Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytam sobie tę stronę od dłuższego czasu i pomimo, że piekielne sytuacje…

Czytam sobie tę stronę od dłuższego czasu i pomimo, że piekielne sytuacje mi się przytrafiają, to nigdy nie poczułam by historia była na tyle wyjątkowa (tj. psująca mi krew), żeby ją tu zamieścić.

Aż się stało....
Wiecie co ostatnio robiłam?
Siedziałam w szpitalu przy akompaniamencie krzyków i gróźb moich rodziców i pracodawcy...

A czemu?
Bo spotkałam debila... ale po kolei. W każdym razie tak jak umiem, bo wciąż mną miota.

Jestem studentem konserwacji i w ramach potrzeby zarabiania pieniążków znalazłam sobie pracę przy odnowie starego budynku ceglanego pod pewnym dużym polskim miastem.
Robota żmudna, męcząca, fizyczna, ale i bardzo satysfakcjonująca, w każdym razie dla mnie.

Przechodząc do właściwej akcji:
Przyszło mi zaspoinować i pomalować najniższe glify, co w tłumaczeniu na ludzki język oznacza, że musiałam stanąć na zewnętrznym parapecie, zasłonić szyby i sam parapet folią, i powypełniać dziury w zaprawie, a tam gdzie już jest to zrobione pomalować spoiny farbą. Co ważne, budynek ma około półtora-metrowy cokół więc najniższy rząd okien znajduje się dość wysoko.
Jesteśmy uprzedzeni, że w budynku pracują i mieszkają ludzie, więc staramy się im nie przeszkadzać, a poza tym malowanie na wysokości, na parapecie pokrytym folią nie jest sytuacją komfortową, więc ostrożnie i starannie, ale się uwijam.

Widocznie jednak musiałam komuś cholernie przeszkadzać, bo w trakcie gimnastyki z farbką i pędzlem około 3 metry nad ziemią okno nagle się otworzyło i nastoletni chłopaczek gwałtownie się przez nie wychylił i wrzasnął "BUM MADAFAKA!!!"
Jak łatwo przewidzieć, odruchowo się cofnęłam i poślizgnęłam na folii. Udało mi się złapać rusztowania, ale nie byłam w stanie powstrzymać uderzenia w nie czołem.
Krew się leje, koleżanka, która mnie asekurowała w krzyk. Zbiega się ekipa, ściągają mnie na parter. Ostatni przybiega szef, a że ja z szoku się rozpłakałam, usłyszał historię od koleżanki. Poczerwieniał, dopytał, o które dokładnie okno chodziło i poleciał "wytłumaczyć" chłopakowi, czemu nigdy więcej nie powinien tak robić.

Tymczasem, koledzy zatelefonowali po karetkę, która odwiozła mnie na SOR, a tam od dziesiątej rano sprawdzali, czy nie mam przypadkiem wstrząsu mózgu. Jakby problemów było nie dość, moi rodzice wpadli do szpitala jak huragan i nie do końca zorientowani w sytuacji zaczęli drzeć się na mojego szefa, który dołączył do mnie, jak tylko stało się jasne, że nikt mu nie otworzy. Zostałam na noc na obserwację, ale miałam jeszcze gości w osobach dwóch policjantów.

Wróciłam do domu jakieś cztery godziny temu i... myślę.
Nie mogę przestać myśleć o tym, że miałam niesamowite szczęście w tysiącach aspektów.
A gdybym się nie złapała i polecała z trzech metrów na twarz? Albo jeszcze po drodze rąbnęła w ścianę? Walnęła głową w skrzynkę na narzędzia, która była na ziemi? A co gdybym nabiła się okiem na drut wystający z rusztowania (a brakowało centymetrów... a tak mam "tylko" rozciętą skroń)?
Mogłam się zabić, bo jakiś idiota stwierdził, że jego idiotyczny pomysł jest zabawny?

