo warunki. Najgorsze jest jednak to, że nawet jak ktoś ucieknie to "zaszczepione" myśli i problemy nadal gdzieś tam mogą siedzieć. Im człowiek starszy tym wyraźniej się one przebijają. Niestety kształtowanie dziecka w trakcie jego dojrzewania jest kluczowe bo chłonie wszystko jak gąbka. I możesz takiej osobie mówić, że coś jest nie tak, bywa, że taka osoba to wie, ale to wciąż gdzieś tam w niej siedzi. Mam do czynienia z rodzinami gdzie takie pranie mózgu od dziecka zbiera spore żniwa. Nie wiem, czy to wytłumaczenie jest w tym przypadku słuszne. Możliwe, że nie. Możesz racje masz Ty. A może to być coś zupełnie innego. Chciałam Cię tylko uświadomić, że to po prostu jest możliwe mimo iż mamy tu do czynienia z dorosłą, zdawałoby się samodzielnie myślącą, osobą.

Odpowiedz
avatar malami1001
17 17

@fenek: Jeżeli Zosia od urodzenia była w ten sposób manipulowana przez matkę, do tego nie mogła wychodzić z domu, a co za tym idzie nie spotykała się z ludźmi, nie miała szans zobaczyć, że istnieje jakieś inne życie poza domem i matką. A skoro nie udało jej się zobaczyć jak żyją inni nie zna innego życia niż to, które ma, więc uważa, że nie ma potrzeby zmian mimo, że czuje się ze swoim życiem źle i cierpi na depresję. Wie, że coś jest nie tak ale zupełnie nie wie co, żyjąc cały czas w gnoju nie zna innego smrodu niż smród tego gnoju. Dokładnie to samo dzieje się w przypadku kobiet, które całe swoje życie spędziły w rodzinie przemocowo-alkholowej i podświadomie wybierają takiego partnera, z którym stworzą związek przemocowo-alkoholowy - one nie znają innego życia, nie miały innych wzorców, więc podświadomie wybierają to, co już znają choć mogą pragnąć związku opartego na szacunku - to się dzieje poza człowiekiem, schematy ludzkiego myślenia są automatyczne i jeśli ktoś takiej osoby nie wyciągnie z bagna poprzez psychoterapię dalej będzie brnął w ślepą uliczkę. I nie strzelaj teraz tekstami, że taka Zosia widziała w szkole, że inne dzieci mogą to czy tamto, bo co innego spędzać w szkole te 8 godzin i wchodzić w dość płytkie, szczenięce relacje, a co innego spędzać resztę doby z matką chorą psychicznie, od której zależy całe twoje życie. Zosia nie zna innego życia i nie ważne czy ma 15 czy 50 lat, jest zmanipulowana, wrzucona w schemat, który będzie powtarzać tak długo, aż trafi na naprawdę dobrą terapię i ktoś otworzy jej oczy, że była w patologicznej rodzinie. Patologia to nie tylko przemoc fizyczna i alkohol ale również przemoc psychiczna, która tutaj ewidentnie miała miejsce. Matka "stworzyła" sobie opiekunkę i towarzyszkę życia (zamiast partnera, męża), zatruła dziecko własnymi lękami, zrobiła z niej kukłę, która na starość ma jej podać szklankę wody, nie wychowała dziecka tylko swoją własność. Zosia "działa" na wdrukowanych schematach, nie wie, że to właśnie te schematy są powodem jej depresji i dopóki nie zacznie się leczyć nigdy nie zmieni swojej sytuacji. Jednak skoro Zosia nie wie dlaczego czuje się źle trzeba tylko liczyć na jakąś dobrą duszę, która być może porozmawia z nią i podpowie jakąś terapię czy inną formę leczenia.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
10 12

