Jakaś pogańsko ranna godzina, spod prysznica wyciąga mnie dzwoniący telefon. Kumpel dzwoni, awaria LPG w samochodzie skumulowała się z brakiem benzyny, a to wszystko na obwodnicy Lublina (droga ekspresowa).
Trudno, biorę kanister, odwiedzam Orlen, jadę do nieszczęśnika, stawiam karocę za unieruchomionym jegomościem, na poboczu, na awaryjnych. Było to kawałek za łukiem w prawo, więc nadjeżdżające samochody miały słabszy widok na to co się dzieje, niż by się mogło wydawać. Wtykamy kanister we wlew, paliwo wesoło bulgoce wlewając się do środka, w czasie tankowania, jak gdyby nigdy nic, staje koło nas (na pasie) babka z chyba córką i zaczyna nas pytać jak "na Nałęczów". Opis: "Zawrócić na najbliższym zjeździe, jechać prosto do tabliczki ze zjazdem na Nałęczów".
Nie dociera, babka ogarnięta niczym dorodny przedszkolak, tłumaczenie przedłuża się, samochody w ostatniej chwili uciekają na lewy pas, my w szoku staramy się jak najszybciej wytłumaczyć. W końcu rusza. Byliśmy tak skonsternowani, że dopiero po chwili dotarło do nas, że nawet nie zwróciliśmy jej uwagi, że tak nie wolno.
Lublin obwodnia
A ja przed paroma dniami widziałem w Niemczech, jak babka próbowała zawrócić na dojeździe, już będącym autostradą, na widoku stojącego na poboczu za innym samochodem radiowozu policji, po czym jednak przerwała w połowie to zawracanie i pojechała dalej, ale została natychmiast zatrzymana przez mundurowych. Co dalej było nie widziałem, bo na autostradzie nie wolno stawać. Ludzie wyprawiają najdziksze manewry, które najczęściej udają się, ale nie zawsze, a czasem kończą się śmiertelnie.
OdpowiedzA gdzie znajdował się trójkąt ostrzegawczy, że samochody nie widziały go zza zakrętu? Może trzeba było postawić ten trójkąt przed zakrętem, aby był lepiej widoczny?
Odpowiedz