Miałam koleżankę. Właśnie - miałam, bo pożyczyłam jej pieniądze. 300 zł.
Po 4 latach upomniałam się o zwrot - ona nie ma, niedługo ślub, przygotowania, bla bla... Ok. Odezwałam się po ślubie (wszak koperty...), nie bo świeżo upieczony mąż stracił pracę...
Koleżanka zaczęła mnie odwiedzać, przynosząc różne rzeczy - kosmetyki (sądząc po niedługim terminie ważności, albo niezużyte prezenty, albo na promocji kupione), żywność z PCK (niby sąsiadka dostaje więcej niż potrzeba) itp....
Wzbraniałam się, bo w sumie nie było mi to potrzebne - płatki wolę markowe, mąkę mieszam z pełnoziarnistą, makaron i ryż jem ciemny, kosmetyki mam dobrane pod siebie... Koleżanka zostawiała przy wyjściu, potem mówiła - zużyj sobie. Ok, mam komu pomagać - oddawałam takie rzeczy lub rozdysponowywałam po koleżankach.
Po jakimś czasie upomniałam się o zwrot długu. Koleżanka ciężko zdziwiona- "Bo przecież tyle rzeczy ci dałam, że to powinno pokryć dług...", taaaaak, rzeczy jej niepotrzebne, a mi tym bardziej.
Poza tym żywnością czynszu nie zapłacę ani za zakupy nie wymienię.
W końcu oddała, z wielkim fochem, stwierdzeniem, że "już nie jesteśmy koleżankami", wywaleniem z fb i obrobieniem tyłka, jaka to jestem zła...
pożyczka kombinowanie
Do pożyczania rzeczy ja podchodzę jak pies do jeża i wszystko zależy od "co" i "komu". Pożyczam jedynie wtedy gdy prawdopodobieństwo odzyskania przedmiotu jest bliskie bardzo pewności. Nie zmienia to faktu, że nawet wtedy zdarzało się, że przedmiot już nie wracał z przeróżnych przyczyn. Powiedzenie "dobry zwyczaj, nie pożyczaj!" zbierało swoje żniwo. Najważniejsze, że "wyszło szydło z wora" w przypadku byłej koleżanki i to, że odzyskałaś swoją własność!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 12:53
@E4y: to bylo lata temu, dzis bym spisalam umowe, nawet z najblizszymi
Odpowiedz@bazienka: Myślę, że konieczność spisywania umowy wskazuje na brak zaufania do danej osoby. Tylko czemu takiej osobie wtedy cokolwiek pożyczać?
Odpowiedz@E4y: zalezy komu, dzis mocno weryfikuje takie rzeczy... ale niejednokrotnie byly tu historie z cyklu " rodzinie sie nie oddaje", wiec wole sie zabezpieczyc na wszelki ogolnie staram sie nie pozyczac- ani komus, ani od kogos, i raczej otaczac sie ludzmi wiarygodnymi, ale roznie bywa
Odpowiedz@E4y: Temu: http://piekielni.pl/30548 - przeczytaj tę historię, to zrozumiesz. zaufanie ma to do siebie, że czasem jest nadużywane. Nigdy nikt, komu ufałeś stuprocentowo, nie zawiódł Cię? 'przezorny zawsze zabezpieczony' jak zwykłam mawiać ;)
Odpowiedz@E4y: Bo prosi? Mój brat w kwestii pieniędzy jest nieszczególnie godny zaufania, dlatego kiedy ostatnio chciał pożyczyć sporą sumę spisaliśmy umowę. Oddał bez problemu i w terminie - a gdyby umowy nie było wiem, że mogłoby być różnie. Więc czemu się tak nie zabezpieczyć skoro dzięki temu wzrasta poczucie bezpieczeństwa i ostatecznie obie strony są z przebiegu pożyczki zadowolone?
