Pod historią
http://piekielni.pl/80324 wywiązała się dyskusja na temat zarobków- mnie osobiście iryuje, że w ofertach pracy potencjalny pracodawca nie pisze choćby widełek zarobkowych na danym stanowisku.
Generuje to sytuacje np.
Mieszkam w Gdańsku, oferta pracy w Gdyni, na 7:30. Wstaję o niemożebnej porze, by być trochę wcześniej, gdyż Gdyni nie znam. Na miejscu okazuje się, że po pierwsze stanowisko, na które aplikowałam jest już zajęte, a do zaproponowania mają mi inne- z pensją 6zł/h. Nie wiem, czy brutto, czy netto, bo po tej jakże szczodrej propozycji wyszłam. 6 zł kosztuje bilet SKM Gdańsk-Gdynia.
Na studiach dorabiałam przez Agencję Pracy Tymczasowej- ot rejestrowaliśmy się tam, jak nadarzała się np. inwentaryzacja/wykładka towaru/lepienie ciastek itp, koordynator dzwonił i pytał o chęć pracy. Zadzwoniła kiedyś pani mówiąc o "atrakcyjnych zarobkach", mieszkałam wtedy na Przymorzu, miejsce pracy Gdynia Witomino. Ok, jedziemy ze współlokatorką. Na miejscu okazuje się, że " atrakcyjne wynagrodzenie" to 4,20/h. Brutto. Zostałyśmy tylko dlatego, że była zima, ok 22 i ciężko się już było stamtąd wydostać.
Zainteresowanym polecam sprawdzenie czasu podróży w jedną stronę choćby za pomocą jakdojade.pl .
Co do koordynatorów, to ze wspomnianą współlokatorką dostałyśmy kolejne skierowanie na inwentaryzację, tym razem ul Rogalińska ( podobnie odsyłam do jakdojade, pamiętam, że podróż oscylowała w granicy 1,5-2h), na miejscu okazuje się, że miałyśmy się stawić przecież za 4 godziny i "jak to, my nic nie wiemy?". Ot, koordynator sobie nie zadzwonił/nie wysłał sms, że zaszła zmiana. Do domu wracać się nie opłacało, stawka 8zł była przyzwoita jak na tamte czasy, ale na dworze siąpiło, w sklepie nie pozwolono nam zostać, bo nie miałby nas kto pilnować...
Skończyłyśmy w jakiejś mordowni przy piwie za 3,5 ( spokojnie, jedno piwo w 4 godziny wywietrzało), siedząc te niemal 4 godziny z kuflami opróżnionymi w 90%.
I teraz zastanawia mnie, co kieruje pracodawcami, którzy nie podają takich informacji? Albo w trakcie rozmowy rekrutacyjnej, która okazuje się wieloetapowa, na pierwszym jej etapie nie mogłam dopytać się o wysokość zarobków, bo to " tajne" narazie... Po co tracić sobie wzajemnie czas?
rekrutacja zarobki pośrednicy_pracy
Nie podają, bo jakby napisali, że 6 zł za godzinę to nawet jednego CV by nie dostali.
Odpowiedz@Czarnechmury: ale po cholerę tracić czas,na czytanie CV osób, które jak usłyszą, że płaca to 6zł to i tak pracować nie będą? no, chyba że chodzi o to, żeby rekruter miał zajęcie i pracę...
Odpowiedz@Czarnechmury: taaa tylko niby na co licza? ze co przejechalam 1,5 godziny w jedna srone to zgodze sie na glodowa stawke? albo ze jesd do srobienia inwentaryzacja, pracownik po uslyszeniu stawki obroci sie na piecie i nie maja " kim robic"? @pasia251: no wlasnie...
Odpowiedz@bazienka: Za te 6 zł/h, to można sobie ewentualnie dorobić raz na jakiś czas dorobić w innej firmie np. na rzeczonej inwentaryzacji. Raz do roku, zazwyczaj, w grudniu, po godzinach ew. w weekend. Może na Boże Narodzenie, czy Sylwestra się przyda.
