Przy okazji historii "kościelnych" przypomniały mi się wydarzenia z przed paru lat. Wśród moich znajomych była para z dość długim stażem. Świetnie się dogadywali, mieli wspólne pasje, podobne podejście do życia i wszyscy uważali, że to naprawdę dobrana para. On zdeklarowany ateista, który nie przyjął żadnych sakramentów (nie był nawet ochrzczony). Ona katoliczka, ale z tych co do kościoła chodzą dwa razy do roku na Boże Narodzenie i Wielkanoc, a przykazań przestrzegają, tylko kiedy im to pasuje. Nikt nie spodziewał się jakichś większych zgrzytów na tle religii.
Wszystko było w porządku aż do czasu zaręczyn. Ona oświadczyła, że chce ślubu kościelnego. On powiedział, że skoro dla niej to takie ważne, świetnym rozwiązaniem będzie ślub jednostronny. Z grubsza w kościele ona przysięga przed Bogiem, a on tylko podpisuje papiery cywilne. I tu nastąpił foch stulecia. Bo ona chce "normalnego" ślubu i "co ludzie powiedzą". Zażądała od niego, że natychmiast ma sobie zorganizować sakramenty, a potem sobie może dalej nie wierzyć.
Po długich miesiącach prób rozmów i tłumaczeń on zerwał zaręczyny argumentując, że nie może spędzić życia z osobą która kompletnie nie szanuje jego poglądów. Ona jeszcze długo opowiadała wszystkim jak podle została porzucona.
Które z nich było bardziej piekielne oceńcie sami.
Wyszło mu to na dobre, bo się uwolnił od idiotki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2017 o 10:51
Jestem agnostyczką w III pokoleniu, religia to dla mnie folklor, mój chciał ślubu kościelnego, ponieważ jest mi to kompletnie obojętne, na miesiąc przed ślubem byłam bierzmowana i brałam zwykły slub kościelny - konkordatowy. Gdyby mój był Hindusem zrobiłabym to samo, co mi za różnica, skoro jest mi to obojętne.
Odpowiedz@maat_: Może ty byś tak zrobiła, ale nie wszyscy myślą tak, jak ty. Ja popieram faceta z historii. Narzeczona nie szanowała jego poglądów religijnych- to jest straszne, czas zwiewać. Sama jestem niewierząca i nie "przyjęłabym" wiary swojego partnera tylko po to, by odwalić jakąś szopkę z sakramentem. Po to wymyślono śluby jednostronne.
Odpowiedz@maat_: jest różnica - jeśli jesteś ateistką i wiążesz się z osobą wierzącą (obojętnie jakiego wyznania) to musisz liczyć się z tym, że ta osoba będzie chciała ślubu zgodnie z obrządkiem. Całkiem niezłym pomysłem jest ślub jednostronny. Natomiast tutaj mamy do czynienia z parą kompletnie niepraktykującą. I nagle dziewczyna domaga się od narzeczonego porzucenia swoich przekonań (o których wiedziała od lat) i nagle chce normalnego ślubu kościelnego (a ślub jednostronny to przecież całkiem fajny kompromis między ślubem kościelnym a cywilnym).
Odpowiedz@maat_: Ja bym się bardzo źle czuła publicznie deklarując wiarę poprzez bierzmowanie, a jednocześnie uważając całą sytuację za folklor.
Odpowiedz@maat_: ja Cię doskonale rozumiem. Jakby facetowi zależało na przysiędze pod czujnym okiem Latającego Potwora Spaghetti - nie ma problemu. Dla mnie to wymysł, nic ważnego, więc mogę zrobić partnerowi przyjemność. Co innego, gdyby faktycznie żądał przejścia na jego wiarę, praktykowania itd. Ale jeśli jest świadomy, że to tylko jednorazowo, to spoko. Mitologie różne są. ;)
OdpowiedzTo jeszcze nic. Wśrót moich znajomych miałem jeszcze dziwniejszą (nie znajduje lepszego słowa) sytuacje. Znam parę, oboje ateiści, ona bez sakramentów, on tylko ochrzczony, praktycznie całe (za wyjątkiem dosłownie tylko kilku osób, też katolików tylko "w papierach") ich rodziny są osobami niewierzącymi. Ale nagle przed ślubem ona idzie na chrzest, oboje się bierzmują, biorą ślub kościelny i w ogóle cała kościelna otoczka. Powód? Nie, to nie było nagłe nawrócenie, jak się okazało, znajoma ubzdurała sobie ślub w drewnianym kościółku w parku wraz z przejściem gości w orszaku z kościoła na salę weselną z 300 metrów dalej.
Odpowiedz@rodzynek2: Ktoś Cię powinien pozwać za uszczerbek na zdrowiu ze to "wśrót".