Odpowiedz@weron: Musze przyznać, że pojechałaś lekko po bandzie :) Do tej pory miałem przed oczyma sytuacje pożyczania przedmiotów, które nie mają aż tak ogromnego wpływu na ogólnie pojęte "życie". Pożyczając cokolwiek, trzeba mieć to na uwadze. W historii którą przytoczyłaś idzie o "mieć albo nie mieć" (dach nad głową). A to moim zdaniem jest już zupełnie inna waga. "Pożyczanie" czegokolwiek o tak krytycznym znaczeniu "na gębę" to już nie jest naiwność – to zakrawa na szaleństwo (z mojej perspektywy).
Odpowiedz@E4y: moj byly przyjaciel okazal sie socjopata, alkoholikiem i patologicznym klamca... do dzis wisi mi ponad 100 zl- pomagalam mu ogarniac wesele, kiedy wszyscy go zawiedli, obiecal mi za to 500-600 zl, plus kilka sytuacji, kiedy mocno potrzebowal kolezanka potrzebowala 400zl, nie zawiodla mnie, pozyczylam bez umowy... okazalo sie, ze tak pozyczala od polowy znajomych i z odzyskiwaniem bylo ciezko... do dzis jeszcze 100 jej zostala do zwrotu teraz mam zasade- nie oddales poprzedniego dlugu- nie pozyczam ci kolejnej kasy
Odpowiedz@bazienka: Jeśli o chodzi stricte o pieniądze, to ja po prostu staram się unikać ich pożyczania jak mogę. Już się na tym po prostu "przejechałem". Jak słyszę "pożyczysz mi sto złotych na <coś>?" – to działa na mnie jak woda święcona na szatana. Wolę być nawet nieco stratny, ale mieć pewność, że kasa pójdzie na ten akurat cel. Jako przykład – znajoma, samotna matka. Do tych skromnych nie należy, więc wolę wsadzić ją i jej dzieciaka w samochód i po prostu zapłacić za ich zakupy.
Odpowiedz@E4y: Właśnie dlatego, że o to zaufanie chodzi. Nikomu nie pożyczę czegokolwiek, jeżeli po wspomnieniu o możliwości spisaniu umowy, będzie się wzbraniał. Nie mówimy tu o jakiś drobiazgach typu chleb, kilo mąki, czy tym podobne rzeczy, tylko o sporo więcej wartych rzeczach, czy o gotówce. Jeżeli ktoś wzbrania się podpisać umowę i jeszcze powołuje się za zaufanie lub coś w stylu "znamy się już tyyyyle czasu" jest prawie pewne, że nie odda.
Odpowiedz@E4y: tez staram sie nie pozyczac- ani nikomu ani od nikogo ale jak osobie naprawde bliskiej sie zycie wali to ciezko stac z boku
Odpowiedz@bazienka: Nawet jeśli to osoba bliska (a czasem zwłaszcza wtedy bo to zwykle oznacza że ją dobrze znasz) jeśli jej nie ufasz to zwyczajnie nie pożyczasz. Co do samego pożyczania ja wyznaje prostą zasadę. W zależności od tego jak "blisko" kogoś znam pożyczę mu 50, 100, czy nawet 5000(brat budowa domu). Pożyczając biorę pod uwagę że mogę tej kasy już nie odzyskać i jest to moje ryzyko, ale zawsze puki dług nie zostanie uregulowany nie pożyczam tej osobie nic więcej.
