Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Frustracja frustracją pogania... Pracuje w Płatnościach Przez internet na Zielonej Wyspie. Wstęp:…

Frustracja frustracją pogania...

Pracuje w Płatnościach Przez internet na Zielonej Wyspie.

Wstęp:

Jak to w korpo, na samym początku było nam powiedziane, że dbamy o rozwój pracowników i były nam przedstawione same superlatywy firmy. Muszę przyznać, że zapowiadało się naprawdę nieźle. Aczkolwiek, na podobnej pozycji w innych firmach kasa jest trochę lepsza, więc wynagrodzić miały nam to: darmowy parking, pakiet medyczny (od którego muszę odprowadzać podatek), dofinansowanie do stołówki, darmowa siłownia itd. plus pakiet edukacyjny. I ten ostatni będzie kluczowy w tej sprawie.

Od samego początku wyraziłem zainteresowanie, aby zdobyć dodatkowe kwalifikacje. Musiałem oczywiście spełnić określone kryteria - między innymi pracować określoną ilość czasu w firmie oraz moje statystyki musiały co najmniej spełniać tzw. "target". Wszelkie wymogi spełniłem i to z nawiązką.

Co do szkolenia, to na zrobienie dyplomu potrzeba było dziewięć miesięcy, prowadziła je firma zewnętrzna i zajęcia głównie odbywały się u nas w firmie w godzinach pracy oraz kilka egzaminów "na wyjeździe", ale z jakiegoś powodu tego zaprzestano (kilka miesięcy po dołączeniu do zespołu, ci którzy zaliczyli pozytywnie poprzedni "rzut" odbierali swoje dyplomy). Finansowo wyglądało to tak, że trzeba było zapłacić z góry, a po otrzymaniu dyplomu i podpisaniu cyrografu na 12 miesięcy (że nie odejdzie się z firmy) zwracano pełne koszta.

Kiedy już pracowałem na tyle długo, że mogłem skorzystać z pakietu edukacyjnego, zacząłem drążyć temat z moim bezpośrednim przełożonym. Dowiedziałem się, że w najbliższym czasie - czyli w tym roku (a pytałem w styczniu) - nie planuje się rozpoczęcia doszkalania, a co więcej budżet nie jest jeszcze ustalony(?!).

Sytuacja właściwa:

W marcu mieliśmy spotkanie z nową szefową departamentu. Korzystając z okazji, na forum publicznym zapytałem ją czego możemy się spodziewać w tej kwestii. O dziwo nastąpiła szybka reakcja z jej strony - została spisana lista chętnych (17 osób). W sumie w kilka miesięcy tylko tyle zostało zrobione, więc jako człowiek ambitny próbowałem ugryźć ten temat w inny sposób i udało się (prawie).

Okazało się, że istnieje opcja refundowanego samodzielnego kształcenia - czy to kurs, dyplom, czy też studia. Dodatkowo, oprócz finansowych korzyści można dostać kilka dni płatnego urlopu przed egzaminami. Brzmi fajnie. Podanie złożone. Odpowiedź:

"No bo wychodzi na to, że jest aż sześć osób, które się o to ubiega i możemy sfinansować to tylko dla dwóch."

Może popełniłem błąd, bo teraz będę tym, który powiedział głośno co myśli (co raczej nie jest mile widziane w korpo, powinno się mówić, że wszystko jest super):

