Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu poznałam pewną dziewczynę. Na pierwszy rzut oka wydawała się…

Jakiś czas temu poznałam pewną dziewczynę. Na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo inteligentna i była interesująca. Wspólne miejsce pracy i pasja sprawiły, że szybko się zaprzyjaźniłyśmy.
Ta relacja trwała prawie dwa lata i w tym czasie doskonale ją poznałam. Miała olbrzymie problemy na tle psychicznym. Cierpiała na depresję, zaburzenia odżywiania i uzależnienie psychiczne.
Dodatkowo miała mnóstwo lęków oraz problemów zdrowotnych.

Po dłuższej znajomości każdą bliską osobę ciągnęła na swój sposób w dół. Demotywowała, poprzez ironię i sarkazm podcinała skrzydła, zachowywała się toksycznie, a kiedy tylko dana osoba zaczynała dostrzegać jej prawdziwą naturę, ona błyskawicznie zmieniała twarz na dobrą i pokrzywdzoną przez innych biedną istotę. Ciągle potrzebowała atencji, komplementów, zapewnień i miłych słów, nieskończonej pomocy i wsparcia w każdej postaci.
Jej towarzystwo zaczynało bardzo negatywnie wpływać na moje samopoczucie i motywację do czegokolwiek. W końcu dotarło do mnie z kim mam tak naprawdę do czynienia i zakończyłam naszą znajomość.

Zostałam przez nią zmieszana z błotem i skłócona ze wszystkimi naszymi wspólnymi znajomymi. Oczywiście drogą manipulacji, prania brudów i zdradzania wszelkich sekretów.

Od tego wydarzenia minęły kolejne dwa lata, a ja przez ten cały czas byłam przez nią prześladowana. Dostawałam raz na jakiś czas obraźliwe wiadomości z anonimowych kont, namawiała swoich znajomych na szkodzenie mi w różny sposób. Wariatka po prostu żyła moim życiem, starając się przy okazji mi trochę je uprzykrzyć.
Całe jej zachowane po prostu ignorowałam lub śmiałam się z tych żałosnych prób ingerencji w moje plany czy kontakty towarzyskie.

Jakiś czas temu odpuściła. Przejrzała na oczy?
Nie. Właśnie zaczyna karierę w resocjalizacji więziennictwa + zaczyna pracę jako psychoterapeutka.
To przerażające.

toksyczny związek

by ~sarrrna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
10 14

Tez znałam takiego wampira energetycznego. Straszni sa tacy ludzi, wysysają z człowieka wszelką radośc życia

Odpowiedz
avatar imhotep
11 19

"De-motywowała, poprzez ironię i sarkazm podcinała skrzydła, zachowywała się toksycznie, a kiedy tylko dana osoba zaczynała dostrzegać jej prawdziwą naturę. Ona błyskawicznie zmieniała twarz na dobrą i pokrzywdzona przez innych biedną istotę. " - przeczytaj to sobie na głos, stosując się do postawionych przez siebie znaków interpunkcyjnych ;)

Odpowiedz
avatar LittleM
28 28

Prywatnie znam dwoje psychologów. Oboje mają naprawdę poważne problemy ze sobą. Coś w tym jest, że zawód wybierają ludzie, którzy sami powinni być diagnozowani.

Odpowiedz
avatar katem
9 11

@LittleM: Niestety, tacy ludzie są groźni dla swoich pacjentów. Taki przypadek zaszkodzenia osobie, której dziecko było diagnozowane, znam osobiście.

Odpowiedz
avatar takatamtala
12 12

Dobrze, że udało Ci się odciąć, ale uważaj. Jak się miało jednego takiego znajomego to człowiek ma tendencje do przyciągania takich ludzi. Uważaj na siebie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

Przeszłam to samo, nikomu nie polecam. Do dziś ciężko mi nawiązywać przyjaźnie, a minęło już kilka lat.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
17 17

Dotknęłaś bardzo ciekawego i ważnego tematu. Obraz tej znajomej, jaki nam nakreśliłaś, może sugerować graniczne zaburzenie osobowości ("borderline"), a jeśli nie, to jakieś zaburzenie osobowości na pewno. Dobre szkoły psychoterapii trwają długo, w tym czasie sam przyszły terapeuta przechodzi własną terapię i taka osoba powinna zostać zweryfikowana. Psychoterapeuci co jakiś czas również powinni przechodzić superwizję, która ma za zadanie ocenić, czy są w stanie skutecznie pełnić swoją rolę. No i właśnie- dobre szkoły. Słyszałem, że można również przejść kurs na zasadzie "płacisz- dostaniesz papier", spotkania odbywają się kiedy masz czas, wiedza nie jest szczególnie weryfikowana, o osobowości kandydata nie wspominając. A prawo nieszczególnie ten temat reguluje, ważne żeby jakaś szkoła była (albo nawet i to niekoniecznie) i już prowadzisz terapię. Tyle się mówi o zniesieniu regulacji w różnych zawodach, bo "rynek to zweryfikuje". Ale w jaki sposób będzie weryfikował psychoterapeutów? Ilością samobójstw ich pacjentów?