Odpowiedzbazienka, ja nie twierdzę - historia jest piekielna. Ale tak czytając Twoje historie i komentarze (o zgrozo ile w komentarzach jest błędów) zastanawiam się jak radykalną, niesympatyczną i bezwzględną osobą musisz być.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 14:04
@magfil5692: kwestie klawiatury wyjasnialam wielokrotnie, w zamian otrzymywalam tylko hejt poza tym nie pomyslalas moze, ze po prostu po tych wszystkich historiach zrobilam sie ostrozna? mam tendencje do naiwnosci i poswiecania sie, wiele osob to wykorzystalo wyszlam z syndromu sztokholmskiego, nauczylam sie walczyc o siebie i swoje prawa kiedys traktowalam ludzi dobrze, teraz- z wzajemnoscia a dla najblizszych jestem super przyjaciolka, ze tak nieskromnie to ujme
Odpowiedz@bazienka: to jeśli chodzi o syndrom sztokholmski to mylisz pojęcia i opisujesz swoją relację z ojcem czy faktycznie zostałaś porwana, bo trochę mi się Twoje opowieści w takim razie nie zgadzają? A jeśli chodzi o kwestię klawiatury to nie zastanawia Cię czemu otrzymywałaś tylko hejt jak próbowałaś się wytłumaczyć? Gdyby to napisała jedna- dwie - dziesięć osób ok - ale ile osób zwracało Ci na to uwagę?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 14:37
@magfil5692: Najwyraźniej nie zastanawia. Mnie to dziwi tym bardziej że sporo osób już Bazience pisało, że "hejt" nie dotyczy, wbrew jej upartemu przekonaniu, braku polskich znaków, a braku elementarnego szacunku do czytelników związanego z tym idiotycznym "pisaniem wierszem". Każda klawiatura ma kropkę i caps lock, więc to tłumaczenie o angielskiej klawiaturze jest po prostu żenujące. A czytanie tych wypowiedzi "wierszem" jest szalenie irytujące, jak widzę jakieś jej dłuższe wypowiedzi to skroluję dalej, bo ich czytanie to naprawdę męka. Nie rozumiem tego kompletnie - pisze masę komentarzy a nie może włożyć tego minimum wysiłku w napisanie ich w sposób poprawny i nie rażący swoją niechlujnością.
Odpowiedz@magfil5692: nie myle, mechanizm emocjonalny jest ten sam podobnie jak we wspoluzaleznieniu- nie zalezy to od substancji wielokrotnie bywalam wykorzystywana, moje dobre intencje przeinaczane, stad i ograniczenie- ot po prostu uczenie sie na bledach i egzekwowanie szacunku czesc moich historii jest wlasnie o tym, jak potraktowali mnie ludzie, ktorym pomoglam @jass: na kazdym forum tak pisza- mowie o forach w formie bardziej krotkich wpisow, a nie wypracowan, smsy i messangery rowniez tak wygladaja, a jakos tylko niektorym stad to przeszkadza, to ciekawe
Odpowiedz@magfil5692: Nie bój nic, jeśli nie była do tej pory porwana, to pewnie w następnej historii będzie
Odpowiedz@bazienka: Ale to nie jest "każde" forum, tylko "Piekielni" i, jak zauważyłam, cenimy w historiach poprawną polszczyznę, uznając niechlujną formę tekstu za brak szacunku dla czytelnika - takich, jak ja jest tu całkiem dużo.
Odpowiedz@bazienka: No, moja droga, sprawę forum już Ci wyjaśniałam. Nie na każdym, tylko na tych, na które TY zaglądasz. Żadne wytłumaczenie. Piszesz zwyczajnie niechlujnie. Masz gdzieś odbiorców, a skoro tak, to nie wiem, dlaczego dziwi Cię fala KRYTYKI skierowana w Twoją stronę.
Odpowiedz@bazienka: Nie na każdym, poza tym, jak już zostało wspomniane - to nie jest jakieś forum tylko ten konkretny portal, który współtworzą głównie osoby dorosłe, oczekujące zarówno pewnego poziomu wypowiedzi jak i ich poprawnej formy. Przykład z smsami i messengerem też chybiony - z moimi znajomymi piszemy do siebie używając znaków interpunkcyjnych i wielkich liter. Pewnie że zdarza się robienie błędów, ale nie nagminnie. I nie "niektórym stąd to przeszkadza", bo patrząc po tym jak ocenianie są Twoje wypowiedzi - przeszkadza niemal każdemu, więc może zamiast głupio się upierać przy swoim należałoby w końcu wziąć pod uwagę, że może to nie cały świat się czepia, tylko z Twoimi wpisami naprawdę jest coś nie tak i warto by to było zmienić.
