Rzecz dzieje sie w Wielkiej Brytanii. Jak pewnie wiecie, jest tu mnóstwo polskich sklepów, tak się składa, że jeden jest w miejscu przez które często przejeżdżam będąc w pracy, więc czasem się zatrzymam, żeby parę rzeczy kupić.
Niestety sklep ten oferuje nie tylko dobre towary w korzystnych cenach ale także, że tak to ujmę "ultimate Polish experience". To znaczy pani ekspedientki oszukują.
Przy kasowaniu trzeba im non stop patrzeć na ręce, bo od kiedy pierwszy raz na to zwróciłem uwagę byłem w tym sklepie bodajże 6 razy i za każdym razem coś było nie tak - a to z 1.09 zrobiło się 1.29, a to towar z metką 2.50 kosztował 3.40 i tak dalej i tak dalej.
Świeże wędliny np. mają ceny podane za 100 g, np. 0.69 albo 1.05 za sto gram. Jednak kiedy lądują na wadze, pani ekspedientka nabija ceny za kilogram. I tak z 0.69 za 100 g robi się 6.99 za kilogram, a z 1.05 robi się 10.59. No troszkę nie tak z tym zaokrąglaniem.
Za każdym razem oczywiście żądam, żeby ceny naprostować, padają różne głupawe wymówki. Ostatnio kupowałem sześć produktów, musiałem kazać im poprawić ceny trzech z nich i sarkastycznie prosiłem, żeby już mi nie tłumaczyły, że one takie biedne i że się nie mogą doprosić szefa żeby ceny w systemie poprawić. Oczywiście robiłem to bez żenady przy innych klientach, którzy też się na nie patrzyli z potępieniem, jedna z kobiet za mną nawet zrezygnowała z zakupów i wyszła.
Ale wiecie co jest dla mnie najpiekielniejsze: one ceny poprawiają na żądanie klienta, ale nie czują żadnej żenady. Nie pada żadne przepraszam, jest po prostu bezczelny uśmiech mówiący "z tobą się nie udało, ale 20 innych osób nie sprawdzi i co nam zrobisz". Mi by było głupio nawet, jeśli zła cena była faktycznie błędem w systemie...
polski sklep
Powiadom szefa tych pań. Bo wątpię, żeby chciał tracić klientów przez oszustwa swoich pracownic. No i skoro klientów oszukują to niewykluczone, że i jego też.
Odpowiedz@mijanou: A ja się dziwię, że przy tak częstych wałkach w ogóle tam jeszcze klienci chodzą. Ja rozumiem, że autor ma po drodze i dla wygody tam robi zakupy, ale wielu klientów, po 2-3 takich wałkach w krótkim czasie powinni zmienić sklep, w którym robią zakupy..
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2017 o 11:11
@mijanou: Napisalem na stronie sklepu, skontaktowal sie ze mna na priv pracownik z prosba o kontakt. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Odpowiedz@rodzynek2: Być może inni też mają po drodze, albo pod domem, albo tylko w tym sklepie jest ich ulubiona wędlina. Dlatego nie rozumiem jak w ogóle można kupować w miejscach, gdzie oszukują.
OdpowiedzPrzeciez na wadze nabija sie cenę za kilogram pomnożoną przez wagę towaru.
Odpowiedz@maat_: tak, ale jeżeli coś kosztuje 0,69 za 100 g, to za kilogram będzie 6,90, a nie 6,99.
Odpowiedz@myscha: Cena wystawiona na etykiecie nie ma nic do liczenia wagi. No ludzie mamy system dziesiętny, wagi ważą w kilogramach, więc cena w kilogramie. Tak samo było w Piotrze i Pawle i cena zawsze była poprawna, zwyczajne wagi nie działają na 10 dag tylko na kilogramy. Waga pokazuje 0.200kg czyli mnożysz 0.2kg przez cenę za kilogram i masz. Gdyby waga byłą ustawiona jako jednostka podstawowa na 100g to wtedy to 200g (bez przecinka) mnozysz przez cenę za 100g. Błagam Was, jak można tego nie rozumieć! Podanie ceny za 100g to zabieg marketingowy i nic więcej
Odpowiedz@maat_: Obawiam się, że to Ty nie do końca zrozumiałeś/ zrozumiałaś o co chodzi autorowi. Nie ma problemu z tym, że ceny są podawane za 100g, tylko z tym że nie podają dokładnej ceny, która jest wyższa. Czyli na metce powinno być 0.699 lub 0.70 a nie 0.69 i 1.059 lub 1.06 a nie 1.05.