Odpowiedz@bazienka: W drugiej opisanej historii właśnie tak zrobiłaś, zostałaś i przepracowałaś noc za głodową stawkę (nawet jeśli innego wyjścia raczej nie było, chodzi o fakt). Widać się pracodawcy opłaciło. Połowa osób odpadnie, ale część przekalkuluje, że skoro już i tak straciła czas i pieniądze na dojazd, to może chociaż częściowo sobie to odrobi. Już w momencie usłyszenia przez telefon gadania o "atrakcyjnej stawce" trzeba przycisnąć, a w razie odmowy odpuścić sobie. Bo co to za niby tajemnica, przez telefon nie można jej podać czy co? Jeśli pracodawca nie chce podać dokładnej stawki, to coś kręci i liczy na naiwnych.
Odpowiedz@bazienka: Tak, na to liczą. Nawet jak im 90% osób odwróci się na pięcie, to 10%, skoro już przyjechało, wykona pracę za 6zł/h. Firma dostanie co chciała, pracowników za 6zł/h, a że przy okazji zmarnowała czas iluś tam osób, które zawróciły do domów, co ich to obchodzi.
Odpowiedz@bazienka: alez przecież sama napisałaś w historii że właśnie tak było. Jechałaś kawał, nie miałaś jak wrócić i zostałaś za beznadziejna stawkę. To co to za ironiczne pytania? Dokładnie tak zrobiłaś xd
Odpowiedz@PaniPatrzalska: @fenek: nie kazdy jechal przez 3 miasta jak ja, 1,5 godziny w jedna strone? kiedys mialam inwenture naprzeciwko mojego bloku :) @razzk: a co jak nikt nie zostanie? albo 1 osoba na 10? to co potrzebne im sa 4, wiec dzwonia do 40, zeby sie stawily? durne to poza tym jak najbardziej durne sa takie zabiegi jesli chodzi o STALA PRACE a nie jednorazowe zlecenie-- bo wlasnie o sytuacje nr 1 chodzilo mi w tym komentarzu- tej ze STALA praca, do ktorej musialabym dojezdzac codziennie i wlasciwie 2 godziny pracowac za darmo by zwrocil sie dojazd
OdpowiedzNie podaja stawki, a potem pytaja sie ile chce zarabiac.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2017 o 14:39
@nursetka: Jakie to jest straszne pytanie! I często nie ma na nie dobrej odpowiedzi. Strasznie mnie denerwowało, jak słyszałam to pytanie. Ba! Na samym początku zaczynałam się zwijać ze stresu bo co tutaj powiedzieć, żeby było dobrze i nie wyjść na niezorientowaną wariatkę.
Odpowiedz@Dziewczynazmarcepanu: Podajesz kwotę min 20 do 30% więcej niż w poprzedniej pracy. Zarobki podobne do obecnej są akceptowalne gdy drastycznie spada czas dojazdu do pracy. Np z 45 minut do kwadransa.
Odpowiedz@krogulec: Teraz to wiem, jednak jak szukałam swojej pierwszej pracy i dopiero stawiałam pierwsze kroki w branży, to nie posiadałam takiej wiedzy. Nie mówiąc już, że nie da się obliczyć 20 czy 30% od niczego, jeśli to Twoja pierwsza praca. Najczęściej już w przypadku płatnych staży pytają o to, jakie są oczekiwania za staż, a człowiek dostaje głupawki, bo po prostu nie wie, bo nie ma jeszcze żadnego doświadczenia na polu takich negocjacji
Odpowiedz@Dziewczynazmarcepanu: Ja od wielu lat kalkuluję sobie zarobki wg następującego schematu: w nowej pracy chcę zarabiać tyle netto ile w poprzedniej zarabiałem brutto :) Sprawdza się bez pudła.
Odpowiedz"stanowisko już zajęte" to typowe oszustwo, jak wiedzą że na to stanowisko na które szukają nikt nie przyjedzie, to dają ofertę na takie, które nie istnieje wcale, albo jest już zajęte od roku. Gdyby uczciwie już zostało obsadzone, zadzwonili by. Po usłyszeniu takiego tekstu na żywo nie warto pytać o nic więcej. To taka deklaracja "nawet byś tu nie przyjechał jakbyś wiedział o co chodzi, i dobrze o tym wiemy". Po czymś takim jedyna rozsądna opcja to wstać i wyjść, ewentualnie zgłosić na policję oszustwo - policja pewnie i nic nie zrobi, ale firma się podenerwuje. Warto by też podać nazwę takiej firmy w internecie. Tak by uchronić innych ludzi przed marnowaniem czasu i robieniem interesów z oszustami.