Jutro tam wracam i będę dobijać się do tych drzwi, aż mi ktoś otworzy.

praca

by kawaimonster
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Taczer
82 84

Szef umieścił Cię na zewnętrznym parapecie, jako 'stabilne podłoże' miałaś śliską folię, okno przy którym pracowałaś nie zostało zabezpieczone przed przypadkowym otwarciem, brak uprzęży (skoro mogłaś spaść na ziemię), brak kasku, skoro walnęłaś głową w rusztowanie a Ty się dziwisz, że rodzice mieli pretensje do szefa? Idioci są wszędzie. Zadaniem Twojego pracodawcy jest zapobiegać takim wypadkom a nie wychowywać nastolatków w kwestii okrzyków. Kierujesz swoje pretensje w zupełnie niewłaściwym kierunku. Szkolenia BHP też nie było?

Odpowiedz
avatar Jorn
12 14

@Taczer: Najwyraźniej autorka też się do idiotów zalicza, bo szkolenie szkoleniem, szef szefem, a kretyn kretynem, ale wypadałoby także własnego mózgu użyć i się zabezpieczyć przed upadkiem z wysokości.

Odpowiedz
avatar LechU
30 32

Taki (długi) cytat: ======================================================= Wykonywanie pracy na wysokości Praca na wysokości oznacza między innymi pracę na rusztowaniach, konstrukcjach budowlanych, stropach, kominach, drabinach lub innych podwyższeniach, znajdujących się na wysokości co najmniej 1,0 m nad poziomem terenu lub poziomem podłogi. Pracą na wysokości nie jest praca na powierzchni, niezależnie od wysokości, na jakiej się znajduje, jeżeli powierzchnia ta jest osłonięta ze wszystkich stron do wysokości co najmniej 1,5 m pełnymi ścianami lub ścianami z oknami oszklonymi albo wyposażona jest w inne stałe konstrukcje lub urządzenia chroniące pracownika przed upadkiem z wysokości. Kto może pracować na wysokościach? Do wykonywania pracy na wysokości mogą być dopuszczeni jedynie pracownicy, którzy: posiadają aktualne orzeczenie lekarskie o braku przeciwwskazań do pracy na wysokości. Skierowanie na badania wysokościowe powinno zawierać wyraźną adnotację o pracy powyżej lub poniżej 3 m odbyli szkolenie w zakresie bhp oraz instruktaż stanowiskowy zapoznający ich ze specyfikom prac na wysokości oraz zagrożeniami występującymi na stanowisku pracy mają zagwarantowane środkami ochrony indywidualnej oraz posiadają umiejętność posługiwania się nimi zostali zapoznani z oceną ryzyka zawodowego związanego z wykonywaną pracą Praca na wysokości a obowiązki pracodawcy względem pracowników Ze względu na zaliczanie prac na wysokości do tzw. prac szczególnie niebezpiecznych pracodawca ma szereg obowiązków, których celem jest zapewnienie bezpiecznego wykonania pracy . Do najważniejszych należą: zapewnienie bezpośredniego nadzoru nad tymi pracami wyznaczonych w tym celu osób, zapewnienie odpowiednich środków ochrony indywidualnej i zbiorowej, zapewnienie pracownikom instruktażu stanowiskowego. Pracodawca powinien również pamiętać o tym, że zgodnie z wymogami na powierzchniach wzniesionych na wysokość powyżej 1,0 m nad poziomem podłogi lub ziemi, na których w związku z wykonywaną pracą mogą przebywać pracownicy, lub służących jako przejścia, powinny być zainstalowane balustrady składające się z poręczy ochronnych umieszczonych na wysokości co najmniej 1,1 m i krawężników o wysokości co najmniej 0,15 m. Prace na wysokości powinny być zorganizowane i wykonywane w sposób niezmuszający pracowników do wychylania się poza poręcz balustrady lub obrys urządzenia, na którym będzie stał pracownik. Jeżeli ze względu na rodzaj i warunki wykonywania prac na wysokości zamontowanie balustrad jest niemożliwe, należy stosować inne skuteczne środki ochrony pracowników przed upadkiem z wysokości, odpowiednie do rodzaju i warunków wykonywania pracy. Pracownicy w takiej sytuacji mają mieć zapewniony odpowiedni rodzaj sprzętu chroniącego przed upadkiem z wysokości jak: szelki bezpieczeństwa z linką bezpieczeństwa przymocowaną do stałych elementów konstrukcji lub szelki bezpieczeństwa z pasem biodrowym. ======================================================= Tak więc: 1. Było więcej niż 1 metr ponad poziomem ziemi? - BYŁO! 2. Było ogrodzone? NIE BYŁO (bo nie mogło być)! 3. Były indywidualne środki ochrony (szelki itp.)? - NIE BYŁO! Więc pomimo iż zalazł się debil próbujący Cię wystraszyć, to "wina" leży również po stronie Twojego szefa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
37 41

Po pierwsze jak mogłaś to robić bez uprzęży? NIe przypięta do rusztowania?

