Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

A wrzucę taką krótką piekielność w związku z historią 79913, a raczej…

A wrzucę taką krótką piekielność w związku z historią 79913, a raczej komentarzami do niej.

Wielu z Was wyraziło wówczas swoją niechęć do ekspedientek narzucających się i skaczących wokół klienta z ciągłym "Podać coś?", "Doradzić może?", "Już się pani zdecydowała?" itp. itd. Mnie też to irytuje, aczkolwiek wiem, że kobiety (albo czasem i faceci, żeby nie być niesprawiedliwym dżenderowo ;) ) robią to, co mają po prostu w standardach, nie wiedząc przy tym, kto akurat może być tym osławionym tajemniczym klientem. Trochę głupie standardy, jak na mój gust, ale takie są.

Po części zrozumiałam, z czego wynikają, gdy sama zaczęłam pracować w markecie.
Otóż, sama nie lubiąc ani jako klient ani jako ekspedientka, pięciokrotnego napraszania się, zazwyczaj przeprowadzam taki dialog:

Ja: Dzień dobry, coś panu/i podać?
Klient: Nie, ja się muszę chwilę zastanowić.
Ja: Proszę bardzo, jak coś będzie trzeba, proszę powiedzieć albo zapytać, z chęcią doradzę, a tymczasem tu sobie będę wykładać mięso.
Klient: Oczywiście.

I myślicie, że jak wygląda dalszy ciąg? Logiczne chyba, że gdy klient się zdecyduje (albo chce zapytać), to mówi: "Już się zdecydowałem, można?" czy coś w ten deseń.
Otóż badań statystycznych nie robiłam, ale na moje oko robi tak co piąty, co czwarty klient.
Co robi reszta?

Jakaś połowa stoi. I stoi. I patrzy się wściekle. I chrząka. Jeśli widzę, że klient ewidentnie już się zdecydował, to wiadomo, że podchodzę. Niestety nie zawsze widzę, bo np. kroję kości, więc stoję tyłem, bo tam mam maszynę do kości. Zazwyczaj taki klient nie odezwie się, choćbym go miała na tej pile pokroić. Czeka, aż ja znów go zaczepię z pytaniem: "No, to już się pan zdecydował?" I wtedy jest:
- NO OCZYWIŚCIE, ILE MAM JESZCZE STAĆ?!

A co z resztą, jakąś jedną piątą? Po raptem minucie stania wyjeżdżają z awanturą:
- NO ILE MAM TU JESZCZE CZEKAĆ! PANI TU POWINNA STAĆ PRZY MNIE I PILNOWAĆ, CZY JA SIĘ ZDECYDOWAŁEM JUŻ CZY NIE?! PRZECIEŻ JA NIE JESTEM OD TEGO, ŻEBY PANIĄ WOŁAĆ, PANI TU JEST OD TEGO JAK D8PA OD SRANIA (cytat dosłowny z jednego z klientów ;) ), ŻEBY STAĆ I PATRZEĆ, CZY JA JUŻ WIEM, CO CHCĘ, CZY NIE! JA SKARGĘ NAPISZĘ!

Tak więc, wiecie. Podziękujcie innym klientom za pytanie się sto razy o to samo ;)

ekspedientki; sklepy

by szafa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Fiziak
8 8

Tak akurat nie mam, ale ... Zwykle kilka razy dziennie zdarza mi się klient, który już od wejścia mówi "Dzień dobry, nie nie, proszę nie wstawać, proszę sobie czytać/pakować [cokolwiek robiłam] a ja się rozejrzę." I tak zawsze wstaję, bo nie wyobrażam sobie siedzieć kiedy jest klient, albo nie wiem czytać książkę. Zazwyczaj po nabraniu powietrza po tym zdaniu klient pokazuje mi coś na drugim końcu sklepu i pyta o coś, np o cenę, w związku z czym muszę iść tam i ją sprawdzić (na każdym towarze jest cena, a ja wszystkich nie jestem w stanie pamiętać, czasem zresztą nawet nie widzę co klient pokazuje, bo zasłania to całym sobą). Nie wkurza mnie to, ale jest zabawne. :D Jak tylko słyszę "Nie nie proszę nie wstawać" to już wiem, że nalatam się po sklepie jak rzadko