Odpowiedz@bloodcarver: akurat to byla opcja na robienie szkolen dla pracujacych w callcenter; pani rekruter stwierdzila, ze moje kompetencje zawodowe, doswiadczenie w przeprowadzaniu szkolen/warsztatow oraz doswiadczenie w pracy na infolinii nie wystarcza, bo nie pracowalam w sprzedazy telefonicznej, no i nie u nich... na infolinie/prace przez telefon nigdy wiecej, tym bardziej nie za taka gownostawke
Odpowiedz@bazienka: Gdzie pracowałaś i że nie u nich to wiedzieli z CV. Zwykłe oszustwo i tyle.
OdpowiedzTlumaczylem juz wielokrotnie - w wielkich firmach, na Zachodzie rowniez, nie podaje sie zarobkow podczas pierwszego kontaktu wlasnie po to, by ograniczyc transparentnosc budzetowa wobec konkurencji. Oczywiscie, powinno sie dac jakiekolwiek pojecie o tym czy placa bedzie satysfakcjonujaca i stad tez biora sie pytania o oczekiwania finansowe kandydata.
Odpowiedz@Bevmel: co wydluza czas rekrutacji, i generuje negatywne opinie wobec firm bo w polskich realiach konczy sie na poszukiwaniu wykwalifikowanego pracownika najlepiej za zajnizsza krajowa, wiec firmy zwyczajnie sie osmieszaja i marnuja czas powaznych, wyspecjalizowanych pracownikow na stronie Mordoru na fb byla cudna oferta- manager, min 5 lat doswiadczenia na tym stanowisku, z 10 myslnikow do spelnienia, wszystko po angielsku, pensja DO 2 tys ( nie wiadomo czy nie brutto)...
Odpowiedz@Bevmel: Akurat w Anglii podawanie zarobków w ogłoszeniach to norma. Nie ważne czy chodzi o menegera wielkiej korporacji, pracownika fabrycznego czy profesora archeologii na Cambridge - ogłoszenie bez podanych zarobków jest po prostu podejrzane.
Odpowiedz@archeoziele: Nie jest to prawdą. Ja pracuję w Londynie dla jednej z największych firm farmaceutycznych na świecie. Wcześniej pracowałem dla RS Components (inżynieria), Cobham (militaria) oraz Citi (bankowość) - NIGDZIE nie podawano pensji na pierwszym etapie rekrutacji.
Odpowiedz@bazienka: Nie wiem, jak to wygląda w Polsce. W Anglii wygląda to tak, że na pierwszym etapie, w którym biorę udział, nie ujawnia się pensji, nikt nie robi z tego wielkiego halo bo wie, że w razie pozytywnego rozpatrzenia aplikacji na etapie drugim między innymi o tym będzie już mowa twarzą w twarz. Między jednym a drugim etapem nie mija zwykle więcej, niż 10 dni.
Odpowiedz@Bevmel: Równie dobrze ja mogę powiedzieć, że w Anglii wygląda to tak, że podają stawkę na dzień dobry, a w moim przypadku jeszcze się pytali ile zarabiałam u poprzedniego pracodawcy. Podejrzewam, że zależy to od branży.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2017 o 20:06
@Bevmel: Prawda jest taka, że w UK ogłoszenia w których nie ma podanych zarobków są niesłychaną rzadkością i nie ma tu znaczenia wielkość firmy. Możliwe że są jakieś wąskie specjalizacje w których nie zdradzają kwot, ale ogromna większość firm zarobki podaje i to jest standardem. Na ogłoszenie bez zarobków nawet bym nie odpowiedział, znaczy to że firma ma coś do ukrycia. Jeżeli szukają fachowców, a już na pewno fachowców z wyższej półki, to muszą ich czymś zachęcić.