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
1 1

@Nikorandil: Hmmm... Czy koleżanka autorki ma borderline, czy jest po prostu histrioniczna, to mało istotne. Istotne jest to, że zaburzenia osobowości dyskwalifikują do pracy psychoterapeutycznej. Niemniej, kilku psychologów których znam i wiem, że przeszli w swoim czasie dość poważne kryzysy psychiczne (depresja, bulimia, problemy z uzależnieniem) obecnie, po własnej terapii, świetnie pracują z pacjentami. Warunkiem jest świadomość swoich problemów i ciągłe wsparcie superwizora. Tak jak piszesz, dobra szkoła psychoterapii wymaga przejścia psychoterapii własnej, ale i regularnych superwizji, w trakcie szkolenia oraz pracy jak samodzielny terapeuta. Superwizja nie tyle stanowi formę kontroli nad tym, czy psychoterapeuta nadaje się do pracy, ale stanowi wsparcie merytoryczne i w pewnym sensie terapeutyczne dla niego samego. Niestety nawet dobre szkoły, dotyka czasem zaraza korupcyjna, bo osobiście znam przypadek, gdzie dość mocno zaburzony osobnik (agresywny i bezbrzeżnie narcystyczny), został najpierw wyrzucony ze szkolenia, a potem (za odpowiednia kwotę pod stołem) przywrócony i szkołę ukończył.

Odpowiedz
avatar malami1001
6 14

Cóż, resocjalizacja resocjalizacją... Moja kuzynka ma chorobę afektywną dwubiegunową, pracuje w klubie nocnym jako "striptizerka", mieszka już z kolejnym facetem, obecny jest od niej o 25 lat starszy, nie rozumiała, że ze swoimi lekami jest jej nie wolno pić alkoholu, bo grozi to śmiercią i została wysłana na terapię do AA i ten.... zapisała się na studia z psychologii i zamierza być psychoterapeutą. Także ten. Nie wiem może to tylko moje wrażenie, że terapeuta nie powinien chorować psychicznie gdyż swoje schizy w razie pogorszenia może ładować w pacjentów.

Odpowiedz
avatar E4y
-1 11

Dlatego właśnie lepiej nie mieć sekretów, a brudów samemu nie robić – wtedy nikt nie będzie mógł taką kartą zagrać, żeby wbić szpilę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@E4y: A mnie zadziwia, że ludzie mówią o swoich sekretach ludziom, których znają tak krótko. To przecież takie logiczne, że skoro nie chcę, żeby ludzie nie wiedzieli czegoś na mój temat, to mówię o tym osobie, którą znam niecałe dwa lata.

Odpowiedz
avatar Bevmel
9 13

@E4y: Wiesz, nie mam pojęcia ile już żyjesz na tym świecie, ale jeśli więcej niż 13-14 lat to powinieneś doskonale wiedzieć, że nie da się przejść przez życie absolutnie bez żadnych sekretów, jak otwarta księga. Każdy z nas ma jakieś tajemnice lub rzeczy, którymi nie chce się dzielić ze wszystkimi. Nie muszą to być sekrety mroczne, ani wstydliwe, ale jednak sekrety.

Odpowiedz
avatar E4y
5 11

@Bevmel: Jakiś czas już sobie żyję i nie mówię o byciu otwartą księgą, bo nie o to chodzi. Rzeczami którymi nie chcę się dzielić z innymi po prostu się nie dzielę – i nie powstają żadne sekrety. A jeśli ktoś obawia się, że jego własne brudy ktoś wykorzysta jako "haki" przeciw niemu, to chyba powinien przemyśleć własne zachowanie i okoliczności w jakich sobie takich brudów narobił (i czemu przez to jest wstyd). @Marcelinka Otóż to. To strzał w stopę.

