Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mój ojciec zawsze był typowym Januszem, który po pracy przychodził, siadał przed…

Mój ojciec zawsze był typowym Januszem, który po pracy przychodził, siadał przed telewizorem / komputerem i oczekiwał, że się będzie koło niego skakać, BO ON PO PRACY ZMĘCZONY JEST. Wszystkie obowiązki domowe były na głowie mamy, która, z powodów zdrowotnych, miała problemy ze znalezieniem pracy. Mama cały dzień sprzątała, gotowała, chodziła na zakupy, prała, prasowała itp., jak ojciec wracał z pracy, to musiała mu podgrzać i podać obiad, sztućce... i nawet sól i pieprz, które stały na drugim końcu stołu, bo przecież ojciec sam sobie nie sięgnie, bo on PRACUJE I JEST ZMĘCZONY. Oczywiście brudnych naczyń też sam nigdy nie zaniósł do zlewu, nie wspominając o umyciu.

Kilka lat temu mama zmarła. No to ojciec przerzucił jej obowiązki na mnie. Ja już wtedy studiowałam, też mnie nie raz nie było całe dnie w domu. Ale on nic nie pomógł, bo ON PRACUJE.

W końcu sama też dostałam pracę. Kilka miesięcy odkładałam na dobry start i wyprowadziłam się od ojca - razem z chłopakiem wynajęliśmy mieszkanie. Z chłopakiem obowiązkami się dzielimy, a nie ja muszę odwalać wszystko.

Na weekend pojechałam ojca odwiedzić. Po kilku godzinach stwierdził, że skoro już tu jestem to mam mu odkurzyć. Wróciłam do domu wcześniej niż planowałam.

Dom

by ~NieWiemCoTuWpisac
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Shineoff
22 34

Nikt nie rodzi się "Januszem". Ich produkują matki, a potem żony. Jeśli matka usługuje synkowi, pierze, zmywa, gotuje, sprząta, mimo że chłopiec ma dwie ręce i dwie nogi, a nawet głowę, więc z takimi czynnościami nie powinien mieć problemu, to nic dziwnego, że przyzwyczajony do ciągłej obsługi wyrasta na "Janusza". Jeśli taki chłopak pozna ogarniętą dziewczynę, która go do roboty domowej zagoni, to jest szansa że się wyrobi. Jak pozna kobietę nauczoną usługiwania mężczyźnie to "Janusz" gotowy.

Odpowiedz
avatar bazienka
9 13

@Shineoff: taaaak, szczegolnie jesli synek ma ze 30 lat ;) w zyciu bym sie nie wrobila w takie cos, moj ojciec mial podobna postawe jak rozbil naczynie w kuchni przychodzil do pokoju z tekstem " chyba cos sie potluklo" poza tym zal mamy- z uwagi na zdrowie nie mogla pracowac, a w domu pracowala ciezej niz w niektorch pracach ( np. biurowych)

Odpowiedz
avatar Jorn
9 11

@Shineoff: Znam wielu facetów, którzy w domach rodzinnych nie mieli żadnych obowiązków lub mieli ich niewiele (do tych drugich sam się zaliczam), którzy w dorosłym życiu nie powielają tego schematu. Bo wychowanie to nie wszystko, każdy człowiek ma mózg, ale nie każdy go używa.

Odpowiedz
avatar Shineoff
11 13

@Jorn: No jak facet mieszka sam, to nie ma wyjścia, bo jednak gary się same nie zmyją, a pranie samo nie wstawi :D Ale jak później zamieszkuje razem z np. żoną i ona podejmuje się wszystkich domowych obowiązków, to może wyrosnąć na takiego Janusza. Zależy jeszcze jaki jest układ w rodzinie, bo niektóre małżeństwa się dogadują co do obowiązków domowych, że są na głowie wyłącznie męża/żony i obie strony są szczęśliwe. Ale to się zazwyczaj zdarza wtedy, kiedy któraś ze stron nie pracuje i to jest jej/jego wybór.

Odpowiedz
avatar bazienka
7 7

@Shineoff: znam sytuacje, kiedy corka wprowadzila sie czasowo do matki z 15letnim synem i konczy sie na tym, ze 80letnia babcia robi wnusiowi kanapeczki oraz targa z matka ciezki stol...

