Mamy różne talenty - ja umiem robić ciasta - i to takie, jakie alergicy lubią - bez mleka, bez jajek, bez glutenu itp. Zaczęłam się tym interesować, bo mój brat ma dużą alergię na laktozę i zawsze był jednym z tych dzieci, które na własnych urodzinach nie mogły spróbować własnego tortu, a na rodzinnych imprezach gapił się ze smutkiem na innych jedzących.
Z czasem zainteresowanie rozwinęło się w małe hobby, a że swego czasu druga połowa była wegańska, to nauczyłam się w taki sposób piec. Drugiej połowy już nie ma, wegańskie wypieki pozostały. Sama weganką/wegetarianką nie jestem.
Odezwała się do mnie jakaś dziewczyna (D), znajoma znajomej, chcąca zamówić wegański wypiek. Raczej się tym nie zajmuję (nie ten level), jednak ona nie chciała nic skomplikowanego, a i mi się miło zrobiło - w końcu ktoś mnie polecił. Omawiamy szczegóły (składniki, koszta) i w końcu zeszło na dietę.
D: - A jak długo jesteś weganką?
J: - Nie jestem.
D: - Jak to?
J: - No nie jestem, wegetarianką też nie.
D: - To niby skąd umiesz piec?
J: - Ex był weganinem.
D: - Nic dziwnego, że cię rzucił.
Potem pisała coś, że nie jest zainteresowana, bo "Nie chce ciasta z składników, które leżało obok padliny". Nawet sugerowała, że używam jajek, skoro jej ideały nie są moimi.
Się potem weganie dziwią, że ludzie negatywnie reagują na ich widok.
Ciacho
Pisałem pod innym postem, napiszę i pod tym. W 90% przypadków wege to nie sposób odzywiania tylko stan umysłu. No i świetny sposób na zarobek. Wystarczy dopisać słowo "wege" "bezglutenowy" podnieść cenę 3-4 razy i ludzi będą się o to zabijać i robić darmową reklamę w necie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2017 o 12:15
@GuideOfLondon: Niestety, moje umiejętności nie są na tyle dobre, żeby piec na zlecenie (zazwyczaj odmawiam), ale masz rację - popyt jest.
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: No to się rozwijaj i zrób z tego biznes! Talenty trzeba wykorzystywać!
Odpowiedz@mooz: no jak, skoro nie jest weganką i jej produkty będą leżeć obok padliny?????!!!! A cichaczem będzie jaja podrzucać?! ;)
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: świetnie, że robisz takie rzeczy i podobnie jak GuideOfLondon chciałam już pytać czy rozważałaś otworzenie czegoś własnego (w razie czego będę dopingować). Ja sama jestem typem, kory nawet oponę strawi, ale mam tez znajomych z nietolerancjami pokarmowymi i mam okazję przyjrzeć się na ile rzeczy muszą uważać zanim zatopią w czymś zęby ;(. Ucieszyliby się z takich bezpiecznych wypieków.
Odpowiedz@Leafonthewind: Ja lubię piec, ale nie lubię za bardzo ozdabiać. Klienci mają różne wymagania, skoro osób chce ciasto na jakąś konkretną okazję, które wymaga umiejętności cukierniczych, czego za bardzo nie umiem i średnio, dotąd mnie interesowało. No i wypieki, bezglutenowe zwłaszcza potrafią być dość kapryśne - raz wyjdzie, jednak czasami nie wyjdzie. Jeśli to hobby żaden problem - wyrzucę składniki i napiję się wina, natomiast w przypadku własnej firmy nie ma tego przywileju. Przyznaję, że czasami łazi mi po głowie własna działalność... może jak się podszkolę w tortach.