@fenek: Lekarzem nie jestem, ale niektóre rzeczy potrafią być po prostu oczywiste. Na przykład gdy z nosa leci ci biała, żółta lub zielona wydzielina nie potrzebujesz lekarza, który powie że to katar. Kuzynka np. tygodniami potrafiła nie wychodzić z łóżka czy nawet się nie myć, bo twierdziła, że po co? Podobno była nawet próba samobójcza, ale tutaj nie znam szczegółów. Psychologa czy psychiatry nie było, bo ciotka takich rzeczy nie uznaje. Jeśli to ci poprawi humor to wmawiaj sobie, że konfabuluję, wyolbrzymiam czy co tam jeszcze, ale chyba jednak długoletnie obserwacje całej rodziny, w tym mojej mamy (która nawiasem mówiąc jest pedagogiem, więc coś tam jednak o psychologii wie) są bliżej prawdy niż paplanina i wymysły anonimowej osoby z internetu.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
9 11

@fenek: Po pierwsze, skąd wiesz, że nikt nie próbował jakoś pomóc Zosi? A podobno ja konfabuluję... Po drugie, masz rację, obwiniaj o całą sytuację kogoś, kto przez sporą część opisanego czasu w ogóle nie istniał, a później był zbyt mały, żeby z nim o tym rozmawiano, bo i tak nic by nie zrozumiał, a obecnie zostałby potraktowany jak druga "przeokrutna" opisywana przez ciebie osoba, czyli jak gówniara, która ma nic nie mówić, bo nic o życiu nie wie, a zwłaszcza o ciężkiej chorobie ciotki, przy której ktoś musi być. Już się dowartościowałeś czy jeszcze masz mi coś do zarzucenia?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
5 5

@fenek: W moim komentarzu do Ciebie jedynie chciałam Ci wytłumaczyć, że istnieje możliwość całkowitego zmanipulowania i prania mózgu. Że takie ubezwłasnowolnienie dorosłej osoby nie jest oderwane od rzeczywistości. A nie, że to na 100% było to.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
7 13

@fenek: A skąd wniosek, że nikt nic nie robi lub nie próbował robić? "...opisując czyjeś 40 letnie życie należy opisać je dokładnie..." - ty tak serio? To jest portal z piekielnymi historiami czy przesłuchanie? Chyba coś ci się pomyliło. Poza tym, równie dobrze ja mogę zacząć mieć pretensje do ciebie, że skoro znasz sytuację to dlaczego siedzisz na dupie i wymądrzasz się w internecie zamiast pomóc? W tym momencie według twoich kryteriów ty również jesteś współwinny.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
5 11

@fenek: Nie wypadałoby, bo to portal o piekielnościach a nie o próbach pomocy. W ocenie piekielności sytuacji nie było to potrzebne, więc o tym nie napisałam. No dobrze, ale skoro jest ci to do życia niezbędne to proszę bardzo: ciotka nie potrafiła nigdy przyjąć krytyki, gdy ktoś jej cokolwiek zarzucił urządzała awanturę i izolowała się od danej osoby. Kuzynka jak zwykle po prostu siedziała ze spuszczoną głową, nic nie mówiła i słuchała tylko matki. Poza tym, ciotka jako najstarsza nigdy nie traktowała poważnie słów reszty rodzeństwa. Żeby cokolwiek zrobić trzeba byłoby dosłownie porwać Zosię i ukryć ją, żeby matka jej nie znalazła. Widzisz, a skąd pomysł, że kuzynka ufa mi albo reszcie rodziny? Od kiedy pamiętam ciotka jadąc do kogoś w odwiedziny nigdy Zosi nie zabierała, nie pamiętam też, żebyśmy kiedykolwiek zostali do niej zaproszeni. Bywaliśmy u nich przy okazji, gdy odwiedziła nas któraś dalej mieszkająca ciocia i chciała również odwiedzić ciotkę, gdy byliśmy w pobliżu lub we wspomnianym przypadku z zaproszeniem. Zosia prawie się nie odzywała. Osobiście widziałam ją ostatnio kilka lat temu, być może nawet nie poznałaby mnie na ulicy. Prawdopodobieństwo na to, że by mi zaufała jest mniej więcej takie jak gdyby miała zaufać obcej osobie. Widzisz, zarzucasz mi lenistwo, wygodnictwo i niedbalstwo, a sam właśnie się wykręcasz. Mógłbyś zapytać mnie o adres w wiadomości prywatnej, również mógłbyś coś z tym zrobić, ale twierdzisz, że ciebie to nie dotyczy. Ale wszyscy inni tacy źli bo nic nie robią.

