Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Obecnie mieszkam w rodzinnym domu z siostrzenicą i rodzicami(jej dziadkowie). Wcześniej, do…

Obecnie mieszkam w rodzinnym domu z siostrzenicą i rodzicami(jej dziadkowie). Wcześniej, do czasu zdania matury siostrzenica mieszkała z bratem (znaczy moim siostrzeńcem) u ich ojca i jego baby, ponad dwieście kilometrów dalej – w innym mieście. Z dziećmi siostry miałem dobry kontakt z racji dość niewielkiej różnicy wieku, potem już tylko z siostrzenicą. Podróżowałem tam z reguły raz na tydzień, w weekendy.

W tamtym domu Natalia była jak powietrze, a siostrzeniec Marcin zaś był ulubieńcem. Z czasem takie rozróżnienie rodzeństwa się nasilało. Co z tego wynika wyjaśniać nie trzeba: Marcin zawsze był niemal święty, cokolwiek by nie zrobił. Natalia była najgorszą wiedźmą (i wiele różnych mniej lub bardziej wulgarnych epitetów). Ojciec jej piekielności nie czynił (jedynie traktował ją jak ducha), ale brat z kobietą ojca już tak. Dawali jej do pieca równo przez cały czas. Na rok przed jej osiemnastką zapowiedziała podczas którejś kłótni, że gdy tylko skończy szkołę to się stamtąd wyniesie: "choćbym miała i pod mostem mieszkać".

Wtedy też nasiliło się czynienie dziewczynie wszelkich przykrości. Wiadomości o tym co się tam wyczynia dostawałem od niej regularnie. A to "macocha" coś jej "skonfiskowała", brat okradł z pieniędzy. No i dziewczyna była w takich sytuacjach bezsilna – ojca to nie interesowało bo "sama jest sobie winna".

Wielokrotnie sam urządzałem niemal karczemne awantury, kilka razy zadziałali moi rodzice, gdy sprawy obierały niebezpieczny obrót – skutkowało na tydzień czy dwa i był względny spokój. Jako przykład takich niebezpiecznych sytuacji – gdy Marcin wracał pijany i dochodziło do rękoczynów. Natalii nic poważne zrobić nie zdołał, ale całe takie noce siedziała praktycznie zabarykadowana w pokoju. A co na to ojciec? "Wybryki młodego, nie ma się czym przejmować". Tak to się ciągnęło niemal przez rok a brata się po prostu bała.

Apogeum nastąpiło na około tydzień przed jej maturą. Sobota, byłem wtedy autem. Natalia otworzyła drzwi, a w korytarzu Marcin – czerwony, wkurzony i ewidentnie pijany szesnastolatek (prawdopodobnie też po amfetaminie). Ryknął coś w stylu "Gdzie pieniądze k*wo!" – nie zdążyłem zareagować (bo byłem za nią), strzelił ją pięścią w twarz. On ją, ja jego – gówniarz przysiadł a macocha wyłoniła się z czeluści domu i do mnie z rękami. Babsztyla złapałem i "posadziłem" na ziemi. Całość okraszona masą niecenzuralnych wyrażeń z obu stron. Natalii kazałem iść do samochodu i sam też się wycofałem.

Warga dziewczyny rozcięta poważnie – pojechaliśmy do szpitala, trzy godziny czekania, lekarz połatał. Tego dnia nie wróciliśmy do "domu" – podzwoniłem po znajomych i zakwaterowaliśmy się na tydzień u kolegi kolegi. Potem już tylko była krótka wizyta po rzeczy Natalii. Ojciec zaskoczony – "no córuś, ale co ty?". Macocha milczy blada jak ściana, a "braciszek" jeszcze jej groził.

by E4y
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bazienka
32 38

Głupio zrobiłeś, że nie pomogłeś młodej w zgłoszeniu pobicia, może kurator by macochę usadził na tyłku albo dał do myślenia ojcu. Albo poprawczak- dołożyłabym doniesienie o posiadaniu narkotyków. Przy okazji Marcin był dzieckiem macochy Natalii, czy tylko dzieckiem ojca, jak ona?

