Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ach ci Janusze biznesu... Po wczorajszym rodzinnym spotkaniu nie mogę zrozumieć, jak…

Ach ci Janusze biznesu...

Po wczorajszym rodzinnym spotkaniu nie mogę zrozumieć, jak można było wpaść na tak "genialny" pomysł.

Wujkowi (mężowi mojej chrzestnej, u której wspomniana impreza była) umyślało się zakładanie firmy. Ale nie byle jakiej. Chce otworzyć małe centrum obróbcze, czyt. kupić frezarkę i na niej robić formy odlewnicze. Na dokładnie takiej samej zasadzie, jak firma, w której pracuje. Oczywiście głównym ogniwem spajającym całe przedsięwzięcie mam być ja. Bo mam wiedzę, doświadczenie, znam rynek (guzik prawda, bo praktycznie mnie on nie interesuje), mam pieniądzeb(odkładane na ślub w przyszłym roku), a poza tym, dostęp do narzędzi(pożyczka z zakładu na wieczne nieoddanie, lub jak kto woli, zwykła kradzież).

W jego zamyśle miało by to wyglądać mniej więcej tak:
1. Frezarkę kupujemy na zasadzie, że on daje ile może, a ja dorzucam resztę. Co wychodzi w proporcji mniej więcej 1/3 do 2/3, na moją niekorzyść.

2. On udostępnia budynek gospodarczy, taki do kapitalnego remontu, gdzie trzeba zrobić porządną instalację elektryczną, centralne, wodę, wylewki, tynki, poprawić, bądź wymienić wiecznie cieknący dach. O podziale kosztów adaptacji nie wspomniał, ale znając go, nie dałby grosza, bo przecież udostępnia budynek.

3. Narzędzia "pożyczałbym" od siebie z firmy. Pracowalibyśmy na nich do momentu aż nie dorobimy się własnych (znając jego pazerność - nigdy), bądź do momentu aż się nie zużyją. Wtedy następowałaby podmiana na nowe.

4. Kupowaniem materiałów, szukaniem klientów, pisaniem programów, jak również pracą na samej obrabiarce, zajmowałbym się ja. On mógłby robić ewentualnie dowozić stalowe bloki na formy z hurtowni.

5. Przeszkolenie go, tak by sam mógł frezarką się zająć (nie mówię programem), czyli, założyć narzędzia do bębna, uzupełnić chłodziwo, wyprzątnąć wióry i inne czynności, które nie wymagają jakiejś specjalistycznej wiedzy, raczej odrobiny praktycznej, oczywiście w grę nie wchodzi, bo przecież ja to umiem. Więc on nie musi.

Słuchałem jego rozważań przez jakieś 10 minut. A im dłużej to trwało, tym bardziej dusiłem się w sobie ze śmiechu.

Odmówiłem, przy jego ogromnym zdziwieniu i oburzeniu, że jak mogę taki genialny interes zabijać w zalążku.

Z imprezy zwinęliśmy się wcześniej, niż planowaliśmy, bo mieliśmy dość kąśliwych uwag wujka przy częściowym poparciu reszty zaproszonych gości.

Dzisiaj rano zadzwonił, po części z przeprosinami za to, że go trochę poniosło wczoraj, a po części z próbą dalszego przekonania mnie do tego "złotego interesu", jak to zgrabnie określił.

Czy tylko ja mam przeczucie, że z mentalności wujka jeszcze nie wyszła głęboka komuna?

janusz biznesu

by PluszaQ
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
18 18

Mówiąc wprost - ty zapieprzaj :) a on zbieram zyski i zgodny podział, wg jego opini :)

Odpowiedz
avatar paski
17 17

@BlackAndYellow: Sam załatw sprzęt, sam wyremontuj budynek, zapłać za wszystko i pracuj. Czyli wychodzi na to, że wujek w tym całym interesie jest w zasadzie zbędny :D

Odpowiedz
avatar tvh
17 17

@BlackAndYellow: to sie nazywa "Spółka Lwia" (łac. societas leonina) – spółka osobowa, w której jeden ze wspólników jest wyłączony od udziału w stratach, a drugi od udziału w zyskach. :-)

Odpowiedz
avatar ja_2
3 3

Dałem mocne, ale jedna uwaga: Co tutaj za znaczeniema ta "głęboka komuna"?? Chyba tylko frazes, którego 20-30latek nie rozumie, ale wstawia, bo modnie.

Odpowiedz
Udostępnij