Odpowiedz
avatar fenek
-2 4

@TaDziewczyna: Chciałbym uświadomić każdemu kto doszedł to tego momentu i przeczytał powyższe treści, że wyszło na moje. Niestety nie dostałem ani numeru telefonu, ani adresu :) Dziwne, prawda? A teraz bardziej merytorycznie - rodziny są różne. Ludzie są różni. My też mieliśmy w rodzinie trudne sytuacje, ale moi rodzice nie zostawili kuzynki na pastwę jej rodziny. Nikt nie mówił, że to dobre. "Nie dało się" to idiotyczna wymówka. Owszem, dało. Co robili twoi rodzice, kiedy starsza siostra twojej matki straciła męża i została sama z córką? Poświęcali jej czas? Wątpię. I nawet teraz można wziąć się do roboty, a nie płakać w necie.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
0 4

@fenek: A ja chciałabym przypomnieć, że po zmianie wyglądu piekielnych nie dostaje się powiadomień o nowych wiadomościach. Więc tak mój drogi kolego się nie popisuj, bo nie widziałam żadnej prywatnej wiadomości. Czasami nie da się pomóc jeśli ktoś tej pomocy nie chce, a wręcz broni się przed nią rękami i nogami. Rzeczywiście, moi rodzice nie pomogli ciotce i kuzynce, bo... w ogóle się nie znali. Między moją mamą a ciotką jest około 20 lat różnicy. Mama jest niewiele starsza od kuzynki. Mogła co najwyżej pomagać ciotce w gospodarstwie, co zresztą robiła. No ale przecież ty wiesz lepiej jak było, prawda? I znowu, kto powiedział, że nikt nic nie próbuje w tej sprawie zrobić? Czyżby znowu wytłumaczenie pt. "bo nie opisałaś"? Śmieszne. PS: Nie czytałam jeszcze wiadomości, ale skoro jak widać wysłałeś ją "pod publiczkę", nie podam ci kontaktu. Jeszcze i to byś upublicznił patrząc na twoje zachowanie.

Odpowiedz
avatar fenek
-2 4

@TaDziewczyna: Masz problemy z logicznym myśleniem, koleżanko. To może okazać się problematyczne. Nie, nie wiem jak było. Skąd mam wiedzieć? Nie znam was. Ale jeżeli w historii o złodzieju nie wspominam np. że kradł jedzenie dla swoich dzieci, a mam taką wiedzę to dokonuję przekłamania. Tak jak ty. A raczej ty nie kłamiesz - was to nie interesuje. Gdzieś mam 20 lat różnicy i inne twoje urojone problemy. Ktoś źle wychował dzieci, które się sobą nie interesowały i jak widać te dzieci też wychowują nie najlepiej. Ty jesteś głupiutka, buńczuczna i dręczona wyrzutami sumienia, a Zosia to już wiadomo... To proste. JEŻELI W JAKIEJŚ RODZINIE KTOŚ ZOSTAŁ TAK PSYCHICZNIE ZAMĘCZONY, TO WINNA JEST TEMU RODZINA. Koniec tematu. Twoi starzy też są za to odpowiedzialni, a skoro nie masz już 3 lat to możesz pomóc zamiast pisać bzdury na forum.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
1 3

@fenek: Oczywiście kolego, ty wiesz najlepiej jak było. Osoba, która tego doświadczyła nie wie zupełnie nic a już na pewno wszystkich okłamuje. Jak tam ego, urosło do rozmiarów całej galaktyki czy tylko pojedynczej planety i zaraz coś jeszcze opowiesz o tym jak to ty wiesz lepiej?

