Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Bardzo lubię koty. Ale trzeba znać umiar. W bloku na parterze mamy…

Bardzo lubię koty. Ale trzeba znać umiar.
W bloku na parterze mamy panią, która karmi okoliczne bezpańskie koty. I wszystko byłoby fajnie, bo koty miejskie są potrzebne, tępią populacje szczurów, tylko że zrobiło się zimno i pani z parteru zostawia drzwi na klatkę oparte na nóżce, żeby się nie zamykały, wpuszczając tym samym koty, „bo koteckom zimno”.

Na osiedlu kotów jest mnóstwo. Naprawdę dużo. Dosłownie całe stadko, a wiadomo, jak to koty niewykastrowane – mnożą się, ile wlezie. Wchodząc na klatkę, można minąć ich nawet siedem naraz(!). Koty są na wpół dzikie, więc przepłoszone, jeśli ktoś dość energicznie wejdzie do środka, potrafią nieźle się wystraszyć i być przez to agresywne. Jak to zdziczałe zwierzęta – część z nich ma pchły, mogą też nosić jakieś choroby. Do tego załatwiają się na klatce, trochę rzadziej zdarza się im wymiotować, no ale generalnie jest tragedia.

Mieliśmy zatrudnione firmy sprzątające klatki – jedna po drugiej rezygnują, bo panie sprzątaczki nie chcą czyścić schodów, pardon, z gówien dzień w dzień (i zupełnie się im nie dziwię, bo kto by chciał?). Jakby tego było mało, jeśli jakimś cudem drzwi są zamknięte, to koty (przyzwyczajone do "luksusów" w tej okolicy), potrafią iść na niedaleki parking i ukrywać się gdzieś w szczelinach samochodu, bo ciepło i nie pada na łeb. Jakim może być to problemem, wie pewnie każdy kierowca...

Babie do rozumu przemówić się nie da. Do siebie ich nie weźmie, bo uważa, że kot musi żyć na zewnątrz, poza tym oburzona, bo jeszcze by jej srały (ale na klatce to już spoko!), a karmić/wpuszczać nie przestanie, bo biedne zwierzątka. Drzwi każdy, kto wchodzi/wychodzi, stara się zamykać, ale pani nasłuchuje/wypatruje i jak tylko "zagrożenie" się oddali, biegnie drzwi otworzyć (to starsza osoba, niepracująca, więc ma czas na takie przepychanki)... Sprawa u administracji – nie mogą nic zrobić, bo kto to słyszał, żeby karać kogoś za otwieranie drzwi we własnym bloku.

Zdemontowano stopkę, dzięki której drzwi mogły być otwarte – babsko znosi jakieś kamienie, żeby drzwi się nie zamykały.
Sprawa zgłoszona w schronisku: mają związane ręce, bo zgłoszeń o kastrację/sterylizację kotów jest za dużo i nie dają rady (o to akurat ich nie winię), do siebie nie wezmą, bo to koty dzikie, które nie mają szans na znalezienie domu, poza tym schronisko przepełnione. Ponadto jak usłyszeli, że koty ktoś karmi i dogląda, to tym bardziej nie chcą interweniować (bo to nie zwierzętom dzieje się krzywda...).

A ty człowieku dalej tańcz między fekaliami i wymiotami z nadzieją, że żaden kot cię nie podrapie czy nie pogryzie lub nie przyniesiesz do domu pcheł lub innego świństwa.

osiedle

by irysek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Aris
44 44

Nie raz czytałam już, że na jakimś osiedlu powstało "kotkowo" - nie za duży, ogrodzony teren z jakimiś skleconymi budkami dla kotów, na zimę ocieplane, ludzie chętni z osiedla robią zrzutkę na karmy czy koce.. Może to by była dobra alternatywa? Albo może ta pani ma piwnicę, w której mogłaby urządzić taki koci schron? Otworzyć okienko piwniczne na stałe, postawić deskę żeby kot mógł wyjść i wejść.. Pani mogłaby doglądać ile chce, a klatka czysta.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 16:44

avatar irysek
19 19

@Aris: schronisko i miasto organizują takie budki dla kotków. Problem w tym, że zapotrzebowanie jest duże, a jakoś się z tego muszą rozliczać, więc nie postawią tego tak „na już”. Ponadto stawianie czegokolwiek na terenie osiedla wymaga zgody administracji – a o to trudniej niż o audiencję u papieża. Jak ktoś jej kiedyś zaproponował, żeby zabrała koty do siebie, skoro tak bardzo je kocha, to powiedziała, że „no co pan, by mi srały jeszcze, kot to musi żyć na zewnątrz”, więc jakiekolwiek trzymanie kota w pomieszczeniach, jej zdaniem, odpada. :(