Odpowiedz@magfil5692: Zabawne bo ja mam zupełnie inne wrażenie czytając historie i komentarze bazienki. Że to sympatyczna osoba, która parę razy dostała po dupie od życia.
Odpowiedz@bazienka: zarzuciłaś mi w poprzedniej dyskusji, że nie znam różnicy między infantylny, a dziecinny (z czego nigdzie nie napisałam, że te dwa pojęcia się różnią). Ty, jak widać nie rozumiesz pojęcia syndromu sztokholmskiego. Ale jak już zdążyłam Ci poznać będziesz w kółko powtarzać, że rozumiesz pojęcie i, że masz rację zamias zwyczjnie przyznać się do błędu - tak samo jeśli chodzi o sposób pisania komentarzy.
Odpowiedz@paski: biorąc pod uwagę punktacje i komentarze - faktycznie "zabawne".
Odpowiedz@SunnyBaby: wiesz w zasadzie twoja wiara badz jej brak w moje historie nie zmienia faktow... w bicie pasem po plecach oraz pobicie przez ojca antyklerykala tez nie wierzyliscie... a jednak mowiac o syndromie sztokholmskim mowie o MOIM SPOSOBIE MYSLENIA spowodowanym przez doswiadczenie, a nie, ze jego podstawa bylo porwanie- zwyczajnie tak latwiej opisac stan psychiczny, ktory kontemplowalam przez 2/3 zycia @jass: a ja wyjasnialam kwestie klawiatury... dalsza dyskusje na ten temat uazam za jalowa, bo nie przestane tak pisac dopoki nie kupie nowego kompa,a na to sie nie zanosi proponuje zdobyc umiejetnosc oddzielania formy od tresci, bo nie sa to bledy ortograficzne, tylko brak ogonkow zawsze mozesz tez POMIJAC moje komentarze i historie, na zdrowie :) @paski: tak bylo niestety, zycie chloszcze niestety ale nie mam ochoty udowadniac tego osobom, ktore nie potrafia ogarnac tresci doczepiajac sie do formy, jakby byla najwazniejsza
Odpowiedz@bazienka: Forma jest BARDZO ważna. Myślisz, że ktoś by czytał Tolkiena, gdyby książki były napisane tak, jak Twoje komentarze? Chyba tylko masochiści i ludzie z internetowych "analizatorni" :) Poza tym już ciul z tymi ogonkami, kropki i duże litery stawiać możesz, więc się głupio nie wykręcaj.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 19:29
@bazienka: Ale o co chodzi z tą klawiaturą - popsuła się na amen i nie działają Ci na niej jednocześnie Shift, Caps Lock i kropka? Twoje komentarze są praktycznie nieczytelne ze względu na brak stosowania powyższych, a nie przez brak polskich znaków, który akurat przeszkadza tu najmniej. możepacjiteżniewartoużywać, bobezniejdasiepisacjeszczeszybciej? (A powyższa linijka jest przecież całkowicie zrozumiała).