Odpowiedz
avatar no_serious
13 13

Na pewno ciężko wyrwać się spod wpływu tak patoligicznej osoby. A kiedy wuj żył ciocia też tak uzależniała od siebie Zosię?

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
3 5

@no_serious: Szczerze nie mam pojęcia, bo po prostu jeszcze wtedy nie istniałam, a mama nie mówiła czy to się zaczęło po czy jeszcze przed śmiercią wujka.

Odpowiedz
avatar fury
12 12

za co one żyją? skoro Zosia pracy nie ma, z historii wynika, że ciotka też nie...

Odpowiedz
avatar Rak77
5 7

@fury: Renta rodzinna po wujku?

Odpowiedz
avatar hulakula
2 2

@Rak77: no renta rodzinna tak nie działa. 1. ciotka by musiała mieć 45-50 lat w chwili śmierci wujka. a rentę dostaje jak miała 50 lat w chwili śmierci wujka, albo jeśli w ciągu 5 lat od śmierci skończy 50 lat, i dopiero po skończeniu 50 dostaje rentę. a nawet jeśli miała mniej, to 2. rentę rodzinną dostaje tylko do ukończenia przez dziecko 18 roku życia.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@hulakula: do ukończenia 18 lub do ukończenia edukacji chyba? Jak pamiętam, studenci mogli znacznie dłużej, choć, oczywiście też nie do czterdziestki.

Odpowiedz
avatar fenek
2 6

@fury: o rany, opcji jest multum. Podejrzewam, że wszystko naokoło siebie robią same. A za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard. Co kogo interesuje ich stan konta?

Odpowiedz
avatar babubabu89
1 3

@fenek: Dokładnie. Może w lotto wygrały.

Odpowiedz
avatar hulakula
5 7

@fenek: zwyczajnie rachunki same się nie zapłacą. no, chyba, że wodę noszą ze strumyka, mieszkanie ogrzewają chrustem i wieczorami siedzą przy lampach naftowych. a, właśnie, nafta tez kosztuje.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
8 8

@fury: Mają drobne gospodarstwo, głównie krowy, kury, kaczki. Do tego ciotka chyba ma jakąś rentę, bo choruje, ale szczegółów nie znam

Odpowiedz
avatar fenek
-1 5

@hulakula: No pewnie, że same się nie zapłacą (teoretycznie można mieć ogromny majątek który sam się pomnaża i po prostu ustawić stałe zlecenia przelewów - mogą same się płacić :D) tylko, że co cię to interesuje? Finanse kogokolwiek nie powinny nikogo interesować. Oprócz urzędu - dura led sed lex (podatki są zdecydowanie za duże). To po prostu niegrzeczne pytanie.

Odpowiedz
avatar fury
4 4

@fenek: no dobra, może to wrodzona wścibskość... ale, jeść coś trzeba!

Odpowiedz
avatar fury
2 2

@TaDziewczyna: okulista mnie czeka, bo nie widziałem wcześniej tej odp.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

@fenek: Co interesuje? Ano interesuje, skoro historia jest o przeszkadzaniu w zdobyciu pracy, to źródło utrzymania ma istotny wpływ na odbiór historii.

Odpowiedz
avatar fenek
-3 3

@bloodcarver: Logicznym jest, że finansowo (prawnie przynajmniej) utrzymuje ją matka. Czy to by było 500 mln na koncie. 4 mieszkania pod wynajem, mały rodzinny biznes czy właśnie gospodarstwo rolne nie ma znaczenia. To wścibskość.

Odpowiedz
avatar TaDziewczyna
0 2

@fenek: Ty mówisz o wścibskości, serio?

Odpowiedz
avatar Nikorandil
11 11

@Bevmel: Niby racja, ale nie do końca. W jaki sposób miała nauczyć się dorosłości, skoro taką sytuację prawdopodobnie miała od zawsze?