OdpowiedzJeśli nie nazywasz sernikiem pieczonej papki z orzechów albo innej fasoli to powodzenia ;)
Odpowiedz@Allice: Akurat tutaj nie ma problemu alternatywy sernika mają swoje nazwy - tofucznik, jagielnik ;)
Odpowiedz@Allice: Plus, mając na myśli ciasta dla alergików, nie mam na myśli ciast z fasoli, czy cukinii. Babkę dla mojego brata robię, zwyczajnie (zwykła mąka, jajka), zamiast mleka krowiego, dodaję po prostu roślinne.
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: ale rośliny nie dają mleka. Mleko dają tylko ssaki...
Odpowiedz@egow: Jeszcze do nas nie trafił przepis, żeby mleka roślinnego nie nazywać mlekiem. A na kartonach taka nazwa jest. Gdyby Gaja napisała "rośliny roztwór mlekopodobny" brzmiałaby dziwniej niż pisząc "mleko roślinne".
Odpowiedz@egow: Mleko roślinne, czy napój roślinny. Purysta niech sobie rozróżnia. Hint: Nie jestem purystką
OdpowiedzCzyli lekarz onkolog musi mieć raka? Nie chcę myśleć jak to jest z mężczyznami ginekologami :D
OdpowiedzAch te wrzucanie wszystkich do jednego wora! Jestem wegetarianką. nie terroryzuje ludzi, chodzę z przyjaciółmi na fast foody i oni wtedy jedzą mięso. Ba! Nawet rodzinie kotlety smażę i nie mam z tym najmniejszego problemu. I dokładnie tak zachowują się WSZYSCY wegetarianie i weganie, których znam, a jest ich sporo. Nie znam ani jednej nawiedzonej osoby, a znam przynajmniej 30 osób będących na diecie roślinnej więc nie wiem gdzie wy spotykacie tylu złych wegan i wegetarian.
Odpowiedz@KIuska: Autorka nikogo do jednego worka nie wrzuca. Jedynie stwierdza fakt, że przez takich pojedyńczych szaleńców ci normalni mają przewalone. Spokojnie, nikt tu nikomu nie zabrania wyborów dietetycznych ani ich nie ocenia.
Odpowiedz@MoonPresence: To nie chodzi o zabranianie wyborów dietetycznych. Chodzi o ten fragment "Się potem weganie dziwią, że ludzie negatywnie reagują na ich widok.". Dziwię się, że ktoś ma negatywnie na mnie reagować skoro ani ja, ani moi znajomi nie robią nikomu nic złego. Nikt kogo znam nie zachowuje się tak jak ci źli weganie stale opisywani w internecie, a gdyby aż taka liczba wegan i wegetarian była zła to jest niemożliwe żeby w grupie ok. 30 osób nikt się tak nie zachowywał.
Odpowiedz@KIuska: Może w twojej grupie nie ma takich znajomych, ale w innej jest ich multum. Ja mam złe zdanie o weganach bo są upierdliwi w swoim wielkopańskim zachowaniu. Znajoma stwierdziła, że przechodzi na wege, mnie to rybka, ale zaczęła świrować jak robiliśmy wypad na miasto. Tego nie, tamtego nie, tutaj biedne zwierze zabite, a tutaj barbarzyństwo. Stopniowo przestaliśmy zapraszać to na grilla czy jakieś ognisko i skończyło się na tym, że została tylko w swoim wegańskim towarzystwie. Tak więc powtórzę to co napisałem na początku - Jeśli się z czymś nie spotkałaś, nie znaczy to, że inni się nie spotkali.
Odpowiedz@Woltarix: Czyli to,że twoja JEDNA znajoma zachowuje się jak kopnięta sprawia, że wszyscy weganie się tak zachowują, ale 30 moich znajomych to wyjątek? Ja bym uwierzy w tych złych wegan bo ludzie są różni i niektórym odbija jak się w coś wkręcą, ale dookoła mnie jest za dużo wegan, którzy się tak nie zachowują. Takie kopnięte zachowanie to wyjątek, a nie normalne zachowanie wegan.