- dwie osoby na departament, to jest dwie osoby na ponad sto dwadzieścia osób, dwie osoby na sześć "teamów", czyli jedna osoba na jedną lokalizację (na Zielonej Wyspie są dwie),
- czy to jest jakiś żart, że na podnoszenie kwalifikacji pracowników przeznaczono na ten mijający już rok tylko około trzy tysiące euro,
- wyniki firmy są jawne, więc wiem ile było przychodu i zysku. Sam inwestuje w akcje firmy i wiem jak przez ostatnie pół roku poszły do góry,
- inny, pokrewny departament zaakceptował wszystkim ich podania. Ja rozumiem, że oni są w hierarchii wyżej i dla nich to jest też potrzebne, ale nie rozumiem dlaczego to my mamy być zepchnięci na bok. Ponadto zarabiają na tyle więcej (a tylko jeden szczebel kariery wyżej), że dla nich to jak splunąć,
- jakim cudem z siedemnastu osób zrobiło się sześć (tu rozumiem to tak, że z siedemnastu osób, które pierwotnie wyraziły chęć na grupowe szkolenie tylko sześć aplikowało indywidualnie, ale reszta prosiła mnie, żebym im dał znać czy moja aplikacja przeszła, bo oni wtedy też swoją aplikację złożą). Chodzi o to, że nasi zwierzchnicy wiedzieli, że jest zainteresowanie, a teraz będzie zapewne jeszcze większe, bo tak się składa, że w przyszły piątek mamy pogadankę o rodzajach kursów i jakie kwalifikacje się z tym wiążą,
- moje statystyki od zawsze były na najwyższym poziomie, więc teraz może okazać się tak, że ktoś o nieco niższych osiągnięciach, nawet już nie chodzi o to że od moich, ale od kogoś innego nawet, bo wszyscy, którzy aplikowali spełniają warunki dostaną szansę, (pewnie będzie jakieś losowanie z kapelusza, co już kiedyś w podobnej sprawie miało miejsce),
- na mojej pozycji osiągnąłem już praktycznie wszystko co można, chciałbym iść gdzieś dalej, wyżej i te kwalifikacje byłyby solidną (aczkolwiek nie niezbędną) podstawą do awansu,
- jak mogę teraz traktować firmę poważnie, skoro to ma działać tylko w jedną stronę,
- wiem, że jestem tylko numerkiem, ale po co zatrudniać ludzi z zewnątrz skoro jest wielu, którzy wiedzą jak ta firma działa i odnajdują się w klimacie, a co najważniejsze znają ludzi z którymi pracują i wiedzą "do kogo, po co i dlaczego".

I najważniejsze:

Pomijając moje statystyki, staż i możliwości. Pomijając to, że czuję się najzwyczajniej w świecie niedoceniany, a zdobyłem kilka "nagród" w tym jedną znaczącą. Kryteria wszelkie spełniłem, podałem motywację, która okazała się zasadna i zgodnie z zasadami panującymi w firmie (niższa płaca - bogaty pakiet) powinno należeć mi się to jak psu buda. Ponadto przestudiowałem zasady korzystania z tego programu, nie ma w nim mowy o budżecie departamentu - zasady są międzynarodowe.

Wszytko powyżej powiedziałem mojej bezpośredniej przełożonej w cztery oczy, bez świadków.

Wynik:

W trakcie wyrażania mojej opinii przerywała mi, a na końcowy komentarz - zaśmiała się... Tylko nie bardzo wiem dlaczego, skoro w sumie jedziemy "na tym samym wózku".

Nic z tego (póki co) nie wynikło, ale jest mi najzwyczajniej w świecie przykro, jestem sfrustrowany, a potrafię znieść wiele. Jak inaczej mógłbym na to zareagować?

Dodam tylko, że nie jest to jedynie mój punkt widzenia. Nie chodzi o pieniądze, które musiałbym zapłacić za ten kurs tylko o to jak zostałem/zostaliśmy potraktowani.

Edit:

Dzięki za komentarze.

Nie wydaje mi się, żeby ktoś wyżej blokował drogę rozwoju, bo i po co? Firma cały czas się rozrasta i potrzebują wykwalifikowanego personelu.
Co do stawiania warunków to taktownie przemilczę.
Pracuję prawie wyłącznie z obcokrajowcami, bo nasza praca wymaga znajomości języków i dokumentów z praktycznie wszystkich krajów Europy i nie tylko.
Co do pracy u konkurencji to fakt, mogę poszukać i zmienić (podejrzewam nawet, że dość szybko). Argumenty przeciw zmianie to głównie lokalizacja, dojazd i tryb pracy. Dodatkowo, jak to mówią - trawa po drugiej stronie jest bardziej zielona - nie wiadomo na co się trafi.
Lubię tę robotę, ludzi z którymi pracuję i wyrobiłem już sobie jakąś pozycję. Szkoda by mi było to wszystko zostawić, ale niestety coraz częściej o tym myślę.

by LordBonez
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BiAnQ
2 26

Ty jak raz przede wszystkim potrzebujesz kursu z ortografii i to pilnie! Oczy krwawią i nie da sie czytać!!!

Odpowiedz
avatar Niemcz1
6 12

Widzisz ze nie chca dac dofinansowania i wyslac na kurs, to jak ma sie nauczyc pisac???

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 4

@BiAnQ: @Niemcz1: jedyne czego się można przyczepić to "kożyści", ale co ciekawe jest w tym konsekwentny bo 2x tak samo ;-p reszta błędów to przestawienia liter na klawiaturze albo brak shifta - nie jest tak źle, ale poprawić by wypadało.