Odpowiedz@Sharp_one: :) :) Szkoda, że już nie można poprawić.
Odpowiedz@rodzynek2: chcieli mieć ślub w konkretnym miejscu a żeby to osiągnąć musieli tylko odstawić małe przedstawienie. Z punktu widzenia ekonomii - opłacało się.
Odpowiedz@nasturcja: Czy ja wiem, czy się opłaca. Ksiądz za darmo ślubu nie udzieli. Bierzmowanie, co prawda, można dostać prawie, że od ręki (w katedrach co jakiś czas, chyba raz w miesiącu, bierzmują chętnych), ale chrzest to już grubsza sprawa. Uparty ksiądz może nawet kazać się przygotowywać cztery lata.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2017 o 14:34
Hipokryzja level expert
OdpowiedzZnam przypadek, że kobieta uparła się na ślub kościelny, facet ostatni raz był w kościele na swojej 1. komunii, więc sporo do nadrobienia. Nauki przedmałżeńskie, bierzmowanie, wykuwanie się modlitw i formułek. Jak już było po przygotowaniach, to ona stwierdziła, że właściwie nie jest źle tak jak jest i nadal żyją bez żadnego ślubu. I to juz kilka lat od całej akcji kościelnej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2017 o 11:52
Z racji tego, że mam poglądy takie same, jak ten facet, nie będę specjalnie obiektywny i stwierdzam, że piekielna jest ona. Zwłaszcza, że nic przed nią nie ukrywał, a ona wręcz przeciwnie. W kościele pojawiała się od święta, nie interesowała się tym, a tu nagle wielka presja na ślub kościelny i na faceta, żeby przyjął wszelkie sakramenty, bo "co ludzie powiedzą". Zrozumiałbym, gdyby ona od początku była głęboko wierząca czy religijna (czasami to dwie różne sprawy), ale nie. Nagle się jej odwidziało. Prawdopodobnie chodzi właśnie o to, żeby ludzie nie gadali, żeby mieć piękny ślub w kościele i wesele, którym można zaszpanować w towarzystwie, a przy okazji trochę hajsu zebrać w ramach prezentów.
Odpowiedz@pasjonatpl: Właśnie o tą ten tzw. piękny ślub chodzi, o białą suknie z welonem, a z wiarą i Bogiem ma to najmniej wspólnego.
Odpowiedz@rodzynek2: Mnie w ogóle zastanawia, z jakiej racji ludziom się ubzdurało, że piękny ślub i biała suknia muszą wiązać się ze ślubem kościelnym. Biała suknia za sprawą królowej Wiktorii zrobiła się modna, a dopiero potem Kościół Katolicki dopisał do niej znaczenie czystości, niewinności itp. A pięknych miejsc jest masa i wcale nie musi to być kościół, zwłaszcza że obecnie nie ma większych problemów ze ślubem cywilnym poza Urzędem (trzeba tylko zapłacić, ale księża przecież też wołają kasę).
Odpowiedz@pasjonatpl: Wiesz ja jestem osobą wierzącą i w pełni się z tobą zgadzam. Co więcej jak dla mnie nazywanie dziewczyny wierzącą jest sporym nadużyciem bo jak wynika z historii to z wiara ma ona tyle samo wspólnego co zeszłoroczny śnieg na wiosnę. @Miryoku: Jak dla mnie kolor sukni ślubnej oznacza ... całe nic ale ja jestem tylko facetem :). A tak już bardziej serio masz rację że jest to stosunkowo młody zwyczaj ale jak dla mnie biały kolor bardziej był symbolem kasy niż czystości.
Odpowiedz@Eander: Kasy też, bo przecież jednorazowa suknia tylko na ślub to strasznie duży wydatek i też stosunkowo nowy zwyczaj, zwłaszcza u "pospólstwa".
Odpowiedz@pasjonatpl: Ja tam wierzący jestem, i cię popieram - ślub kościelny ma tylko jakiekolwiek znaczenie dla osoby wierzącej - więc skoro wierzy, to może sobie przyjąć ten jednostronny (pierwsze słyszę, ale jak Kościół uznaje że ok to niech i tak będzie) a nie odstawia się szopkę 'bo co ludzie powiedzą'. Już nie wspominając że chrzczenie i przymuszanie na siłę do sakramentów osobę niewierzącą to chyba pod świętokradztwo/bluźnierstwo podchodzi.