Odpowiedz@KIuska: Biorąc pod uwagę ilość historii zamieszczanych tutaj z weganami w roli głównej, jestem zgodny z opinią Guide'a co do tego, że wege to stan umysłu. Znajoma jest przykładem takiego zachowania w bliskim otoczeniu. Spoza grupy znajomych również spotkałem się z podobnym zachowaniem, a nawet z atakiem na osobę jedzącą mięso.
Odpowiedz@Woltarix: A ja spotkałam się z atakiem na mnie i to nie raz. A tylko dlatego, że zamiast kanapki z szynką jadłam pieczone warzywa albo owoce. Nawet raz usłyszałam od pewnej dziewczyny, że czeka na moją śmierć, bo nie jedząc mięsa umrę w ciągu 3 lat (ups, nadal żyje).Ale ja nie twierdzę, że każda osoba jedząca mięso jest nawiedzona na jego punkcie, bo tak przecież nie jest. Przykre jest to jak ludzie oceniają wegan i wegetarian, a jednocześnie nie widzą tego ile osób zupełnie bezpodstawnie krytykuje wegan i wegetarian.
Odpowiedz@MoonPresence: Dokładnie tak. Nie wrzucam do jednego wora, po prostu stwierdzam fakt. A wyborów dietetycznych nikomu nie zabraniam, nie moja lodówka.
Odpowiedz@KIuska: Tak to po prostu działa. Przeważająca większość osób (wegetarian, rudych, rowerzystów, homoseksualistów, murzynów, muzułmanów) jest normalnych, więc ich się nie zauważa. Ale jak tylko zdarzy się ktoś, kto nam podpadnie, to łatwo go zaszufladkować. "A bo ja znam jednego wegetarianina/rudego/rowerzystę... i on jest głupi, więc ja nie jestem uprzedzony do całej grupy, ALE..." i dalej już z górki.
Odpowiedz@KIuska: sama sobie odpowiedziałaś. Ktoś Cię zaatakował, bo jadłaś mięso. Ale pewnie masz choćby znajomych, którzy mięso jedzą. I podejrzewam, że to więcej, niż 30 osób. A więc masz 30 znajomych - normalnych wegetarian/wegan i conajmniej 30 normalnych mięsożerców. A jednak trafił się rodzynek...Już rozumiesz?
Odpowiedz@KIuska: To, że Ty nie znasz takich ludzi, to nie znaczy, że tacy nie istnieją. Ja sam poznałem w życiu jakichś pięciu wegan i z przykrością stwierdzam, że co do jednego byli szurnięci. Może takiego mam pecha, a może Twoje 30 znajomych to ostatnia wyspa wegańskiego rozsądku. Tak czy inaczej, wyluzuj.
Odpowiedz@BlueBellee: Jadłam warzywa, a nie mięso. I za tego rodzynka ja mam cierpiec? Ja za rodzynka mięsoterroryste nie nazywam terrorystami wszystkich co jedzą mięso, ale w drugą stronę to już nie działa.
Odpowiedz@MoonPresence: Podejrzewam, że spotkałeś więcej wegan, ale pozostali nie byli szurnięci i nie obnosili się ze swoimi preferencjami kulinarnymi.
Odpowiedz@Woltarix: Mój (były już) szef został wegetarianinem i, gdy tylko zobaczył, że wyciągam drugie śniadanie - kanapkę z wędliną, musiał powiedzieć "znowu jesz podeszwę od buta".
Odpowiedz"Się potem weganie dziwią..." - czyli wszystkich oceniasz na podstawie jednej nawiedzonej osoby? Mam znajomą wegankę, która nikomu nie mówi co mają jeść. Jest dokładnie odwrotnie - to jej wszyscy mówią, że powinna jeść mięso i rzucają przy niej chamskimi żartami o weganach.
