Przyjdź do kawiarni ze stertą dokumentów i laptopem, rozsiądź się wygodnie w fotelu. Klikaj w klawiaturę i jednocześnie rozmawiaj przez telefon, a na koniec opierdziel wszystkich dookoła, że TY TU PRACUJESZ, i żeby rozmawiali szeptem, a baristki niech najlepiej przestaną wiercić wyciskarką do soku i ekspresem, bo TY SIĘ NIE MOŻESZ SKUPIĆ W TAKICH WARUNKACH, POTRZEBUJESZ CISZY I SPOKOJU I WSZYSCY MAJĄ TO USZANOWAĆ.
Tak że jeżeli potrzebujecie popracować w ciszy, spokoju i skupieniu, to nie ma nic lepszego niż kawiarnia pełna rozmawiających gości, krzyczących dzieci i głośnego ekspresu do kawy...
Zapraszam.
Jasna sprawa, masz 100% racji. Ale też fajnie jest odwrotnie, jak ktoś jest strasznie głośny w szpitalu, kościele, bibliotece, muzeum, czy czymś podobnym, gdzie powinno się zachowywać cicho i nie obciążać otoczenia swoimi odgłosami. Takim tylko nogi z dupy powyrywać!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Historyjka mówi o kawiarni w której zazwyczaj jest gwarno bo spotykają się ludzie po to żeby porozmawiać.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Tylko, że do kawiarni ludzie najczęściej przychodzą porozmawiać przy kawie, a nie pracować.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Komentarz całościowo kompletnie z czapy - ale jedna uwaga słuszna. Niech laptopiarz idzie do kościoła pracować w ciszy. I tam dla odmiany niech żąda WiFi i sojowej latte.
Odpowiedz@SirCastic: w punkt ;) swoja dorga, powodzenia zycze w spienianiu "mleka" sojowego
Odpowiedz@bazienka: coś słyszałam o spienianiu sojowego, ale nie lubię. Ja bym wolała więcej miejsc gdzie można zamówić z mlekiem bez laktozy (natknęłam się w którejś z popularnych sieciówek, ale szczerze mówiąc tylko cenowo powalała na kolana)
OdpowiedzJeśli chodzi o mleko bezaktozy to na lew o ma Green Cafe Nero i Costa Coffee. Cena raczej nie różni się od kawy ze zwykłym mlekiem. A spienianie "mleka" sojowego jest odrobinę trudniejsze, gdyż ten napój ma troszkę inną konsystencję ;)
OdpowiedzZdziwiłby się, że są jeszcze jacyś inni ludzie na planecie ziemia, nie tylko on. ;)
OdpowiedzPozycja w cenniku - wynajęcie stolika do pracy-50zł/h kawa gratis
OdpowiedzPraca w pracy, prawda. Ale nie uważam, że wrzeszczące bachory to coś naturalnego w miejscach publicznych - jeśli rodzice nie umieją nad nimi zapanować, powinni zostać wyproszeni. Mam dosyć niewychowanej bandy małych gnojków, którym pozwala się biegać w buciorach po siedzeniach w pociągach, drzeć mordę na każdym rogu i żądać atencji całego tłumu, jakbyśmy specjalnie kupili bilet na ich występy. To nie jest normalne, sorry.
Odpowiedz@Ishtar: dzieci powinno sie jak najbardziej przyprowadzac do reatauracji/kawiarni po to, by UCZYLY SIE ZACHOWANIA W TAKICH MIEJSCACH, nasladujac rodzicow i innych gosci nie zas po to, by biegaly po lokalu, darly sie oraz przeszkadzaly innym- rowniez nie po to, by zlecic obsludze pilnowanie wlasnego dziecka zawsze reaguje na takie sytuacje, bo do lokalu pryzchodze odpoczac, milo spedzic czas a nie sluchac dzieciecych wrzaskow obsluga nie moze zareagowac, bo " klient nasz pan", najczesciej wiec, jesli madki nie maja zamiaru pilnowac swoich kaszojadow, zwyczajnie wychodze i konczy sie na skardze do wlasciciela lokalu o tolerowanie takich rzeczy plus odpowiednia ocena w internecie
Odpowiedzprzynajmniej cos zamowila? niech sobie biuro wynajmie i wtedy wymagania stawia :)
OdpowiedzHm, skoro od teraz to jest jego biuro, to chyba czas, żeby podzielić się z nim czynszem? :D
OdpowiedzZachowanie jak najbardziej piekielne. Zwróciłabym uwagę tylko na jedną kwestię. Dla mnie te głośne ekspresy to nie jest coś normalnego i oczywistego. Do kawiarni idzie się żeby odpocząć/poczytać książkę/porozmawiać ze znajomymi. Unikam miejsc gdzie uniemożliwia to hałaśliwy ekspres.
OdpowiedzNiektórzy autorzy ponoć pisali głównie w kawiarniach, bo gwar rozmów lepiej pozwalał im się skupić. Coś w tym musi być, skoro są dostępne nagrania "szumu kawiarnianego", opisane jako tło pozwalające skupić się na pracy. Może tacy byznesmeni niech sobie następnym razem u siebie w domu zaparzą fusianki dla aromatu i puszczą w tle taki gwar, wtedy będą mogli regulować głosność według potrzeb? ;) No chyba, że w domu sami mają hordę wrzeszczących bachorów i próbują uciec od nich na miasto, wtedy i święty boże nie pomoże, a paszczęki powinni zamknąć na ten temat w trybie nagłym, bo sami się przyczyniają do ogólnonarodowego wk*rwu na rozwydrzone dzieci bez nadzoru. Współczuję uroków pracy, ja mając do wyboru pracę w usługach i harówę w fabryce wybrałam fabrykę. Człowiek był styrany jak koń po westernie, ale przynajmniej nie dostawał wrzodów i nadciśnienia, a ja z moim temperamentem nie zagrzałabym zbyt długo miejsca w usługach. ;)
Odpowiedz