Odpowiedz@bazienka: Czuję, że to próba kopania się z koniem ale niech tam, spróbuję ostatni raz. Forma zdecydowanie jest ważna (może nie najważniejsza, ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że ma bardzo zbliżony poziom ważności jak treść). Pokażę to na przykładzie - robię biżuterię i swego czasu zdjęcia kolczyków własnej roboty postanowiłam pokazać na pewnym forum biżuteryjnym. Aparatu nie miałam, a aparaty w telefonach były wtedy bardzo słabe. I wstawiłam takie zdjęcia prosto z telefonu, nawet niewykadrowane. I cała byłam z siebie dumna, bo kolczyki były bardzo fajne. Tyle że pod moim postem nie pojawił się żaden komentarz dotyczący samych kolczyków, a jedynie masa komentarzy o tym, że zdjęcia są tak słabe że kolczyków nijak się nie da ocenić. Zagotowałam się, bo przecież to forum biżuteryjne a nie fotograficzne, więc czego ci ludzie się czepiają. Jak już ochłonęłam poprawiłam zdjęcia na ile umiałam i wstawiłam jeszcze raz, i tu już odzew był zupełnie inny, pojawiło się też sporo rad jak mogę robić lepsze zdjęcia. Jeszcze długi czas co prawda uważałam że to głupota, wymagać znania się na fotografii od kogoś, kto nic wspólnego z nią mieć nie chce. Dopiero dużo później, jak już sama oceniałam prace innych zrozumiałam, że bez w miarę dobrych zdjęć biżuterii po prostu nie da się ocenić, może to być absolutnie wybitne dzieło, ale przez słabe foty po prostu kompletnie nie będzie tego dzieła widać. Z pisaniem jest podobnie - jeśli forma jest do tego stopnia nieczytelna i po prostu nieprzyjemna w odbiorze jak Twoje komentarze, to nad treścią prawie nikt się nie pochyli. Choćbyś nie wiem jak ważne i wartościowe rzeczy pisała prawie nikt ich nie przeczyta, a nawet jeśli przez nie przebrnie to i tak z dużym prawdopodobieństwem zapamięta z nich tylko to, że forma była koszmarna. Tym bardziej że ta niechlujność pisania sprawia wrażenie kompletnego braku szacunku do odbiorcy, a skoro nie szanujesz czytelników na tyle żeby poświęcić te kilka minut na przejrzenie i poprawienie tekstu to jak możesz oczekiwać, że ktoś poświęci swój czas na czytanie?
Odpowiedz@jass: mam komputer dogorywajacy, a niemiecka klawiatura niie ulatwia sprawy, jesli chcecie to zmienic to moge podac numer konta do zrzutki, bo dopoki nie bedzie nowego, nic sie w tej kwestii nie zmieni pisze tak, bo jakbym z kazdym polskim znakiem miala sie zatrzymywac, to ucieklby mi sens- a jestem tu dla ROZRYWKI, a nie, by sie meczyc innym nie sprawia problemu moj sposob pisania, jedynie wy sie czepianie... no i jednak potraficie przeczytac mimo enterow ( kurcze myslalam, ze literowki wzbudza wieksze trudnosci, ale enter? serio? zwlaszcza po skonczonej mysli?)
OdpowiedzPisałem to już kiedyś, napiszę i teraz mimo że wiem, że o ile wtedy uczucia względem komentarza były mieszane, tak teraz będą mocno negatywne. Nie mam absolutnie żadnego problemu z przeczytaniem i zrozumieniem komentarzy Bazienki, co jest dość niespotykaną rzeczą w tekstach bez jakichkolwiek przecinków, kropek czy polskich znaków - zazwyczaj to tekst bez ładu i składu, który trzeba 5 razy przeczytać, żeby cokolwiek wyciągnąć, choć odechciewa się tego po drugiej linijce. Tu jest inaczej i nie widzę sensu, jak to ktoś wyżej stwierdził, kopania się z koniem. Druga sprawa, to przywołane przez was bardzo ostrożne podejście do czegokolwiek przez Bazienkę. Fakt - większość komentarzy wygląda na "co to ja bym nie zrobiła" czy inny "kozak w necie...", a jej historie często podkoloryzowane - tylko że zdecydowana większość ludzi robi tu to samo - najmądrzejsi po fakcie, a z historii tu się szczegół usunie, tu się doda troszkę piekielności i będzie główna. Tak więc zluzujcie paski od spodni, bo w internecie ludzi bardzo łatwo się krytykuje i atakuje za każdą możliwą rzecz, w rzeczywistości odwagi zazwyczaj brakuje, więc może warto by było przestać wzajemnie obrzucać się gównem? Mało tego mamy z każdej strony? Zanim ktoś stwierdzi, że jestem młody i głupi - odsyłam do opisu mojego konta. Będzie miał dodatkowy powód do wciśnięcia minusa.