Odpowiedz@TaDziewczyna: Oj uważaj! Okrutnie się narażasz. Kiedyś opisałam tutaj jak pewna znajoma próbowała naprowadzić mnie ponownie na "jedyną i słuszną drogę jedzenia mięsa" i takie zachowanie nie było złe, ale jak ja jej wysłałam jeden film z rzeźni (bo po prostu miałam dziewczyny dość, kilka miesięcy za mną łaziła i namawiała) to to już było be fu i to wpychanie ludziom wegepropagandy!
Odpowiedz@TaDziewczyna: To dość ciekawe,że na tym portalu ocenianie wszystkich księży per "czarna mafia" albo "pedofile" jest jak najbardziej w porządku i zbiera same plusy, ale jak ktoś podobnie ogólnie ujmie wegan, to już jest dramat i niesprawiedliwość :)
Odpowiedz@TaDziewczyna, @Kluska: Czyżbyście, moje miłe, nie zauważyły, że tutaj, mimo iż to 'piekielni' nikt na wegan nie napada ze względu na ich dietę, tylko krytykuje się PRZYPADKI agresywnych osobników tej opcji. Jestem pewna, że również PRZYPADKI agresywnych mięsożerców zetknęłyby się z taką samą krytyką. @Kluska: Nie znalazłam tutaj (ani w archiwum) żadnej Twojej historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2017 o 17:46
@katem: "Się potem weganie dziwią, że ludzie negatywnie reagują na ich widok". Tyle w temacie
Odpowiedz@Bevmel: Na pewno nie same plusy ;-). Co do reszty się zgadzam - wrzucanie wszystkich przedstawicieli danej grupy do jednego worka jest piekielne. Nieważne, czy chodzi o wegan, księży, gejów, rowerzystów, rodziców, staruszków czy kogo innego...
Odpowiedz@katem: Napisałam to w komentarzu. Nie jestem aż taka masochistką zeby dodawać historie na twn temat. Dobrze wiem że ludzie za takiw coś by mnie zjedli.
OdpowiedzWeganie/wegetarianie tacy źli... Jasne. Ile to ja się nasłuchałam, że od tego niejedzenia mięsa to ja na pewno zachoruję. Albo żebym sobie odpuściła, bo wegetarianizm to "droga zabawa". Albo że sałatka z tuńczykiem to idealne danie dla wegetarianki. Albo że mam jeść mięso bo tak. Może drodzy miłośnicy mięsa skupcie się wreszcie na własnym talerzu zamiast tworzyć mity o wszechobecnych wegeświrach, tylko dlatego, że mieliście do czynienia z jedną nawiedzoną osobą lub przeczytaliście coś w internecie.
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: A podobno, to miesożercy są agresywni. No popatrz, a jak dla mnie możesz jeść co chcesz. Ale to jak z Polakami na wyjeździe - większość jest normalna, ale zauważa się buraków i z tego rodzą się stereotypy. I też nie pomagasz, bo reagujesz agresją, zamiast zauważyć piekielność. To jakbym ja się miała rzucać, bo na tej stronie są opisywane kobiety. Polki nawet. Moje rówieśniczki. A może one też jedzą mięso?! Jeśli jesteś na tej stronie, aby oburzać się, gdy jest mowa o wege, to sugeruję krzyżyk. Ale jeśli nie, to weź pod uwagę, że osoby nie jedzące mięsa, też mogą być piekielne.
Odpowiedz@BlueBellee: Widzę piekielność, ale widzę też "Się potem weganie dziwią, że ludzie negatywnie reagują na ich widok.". A co w tej historii zawinili wszyscy weganie? Ja nie "oburzam się" o to że jest mowa o wege tylko o to, że wrzucono wszystkich do jednego worka. Prawda jest taka, że piekielnych jest niewielu, a obrywa się wszystkim. Uważasz to za sprawiedliwe? W "mięsożernym" gronie też znajdują się "mięsoświry", ale jakoś na nich nikt nie narzeka, a jak próbuje to wywołuje oburzenie, lawinę negatywnych komentarzy i minusów, co widać na załączonym obrazku. To też uważasz za sprawiedliwe?