Odpowiedz@mooz: @Bryanka: Zeby nie bylo slowo przeciwko slowu, zapraszam na strony karier firm takich jak: RS Components, Cobham, Citi, PAREXEL, Novartis, Quintiles - wszystko UK. Wskazcie mi ogloszenia, gdzie podane sa zarobki. Sa to firmy ktore sa wiadace w swoich branzach na rynku brytyjskim oraz swiatowym, wiec nie mowimy te z o jakiejs drobnicy. Po prostu nie widze sensu w zaklamywaniu rzeczywistosci. A co do pytania o aktualne zarobki to jak najbardziej - w UK jest to normalne pytanie i sam je zawsze zadaje. Potem pada o oczekiwania finansowe, przynajmniej mniej wiecej, ale jedyne jak moge sie do tego ustosunkowac to poinformowac ze sa za wysokie na dany budzet, jesli tak jest. Moge podac linki do tych stron karier, jesli chcecie, ale mysle ze jest to proste do wpisania w Google?
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2017 o 10:42
@Bevmel: nadal uwazam, ze to dla kandydatow i rekruterow strata czasu poza tym co to za argument- zeby konkurencja nie wiedziala? to jakis problem miec znajomeo w innej firmie i spytac ile zarabia? samemu pochodzic na rozmowy i zrobic research? smieszny argument, naprawde tym bardziej, ze widelki na dane stanowisko raczej sa do odnalezienia w internecie
Odpowiedz@Bevmel: Ale chwila moment - ustosunkowaliśmy się do Twojej wypowiedzi, że "w Anglii NORMĄ jest nie podawanie stawki", a teraz podajesz, że to w sumie wielkie korporacje tak robią :D. Czyli, że nie jest to normą. I prawdą jest co napisał mooz - większość firm stawki podaje na dzień dobry w ogłoszeniu, lub na rozmowie kwalifikacyjnej. Ewentualnie pytają się ile chce się zarabiać i wtedy zaczynają się "targi" :P W trakcie mojej "kariery" zawodowej raz uczestniczyłam w wieloetapowej rekrutacji i nigdy w życiu później nie spotkałam się z tak chamskimi HRowcami jak wtedy. Chłopcy i dziewczęta poczuli władzę :D
Odpowiedz@Bevmel: Właśnie jestem na stronie jobsite.uk Przeglądam z ciekawości ogłoszenia. Na chybił trafił - od pracy dla niewykwalifikowanych pracowników po stanowiska dyrektorskie. I wiesz co? Wszędzie są widełki podane. Nie wierzysz to sam sprawdź.
OdpowiedzGłupoty można szukać tak samo u potencjalnego nowego współpracownika. Chcesz zainwestować wysiłek i forsę na poszukiwanie zatrudnienia, to spytaj się DOKŁADNIE o najważniejsze dane miejsca pracy, do których należy naturalnie głównie wysokość wynagrodzenia. Jeśli pracodawca nie chce go podać i robi z tego tajemnicę, to HMWD, niech gdzie indziej szuka głupiego! Koniec języka - za przewodnika, ale trzeba go używać i pomyśleć, a nie dawać się wbić w butelkę.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: NABIĆ w butelkę...
Odpowiedz@Armagedon: Jak butelka jest wystarczająco duża, to wszystko jedno, czy da się w nią wbić, czy na nią nabić, chodzi przecież głównie o zawartość, ale przyjdzie walec i wyrówna (ale masz NATURALNIE rację!).
OdpowiedzCo kieruje? Wdupiemanie, niestety.
OdpowiedzPłaca minimalna w naszym kraju wynosi 13 zł brutto czyli ok 9,5 netto - tak więc oferowanie niższych stawek jest nielagalne - należy zawiadamiać stosowne instytucje podając pelne dane takiego "pracodawcy"
Odpowiedz@voytek: to bylo zanim skonczylam studia- bronilam sie w 2009 roku 13zl brutto jest od TEGO roku a zglaszac nalezy i kazdemu poszkodowanemu w ten sposob to radze
OdpowiedzCo do nieujawniania widełek ani stawek, to efekt mentalności większości pracodawców, gdzie jedną z ulubionych metod cięcia kosztów jest cięcie pensji jak się da. Bo po co podać stawkę odpowiednią do stanowiska, skoro może akurat się trafi ktoś niezorientowany i popracuje za mniej.
Odpowiedz