Odpowiedz
avatar burninfire
-5 19

@Shineoff: Nie rozumiem. Kobieta nie pracuje. Fakt, powody zdrowotne, nie wiadomo jakich czynności nie może wykonywać, ale też z pewnością nie jest zalecane, żeby całymi dniami leżała w łóżku. Czynności domowe, jakie wykonuje się na co dzień to: - ugotowanie obiadu: 30-60 min, chyba, że ktoś ma jakieś większe ambicje i przy czym i tak nie trzeba godzinę stać nad daniem, tylko max 30 minut (np. po co patrzeć jak się ziemniaki gotują, czy w ogóle jakaś zupa, więc odliczam czas gotowania) - poodkurzanie, pościelenie łóżka, przetarcie brudnych powierzchni; max 20 min - zakupy; uśredniam do 30 min, bo raz tylko po pieczywo, raz 2h w sklepie, bo trzeba zrobić na tydzień - prasowanie - max 15 minut, bo raz koszule Janusza, raz kilka bluzek - zmywanie naczyń, max 20 minut - pranie; chyba mało kto robi częściej niż raz na 3 dni i zresztą to i tak max 10 min roboty, bo resztę robi pralka, więc zaokrąglijmy do średnio 5 min dziennie SUMA: 60+20+30+15+20+5 = 150 min, czyli 2h i 30 minut. A on siedzi w pracy pewnie z 8h. Czy w takim razie wymaganie, żeby przyjść w czyste miejsce i dostać obiad jest takie okrutne? Nie uważam tak. Czy kobieta, która przez 2:30h na dobę pracuje to jest jakaś przepracowana i nie może znaleźć dla siebie czasu wolnego? Nie sądzę. Wręcz przeraża mnie fakt, że tyle kobiet jest wielce zmęczonych jak zrobi tylko tyle w ciągu dnia. To znaczy, że w dzieciństwie były takimi Januszkami. Owszem, wymaganie, żeby ktoś podał coś, co stoi obok niego, albo zaganianie do roboty kogoś, kto ma swoje zajęcia nie jest dobre i na to nie znajduję wytłumaczenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@burninfire: czekam, az cie zminusuja :) jesli sie nie ma malych dzieci to rzeczywiscie prace domowe nie powinny zajac wiecej niz 5 godzin, oczywiscie zalezy jak szybko sie je wykonuje, z jaka dokladnoscia itp.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@burninfire: a dzieci do przedszkola/szkoly odwoza sie same, na zajecia pozalekcyjne rowniez, a jak sa male to same sie soba zajmuja nie? bylam w etn weekend u kolegi z 5letni synkiem, mam kolezanke z dzieckiem w podobnym wieku, przy takich malych potworkach rzeba miec oczy w tylku, przez cala dobe, bez urlopu i strajku pt " nie gotuje, zjemy na miescie"

Odpowiedz
avatar Meliana
5 11

@burninfire: Albo nadal mieszkasz w akademiku, albo nigdy nie robiłaś w/w rzeczy, skoro takie wyliczenie byłaś łaskawa popełnić... Ja zaliczyłam etap "kury domowej", zaliczyłam pracę na 1,5 etatu i łączenie obydwu też. I pomnożyłabym to minimum x2, jeśli mówimy o rodzinie i mieszkaniu większym niż 30m2. Jeśli jako obiad traktujesz ziemniaki ze zsiadłym mlekiem, ewentualnie parówki z keczupem i chińską zupkę, to tak, tyle czasu aż nadto wystarczy. W moich stronach jednak obiad jednodaniowy, to tylko pół-obiad. Musi być zupa i drugie - mięcho (lub zamienniki), kartofel (kasza/ryż/makaron...) i zielsko. Więc o ile zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie trzeba obserwować procesu gotowania się zupy, o tyle ciekawa jestem, kto obiera, myje, kroi, przyprawia i miesza co chwilę, że ta twoja "perfekcyjna pani domu" mieści się w maks godzinie. Aha, no i chętnie zobaczyłabym, jak w 20 minut zmywasz, wycierasz i odstawiasz na miejsce te wszystkie gary, patelnie, talerze i resztę po takim codziennym obiedzie dla przeciętnej, 4-osobowej rodziny. A potem w następne 20 minut przecierasz zachlapane blaty, stół, podłogę, odkurzasz okruszki i tak dalej :) Prasowanie w 15 minut? Tak, jedną koszulę LUB kilka bawełnianych bluzek LUB 2-3 koszulowe bluzki damskie. I jak rozumiem kwestie wyciągania/chowania deski, żelazka, rozkładanie przedłużaczy, itp. wrzucamy w te 20 minut przeznaczone na ogólne ogarnięcie chaty? Czy zakładamy, że sprzęt stoi rozgracony cały czas w sypialni/salonie/gdziekolwiek bądź, w stałej gotowości do użytku? Zakupy w 30 minut? Jak sklep jest naprzeciwko, to spoko. Jak 3 kilometry dalej, to tyle trwa dojazd. A zakupy zrobione na cały tydzień to albo rozkładają się same, albo... dorzucamy w 20 minut na ogarnięcie? ;) Pranie... ja rzadko kiedy robię mniej, niż 3-4 pralki tygodniowo. I o ile 10 minut to max, jeśli chodzi o wrzucenie kupki, nastawienie i wyciągnięcie, o tyle sortowanie na tkaniny, kolory i stopień zabrudzenia, wieszanie, składanie i chowanie do szafy chyba znowu robi się samo. Wiesz co? Ja cię chętnie zatrudnię na te 2,5 godziny dziennie :D Płacę stówę za godzinę, ale jak się z jakimkolwiek punktem nie wyrobisz, to uwalam 150 - idziesz na to? xD Dzieci, zwierzęta, ogród i resztę już sama sobie ogarnę, niech będzie moja strata ;)