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: po prostu ludzki mózg taki jest, że wszystko do wzorca dopasowuje. Autorka ma świadomość, że ta jedna osoba może popsuć opinię całej grupy, więc o nią się nie martw. Ale znajdą się osoby, które, będąc światkiem takiej sytuacji, stwierdzą "ale dziwni ci weganie". Zwłaszcza że większość ludzi pewnie nie widzi nawet różnicy między weganem a wegetarianem. Inna sprawa jest taka, że przez te opinie, wielu naszych znajomych może być wege i się do tego nie przyznawać - a koleżanka jedząca głównie sałatki, może się odchudzać, a nie koniecznie być wege. Tak samo jak Polacy za granicą, którzy się do swojego pochodzenia nie przyznają, bo od razu mogą miejscowi patrzeć im na ręce i sprawdzać czy trzeźwi do pracy przychodzą. Nie dziw się więc, że ludzie są z góry uprzedzeni. Taka ludzka natura. A z tego co widzę, to jednak na Piekielnych jest świadomość, że jednostka nie czyni ogółu. Stąd też pojawiają się zamienniki - "Matka Roku", czy "madka", żeby z matką nie mylić, "katoterroryści", żeby z katolikami nie mylić itd.
OdpowiedzFakt jest taki, że WSZYSTKIE CO DO JEDNEJ wegetarianki/weganki które znam są fanatyczkami i nie przepuszczą ŻADNEJ okazji żeby kogoś nie zacząć "nawracać" na swoją wiarę. Nie znam za to ani jednego upierdliwego wegetarianina/weganina - jedzą co lubią i nie zaglądają innym do talerza, wielu z nich jest moimi serdecznymi przyjaciółmi. Z wegetariankami/wegankami nie da się wytrzymać spotkania dłuższego niż kilka minut. Jakie są widać zresztą pięknie tutaj w komentarzach - zobaczcie z jaką agresją rzuciły się na autorkę historii i dopisały jej słowa których ona nigdy nie napisała.
Odpowiedz@mooz: Kolejny, który nic nie rozumie i "Wege tacy źli bo narzekajo". Ja nikomu w talerz nie zaglądam, a w zamian jestem oceniana przez pryzmat kilku wegeświrów, każdy nagle wszystko wie najlepiej i mówi mi co powinnam jeść. Do tego gdy tylko pojawia się ten temat, sypie się lawina hejtu od "pokrzywdzonych" mięsożerców. I to na ogół takich, którzy o wegeświrach tylko czytali w internecie. To jest cholernie niesprawiedliwe, do tego zbierze się jeszcze zgraja osób, które nie rozumieją o co chodzi i stwierdzają, że "Znowu sie wege prujo". No ludzie!
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: A wiesz dlaczego masz takie problemy? Podziękuj za to swoim fanatycznym koleżankom. Wszyscy mają już serdecznie dość takich idiotek i naprawdę się nie dziw że jak usłyszą że jesteś wegetarianką, to bardzo nerwowo reagują. Ja wcale nie przesadzam, z tymi z mojego otoczenia nie da się na ŻADEN temat normalnie porozmawiać.
Odpowiedz@mooz: Tylko że żadnych fanatycznych koleżanek nie mam. Dobrze, to może inaczej. Wyobraź sobie, że podchodzi do Ciebie dziewczyna, którą pierwszy raz w życiu widzisz na oczy i najpierw Cię policzkuje a później jeszcze pluje Ci w twarz. Gdy pytasz o co chodzi ona odpowiada "Bo mój chłopak właśnie mnie zdradził! Wszyscy jesteście zdrajcami!". Jak to brzmi Twoim zdaniem? To jest niemal identyczna sytuacja.
