Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może nie będzie piekielności w mojej historii, ale zawsze się zastanawiałem nad…

Może nie będzie piekielności w mojej historii, ale zawsze się zastanawiałem nad tym, w jaki sposób niedocenianie pracownika może pogrążyć pracodawcę.

Zacząłem pracę na jednej ze stacji benzynowych w Irlandii. To nie są takie typowe stacje jak w Polsce. Tutaj można kupić praktycznie wszystko - od mleka po wędliny itp. Większość ze stacji posiada tzw. deli, gdzie można zamówić kanapkę - ogólnie coś do zjedzenia. Deli było otwarte przeważnie do godz. 17.00. Jedna z dziewczyn z deli odchodziła na urlop macierzyński i szef nie mógł nikogo znaleźć. W związku z tym, że ja pracuję na sklepie, zaproponowałem swoją dziewczynę, która szukała pracy. Dwa różne departamenty, więc nie kolidują w planowaniu urlopów.
Ostatecznie dostała pracę. Po rozmowie umówili się na stawkę oraz na godziny, w jakich będzie pracować - miały to być ranne zmiany.

Wszystko było pięknie do momentu, gdy szef postanowił rozbudować deli, a co się z tym wiąże, zatrudnić więcej pracowników. Godziny pracy miały się zmienić - otwarte miało być do godz 23.00.
Została zatrudniona m.in. Irlandka, która ewidentnie miała problem z obcokrajowcami, jeszcze jeden Polak, Brazylijczyk i kilka innych osób pochodzenia irlandzkiego.

Po pewnym czasie zaczęły się problemy. W zasadzie to już po miesiącu. Dziewczyna wracała z płaczem do domu, bo owa Irlandka zaczęła rasistowskie komentarze kierowane w stronę obcokrajowców. Wiecznie coś było źle, ciągłe skargi do szefa o byle pierdołę. Komentarze te kierowała do innych pracowników, a ci z kolei przekazywali dalej. Postanowiłem porozmawiać z szefem o sytuacji i o problemie. Powiedziałem, że one jako kierowniczki powinni ze sobą współpracować, a nie rywalizować, że niestety, ale klienci też widzą napiętą atmosferę, a to się przełoży na spadek sprzedaży, jak również na to, że pracownicy zaczną odchodzić.
Szef nie zrobił nic.

Pierwszy odszedł Brazylijczyk, który często miał zmiany z ową Irlandką. W tym roku moja dziewczyna postanowiła też odejść, a że trafiła się jej oferta pracy w przedszkolu, to nie zastanawiała się długo. Zaraz za nią odszedł kolejny Polak.

Mija miesiąc od czasu, gdy wszyscy obcokrajowcy odeszli. Do tej pory szef nie może znaleźć nikogo na zastępstwo, a co za tym idzie, godziny otwarcia musiały się zmienić. Najpierw próbował trzymać otwarcie do 20.00, lecz niestety za dużo godzin tygodniowo wychodziło pracownikom, więc skrócił godziny do 17.00.
W międzyczasie zatrudnił dwie kolejne osoby. Brazylijka odeszła po tygodniu, bo nie wytrzymała presji. Ostatecznie jest otwarte do 15.00.

Tak się czasami zastanawiamy z dziewczyną, że kiedy szef nie widzi co się dzieje lub nie chce widzieć problemu, to pracownicy potrafią pogrążyć dobrze prosperujący biznes. Ja nadal tam pracuję, ale nie jestem przekonany, czy do szefa coś dotarło.

Irlandia

by gemini159
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 23

Nie wiem kiedy wyjechałeś czy byłeś ostatnio w Polsce, ale to co opisałeś jest typową stacją benzynową: paliwa + sklep + punkt gastronomiczny

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 20

Nie wiem w której Irlandii mieszkasz,ale przez pryzmat moich Anglików chyba widzę w czym problem. Jeżeli tubylcy nie chcą tam pracować,to oznacza,że - szef pewnie płaci emigracyjną,najniższą, stawkę - trzeba pracowac w weekendy i bank holiday - myślę,że ludzie musieliby robić więcej niż 8h dziennie Nardzo możliwe,że opinia o atmosferze w tym miejscu rozniosła się wśród różnych diaspor i dlatego koleś nie może znależć pracowników-cudzoziemców. U mnie ozstanio był etat na weekendy od 14;00 DO 22:00.Oczywiście nikogo nie znależli. Larum niesamowite,leniwi Brytyjczycy, idealna opcja dla ludzi z dziećmi. Serio? zamiast spędzić weekend z dziećmi ktoś będzie zapieprzał do wieczora? hehe. To nawet nie jest opcja dla ucznia, bo w poniedziałek musi przecież wstać do szkoły,wypadałoby się pouczyć,sami rozumiecie. Tylko kurcze my i inni ludzie z Europy Wschodniej rypiemy jak dziekie osły a inni to wykorzystują.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@Day_Becomes_Night: Z drugiej strony, ludzi z Europy wschodniej też w sumie nikt nie zmusza do podjęcia takiej pracy. Jak ktoś daje się wykorzystywać, to niech "rypie jak osioł". Nie mówię o pracowitości jako takiej, jak ktoś ciężko pracuje to spoko, ale jeżeli ktoś zgadza się na złe warunki, a potem narzeka, że go wykorzystują, to musi być strasznie nieogarniety. To działa nie tylko na zachodzie. Jak ktoś jest nieogarem, to i w Polsce go wykorzystają. To, że ludzie ze wschodu podrjmują prace, których tambylcy nie chcą, nie znaczy, że są wykorzystywani.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Pattwor: Racja. Tylko większości odbija jak tylko się zatrudnią. Zapieprzają ponad normę, licząc na niewiadomo co a potem pracodawca podnosi normy bo wie,że jelenie się wyrobią.