Odpowiedz
avatar Agrotora
0 2

@Meliana: Aż się specjalnie zalogowałam, żeby Ci dać plusa. U mnie w domu to ja ogarniam sprzątanie w i 70m to w 20 min nawet dokładnie się nie da odkurzyć, nie wspominając o myciu łazienki. Zrobienie zakupów na tydzień powiedziałabym, że jest możliwe, jak ktoś ma samochód. U mnie go niestety nie ma, a i tak musi ktoś spędzić przynajmniej 40min dziennie na zakupach, bo do sklepu daleko :/

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 33

Zasadniczo to nie wiem, co jest w domu do roboty żeby to miało 40h tygodniowo zajmować. A piszę to jako stary kawaler, który pracuje na kontrakcie (więcej niż 40h) i sam sobie ogarnia mieszkanie, gotuje i tak dalej. Pranie? 10 minut nastawienia, może kwadrans na wyjęcie I wywieszenie, kilka chwil na wrzucenie gaci do szuflady. Zakupy? No ja przepraszam, ile to trwa? Nie uwierzę, że z obowiązków domowych wychodzi cały etat. Nie widzę tego ani po sobie, ani po dzieciatych przyjaciołach - oboje na etacie, a i tak zostaje im sporo czasu na hobby itp, za dużo bym uwierzył że dom zajmuje im tyle, co kolejny etat. No chyba, że ktoś jest niemotą i nieogarem. Ale to nie wina męża wtedy, że jego żona nie umie prowadzić domu. Może miała z tym problememy z tych samych powodów, z których nikt jej nie chciał do roboty, hę?

Odpowiedz
avatar imhotep
13 19

@bloodcarver: Zależy też od ilości dzieci i tego czy chodzą do przedszkola/żłobka. Jak masz dwójkę małych dzieci to i cały etat nie wystarczy.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@imhotep: Zależy też od podejścia reszty domowników do utrzymywania porządku. Jeśli tatko Janusz i dzieciarnia są nauczeni, że ktoś inny sprząta, to mogą mieć w d8pie dbanie o cokolwiek i wtedy ci się może zrobić pełny etat. Wyobraź sobie, że każdy na przykład łazi codziennie po całym domu w ubłoconych butach. Albo nie potrafi się wyszczać czy wysrać bez upie8dolenia całego kibla. Albo wykąpać bez zalania całej łazienki i zaplucia całego lustra, itp itd. Mieszkałam ze współlokatorami, którzy nie dość, że nie sprzątali w ogóle, to jeszcze syfili wszędzie - sprzątania było w sumie codziennie na godzinę roboty. A dolicz jeszcze jakieś zachcianki typu co godzinę "zrób mi jajecznicę" "a mi zrób tosty" "a mi pójdź do sklepu po mleko". Jak ktoś tak nauczy rodzinkę, to będzie zapierdzielał na cały etat w domu, wierz mi.

Odpowiedz
avatar Meliana
23 27

@Trollita: Prowadzenie domu prowadzeniem domu, ale jeśli ten pracujący nie jest łaskaw nawet talerza po sobie do zlewu odnieść, czy brudnych gaci do kosza na pranie wrzucić, to coś tu chyba trochę nie halo, nie sądzisz? A skoro już tak sobie dopisujesz, czego w historii nie ma, to ja też sobie pozwolę, tylko z drugiej strony - może przez lata słyszała przy odkurzaniu wyrzuty i ofukiwanie, że telewizor zasłania albo nogi z podłogi każe podnieść, a pan pracujący zmęczony przecież, więc teraz dla zasady postanowiła nie kiwnąć palcem? Zresztą, to też kwestia sformułowania - "córcia, pomożesz?" brzmi nieco inaczej niż "jak już przyjechałaś, to przydaj się na coś, posprzątaj mi tu". No i tak na koniec. To, że ojciec latami utrzymuje dzieci i posyła je do szkoły, to naprawdę żadna łaska - to prawny obowiązek każdego, kto na dzieci się decyduje. One się na ten świat same nie pchają. Rodzic, który za zasługę poczytuje sobie wypełnianie swoich rodzicielskich obowiązków, to słaby rodzic. Rodzic, który "robi sobie" dzieci tylko po to, żeby na starość mieć darmową opiekunkę, kuchtę, sprzątaczkę i posługaczkę, jest skrajnym egoistą i tak naprawdę rodzicem nie powinien był zostać. Wychowanie, to nie kredyt w Providencie, który dziecko będzie musiało oddać z odsetkami.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

Nic nie rób. W niczym mu nie pomagaj. Znam problem z autopsji. Jak nie będzie miał wyjścia, to w końcu sam się ogarnie i zacznie robić koło siebie. Ale jak zrobisz cokolwiek za niego, to będzie oczekiwał, że będziesz to robić cały czas.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 1

Jakbym czytał o moim ojcu... Nie, wróć, mój siedzi już na emeryturze.

Odpowiedz
Udostępnij