Odpowiedz
avatar Eko
12 12

@Bevmel:Wiek nie oznacza z automatu dorosłość. Problem polega na tym, że takie osoby jak Zosia nie dojrzewają psychicznie - zostają "wiecznymi" podporządkowanymi rodzicowi dzieckiem. A nie dojrzewają, ponieważ rodzic nie pozwala dziecku mieć własnego życia, które tego uczy. Zosia nie umie walczyć o siebie, bo nigdy się tego nie nauczyła. Nie bez powodu o takich jak jej matka mówi się "toksyczny rodzić".

Odpowiedz
avatar maskonur
12 16

@Eko: Zgadzam się. Taki obrazowy przykład: wyobraźmy sobie młode drzewko, nagięte ku ziemi w czasie kiedy rośnie i się rozwija. Mijają lata, drzewo jest krzywe ale pień ma mocny. Powiemy: wyprostuj się, teraz żadna przeszkoda nie da ci rady. A drzewo się nie wyprostuje. Nie może. Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy jak bardzo złożoną istotą jest człowiek - dziecko. Czasem nawet pozornie banalna rzecz przezyta w dzieciństwie może mieć wpływ na całe dorosłe życie, a co dopiero trwające latami znęcanie się psychiczne. Gadanie, że dorosły człowiek może już zrobić co zechce dramatycznie pokazuje niewiedzę w tym temacie. On sam już nic nie może zrobić, przemoc psychiczna za dziecka zrobiła swoje. Przerażające jest też to, że tacy rodzice nigdy nie poniosą kary za znęcanie się nad dzieckiem. Chociaż, ja akurat wierzę w reinkarnację i prawo karmy. No, ale to ja.

Odpowiedz
avatar Bevmel
0 2

@maskonur: Czyli jaka jest twoja recepta?

Odpowiedz
avatar maskonur
7 7

@Bevmel: nie mam recepty. Malami1001 kilka postów wyżej napisał/a dość celnie, że tej kobiecie może pomóc tylko ktoś, kto się przejmie jej losem i porozmawia z nią, namówi na pójście do psychologa. To tyle i aż tyle. Jeśli ktoś chce zgłębić temat, to proponuję poczytać o przypadku Genie czyli co potwornego można zrobić z umysłem całkowicie zdrowego dziecka. To tak, ku przestrodze, by nie oceniać czynów dorosłego człowieka. Uprzedzam - przerażające. Ja po poznaniu historii tego dziecka, przepłakałam wiele nocy. Niech ktoś powie Genie, że może już żyć normalnie - w końcu jej piekło się skończyło...

Odpowiedz
avatar Eko
3 3

@Bevmel: Jedynie tego, że poddać się można wtedy, gdy najpierw się walczyło. A Zosia nie walczyła, bo nigdy nie umiała. To, że tak a nie inaczej reagowała na teksty typu: "ty idziesz się bawić, a ja tu muszę siedzieć sama" oznacza, że zawsze była pod kontrola matki. Twój komentarz jest bez sensu, bo przenosisz winę z matki na Zosię. Sama raczej nic nie zrobi, sama sobie nie pomoże, bo nie umie. Ona sobie nawet nie wyobraża, że można żyć/funkcjonować inaczej. Potrzebna jest pomoc z zewnątrz, długa praca z psychologiem, a i to będzie bardzo trudne.

Odpowiedz
avatar Madeline
1 3

Swoją drogą pracodawca też bardzo "poważny" skoro się ugiął po jednej awanturze zrobionej przez matkę swojej pracownicy.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@Madeline: Może autorka nie wie wszystkiego, bo ani ciotka ani kuzynka nie ma się czym chwalić. Zresztą nie wiadomo co temu pracodawcy ciotka nagadała i czy to rzeczywiście był tylko jeden raz. Też miałem takiego pracownika, co ojciec się wtrącał do jego spraw, np. czemu akurat 2, czy 3 zmiana, w wysokość wynagrodzenia/premii, bo "na hazard wydaje i do domowych opłać się nie dokłada", albo wypłata do ręki ojca, bo jak wyżej i tak średnio, ok 2 razy co miesiąc.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 października 2017 o 13:16

avatar malami1001
4 10

Oprócz matki uważam, że piekielni są wszyscy, którzy widzieli co się z Zosią dzieje, jakie pranie mózgu funduje jej matka i nie zareagowali. To co się działo w tej rodzinie to przemoc psychiczna i znęcanie się. Jak rozumiem Zosia nie zawsze miała 40 lat, całe znęcanie rozpoczęło się kiedy była nastolatką, jeszcze wtedy ktoś mógł zareagować i dziś dorosła już kobieta nie miałaby tak zrytego czerepa. Smutne.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 6

@malami1001: Tak tak. A co byś Ty zrobiła? Powiedz? Zdradź Nam?