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
31 33

Gdyby poszła obdukcja i z tym na policję, to młody poprawczak murowany - narkotyki tak szybko nie ulatują z organizmu, a każdy lekarz by zauważył, że i narąbany i pod wpływem młody jest

Odpowiedz
avatar E4y
10 22

@bazienka: Nie mam pojęcia do dziś, czemu to się nie skończyło policją – prawdopodobnie Natalia nie chciała i jakoś mnie przekabaciła, żebym nie wzywał niebieskich. Marcin to rodzony brat Natalii – syn ich ojca i mojej siostry.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
9 17

@bloodcarver: Jednym słowem. Bredzisz

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@BlackAndYellow: na pozostawanie pod wpływem nie ma paragrafu, tylko jest na posiadanie :>

Odpowiedz
avatar Rollem
4 4

@Caron: Ale u niepełnoletnich jest też demoralizacja. Cholernie skuteczne narzędzie :)

Odpowiedz
avatar E4y
12 12

@bloodcarver: W sytuacji jaka miała miejsce, dużo bardziej wolałem zatroszczyć się o dobro i jakikolwiek komfort psychiczny Natalii. A nie jakiejś hipotetycznej i cudzej żony z przyszłości. Inna rzecz – "naprostować". Kawał czasu usiłowałem, marnowałem swój czas żeby cokolwiek do jego łba wcisnąć. A Natalia raczej nie mogła go "naprostować" z wiadomych przyczyn. Co do podjętych wtedy decyzji to uważam je za słuszne i nie czuję się niczemu winny.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@Rollem: o toto @Caron: dzieciak, ktory bierze, ma zapewne jakies zapasy, ktorych moze nie zdazyc usunac, jesli go wezma na testy " z bomby", poza tym uporczywie zadawane pytanie- co brales, od kogo masz, gdzie kupiles itp tez robia swoje

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@bazienka: ale po co mi to tłumaczysz? Ja tylko odpowiedziałam komuś, że na przebywanie pod wpływem nie ma paragrafu.

Odpowiedz
avatar margotek
4 4

@bloodcarver: Chcesz prostować chłopaka lat 16? Człowieku... za późno, o wiele za późno.

Odpowiedz
avatar Lynxo
13 35

Trzeba bylo zglosic pobicie oraz... Zebrac 2-3 kumpli i sledzic malego sk*rwy***a az bedzie sam. Potem nauczyc pokory jego wlasnym jezykiem. Spuscic taki wpier*ol ze zupki przez 3 miesiace jadlby przez rurke. Przemoc to nie rozwiazanie, ale czasami nie ma wyjscia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 października 2017 o 17:27

avatar kometax
14 20

@Lynxo: Ew. zdybać gówniarza, wywieźć do sąsiedniego województwa, rozebrać do bielizny i zostawić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 17

@Lynxo: a potem zgłosić na policję że pobił z kumplami dzieciaka. Niby poważni ludzie a rady jak z przedszkola.

Odpowiedz
avatar Lynxo
0 10

@Sharp_one: Toz nie ma go klepac na srodku miasta tylko bez swiadkow -.-

Odpowiedz
avatar ziobeermann
6 10

@Lynxo: Zawsze się znajdą świadkowie, choćby opłaceni. Złota rada dona Corleone: pomyśl, zanim uderzysz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@ziobeermann: Z drugiej strony doświadczenie uczy że do takich zwyrodnialców trzeba mówić w ich języku, inaczej nie zrozumieją.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
1 1

@mooz: Ogólnie rzecz ujmując, masz rację, i zgadzam się z Tobą. Ale znowu, <b>pomyśl zanim uderzysz</b>. Jeśli obijesz małolata tak, żeby poczuł, że jest bity, to ktoś się tym zainteresuje, choćby rodzice. Jak się gnojkowi krzywda stanie, to na pierwszy ogień może pójść Autor, wszak miał motyw. Jestem za tym, żeby gnoja bić. Mocno, ale cicho. No i nie opisuj na Piekielnych sztuczek z akumulatorem. ^-^

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
9 11

Czym ona sobie na to traktowanie zasłużyła :/? Macocha nakręca? Czy im się nudzi? Zgadzam się z przedmówcami - szkoda, że na policji nie wylądowaliście. Takie zachowania trzeba w zarodku dusić. Choć z drugiej strony nie wiem czy po nauczce jaką proponują @Lynxo czy @kometax nie byłoby lepiej niż po poprawczaku. Bo takie upodlenie (zasłużone z resztą) potrafi zdziałać cuda.