Odpowiedz@maat_: Albo nie rozumiesz co było napisane w historii i co napisała Myscha, albo matematyki ;)
Odpowiedz@imhotep: :D A no nie zauważyłam że że 1.05 robi im się 10.59 :D na swoje usprawiedliwienie mam tylko to ze od 3 nocy ledwo śpię bo mi cielak choruje.
Odpowiedz@maat_: Jak tak możesz mówić o swoim dziecku :D Żartuję oczywiście. Każdy ma kiedyś gorszy dzień :)
Odpowiedz@Poluck: skąd wiesz że dziecko? Skąd wiesz że jego? ;)
OdpowiedzDziwie się, że Ty autorze, a także inni klienci robią tam dalej zakupy. Przy takim natężeniu wałków pewnie nie Ty jeden zauważyłeś błędy. Takie sklepy nie maja prawa się utrzymać na rynku, bo oszukani klienci powinni go omijać szerokim łukiem i ostrzegać znajomych.
Odpowiedz@rodzynek2: wiesz, akurat tak sie sklada ze nastepny sklep w tych okolicach mam jakies 150 km dalej... Są jeszcze obszary w uk gdzie polskich sklepów nie ma na każdym rogu (te bezludne :D)
Odpowiedz@Tenzprzeciwkacomakotairower: To nie pozostaje nic, jak otworzyć konkurencyjny sklep. Już samą uczciwością można mieć dużą przewagę w konkurowaniu z obecnym sklepem.
OdpowiedzW UK zaopatruję się w wędlinę w polskich sklepach (angielska jest jakby...no niejadalna dla mnie) i też mi się zdarzyło kilka razy, ze miałam zapłacić więcej niż wskazywała cena za kilogram w stosunku do ilości nabytego towaru. Wielu Anglików także zaopatruje się w wędlinę w tych sklepach ale jak czasem na nich patrzę to rzeczywiście wpatrują się jak jastrzębie w ceny. Teraz już rozumiem, dlaczego :D
OdpowiedzBardzo ciekawe wędliny mają Litwini. Szczególnie polecam wędzoną polędwicę z jakimiś ziołami. Obczaj sobie jakiś litewski sklep, szczególnie, że oni mają też zwykle sporo polskich produktów.
OdpowiedzTam dla mnie było normą, albo źle resztę mi wydawali i to tez w marketach. W pewnym pubie w ktorym pracowałam non stop mielismy manko w kasie. Napiwki były małe i codziennie musieliśmy do kasy wkładać od od 2.50 do 5 £.
OdpowiedzNie wiem w jakiej zesci uk mieszkasz, ale tu gdzie ja, to 99% "polskich sklepow" jest wlasnoscia turkow lub nacji im zblizonych kulturowo. I wierzcie, ze maja w glebokim poszanowaniu ze sie poskarzysz. Przytaknie, da gratisa ale i tak zrobi to ponownie
Odpowiedz@Komarzyca: U mnie akurat sklepy prowadza Polacy (o czym tez molgbym pare piekielnosci napisac) ;-)
Odpowiedz@Komarzyca: W Holandii jest tak samo. W mojej najbliższej okolicy mam przynajmniej dwa sklepy, w których kręcą ile się da. Jeden "polski", gdzie ceny na półkach z reguły odbiegają od tych na kasie. Drugi turecki market, gdzie kasjerka zawsze liczy wg wyższej ceny (np gdy różne gatunki jabłek są w różnych cenach) i ma problemy z wydawaniem reszty. Nie krępuje się wcale, gdy zwracam jej uwagę, nawet nie przeprosi. Z reguły staram się je omijać, ale bywa, że potrzebuję jakiejś rzeczy i nie chce mi się nadkładać drogi do innego po jakąś drobnostkę.
Odpowiedz