Odpowiedz
avatar katem
18 18

@Aris: Może ta durna baba sama mogłaby takie "kotkowo" zrobić, jeśli tak chce kotom pomagać. Moja koleżanka mająca kota na punkcie kotów takie właśnie między blokami zrobiła aktywizując przy tym okoliczne dzieciaki.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@Aris:U nas jest "kotkowo" (chyba byłam jedną z załozycielek tego miejsca). Tylko, że to trzeba robić "z głową"bo nie wystarczy karmić ale trzeba też leczyć i sterylizować populację (w UM lub UG powinni mieć listę gabinetów, które mają z miastem podpisane umowy na darmowe sterylki). Jednak i tak do kotkowa ludzie nocą potrafią podrzucić ciężarne kotki, kotki z małymi, kociaki, ślepe mioty w reklamówkach itp (z reguły w okresie wakacyjnym lub kilka tygodni po świętach BN, gdy kotek już się im znudzi).

Odpowiedz
avatar E4y
10 28

A potem lincze na kierowcach którzy kota rozjechali lub wkręcił im się między półoś a blok silnika – ponieważ znalazł schronienie w komorze silnika. Nadmiar kotów to też plaga.

Odpowiedz
avatar irysek
17 21

@E4y: to prawda... Zanim gdzieś pojadę, zawsze chodzę dookoła auta i całe „obklepuję” i jeszcze wsadzam kij pod samochód, żeby przepłoszyć ewentualne śpiące tam koty. Zawsze czuję się przy tym jak ostatni debil, ale co zrobić. :|

Odpowiedz
avatar E4y
8 26

@irysek: Lepiej dmuchać na zimne. Jak dla mnie, rozwiązaniem problemu nadmiernej ilości kotów jest zredukowanie ich populacji. To samo tyczy się watah dzikich psów. Niestety to chyba marzenia ściętej głowy – bo wystarczy o tym wspomnieć a zaraz zaczną się piłować jakieś nadmiernie pro–zwierzęce oszołomy.

Odpowiedz
avatar irysek
13 13

@Lynxo: Schronisko samo z siebie kotów zabrać nie chce (powody masz w historii), a zapchlonych, możliwe też, że chorych kotów nikt własnym autem przewieźć by nie chciał - czemu w ogóle się nie dziwię. Poza tym trzeba je jeszcze wyłapać, do czego potrzebne są klatki, więc to żadna rada.

Odpowiedz
avatar Gohondieli
10 16

Przy każdej kupie/plamie moczy/wymiocinach lecieć do baby ze ścierą, niech to sprząta. Myślę, że szybko by jej się odechciało otwierać drzwi.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
14 14

@Gohondieli: Albo pozbierać wszystkie odchody w jakiś woreczek i wyrzucić wszystko na jej wycieraczkę.

Odpowiedz
avatar dyndns
21 21

Zgarnąć na szufelkę trochę kocich gówien i wrzucić babie do mieszkania.

Odpowiedz
avatar Felina
6 6

@tycjana12: Z mojego doświadczenia wiem, że leki się sprawdzają bardzo słabo. Tylko kastracja da 100% pewności.

Odpowiedz
avatar KIuska
6 6

@tycjana12: Leki trzeba podawać regularnie i pilnować czy kot nie zwymiotował. Tutaj nawet jednorazowe podanie jest nierealne.

Odpowiedz
avatar Felina
0 0

@KIuska: Nawet podawane regularnie (o czym w przypadku gromady zdziczałych kotów nie może być mowy) niekoniecznie zadziałają. Takie przypadki też znam.

Odpowiedz
avatar Kumbak
15 23

Nie dałoby się zainteresować tym sanepidu? W końcu baba ściąga na was zagrożenie epidemiologiczne. Koci kał jest źródłem różnych pasożytów.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 18:31

avatar malbor0
6 6

@Kumbak: Pod warunkiem, że go zjesz.

Odpowiedz
avatar Kumbak
1 5

@malbor0: No właśnie, np. dziecko dotknie i brudne palce włoży do buzi.