Odpowiedz
avatar E4y
20 22

@Imnotarobot: Myślę, że to efekt zbyt dużych różnic w charakterach. Mój siostrzeniec wdał się w matkę – roszczeniowy typ, pępek świata – dodatkowo był faworyzowany i żadne dobre moralne wzorce się w nim nie utrwaliły. Na mnie się wypiął jak miał chyba czternaście–piętnaście lat i od tamtej pory nie miałem na niego żadnego wpływu. Do siostrzenicy dotarła (najwyraźniej przeskakując jedno pokolenie) roztropność i ciekawość po moim ojcu, dodatkowo wspierana przeze mnie i moich rodziców. Dwa typy tak skrajnych charakterów pod jednym dachem: moralny i amoralny, nie współgrają ze sobą. @kometax @Lynxo Przemoc to ostateczne rozwiązanie – i wcale nie potrzebował bym do tego kumpli. Bo i na co tam oni? Taka nauczka w postaci "piąchopiryny" może i by zadziałała – na chwilę. A na dłuższą metę przyniosłaby więcej szkody niż pożytku. Poprawczak natomiast to inna para kaloszy – rozwiązanie chyba gorsze od poprzedniego. Poprawczaki w tym kraju nie są od poprawiania – one są od produkowania młodocianych przestępców i nauczania kombinatorstwa. Więc wysłanie takiego chłystka do tej instytucji to by był gwóźdź do trumny. Jedynym rozwiązaniem jest zmiana postępowania osób go wychowujących, wykształcenie uznania właściwych autorytetów, wymaganie dyscypliny i nauczenie jak krowie na rowie co jest złe a co dobre. Wpojenie właściwych moralnych wzorców. Bez tego każde działanie będzie skazane na porażkę. Chociaż w tym wieku naprawa charakteru jest już chyba niewykonalna.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
10 10

@E4y: Przykre, szkoda dziewczyny. A ojciec straszny tuman, że na to pozwala. No ale są ludzie i taborety... Masz rację z tym poprawczakiem. Byłam w takim ośrodku raz (organizowany był tam konkurs) i źle to wspominam. Faktycznie po takim poprawczaku wyszedłby jako jeszcze większy dupek. Osobiście dalej sądzę, że przysłowiowy "wpiernicz" wiele by zdziałał. Ludzie pokroju siostrzeńca uważają, że są bezkarni, najmądrzejsi i najsprytniejszy. Moment, w którym zdadzą sobie sprawę, że ich zachowanie prowadzi do bolesnych konsekwencji jest swego rodzaju otrzeźwiającym zimnym prysznicem. Doznali tego upodlenia i zeszmacenia, które sami komuś zadawali. To naprawdę potrafi zadziałać, szczególnie na starsze osobniki. Oczywiście po tym powinna nastąpić ostra dyscyplina to może i łatwiej te morały przyjmie. Choć patrząc na to jak macocha i ojciec mają w zadzie jego wybryki to szczerze wątpię. Po solidnej karze przynajmniej jest szansa, że coś mu się w mózgownicy przestawi i się 5 razy zastanowi czy krzywdzenie kogoś bo tak mu się podoba to dobry pomysł. Może się i "nawróci" (widywałam już takie przypadki). Albo nikogo już nie tknie bo się będzie bał konsekwencji. Szczerze zwisa mi czy będzie "dobry" ze strachu czy faktycznej odmiany - jeśli przestanie być dupkiem to nastąpił sukces.

Odpowiedz
avatar Jorn
9 21

Odpuściłeś sobie niepotrzebne ozdobniki i tekst od razu jest dużo lepszy niż poprzednie.

Odpowiedz
avatar Trepan
2 4

No i błąd, że nie oberwał jak należy. Dalej czuje się bezkarny. Wiem, szkoda odpowiadać jak za człowieka, ale da się tak to zorganizować, żeby dostał co mu się należy. Wychować nie ma opcji, bydło się tresuje. Tylko świadomość nieuchronności i ciężaru kary mogą wymusić zmianę zachowania.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
5 5

Taki wujek to skarb. Możesz być z siebie dumny ;)

Odpowiedz
Udostępnij