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 11

no moja droga jakies 80% ludzi to idioci brawo za taka postawe, gdyby mi tak ekspedientka powiedziala, czulabym sie komfortowo i zawolala ja sama :) strasznie nie lubie takiego obskakiwania i zaczepiania co chwile, wychodze wowczas ze sklepu

Odpowiedz
avatar Vampi
-2 4

@bazienka: Pracujac w Rossmanie, moim zakichanym obowiazkiem jest cie obskoczyc na dzien dobry z pytaniem w czym pomoc? jesli w niczym, to i tak mam pytac innych klientow ktorzy ledwo weszli. Tak, widze wasz morderczy wzrok i przeslanie ze dacie sobie rade. mam je ignorowac! Jesli podejdziesz na tzw "kolorowke" czyli kosmetyki do maziania pyszczyska to musze policzyc do 10 i wtedy podejsc. Chore, no nie? Ale tak nam kaza. Mi samej jest wstyd to robic, bo czesto widze oburzenie, litosc, nerwy u klientek. A jak tego nie zrobie to papap permio. Wiec klienci... wyluzujcie. Nam to tez przyjemnosci nie sprawia-wlazic wam w dupsko. To chore pomysly zarzadow.

Odpowiedz
avatar Matkapolkazagranica
-1 1

Zobacz co się dzieje za granicą, tam to dopiero nie przejdziesz ulicą niezaczepiony, byle tylko wejść do sklepu, lub restauracji, ale to na Wschodzie :D Jest to czasami denerwujące, ale ma też swój urok.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 5

@Matkapolkazagranica: i dlatego tam nie jezdze nie lubie obcych ludzi nie lubie byc zaczepiana

Odpowiedz
avatar Allice
3 5

Jedna osoba podejdzie- ok, powiem nie. Ale chodzę sobie w słuchawkach (muzyka w sklepie nieszczególnie mnie nastraja) a podchodzi do mnie 4 pracowników jeden po drugim to już przegięcie. Nie, nie w sklepie z 3 poziomami czy chociaż 1 ogromnym. W niewielkim sklepiku o powierzchni bez przymierzalni do których nie zdążyłam się jeszcze wybrać może 20 metrów. To już można się wkurzyć

Odpowiedz
avatar bazienka
0 6

@Allice: do mnie kiedys w perfumerii w ciagu minuty podeszly 3 espedientki, wszsytkie inne widzialy, jak podchodzily pozostale, wiec trzeciej powiedzialam po prostu- prosze pwreszcie przestac mnie zaczepiac! ( taaa, one maja taka rywalizacje, ze jesli klient zaczepiony przez nie zrobi zakupy to tak jakby "zapisuja sie" na koncie tej sprzedawczyni) potem glosno- nie wiem, czy specjalnie, ale naprawde glosno- wszystkie trzy komentowaly, ze jestem niewychowana, spogladajac w moim kierunku wyszlam, wiecej nie wrocilam do teog punktu, mimo ze mam do niego najblizej

Odpowiedz
avatar Balbina
-2 8

Witaj w moim świecie. Coś podać? Nie,nie ja tylko tak sobie pooglądam. Ja na drabinę poupinać firankę i już wiem na 99% że zaraz będę musiała schodzić bo pani właśnie ta ściereczka się podoba i chce pomacać. No to maca,maca i informuje ze ona się jeszcze w domu namyśli czy ją kupić.Serio? Czy któraś z Was po przyjściu do domu rozmyśla o ścierce? A jak stoję twardo i na tą drabinę nie włażę to pani nic nie chce.

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
7 9

@Balbina: Sorry, sprzedawcy są dla klienta i jak ktoś chce zadać pytanie, to ma do tego prawo. I nawet jeśli jest to upierdliwe, to ma też prawo NIE kupić przedmiotu, który ogląda. Przecież nie kupi, żeby tylko sprawić Ci przyjemność.