Odpowiedz@kitusiek: nie wiem, gdzie widzisz obrzucanie się gównem, bo ja tego nie widzę. Twój wiek, opisy konta i inne bajery mnie nie interesują, bo możesz tam napisać w zasadzie wszystko, a ja jestem zbyt leniwa, żeby sprawdzić czy jakiś koleś z Internetu mówi prawdę. Ale przechodząc do rzeczy - nie będę się wypowiadać za innych, ale mnie osobiście irytuje podejście bazienki. Ma popsuty komputer, dogorywa jej od kilku lat (bo w zasadzie nic się w jej komentarzach od co najmniej dwóch lat nie zmienia, natomiast na początku jej działalności na piekielnych literki miały ogonki), niech będzie, że rozumiem. Ale z tego, co widzę chociażby po jej komentarzach pod tą historią, bazienka może używać zarówno kropek, jak i dużych liter, ale tego nie robi, bo nie, bo jej się nie chce, bo może, bo tak pisze na fejsbuczku ze znajomymi. Problem w tym, że to nie jest fejsbuczek, a my jej znajomymi nie jesteśmy. Wiele osób tutaj kładzie nacisk na CAŁOKSZTAŁT wypowiedzi, czyli nie tylko treść, ale też styl i formę. Bitwy o to toczą się od dawna, bazienka wiele razy była krytykowana, ale wszystko spływa po niej jak po kaczce, bo jej wolno i koniec. A nam wolno coś takiego krytykować. Swoją drogą, zauważyłeś, że bazienka moją wzmiankę o kropkach i wielkich literach po prostu zignorowała? No przecież jest tu dla rozrywki, co się będzie z kropkami męczyć. A ja dla rozrywki się czepiam, bo czemu by nie. Na forach też tak robię, więc nie rozumiem, w czym problem. Zanim mi zarzucisz, że to hejt i obrzucanie gównem (chociaż to tylko krytyka), to informuję Cię, że czytam krótsze komentarze bazienki, a jak się zgadzam, to daję plusa. Ale właśnie, krótszym. Na dłuższe szkoda mi czasu, bo czytanie czegoś takiego, tego całego chaosu z literówkami i poprzestawianymi literami, zwyczajnie mnie męczy. I nie rozumiem, dlaczego uważasz, że nie skrytykowałabym kogoś w rzeczywistości. Czegoś miałabym się bać, czy o co chodzi? Poza tym... jak mam skrytykować coś, co jest w Internecie, jak nie w Internecie właśnie? Napisać artykuł i zamieścić w jakimś Fakcie?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 23:21
@bazienka: Ty głupa rżniesz czy masz jakieś zaćmienie umysłowe? Jass się wysiliła i wytłumaczyla Ci o co wszystkim tu chodzi, a Ty dalej, za przeproszeniem pieprzysz o tych ogonkach. Może drukowanymi pójdzie lepiej: DA SIĘ ZROZUMIEĆ TWOJE KOMENTARZE, ALE NIE DA SIĘ ICH CZYTAĆ BEZ ZGRZYTANIA ZĘBAMI Z IRYTACJI! Dodatkowo pokazujesz kompletny brak szacunku do oponentów w tej dyskusji, mimo że i tak Ci odpuszczono sporo, bo zwykle pod "nie mam polskich znaków" było stado komentarzy mówiących o tym jak takie znaki w kompie zrobić. My Cię tutaj nie znamy osobiście, nie wiemy czy przeprowadzasz staruszki przez ulicę, czy raczej podstawiasz im nogę - swoje wyobrażenie o kimś tworzy się tu na podstawie słowa pisanego. Zresztą jass, to bardzo dobrze opisała. I tak np. ja mam w stosunku co do Ciebie mega ambiwalentne odczucia. Lubię Twoje historie, są też dobrze napisane. Za to komentarze to jakiś kosmos. Nie obraż się, ale kiedyś je po prostu omijałam, bo przeleciawszy wzrokiem, myślałam sobie, że nie warto, bo troll albo zwykły debil. Potem kilka przeczytałam przypadkowo i stwierdziłam, że nie jesteś głupia i miewasz coś ciekawego do powiedzenia. Dodam, że ja w takiej formie, w jakiej piszę tu, porozumiewam się ze znajomymi też przez esy czy na fb. No, w wyjątkowych sytuacjach zdarza mi się czasem trochę olać te nieszczęsne ogonki. I nie najlepiej mi z tym, bo po prostu tak się wypowiadam. Ty natomiast piszesz jakbyś miała rozdwojenie jaźni. Czy naprawdę, to takie utrudnienie dla Ciebie, aby wziąć pod uwagę odbiorców tekstu i poświęcić te 2 sekundy więcej? Zwłaszcza, że skoro się wypowiadasz, to chyba chcesz, żeby to do innych dotarło?