Odpowiedz
avatar greggor
54 56

Dałem mocne, bo to debilizm rzeczywiście niespotykany - pracować 3 METRY nad ziemią BEZ ŻADNEGO ZABEZPIECZENIA? I to niby student, elita psia mać narodu.

Odpowiedz
avatar kitusiek
14 18

@greggor: Studenci zazwyczaj nie myślą. Szykuję się do napisania historii o ludziach z mojego wydziału, bo debilizm niesamowity, o czytaniu ze zrozumieniem nie słyszeli, a jeżeli mają coś zrobić sami czy czegoś sobie poszukać na własną rękę - jak to tak, gdzie, co, nie wiem, nie umiem, ja tu nowy jestem (czyli trzeci raz zaczynam pierwszy rok).

Odpowiedz
avatar burninfire
3 3

@kitusiek: Zależy właśnie który rok. Na 1 przychodzą ze szkoły i muszą się przestawić, że nikt nie dyktuje notatek i nie ma 1 książki do konkretnego przedmiotu. A po co w szkole uczyć szukać (to by wymagało też pracy nauczyciela, bo ktoś to musi potem sprawdzić), szybciej podyktować i kazać się nauczyć na pamięć :) Jeszcze jak wykładowcy są ambitni inaczej i przez ostatnie 10 lat nie zmieniali zakresu materiału, i taki student dostanie materiały z wyższego roku to przecież nie musi za bardzo nic robić aż do pracy dyplomowej.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
4 4

@kitusiek: Jedziesz z tym tematem, bo trailer zapowiada się bardzo obiecująco :)

Odpowiedz
avatar BlackDragon321
23 25

@PewienPan: Ten brak zabezpieczenia mógł się skończyć tragicznie. Nawet gdyby nie było chłopaczka, to co by było, jakby się autorka poprostu zachwiała czy poślizgnęła? Ciekawe w której porządnej kopalni nie przestrzega się BHP? Pierwsza kontrola by ich zjadła.

Odpowiedz
avatar PewienPan
-1 15

@BlackDragon321: Zostawianie kasków razem z filtrami na haku. noszenie we 3 osoby stali ważącej po 300 kilo. wychodzenie za granicę siatki bezpieczeństwa. wyłączanie latarki, skracanie sobie drogi do klatki poprzez taśmę do węgla. Przechodzenie obok włączonej kruszarki. Takie rzeczy dzieją się w 2 kopalniach w których byłem. Mówisz o kontroli na dole? Wolne żarty. Ale teraz szczerze i na serio. Jeśli pracujesz lub pracowałeś w miejscu, gdzie BHP przestrzegało się w 100% to naprawdę zazdroszczę. Ja takiego szczęścia nie miałem.

Odpowiedz
avatar babubabu89
18 20

@PewienPan: Ale jest różnica między tym czy pracodawca przestrzega BHP i zapewnia wszystkie środki ochrony osobistej oraz zabezpiecza miejsca niebezpieczne i przeprowadza szkolenia, a pracownicy mają to w dupie i nie używają kasków/rękawiczek/itp oraz włażą gdzie niewolno, a tym że pracodawca ma w dupie i nie zapewnia nic a jedyne szkolenie BHP jakie robi to "Masz sobie nie zrobić krzywdy bo cie wypi***ole". W tej historii pracodawca olał BHP więc twój argument jest inwalidą.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
6 10

@PewienPan: jak zamknąć kopalnie w miesiąc? Niech wszyscy zaczną przestrzegac przepisów BHP (żart). Do tego dołożyć wszechobecny mobing (bo liczą się metry), brak logistyki (np: wyciaganie z borynioka roli odciskowej i transport na plecach po upadowej na teren drugiej kopalni, bo dozorowi nie chce się załatwić kolejki). Wymieniać można cały dzień i wszystkich problemów górnictwa się nie wymieni. Na