Odpowiedz@mooz: Różnica polega na tym, że to nie są pojedyncze przypadki, takich fanatyczek jest mnóstwo. Ja jestem cierpliwy i żyję cały czas nadzieją że spotkam kiedyś normalną wegetariankę, ale inni jeżeli przez lata spotykają WYŁĄCZNIE idiotki mogą reagować bardzo nerwowo i im się wcale nie dziwię. Wyobraź sobie że przez lata za każdym razem gdy idziesz ulicą obcy mężczyźni plują Ci w twarz. Przyznaj, po takich doświadczeniach nie zareagowałabyś nerwowo na widok mężczyzny wyłaniającego się zza rogu budynku? Przecież on nic jeszcze nie zrobił, może być zupełnie normalnym człowiekiem.
Odpowiedz@mooz: No dobrze, tylko gdzie są te wszystkie przypadki? Nigdy nikogo takiego nie spotkałam, moi znajomi też. Za to spotkałam całe mnóstwo "mięsoświrów", ale jakoś nie patrzę krzywo na każdego kto je mięso. No dobrze, ale raczej wątpię, że każdy kto narzeka, spotykał tylko i wyłącznie wegeświrów. Sporo z tych osób spotkało tylko albo jeden taki przypadek albo wręcz tylko czytało o takich przypadkach w internecie. A to już nie jest fair.
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: Nie żartuj sobie. Sama jesteś wegetarianką, więc w jaki niby sposób miałabyś doświadczyć agresji fanatyczek? Aha, ja naprawdę nie przesadzam, niczego nie wyolbrzymiam. Opisuję osoby pojawiające się w moim otoczeniu w ciągu mniej więcej ostatnich 20 lat. Żebyś nie wiem jak zaklinała rzeczywistość, to nie zmienisz faktu że wszystkie wegetarianki jakie znam są fanatyczkami, z którymi na dodatek z roku na rok jest coraz gorzej. Jak tylko mogę unikam z nimi kontaktu, ale czasami się po prostu nie da.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2017 o 21:13
@mooz: Może np. w taki, że od czasu do czasu pozwalam sobie na mięso? Nie lubię sprawiać ludziom przykrości i np. gdy mój 12-letni kuzyn pochwalił się, że pierwszy raz sam usmażył kotlety, zjadłam, żeby sprawić mu przyjemność i zachęcić do dalszego gotowania. Albo jak jestem w domu to jem ten mały kawałek mięsa, bo moja mama bardzo się przejmuje, a ja nie chcę jej martwić. Poza tym, zaczęłam unikać mięsa dopiero 2-3 lata temu, a niestety zaczyna mi być bliżej do trzydziestki niż dwudziestki, więc nie można powiedzieć, że nie miałam okazji do bycia zaatakowaną przez wegeświra. Pamiętam, że kiedyś ktoś najechał na mnie, że skoro jestem przeciwna noszeniu futer i kurtek czy akcesoriów ze skóry zwierząt, powinnam też nie jeść mięsa. Oczywiście nie przez to zmieniłam dietę.
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: "Wyobraź sobie, że podchodzi do Ciebie dziewczyna, którą pierwszy raz w życiu widzisz na oczy i najpierw Cię policzkuje a później jeszcze pluje Ci w twarz. Gdy pytasz o co chodzi ona odpowiada "Bo mój chłopak właśnie mnie zdradził! Wszyscy jesteście zdrajcami!". Jak to brzmi Twoim zdaniem?" Grube projekcje masz. Jednak coś musi być w tej diecie.
Odpowiedz@mooz: A niech sobie piszą, może się lepiej poczują?
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: Ja tam tej weganki nie pobiłam kością krowy w imię moich mięsnych ideałów (nie wiedziałam, że takie mam) i nie oplułam jej moja nieczystą śliną padlinożercy. Pewnie rozpadłaby się w proch, gdybym tylko się zbliżyła.
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: No dobrze, ale oceniasz wszystkich na podstawie zachowania jednej/kilku osób, a to jest niesprawiedliwe.
