Studiowałem przez rok dziennikarstwo. Odszedłem, bo ten kierunek okazał się czymś całkowicie innym, niż się spodziewałem, mianowicie okazał się paradą żartów, w dodatku kiepskich. Opiszę teraz jeden z nich.
Pewnego razu zapowiedziano nam, w sensie grupie, że pojedziemy na cały dzień do telewizji. Super! Taka nauka to jest coś!
Będziemy mogli poznać środowisko i specyfikę pracy?
Będziemy mogli zobaczyć, jak powstaje program?
Będziemy mogli porozmawiać ze scenarzystami, kamerzystami, dźwiękowcami i innymi specjalistami?
Może nawet przydzielą nas do różnych członków ekipy i dostaniemy jakieś proste zadania?
Nie!
Będziemy statystami, a ekipy nawet nie zobaczymy, co dopiero mówić o rozmowie czy poznawaniu ich pracy. Będziemy przez kilka godzin stać ze sztucznymi uśmiechami, a na sygnał będziemy klaskać albo podskakiwać.
Czyżby ktoś z uczelni postanowił sobie dorobić, zainkasował od telewizji pieniądze za prawie 30 statystów, a pierwszoroczni frajerzy* mieli "odwalić robotę" za darmo?
*Słowo frajer pochodzi od niemieckiego Freiarbeiter, oznaczającego osobę, która pracuje za darmo.
studia
bo tak naprawdę studia to jakieś żarty, na studiach dzieją się takie jajca, przekręty by zarobić kasę i mieć wakacje, to normalka. Najlepsze przygody są z pracami licencjakimi i magisterskimi, dlaczego - bo wykładowcy wykorzystują sobie te prace, do własnej książki, i ich gówno obchodzi, że podpisałeś papierek, że sobie tego nie życzysz, wystarczy że pozmienia kilka wyrazów w pracy, pozmienia szyk zdania i książka gotowa, jak najmniejszym nakładem pracy
Odpowiedz@BlackAndYellow: Jest coś takiego jak papierek, że sobie tego nie życzysz? Za moich czasów praca licencjacka/magisterska była własnością intelektualną promotora.
Odpowiedz@GythaOgg: u mnie oddawało się uniwersytetowi, a nie konkretnej osobie.
OdpowiedzOkreślenie to jest znane w polszczyźnie od XV wieku. W gwarach pojawiły się określenia frejer, frair ‘kawaler, zalotnik’, frairka ‘panna do wzięcia’, które zapożyczono z języka niemieckiego (por. niemieckie Freier ‘zalotnik’). W tym znaczeniu wspomniane słowo rozpowszechniły się także w języku ogólnym. Pokrewną formą było staropolskie fryj ‘zaloty, wolna miłość, rozpusta’ (znane w XV–XVIII wieku). Do XVIII wieku istniał pochodny od tego rzeczownik fryjerz (w wersji żeńskiej fryjerka) o znaczeniu ‘rozpustnik’)
Odpowiedz@Rak77: skopiowane z pewnej strony, jakieś źródło bądź chociaż cudzysłów?
Odpowiedz@Rak77: stąd też w naszym siostrzanym języku czeskim frajer - chłopak, partner
OdpowiedzSerio? A ty oczywiście stałeś jak frajer, czy podskakiwałeś? Jak rozumiem buzia na kłódkę i czekałeś aż się skończy ten cyrk? Może dobrze, że zerwałeś z dziennikarstwem, bo taki "łorłów" jest pod dostatkiem.
OdpowiedzFreier (frajer), to w niemieckiej mowie potocznej = klient prostytutki, a te NIC nie robią za darmo.
Odpowiedz