Odpowiedz@Molochor: Uznaje, przynajmniej teoretycznie, bo w zasadzie w kościele władza jest lokalna i niezależna też od organów prawa (będzie tak, jak proboszcz kazał, najwyżej można go UBŁAGAĆ (również finansowo) o papiery i przenieść się do innego kościoła - w sensie, że kawałek dalej, a nie, że innej wiary). Suknię można wypożyczyć, a nie wiem co jest złego w przyjściu w czymś takim na ślub cywilny. Jak ktoś ma takie marzenia to czemu nie? Można nawet ściągnąć urzędnika w miejsce, jakie się komuś podoba, ale to kosztuje chyba 1000 zł (pewnie kościelny więcej, nie znam stawek).
OdpowiedzNarzeczona nie tylko nie szanowała jego poglądów, ale jeszcze była straszną hipokrytką. Może to i dobrze, że skończyło się, jak się skończyło.
Odpowiedz@Miryoku: Niema co tu gdybać dobrze i tyle.
OdpowiedzOczywiście że ona I tylko ona była piekielna. I głupia lub niedoinformowana, bo sakramenty które by facet ewentualnie przyjął "na żądanie" i tak były by nieważne. Poza chrztem, sakrament musi wynikać z nieprzymuszonej woli osoby, której się go udziela, albo jest nieważny.
Odpowiedzjakzesz mnie denerwuje taka hipokryzja...
OdpowiedzCóż, nie chcę sobie dopisywać historii dodatkowej, ale jak dla mnie jakby dziewczyna bardzo chciała, to by poszła na jakiś kompromis, a nie stawiała takie kategoryczne wymagania. I to trochę wygląda dla mnie, jakby albo ktoś jej przeprał łepetynę, że ten kościelny taki ważny albo dobrze się ukrywała. Bo trochę mnie dziwi ta jej ślubna "wścieklizna" , szczególnie, że żyli ze sobą od lat, znali swoje przekonania i do tej pory to nie było problemem. Na co liczyła, że facet ustąpi? odmieni mu się po latach? W każdym razie, może dobrze, ze się rozstali, bo może nagle by się okazało, że tych różnic światopoglądowych jest o wiele więcej i są uciążliwe dla nich obojga.
OdpowiedzBrak mi słów, całe szczęście, że wariatka wyszła z niej przed ślubem a nie po.
OdpowiedzZnam jedną (!) osobę, która wzięła ślub kościelny z potrzeby i wiary. Cała reszta zrobiła to dla szopki i ładnych fotek.
OdpowiedzMoj przyszly wystapil z kosciola, ja ostatni raz bylam na swoim biezmowaniu w liceum. Nie bedziemy odwalac szopki, chcemy slub humanistyczny. A biala suknie i welon i tak bede miala, bo chce i wcale do tego kosciol nie potrzebny. Szanuje ludzi wierzacych i wlasnie dlatego nie moglabym brac slubu koscielnego.
Odpowiedz@yourspecialitsupport: Super postawa! :) Na szczęście część niekatolików ma podobne podejście.
OdpowiedzŚlub biorą ludzie często z powodów finansowych, bo podatek dochodowy jest dla małżeństw dużo niższy i klasą podatkową można sobie pożonglować (w Niemczech przynajmniej). Od wczoraj pary homoseksualne mogą się tu oficjalnie żenić, dotychczas mogli rejestrowć tylko partnerstwo. Jest to jednak niezależne od jakiejkolwiek religii.
OdpowiedzOczywiście, ze ona. Widziały gały kogo brały. On idzie na ustępstwo, a ona jeszcze wymaga ;)
OdpowiedzMarek Łaś z FB: Co do welonu, to nie jest on - wbrew pozorom - symbolem czystości. Takim symbolem jest wianek. Welon pierwotnie zakrywał twarz (tak, jak czasem widzimy jeszcze dziś na pogrzebach u wdów starszej daty) i miał na celu osłanianie narzeczonej przed złymi mocami. Niedawno żenił się mój sąsiad, który zdążył się już dorobić córki (w chwili ślubu dziecię miało pół roku). Młoda miała welon, ale kremowy (tak, jak suknia) i bez wianka, więc żadnej wiochy - według mnie - nie odstawiła.
OdpowiedzKuzyn mojej kobiety brał taki ślub - ona składała, przed Bogiem, on nie. I najbardziej oburzonych na tę sytuację zagięła babcia młodego, osoba chodząca często go kościoła i należąca do róży - że to jego decyzja skoro tak chce i że ona będzie się za jego szczęście modlić, jak on nie chce.
OdpowiedzCóż - różnica zdań na temat zmian... ON - myśli, że po ślubie ONA się nie zmieni... ONA - myśli, że po ślubie ON się zmieni... ONA wiedziała kim jest, jakie ma poglądy. ON wiedział z kolei co jest dla niej ważne. Tu nie było kwestii kompromisów - tylko które się UGNIE. Oboje są siebie warci.
OdpowiedzTo wyjdzie facetowi na dobre.
Odpowiedz