Odpowiedz@mooz: Ja jestem wegetarianką, ale o tym wie ok. 10 osób. Nie jest to informacja,którą dziele się z wszystkimi. Po prostu ktoś jedynie z obserwacji może zauwazyc ze w moim menu nie ma mięsa. Zdarza mi się też chodzić z przyjaciółkami do kfc czy maca. One sobie jedza te wszystkie hamurgery, skrzydelka i inne kurczaki, a ja frytki. Tylko, że ktoś z zewnątrz mógłby nie zwrócic uwagi na to i tez mnie atakowac. A jednak nie atakował NIGDY. Ale atak za to że jwm warzywa przeszłam, kolezanka "ciotka dobra rada" też za mną chodziła, jakaś dziewczyna stwierdzila, że czeka na moją śmierc (!!!), alw tego już widzieć nie chcecie.My jestesmy tu agresywne? A pomyślcie sobie jakbyście wy się czuli gdyby stalw ktoś twierdził ze jesteście porąbani, wpychacie ludziom swoje zdanie, a wy ZUPEŁNIE tego nie robicie. Miło nie jest, prawda?
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: Napisałam, że jedna taka osoba sprawia, że opinie o całej grupie są takie, jakie są, nie że moim zdaniem weganie są fanatyczni i agresywni, ale wątpię, żebyś zrozumiała różnicę.
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: Sformułowanie "się potem weganie dziwią..." sugeruje, że uważasz, że wszyscy są za to w jakiś sposób odpowiedzialni. A te chamskie teksty typu "wątpię, żebyś zrozumiała różnicę" zachowaj może dla siebie z łaski swojej.
Odpowiedz@CzasamiPiekielna: Yup, jak widać nie zauważyłaś różnicy.
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: Jeżeli cała grupe ludzi oceniasz na podstawie JEDNEJ osoby to to świadczy źle o tobie, a niw o tej grupie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2017 o 15:11
@Gaja_Z_czekolady: A ty jak widać nie zrozumiałaś mojej sugestii, żebyś chamstwo zachowała dla siebie
OdpowiedzWiem, że się czepiam, ale nie ma alergii na laktozę. Jest co najwyżej alergia na białko mleka krowiego albo nietolerancja laktozy. To dwie różne rzecz, ale często mylone ;)
OdpowiedzDokładnie. Protip: Jak ktoś się źle czuje po mleku krowim (kazeina), to można spróbować koziego. Ma mniejsze stężenie alergenu.
Odpowiedz@BeznadziejnieAspoleczna: ale znacznie większego stężenia kasy wymaga ;)
Odpowiedz@BeznadziejnieAspoleczna: Brat do roślinnego się przyzwyczaił (ja też) a koziego nie lubi - ani serów, ani jogurtów, ani mleka.
Odpowiedz@meido: Dzięki, nie wiedziałam. Brat ma więc nietolerancję laktozy. U mnie w rodzinie się to pojawia, choć tylko brat ma tak dużą nietolerancję. U mnie w domu rodzinnym nabiał był spożywany głównie przez tatę - brat nie może, ja jem bardzo rzadko (trafiłam apetyt, gdy brat nie mógł jeść ciasta albo sera), mama za bardzo nie lubi.
Odpowiedz@Gaja_Z_czekolady: Faktycznie mocną musi mieć tę nietolerancję, skoro nie mógł nawet kawałka tortu zjeść. Ja na efekty spożycia mleka nie czekam zwykle dłużej niż 10 minut, ale kawałek ciasta jeszcze jestem w stanie przeżyć. Może to dlatego, że u mnie robiło się kremy na bazie masła, bez budyniu. Szkoda dzieciaka. Jakoś nigdy nie przemawiały do mnie roślinne napoje mlekopodobne. Jak już robię jakieś ciasta czy ciasteczka, to używam zwierzęcego z dodatkiem laktazy - jak na razie się sprawdza.
Odpowiedz