Odpowiedz
avatar Balbina
-3 7

@PaniPatrzalska: Praca w handlu jest niewdzięczna a i mało doceniana przez klientów. Jak w opisanej historii jesteśmy jak dupa od sr... A ci sami ludzie np w urzędzie są mili,grzeczni bo a nuż urzędnik nie załatwi pozytywnie sprawy. Czasami myślę że każdy powinien obowiązkowo przepracować parę miesięcy w handlu aby zobaczyć jak to jest z tej drugiej strony. Zapewniam Cię że takich klientów jak w historii Szafy są setki. A są panie które znam od lat i wiem że wiele takich zachowań jak u mnie jest po prostu z nudów. Idą od sklepu do sklepu tam popatrzą,tu przymierzą,tam pomacają,tu pomiętolą i się zastanowią. A i nikt nie musi kupować żeby mi zrobić przyjemność,taki tekst mnie nie rusza.

Odpowiedz
avatar LittleM
3 5

@Balbina: Tak, ja rozmyślam w domu o ściereczce. Skoro poprosiłam o jej pokazanie, to na pewno bardzo mi się spodobała. W domu sprawdzam, czy na pewno jest mi potrzebna, czy mi pasuje ( wymiary, kolorystyka itp. ), czy budżet pozwala na zakup w tym miesiącu, czy lepiej poczekać do następnego. Zawsze robię listę zakupów, jeśli spodoba mi się coś z poza niej, to staram się taki zakup dobrze przemyśleć na spokojnie. Nawet nie wiesz ile w ten sposób się oszczędza. Polecam.

Odpowiedz
avatar menelluin
5 5

@Balbina: Sprawę w urzędzie najczęściej trzeba załatwić. Kupić coś w sklepie - niekoniecznie. Zawsze znajdzie się inne miejsce, inaczej nastawieni sprzedawcy czy też inny kolor na ścianach sklepu, który klientowi lepiej nastraja. Jego prawo. I tak, pośrednio w handlu pracuję.

Odpowiedz
avatar Balbina
-4 4

@LittleM: Łał. Tylko podziwiać jak sprawa ściereczki za 5 lub 8 zł zajmuje tak wiele w Twoim życiu. I tu nie odniosę się się to asortymentu który sprzedaję. Potrzebuję portfela bo stary mi się zepsuł to idę i kupuję a nie zastanawiam się godzinami i d.. zawracam pani sprzedającej. Ale to ja jestem tak skonstruowana a Ty może czujesz potrzebę głębszego analizowania koloru i wymiaru ścierki.Szacun

Odpowiedz
avatar LittleM
4 6

@Balbina: Jeśli z 10 razy w miesiącu powstrzymam się od wydania tych 5 złotych to mam 50 zł. A taką sumę mogę wydać na coś konkretnego, albo odłożyć i za kilka miesięcy mieć na coś naprawdę fajnego. Jak coś potrzebuję, bo np. stary portfel mi się zepsuł, to też po prostu idę i kupuję bez większych przemyśleń. Ale jeśli mój portfel jest w świetnym stanie, tylko kolor mi się znudził, to dwa razy się zastanowię, czy kupno nowego ma sens.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Balbina: Pracowałam rok w fast foodzie i parę miesięcy w kiosku. Z tego zdołałam zauważyć to klienci tzw. "buraki":chamscy, niewychowani, nieszanujący pracownika to jakaś 1/5-6 ludzi którzy przychodzą do sklepu. Niestety to właśnie oni zapadają najbardziej w pamięć sprzedawcy. Ja przez ten czas nauczyłam się nie brać do serca takich sytuacji i traktować je powierzchownie. Tak naprawdę to tego typu ludzi zawsze mi było żal.. Dlatego też całkiem miło wspominam tę pracę i wcale nie uważam żeby była ona przesadnie ciężkie lub bardzo niewdzięczna. Praca jak praca, o ile z dystansem podchodzisz do świata i nie denerwuje Cie całe otoczenie to można ją nawet polubić ;) Ps. Jak ktoś wyżej napisał: w sklepie jesteś głównie dla klientów, a wieszanie firanek to raczej tylko dodatkowe zadanie-nie zaś odwrotnie ;)

Odpowiedz
Udostępnij