Odpowiedz
avatar Felina
13 15

Dokarmianie zdziczałych kotów bez ich równoległej kastracji jest bez sensu... Poszukaj jakiejś fundacji zwierzęcej działającej w Twojej miejscowości lub okolicy, dowiedz się o dofinansowanie z gminy na kastracje bezpańskich kotów. W ten sposób ograniczy się przynajmniej znaczenie i przyrost populacji. Czasem fundacje nie mogą wziąć kolejnego kota do siebie, ale jeśli znajdzie się osoba chętna na przechowanie go kilka dni po zabiegu w specjalnej klatce, to może pomogą (pożyczą klatkę, załatwią kastrację). Później takiego osobnika normalnie się wypuszcza na wolność, zatem nie chodzi tu o trzymanie kota w klatce do końca życia. Jeśli moglibyście poświęcić kawałek trawnika, na którym można by było postawić kotom "noclegownię" (czyli miejsce, gdzie ani domek by ludziom nie wadził, ani ludzie by nie płoszyli kotów), to może warto by było coś takiego zorganizować. A nuż kobieta by się uspokoiła z wpuszczaniem zwierząt na klatkę, skoro miałyby swoje domki. Oczywistym jest, że dorosłe zdziczałe koty do domu się nie nadają, ale na klatkę schodową też nie. Może jak się zbierzecie większą grupą i zasypiecie administrację listami/mailami/telefonami, to dotrze do nich, że sprawa jest poważna. Parę lat temu wyłapywałam na kastrację gromadę zdziczałych kotów. Pewna pani dokarmiała je i ponoć podawała jakieś leki antykoncepcyjne, które działały tak świetnie, że trzy kocice chodziły już w kolejnej ciąży. Pomóc w akcji nie chciała, bo my to na pewno koty uśpimy i w ogóle po co to komu. No cóż.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 19:17

avatar Habiel
9 11

Ja sama dokarmiam koty wolnożyjące, ale mają swoje miejsce, gdzie są miski i budki, które nikomu nie przeszkadzają. Kotki kastruję za finansowaniem gminy (kocurów gmina nie chce kastrować-pierwszeństwo mają zawsze "kobietki"). Spróbujcie zgłosić do gminy problem kotek, które rodzą na potęgę i wywieźcie je na kastrację. Nawet jeśli wrócą to problem się zmniejszy.

Odpowiedz
avatar zlosliwek
0 0

I nieskuteczne.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 4

Zróbcie jej w piwnicy schron dla kotów bez jej zgody, tak ja ona zrobiła na klatce bez waszej. Wybijcie okno, wrzucajcie regularnie trochę piersi z kurczaka ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

A psa nikt w klatce nie ma?

Odpowiedz
avatar Shineoff
4 4

Jakie miasto? Mogę polecić fundacje, które zajmują się odławianiem, kastracją kotów, organizowaniem im budek lub innej przestrzeni. Nie ma co prosić schroniska, bo raz że są przepełnione (jak słusznie zauważyłaś), dwa że im się raczej nie chce biegać po mieście i łapać koty.

Odpowiedz
avatar Leouch
1 1

Wez lopate/szufelke i znos te gowna na jej wycieraczke/dzwi.

Odpowiedz
avatar butros
0 2

Przynoście g...a pani na wycieraczkę. PO za tym koty zazwyczaj nie srają w "domu" jak mają opcję wyjść na zewnątrz. Jak macie piwnice to może zrobić kotom wejście do piwnic?

Odpowiedz
avatar zartie
-1 1

@butros: A w piwnicy to może być kocia sralnia? Poza tym w blokach piwnice są ocieplane, otwarcie okienka wyziębiać będzie cały blok, opłaty za ogrzewanie wzrosną.

Odpowiedz
avatar butros
1 1

A i jeszcze jedno. Koty nie lubią innych kotów na swoim terytorium więc problem zazwyczaj się sam rozwiązuje, no chyba, że się zrobiło stado.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
2 2

Może można by obciążyć tę kobietę kosztami sprzątania klatki? A te domki dla kotów to dobry pomysł. Co więksi społecznicy mogliby też próbować zorganizować sterylizację zwierzaków siłami wspólnoty, ale nie wiem, czy to by przeszło. Poza tym wysterylizowanym zwierzakiem trzeba się potem przez jakiś czas i tak zaopiekować...

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 2

Możliwości prawne są. Jeżeli regularnie karmisz dzikie zwierzę stajesz się prawnie jego właścicielem (z wyjątkami, bo np. zwierząt chronionych to nie dotyczy). Więc nawet jak kot jest wychodzący, to ta kobieta jest jego właścicielem, a więc można jej dowalić mandat za to, że po nich nie sprząta.

Odpowiedz
Udostępnij