OdpowiedzCzytając tę wymianę zdań mam wrażenie, że ta dyskusja nigdzie się nie rusza. Wy o mydle, autorka uparcie o powidle (czy tam o ogonkach). Natomiast zauważyłam ciekawą rzecz - jeśli chodzi o historie to "się da", no ale komentarze nie idą na główną, więc po co...
Odpowiedzto i tak niska ''cena" za swiadomośc, kogo mialas za koleżanke;) nauka kosztuje
OdpowiedzO zwrot 300 zł upomniałaś się po 4 latach? Czy tylko mi wydaje się to dziwne? Jakbym komuś pożyczał podobną kwotę, to od razu byśmy się dogadywali co do terminu zwrotu i wtedy (maks. tydzień po terminie) bym się upomniał. Jakby ktoś mi powiedział, że odda za 4 lata, to mógłby zapomnieć, bo skąd mam wiedzieć, co się stanie w tym czasie?
Odpowiedz@pasjonatpl: nie potrzebowalam tych pieniedzy, zapomnialam, pochlonelo mnie zycie teraz w umowie wpisywalabym nieprzekraczalny termin zwrotu
OdpowiedzA 4 lata co :p?
OdpowiedzStare fejsbukowe przysłowie mówi,ze jak fałszywy przyjaciel usuwa Cię ze znajomych, to tak jakby śmieci same się wyniosły więc historia ma happy nad ;) a co do błędów: nie przejmuj się. Osobiście kieruje się zasada, ze jak mi się coś coś historii nie podoba to nie czytam i przewijam dalej. Nie rozumiem, ze komuś się chce klikać komentarze i minusowac za byle pierdołe.
Odpowiedz@Daro7777: dzieki :) nie jestem tu dla lajkow, punktow... nie spelniam zyczen uzytkownikow co do moich wpisow tylko po tto, by mi dali lepsza ocene ;) tym bardziej, ze mam kontrowersyjne poglady- moglabym ich nie wyrazac, by nie dostac minusow, albo ugrzeczniac by ostac plusy- po co? portal traktuje jako forme odskoczni i ekspresji a to, ze " smieci wyniosly sie same" powtarzam zazwyczaj w takich przypadkach- ot tej i kilku innych historyjek ze sfochowanymi uczestnikami mojego zycia
Odpowiedz@bazienka: prawidłowo. Jak podejrzewałem też zostałem zminusowany i nie wiem jak z tym teraz będę żył :D
Odpowiedz@Daro7777: umrzesz, wszyscy umrzemy zostales zminusowany, bo stanales w mojej obronie :) a ja dostaje minusy od niektorych, bo mnie nie lubia, niezaleznie od stopnia zgadzania sie z tym, co napisze wszystko w normie
OdpowiedzJest takie doskonale tu pasujące niemieckie powiedzenie - "beim Geld hört die Freundschaft auf", czyli "przy pieniądzach kończy się przyjaźń", więc dobry zwyczaj - nie pożyczaj, od tego są banki, a kto dla banku nie jest wystarczająco wypłacalny, to tobie napewno nic nie zwróci.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: No nikt raczej do banku nie pójdzie pożyczać 50 czy 100 złotych. Moim zdaniem, po prostu lepiej nie pożyczać znajomym. Natomiast przyjaciół się zna i wie co, i jak. Dodam, że mówię o kwotach typu opisanej w historii.
Odpowiedz