Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziś dowiedziałam się, że gdy przyjmuję u siebie gości, to do mnie…

Dziś dowiedziałam się, że gdy przyjmuję u siebie gości, to do mnie należy pomoc trzylatkowi, który musi się wypróżnić. Nie mówię tu nawet o dzieciaku z najbliżej rodziny, tylko o małym chłopcu, którego dziś widziałam drugi raz w życiu (nasi goście to dalsi znajomi mojego partnera).
Nie mówię tu też o sytuacji, w której rodzice byli czymś zajęci- ot, wszyscy siedzieliśmy i gadaliśmy.

Może przesadzam, ale dla mnie takie zachowanie rodziców jest trochę dziwne.

wychowanie goście

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar andtwo
1 1

@TheDarkTower: Myślę, że twój komentarz został źle zrozumiany. Mój mózg również się zawiesił po przeczytaniu tej historii...

Odpowiedz
avatar All4You
25 25

Czyżby kolejny przykład rodziców, którzy wymagają od wszystkich skupienia całej uwagi na SWOIM dziecku? Do jasnej aielki kto ma się zajmować dzieckiem rodzice czy wszyscy inni BO TAK?

Odpowiedz
avatar kitusiek
10 18

@All4You: Od wychowywania jest szkoła, dziadkowie, ludzie wokół, wszyscy, tylko nie oni, ale broń borze szumiący nie zwracaj ich dziecku uwagi, bo nie masz do tego prawa - tylko oni mogą i argh *tupnięcie nogą*. Aż się boję jak będą się zachowywać moi rówieśnicy (~20 lat), gdy już będą mieli dzieci. Nie zdziwię się, jak będzie jeszcze gorzej, bo są jeszcze bardziej roszczeniowi, a większość z nich jedyną styczność z dzieckiem miała w Simsach ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
10 14

@kitusiek: a w szkole pomagac w wyproznieniu bedzie pani wychowawczyni?

Odpowiedz
avatar kitusiek
11 13

@bazienka: Nie, idzie się do pani pedagog, ona woła jeszcze wicedyrektorkę i komisyjnie sprawdza się, czy dziecko podtarło sobie tyłek, nie obsikało deski i umyło rączki mydłem typu bananowa piana. Nigdy w życiu nie zrozumiem ludzi, którzy nie próbują nawet nauczyć swojego dziecka choć odrobiny samodzielności. A później dziwię się, że mój współlokator na studiach wozi pranie do domu, bo sam pralki nie włączy (mimo że oferowaliśmy mu pomoc), a do jedzenia tylko to, co mu mama wcześniej przygotuje, bo sam nawet kanapki nidyrydy. Pokój oczywiście posprząta tylko jak rodzice wpadną go odwiedzić.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@kitusiek: ja zanm 15latka, ktorego mama odwozi do szkoly tramwajem 3 przystanki

Odpowiedz
avatar LittleM
19 19

Nie, k***a, nie przesadzasz. Mam trzylatka wymagającego pomocy w czynnościach toaletowych. W życiu nie przyszło mi do głowy, że ktoś poza mną, moim mężem i przedszkolanką mógłby to robić. Nawet jak jestem super zajęta, a w domu jest babcia, to proszę ją o przypilnowanie tego, co akurat robię i zajmuję się dzieckiem. To obowiązek rodzica. To o czym piszesz jest niewyobrażalne.

Odpowiedz
avatar LittleM
14 16

@bazienka: Jeśli to chłopiec, to należy przy sikaniu przytrzymać przyrodzenie w pozycji "w dół", bo inaczej może obsikać pół ściany ( z własnego doświadczenia). Po kupie należy podetrzeć pupę. Trzylatek dopiero zaczyna opanowywać te umiejętności i nawet jeśli robi to sam, trzeba sprawdzić, czy jest zrobione dokładnie.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
12 12

A nie było to okraszone stwierdzeniem "przecież musisz się uczyć. Jak swoje będziesz mieć to będziesz wiedzieć" taki typ popierdo....lonego rodzica. Sam nie umie i innym wciska kit, że daje szansę na nauke.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

Kiedyś chciałam dodać podobną tematycznie historię, ale jakoś wyleciało mi z głowy: mianowicie w mojej rodzinie panuje taki "zwyczaj", że jak przyjeżdża do nas ktoś z rodziny z małym dzieckiem, to domownicy (nie rodzice) na czas odwiedzin zajmują się dzieciakiem, czego absolutnie nie popieram i w czym nie chcę uczestniczyć. Przykładowo przyjeżdża kuzynka z mężem i 1,5rocznym dzieckiem, siedzą cały dzień i siorbią kawkę narzekając na brak czasu dla ciebie, bo "dzieciątko takie absorbujące", a moja babcia i mama karmią/przewijają/usypiają/zabawiają malucha. Standardowo mnie obrywa się za niezbyt uprzejme uwagi do mamy na zasadzie "na pewno mnie w to nie wrobisz", kiedy błagalnym albo rozkazującym wzrokiem każe mi zająć się dzieciarnią. Rozumiem żeby na chwilę się zająć, pobawić, oprowadzić po mieszkaniu, zorganizować jakąś zabawę, ale na pewno nie będę pół dnia niańczyć cudzego dziecka. Było myśleć wcześniej, że będzie się zmęczonym, a nie podrzucać dzieciaka wszystkim naokoło.

Odpowiedz
avatar Chantall
4 4

U mnie znajomi już się nauczyli żeby z dzieckiem nie przychodzić. Ale co się nasłuchałam jaka to ja nieużyta, bo nie chce dziecku dać żadnej z figurek, które zbieram od 15 lat. Nieważne, że figurki są szklane/porcelanowe/gliniane i jedna potrafi kosztować od kilkudziesięciu do kilkuset zł. A przecież jakby coś potłukł to pieniędzy bym nie zobaczyła.

Odpowiedz
Udostępnij