Odpowiedz
avatar Rak77
9 9

@Marcelinka: A zauważyłaś ciekawą rzecz że ludzie bardzo często opowiadają o swoich problemach innym zupełnie obcym ludziom chętniej niż znajomym? Jeżdżę pociągami na długie trasy i już kilka razy zdarzyło mi się wysłuchać nieprawdopodobnie osobistych zwierzeń

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Rak77: Oczywiście, że zauważyłam. Sama nie raz słuchałam takich zwierzeń. Uważam, że jeśli ktoś naprawdę potrzebuje się wygadać, to lepiej zrobi, jeśli pójdzie do psychologa albo właśnie wyżali się zupełnie obcej osobie. Powiedzenie swoich sekretów znajomym/potencjalnym znajomym jest według mnie głupim pomysłem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2017 o 19:02

avatar LTM87
4 4

@E4y: Sekretów tak zupełnie nie mieć się nie da, ale prawdą jest, że jeśli nie chcemy, aby inni o czymś wiedzieli, po prostu... nie należy im tego mówić. Szczególnie, jeśli przekonaliśmy się o tym, że to ktoś niestabilny emocjonalnie, lub jeśli zauważamy, że jego pasją są plotki. Warto trzymać się prostej zasady - im bardziej niestworzone, intymne i sensacyjne wieści słyszymy od kogoś o innych, tym większe jest ryzyko, że to samo ci "inni" usłyszą o nas.

Odpowiedz
avatar MissFuneral
0 0

@E4y: Ale błądzić jest rzeczą ludzką, nobody's perfect...

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
1 5

Mówi się, że najgorszy psycholog/psychiatra itp. To ten, który sam ma problemy w swojej dziedzinie. Zawsze wtedy przypomina mi się scena z filmu. https://youtu.be/NabrHFonyXs

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@InessaMaximova: i dlatego do bycia terapeuta trzeba przejsc wlasna terapie... widac pani cos nie pyklo

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

jakbym mojego przyjaciela-socjopate ( bylego juz) widziala, straszne to jest, koles dodatkowo jest alkoholikiem ale w SW moze jej sie przydac taki charakterek, przynajmniej jej zlodzieje nie wykoluja w psychoterapii gorzej znam przypadek psycholozki- terapeutki, ktora gra wlasnym dzieckiem w procesie o opieke i robi mu dokladnie te same problemy, z ktorymi przychodza do niej pacjenci... do tego nie krepuje sie opowiadac ani o jednym, ani o drugim, przy czym winy swojej w tym nie widzi...

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
0 2

Czytając tą historię, dostałem czkawki. Mianowicie czknęła mi się (na szczęście, już była) znajomość z pewną osóbką, która była akurat pedagogiem. Może coś w tym jest, że szewc bez butów chodzi, bo długo trwało, zanim zorientowałem się w jak chory układ udało jej się mnie wmanewrować. Na szczęście uratowała mnie moja własna podświadomość, której reakcjom nauczyłem sie już ufać. Otóż, dopadło mnie długie i niestety bardzo bolesne choróbsko. Ponieważ moja mobilność była ograniczona, to głównie funkcjonowałem na zasadzie praca-dom-łóżko-zastrzyk-praca, co sprawiło, ze nasz kontakt się nieco rozluźnił. Kiedy po okresie ciszy zadzwoniła do mnie, to mój organizm zareagował bardzo gwałtownie. Na widok nazwy dzwoniącego na telefonie, dostałem torsji... Szarpało mnie przez kilkanaście minut! Było to przyczynkiem do tego, żeby usiąść na czterech literach i zacząć się zastanawiać na powodami tej reakcji. Wnioski mnie nieco przytłoczyły. Kiedy już mogłem patrzyć na swoje odbicie w lustrze, bez ciągłego powtarzania: "Idiota! Idiota! idiota!!!!", zmobilizowałem się do zerwania tej znajomości. Choć nie obyło się bez utrudnień i prób szantażu emocjonalnego z drugiej strony. Tak więc... Każdy może wdepnąć w toksyczna relację i jak ta żaba w garnku postawionym na małym płomieniu, ugotować się zanim się zorientuje. Ważne, żeby gdy tylko się zorientujemy, taką relację zakończyć nie dając się wmanewrować w obietnice zmiany, poczucie winy czy lęk przed utratą. Wyrzucając tego typu osoby ze swojego życia, możemy tylko zyskać. Nigdy stracić.

Odpowiedz
avatar Szpadelek
0 0

Witam Może będzie miała okazję wykorzystać swoje "zdolności" do pracy z pedofilami i gwałcicielami? Takich to akurat jak będzie mniemj, jakoś mnie cieszy.

Odpowiedz
Udostępnij