Odpowiedz
avatar Rak77
13 13

Drobna uwaga. Niechęć do obcokrajowców to nie jest rasizm, to ksenofobia (o ile niechęć można podpiąć pod pojęcie strachu)

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@Rak77: Druga drobna uwaga. "...jak dwie osoby -pracownicy- które nie są doceniane przez szefostwo (...) potrafią pogrążyć dobrze prosperujący biznes." Które DWIE osoby konkretnie masz na myśli?

Odpowiedz
avatar nasturcja
-2 2

@Armagedon: Podejrzewam Irlandkę i szefa

Odpowiedz
avatar ziobeermann
0 2

@Rak77: A nie raczej nacjonalizm? „Czemu mi Polacy pracę zabierają?" Pod takim hasłem kiedyś mi niemiaszki rękę połamali. Tylko, jak spytasz jednego czy drugiego Niemca, to on Ci powie, że za 1000 euro, to mu się nie opłaca do pracy iść. Bo on ma Arbeitslosengeld i jeszcze X innych świadczeń wypłacanych przez państwo. I żeby jeszcze taki szkop miał jakieś kwalifikację, żeby mógł narzekać, że „w jego kraju nie ma pracy dla ludzi z takim wykształceniem, jak on", a on jest zwykły fizyk, tak jak ja.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

@ziobeermann: mylisz nacjonalizm z szowinizmem.

Odpowiedz
avatar gemini159
0 0

Dużo by opowiadać na temat tej Irlandki i ogólnie pracy na tej stacji, na temat szefa. Nie chciałem opisywać wszystkiego bardzo dokładnie bo była by to zbyt długa opowieść. @Rak77 Pod pojęciem "pracownicy" miałem na myśli moją dziewczynę oraz drugiego Polaka, który odszedł za nią. Szef stracił dwie osoby które pracowały do wieczora i nie może znaleźć nikogo kto będzie pracował, a można było zrobić fair grafik gdzie raz jedna , raz druga pracuje popołudniu i nie było by problemu.

Odpowiedz
avatar Naa
0 0

To, co opisujesz, to mobbing, głównie w wykonaniu Irlandki, ale i szefa po części tez, skoro jej na to pozwalał. W oczywisty sposób liczył, że nikt nie będzie się skutecznie bronił, i trzymał się tego, nawet z własną szkodą... Zrobisz, z tym, co uważasz, ale radzę przynajmniej się zapoznać: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mobbing#Prawodawstwo_irlandzkie

Odpowiedz
avatar gemini159
0 0

@Naa: Wiem co to mobbing, ale prawda jest taka, że niestety nie jesteśmy w swoim kraju. Mój szef, jak to sam określił, jest właścicielem, HR i payrolem. Więc nie ma wyższej instancji w miejscu pracy. Pracownicy w większości to Irlandczycy i pomimo tego, że napieprzają na nią i każdy w zasadzie się modli żeby się zwolniła, to niestety w chwili kiedy trzeba by było się opowiedzieć po którejś stronie, nie opowiedzą się po naszej. Ciężko udowodnić mobbing jeżeli jest nas powiedzmy trzech Polaków a reszta to Irlandczycy, którzy mają wszystko gdzieś i niestety stanął po stronie Irlandzkiej koleżanki. Teraz w zasadzie zostałem sam, bo już nie ma żadnego obcokrajowca.

Odpowiedz
avatar Naa
0 0

@gemini159: - Czy jesteś w swoim kraju, czy nie, jeśli pracujesz legalnie, masz prawo do ochrony przed mobbingiem, jak każdy. - Twój szef nie jest najwyższą instancją, do której możesz się zgłosić, to by było bez sensu, jeśli sam pracodawca może dopuszczać się mobbingu. Gdzie dokładnie należy to zgłaszać, musisz dowiedzieć się sam, ale nawet w Wiki masz kilka obiecujących linków. - To, że obcokrajowcy odeszli, nie znaczy, ze nie mogą Cię (lub Twojej dziewczyny) poprzeć, i również dochodzić swoich praw. Przeciwnie, w tym dokładnie artykule w Wiki, który Ci podlinkowałam, jest napisane: "jeżeli mobbing był przyczyną rozwiązania umowy o pracę, pracownikowi przysługuje prawo dochodzenia od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę" - więc mogą być zainteresowani. A może wystarczyłoby porozmawiać z kimś, kto udzieli Ci porady prawnej, a później z pracodawcą. Gdyby pojął, że znasz swoje prawa, wiesz, że są naruszane, wiesz, że on nic z tym nie robi, i przez to staje się wspólnikiem - może coś by to w Waszych stosunkach odmieniło?

Odpowiedz
Udostępnij