Odpowiedz
avatar Lypa
4 6

@PiekielnyDiablik: A "puki co"?

Odpowiedz
avatar hatesmog
2 6

Trzy błędy ortograficzne na krzyż, a ci już dupami szczekają i srają ogniem. No dajcież spokój.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-5 13

@kudlata111: Czasem są za wysokie progi dla smroda, wiedzieć, jakie wyższe i uzasadnione powody miał wojewoda, aby podjąć właśnie taką, a nie inną decyzję w opisanej kwestii. Bo pionek tylko patrzy na to, że kurs akcji firmy poszedł w górę i ta dobrze zarabia, ale czasem nie kapuje, iż są czasem różne plany i poczynania kierownictwa, o których nie musi być on wcale wyraźnie poinformowany, mające głębszy, bądź ukryty sens, a nie on jest właścicielem spółki, tylko akcjonariusze i tylko przed tymi zarząd odpowiada na głównym zebraniu. Czyli wojewoda decyduje i czasem zupełnie odmiennie ocenia dotychczasową współpracę i dalsze perspektywy pionka w firmie. A jak sie temu nie podoba, to wolna droga, nikt go nie zmusza, żeby tam dalej pracował.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
15 15

@ZaglobaOnufry: Jeżeli w umowie o pracę miał wpisaną możliwość rozwoju na kursach doszkalających, to "wyższe uzasadnienie wojewody" może mu latać. Jeżeli przyjdzie Ci pensja mniejsza od należnej o 500euro i jako uzasadnienie usłyszysz od szefa "no widzisz, miałem swoje powody, nie musisz ich rozumieć", to raczej szczęśliwy nie będziesz. Wszystko rozbija się o to, jak jest skonstruowana umowa.

Odpowiedz
avatar kudlata111
0 0

@ZaglobaOnufry: gadasz jak potłuczony. Gdyby sytuacja dotknęła ciebie personalnie to byś zmienił zdanie.

Odpowiedz
avatar Zunrin
12 12

Cóż, może pora poszukać pracy u konkurencji?

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
10 10

Wspomniałeś, że gdzie indziej dają wyższą pensję, więc proponuję przejść tam :) poza tym: ,,koRZystania", ,,pÓki".

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
4 4

- obiecali ci rozwój osobisty w korporacji? - taaa... - kłamali! ;-ppp serio ich celem jest abyś utrzymał te swoje wskaźniki na wysokim poziomie przez kilka lat zanim się wypalisz kompletnie. A jak awansujesz to przecież stracą dobrego klepacza. zalecam wyzbyć się złudzeń. jakby ktoś przypadkiem nie znał to: http://dilbert.com

Odpowiedz
avatar kaede
5 5

@PiekielnyDiablik: muszę się zgodzić :) w większości miejsc będzie ta sama gadka o "podnoszeniu kwalifikacji". Najczęściej to taka próba ugrania niższej pensji dla pracownika (tutaj sie udało). Także autorze, jeśli masz możliwość - wez ofertę z wyższą podstawą i sam opłacisz sobie to szkolenie za jakiś czas.

Odpowiedz
avatar b_b
-5 11

Co do minusów to masz ode mnie jednego. Juz spieszę tłumaczyć dlaczego. Dla mnie historia się nie trzyma kupy. Wiesz ze pracujesz w korpo i ze jesteś dla nich numerkiem ale jednak ci przykro. Az tak cię korpolandia uszczurzyla ze nie zauważasz tego u nie zdajesz sobie sprawy ze to się nie zmieni? Za mało dobitnie ci uświadomili kim dla nich jesteś ? Ogarnij się !

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2017 o 14:01

avatar cija
2 4

@b_b: no przecież. Dużych firm nie dotyczy wywiązanie się z umowy zawartej z pracownikami. A nie, czekaj...

Odpowiedz
avatar b_b
0 0

@cija tylko czy ma to w umowie na piśmie ? Jeżeli tak to prawnik i do dzieła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2017 o 22:12

avatar alexey
0 0

To, że akcje firmy idą w górę, nie oznacza, że firma ma z tego jakiekolwiek pieniądze. Pieniądze z tego mają tylko ci, którzy sprzedali drożej niż kupili. Firma pieniądze z akcji ma w momencie ich emisji.

Odpowiedz
Udostępnij