Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przez kilka lat pracowałem jako księgarz. Zasadą naszej księgarni było, że nie…

Przez kilka lat pracowałem jako księgarz.

Zasadą naszej księgarni było, że nie przyjmujemy nieuzasadnionych zwrotów. Powody są oczywiste i raczej każdy powinien je rozumieć, więc nie będę się na ten temat rozwodził. Jeśli okazało się, że z jakichś powodów książkę sprzedano uszkodzoną, to klient oczywiście odzyskiwał pieniądze; w przeciwnym wypadku - o ile nie był nadto roszczeniowy - mógł zakupiony wolumin wymienić na inny tytuł w tej samej cenie.

Pewnego czasu pojawiła się w naszym przybytku starsza kobieta. Lubiła tytułować nas per "złotko", "skarbie", "przystojny młody panie", "słodka młoda pani". Zwyczajem jej było kupować jakiś album krajoznawczy za około 20 złotych, a po pewnym czasie wracać z uprzejmą prośbą o wymianę na inny tytuł. Pierwsze razy przeszły niezauważone, w końcu jednak charakterystyczna dama zaczęła być dla nas rozpoznawalna. Kiedy po raz n-ty chciała wymienić zakup, od koleżanki z personelu otrzymała odpowiedź negatywną. Szok klientki był tak duży, że wyszła bez słowa.

Ze dwa dni później zadzwonił telefon. Kontaktowała się owa dama, a słuchawkę podniosła wspomniana koleżanka.

- Dzień dobry, pani jest taaaka uprzejma, kiedy tak sobie z panią rozmawiam. Bo ja mam taką prośbę, chciałabym wymienić jedną książeczkę, tylko proszę powiedzieć, kiedy nie będzie tej zimnej blondynki...
- Szanowna pani, ja w tej księgarni jestem jedyną blondynką.
- Yy, do widzenia.

Kobieta zaczęła nas nachodzić i czaić się w kątach, obserwując, kto obsługuje lokal. Po kolei zaczepiała kolejnych członków załogi, a u każdego na swoje pytanie otrzymywała odpowiedź odmowną. W końcu trafiła i na mnie.

- Nie mogę uwierzyć, pan jest tak dobrze wychowany, taki miły, rzadko się zdarza, żeby młodzi ludzie tacy byli!
- Dziękuję, a o co konkretnie chodzi? - Zapytałem tak, jakbym nie wiedział.
- Bo - usłyszałem konspiracyjny szept - ja chciałam wymienić książkę na inną.
- Nie wymienię.
- Ale ja pytałam i - kobieta rozejrzała się, czy nikt nie podsłuchuje - otrzymałam zgodę od kierownictwa.
- A ja książki nie wymienię, bo nadużyła już pani naszej uprzejmości.
- Ale mam pozwolenie, niech mi pan uwierzy, nie kłamałabym tak wspaniałego, młodego człowieka.
- No to dzwonimy - odrzekłem. Szybko połączyłem się z osobą decyzyjną i otrzymałem potwierdzenie odmowy. - Pani w dodatku próbuje mnie oszukać.
- Ale mnie się ta książka nie podoba, chcę ją wymienić i już!
- To proszę następnym razem dokładnie oglądać towar przed zakupem.
- Ale ja jej nie chcę i ją tu panu zostawiam i żądam pieniędzy w takim razie, to oburzające!
- Sugeruję udać się do biblioteki, nie księgarni. Tam można pożyczać i oddawać do woli.
- To szczyt prostactwa, co ten człowiek sobą prezentuje, chamstwo, zostawiam książkę, wychodzę, nie chcę żadnych pieniędzy i więcej tu nie wrócę! - klientka zaczęła krzyczeć. W kolejce stało już chyba z dziesięć osób.

Dwa dni później - wbrew szumnej zapowiedzi - zobaczyłem ją znów. Tym razem truchtała do "zimnej blondynki", najwyraźniej błagalną kolejkę zaczynała od nowa.

- Moje złotko drogie, kochanie, bo ja mam taką prośbę...

złotko drogie

by vonGoethe
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar czesiuwisniak
8 12

Gdy pracowałem naście lat temu w księgarni, miałem do czynienia z takimi zmanierowanymi klientkami. Były to damulki całe w pretensjach i wyszukanym słownictwie. Kadziły, słodziły, spoufalały się, łapały za dłonie i kupowały albumy z wydawnictwa FK Oleksiejuk, które wtedy kosztowały od 9.99 do 19.99. Niestety nasze kierownictwo było mocno walnięte po mózgu na tle zasady frontem do klienta. Regularnie po dwóch trzech tygodniach klientki zwracały albumy z widocznymi śladami czytania i trzeba było je przyjmować i robić zwroty. A kto potem kupi taki zapalcowany, wyświniony album? Najgorsze były typiary, co bezczelnie dzwoniły do kierownictwa, żeby zapewnić im późniejsze zamknięcie, bo one z różańca czy innego nabożeństwa wracają i tylko wtedy mają czas żeby wejść i wybierać. Aż się kiedyś ściąłem z szefową, bo księgarnia była czynna od 8 do 19, a tu o punktualnie 18.55 wchodzi stado starych wron i ogląda albumiki do wypożyczenia i deliberuje i debatuje. Ja o 19 zamykam drzwi, gaszę światła w drugiej części, biorę mopa i zaczynam sprzątać. A tu paniusie wielce oburzone jak to tak mogę? Że nie szanuję klientek itp. Przetrzymały mnie do 20. Bo to emerytki to mogą. Dobrze że miałem umowę z miesięcznym wypowiedzeniem. To było jakoś na początku marca. Od kwietnia już tam nie pracowałem, mimo jęków i błagań, że oni nie mogą tak szybko znaleźć kogoś i przeszkolić.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 6

@czesiuwisniak: Jak masz umowę (o pracę) z miesięcznym wypowiedzeniem, to liczy się pełen miesiąc. Więc jeśli złożyłeś wypowiedzenie w marcu, to musisz pracować do końca kwietnia ;)

Odpowiedz
avatar Fiziak
9 9

Klasyk. Ogólnie nie dziwię się, ileż można wymieniać. Wyraźne nadużywanie przez klientkę. Ile to ja się nasłuchałam, że wszędzie, WSZĘDZIE przyjmują zwroty, tylko u nas nie, próby właśnie rzucenia sprzedawcy w twarz towarem, że klient tego nie zabierze i chce pieniądze. Wymieniać wymieniam, ale w granicach rozsądku. No i oczywiście wszystko jest dobrze, najlepszy klient, najlepszy sklep, dopóki sprzedawca nie użyje słowa "nie". Wtedy jesteś niemiły, najgorszy, złodziej a i nigdy tu nie wróci i jeszcze opinię zrobi! ;)

Odpowiedz
avatar jck69
5 7

@Fiziak: Oj i te teksty: PAN NIE ZNA PRAWA! JA MAM DWA TYGODNIE NA ZWROT! NIECH SIĘ PAN WYEDUKUJE!

Odpowiedz
avatar Bevmel
6 6

Zastanawiam sie, czy to zwykla bezczelnosc, czy tez kobieta ma jakies problemy psychiczne.

Odpowiedz
avatar greggor
2 4

@Bevmel: Tak.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Bevmel: Problemy psychiczne + za młodu chciała być dyplomatką/szpiegiem.

Odpowiedz
avatar Takako
1 3

Ostatnio miałam ogromną aferę bo przecież klient ma zawsze prawo zwrotu! On pracuje w handlu i wie że działamy niezgodnie z prawem. Nie dał sobie przetłumaczyć.

Odpowiedz
Udostępnij