Odpowiedz
avatar BlackDragon321
10 12

@PewienPan: Jest różnica pomiędzy olewaniem BHP przez samego pracownika, a pomiędzy olewaniem BHP przez pracodawcę. Jak pracownik sam olewa - jego sprawa. Jak jednak olewa to pracodawca to jest to już piekielnie. No cóż, w miejscach w których pracowałem przestrzegało się przynajmniej podstaw bezpieczeństwa. Praca na wysokości 3m bez jakiegokolwiek zabezpieczenia nie zapewnia żadnych podstaw bezpieczeństwa.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
13 13

Chwila, chwila... Pracujesz na wysokości, to gdzie w takim razie uprząż? Gdzie szelki bezpieczeństwa z linką?

Odpowiedz
avatar bazienka
6 8

jak sie nie dobijesz, to zrobi to policja zglaszasz narazenie na utrate zdrowia lub zycia

Odpowiedz
avatar Iceman1973
6 6

@bazienka: Utrata zdrowia lub życia była już dużo wcześniej i to spowodowana przez szefa a dlaczego wyjaśni Ci mój komentarz powyżej.

Odpowiedz
avatar Etincelle
8 10

@bazienka: dzieciak piekielny, bo można zgadywać, że robił to ze złej woli. Ale na kogo skarżyłaby się autorka, gdyby zleciała, bo ktoś przy otwartym oknie włączył nagle głośną muzykę? Albo gdyby przedszkolak gwałtownie otworzył okno i zaczął piszczeć radośnie, bo zobaczył gołąbka czy inne fascynujące coś? Rzecz autorki, żeby się zabezpieczyć od takich przypadków. Ja bym nawet nie pomyślała, że ktoś może ot tak sobie hasać na wysokości 3m - może dzieciak też nie brał pod uwagę takiej możliwości i myślał, że nic się nie może stać?

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@Etincelle: ja bym skarzyla nadal dzieciaka jako dzialanie celowe tylko ja bym niezabezpieczona na parapet nie weszla..

Odpowiedz
avatar Etincelle
4 6

@bazienka: no tak, wina dzieciaka, ale chodzi mi o to, że nie posądzałabym go od razu o chęć zrobienia autorce poważnej krzywdy, bo miał pełne prawo zakładać, że będzie zabeczpieczona. Znaczy, dzieciak idiota, ale bez morderczych skłonności. Kiedyś na paintballu u nas był wypadek, facet przechodził przez pole po kulki, grzecznie podniósł rękę, kolega chciał zrobić mu głupi dowcip, strzelił. Nie pomyślał, że facet złamie najważniejszą zasadę i przy schodzeniu zdejmie kask. Efekt? Na szczęście jedynie rozcięta skroń, ale kawałek dalej i miałby po oku. Czyja wina? Jeden zrobił idiotyczny żart, ale to zachowanie poszkodowanego pozwoliło na takie konsekwencje.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

@Etincelle: Nawet nie musiałoby się wydarzyć nic z rzeczy, o których wspominasz. Wystarczyłby mocny powiew wiatru, albo nawet potknięcie czy utrata równowagi bez działań osób trzecich.

Odpowiedz
avatar Etincelle
5 7

@Jorn: zgadzam się. Po prostu poczułam się w obowiązku bronienia chłopaka, bo pretensje z końca historii autorka powinna mieć do siebie i szefa. Jasne, dzieciak nie postąpił właściwie, ale to jest niewłaściwość na poziomie "na przerwie wystraszył koleżankę, wyskakując zza drzwi". Wszystkie przemyślenia autorki "A gdybym..." z zakończenia nie powinny trafić do chłopca, tylko do szefa. Swoją drogą, ciekawe czy rzeczywiście tam pójdzie i co powie, bo ma średnie podstawy do robienia jakichkolwiek awantur. Zwłaszcza jeśli chłopak bądź jego rodzice wykażą się minimum inteligencji i o te zabezpieczenia zapytają.

Odpowiedz
avatar whateva
3 7

"w trakcie gimnastyki z farbką i pędzlem około 3 metry nad ziemią okno nagle się otworzyło" - cwane to okno, wygimnastykowane takie.

Odpowiedz
Udostępnij