Odpowiedz
avatar voytek
0 2

@LoonaThic: dobra odpowiedz - tez chetnie poslucham porad autora

Odpowiedz
avatar sutsirhc
6 6

Problem będzie za jakieś 15 lat (zakładając że ciotka tyle dozyje). Teraz obie utrzymują się z emerytury (renty) ciotki, w końcu ona przeniesie sie do krainy wiecznych łowów i kto zatrudni wtedy pięćdziesięcio paroletnią kobietę ktora nigdy praktycznie nie pracowała? Co z emeryturą?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 4

@sutsirhc: Pewnie na koszt państwa, czyli nas. Pewnie coś z tzw. opieki społecznej dostanie.

Odpowiedz
avatar memento92
4 4

@fenek Mało kto zdaje sobie sprawę z tego jak sposób wychowywania ma wpływ na dorosłe życie. Nikt nie chce tego sluchać bo łatwiej nie wiedzieć że przez swoją nadopiekuńczość,zrzucanie problemów i niepowodzeń na dzecko przyczyniliśmy się do jego problemów w dorosłości. Łatwiej nie myśleć o tym że przez nasze zachowanie dziecko nie może zbudować zdrowej relacji,że musiało przejść przez szereg terapii,że zniszczyliśmy dziecku życie... Bo ludzie,a tym bardziej,dzeci są różne. Jedne zniosą 20 lat dręczenia,obwiniania i manipulacji a inne już nie...i jeśli nie potrafimy poznać jakie jest akurat nasze dzecko to bardzo łatwo doprowadzić do sytuacji jak z opowiesci wyżej. To wiedzą tylko ludzie którzy mają za sobą psychologów,terapie i lata pracy nad swoją psychiką i budowaniem poczucia własnej wartości. Jeśli ktoś tego nie przeżył to nigdy nie zrozumie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@memento92: Byłem dzieckiem chorobliwie nadopiekuńczych toksycznych rodziców. Uwierzcie mi, nie jest prosto się wyrwać z domu, tacy rodzice są mistrzami w wywoływaniu poczucia winy. Jeżeli od przedszkola się jest tresowanym i nie zna się innego świata, to naprawdę ciężko podjąć jakąś decyzję. Nie będę opisywać szczegółów, ale w końcu udało mi się uciec z domu i zacząć żyć własnym życiem, ale naprawdę nie było łatwo. Takie wychowanie kaleczy psychikę na całą resztę życia. Teraz mam 50 lat i nadal odczuwam skutki takiego wychowania. Zanim skrytykujesz, powinieneś przejść milę w jego butach. Ja przeszedłem wiele mil i wiem jedno - bohaterce historii nie jest łatwo, została tak zniszczona przez matkę, że po prostu nie jest w stanie się bronić.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@voytek: a z czego bedzie Zosia zyla jak ciotka umrze? majac lat np. 50 i zadnego doswiadczenia? i do nikogo ust otworzyc? jakie NIE CHCIALY?! CIOTKA NIE CHCIALA!!! Z moze i chciala, z e sie nie sprzeciwila

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

najgorszy taki szantaz emocjonalny, i na koniec- zrobisz jak zechcesz i cala impreza zmarnowana tylko ja sie wyrwalam nie kazdy bedzie w stanie sie wyrwac... moze jakas terapia dla Zosi na poczatek? bo ciotka jesli Z popelni samobojstwo, gotowa sie wsciekac, ze teraz bedzie sama siedziala...

Odpowiedz
Udostępnij