Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Garstka piekielności z ogrodu zoologicznego. Ten sezon obfitował w wyjątkowo dużą liczbę…

Garstka piekielności z ogrodu zoologicznego. Ten sezon obfitował w wyjątkowo dużą liczbę buraków, cebul i innych warzyw. Chyba 500+ ruszyło ludzi z domów, ludzi którzy nie potrafią zachowywać się w społeczeństwie i nie potrafią przestrzegać ustalonych zasad (na które się zgodzili kupując bilet wstępu).

1. Awantury na kasie

Niektórym nie potrzeba nawet wejść na teren zoo aby zrobić awanturę. Jest oczywiście za drogo, nie ma zniżek dla nauczycieli, strażaków, górników itp. A jak nie ma zniżki to trzeba zrobić awanturę i zwyzywać Panią na kasie jakby to ona była odpowiedzialna za ceny. Przymusu wchodzenia na zoo nie ma, jak jest za drogo to nie trzeba wchodzić. Przy czym nie ważne ile kosztuje bilet (5, 10 czy 40 zł), zawsze jest ZA DROGO! I moje ulubione "Ale ja chcę tylko popatrzeć, to też muszę płacić?! SKANDAL!!!". Ekhm.. a co ty jeszcze chciałbyś w zoo robić jak nie patrzeć na zwierzaki? Odpowiedzi nie udało mi się nigdy uzyskać.

2. Dokarmianie zwierząt

Serio, zwierzaki w zoo nie głodują. Każdy ma ustaloną dietę i dokarmianie powoduje więcej złego niż dobrego. Może nawet spowodować śmierć zwierzaka (serio, w trakcie sekcji później okazuje się, że w żołądku jest np. opakowanie po chipsach).

3. Rzucanie czymś w zwierzęta

Chcesz ładną fotkę ale ten głuuuuupi lew tylko leży i nic ciekawego nie robi? Pizgnij w niego kamieniem, kijem, butelką z wodą! Wtedy się odwróci a ty będziesz mieć zdjęcie życia! Nie ma dnia abym z wybiegów nie sprzątała różnych artefaktów. Są tak daleko od ogrodzenia, że nie ma szans aby wpadły przez przypadek. Zdarza mi się łapać takich debili na gorącym uczynku.

4. Widzę wodę to coś wrzucę

Nie wiem skąd ta mania ale jak jest tylko jakiś basen, staw czy inna woda od razu lądują tam monety i kamienie. Jeżeli to jest tylko woda "dekoracyjna" to spoko, ale gorzej jak to jest element wybiegu zwierząt. Mimo ogromnej ilości tabliczek ostrzegawczych w basenach i tak lądują różne przedmioty. A co robią zwierzaki? Bawią się tym, czasem połykają i.... umierają! Oczywiście jak wpadnie też coś przypadkiem to ciężko jest poinformować jakiegoś pracownika, lepiej truchtem zmyć się z miejsca zbrodni.

5. Sadzanie dzieci na barierkach

Nie ważne, że są tabliczki zabraniające siadania na ogrodzeniach, murkach i innych zabezpieczeniach. Dzieciaka trzeba posadzić i już! Co z tego, że ma prawie nogi w basenie gdzie pływają foki i chwila nieuwagi i dziecko jest w wodzie, co z tego, że 3 m niżej jest fosa a dalej wybieg lwów, tygrysów czy innych niedźwiedzi. Jak dziecko spadnie z 3 m do wody i skoczą do niego jakieś zwierzęta to dopiero będzie ubaw!

6. Pokazowe karmienia

U niektórych gatunków o konkretnych godzinach przeprowadza się pokazowe karmienia, czasem są one połączone z pogadanką o zwierzętach. Jak łatwo się domyślić takie karmienie trwa określoną ilość czasu (najczęściej kilkanaście minut). Standardem są ludzie, którzy przychodzą np. o 14.40 (a karmienie zaczyna się o 14) i robią awanturę, że JUŻ się skończyło i teraz zwierzaka nie widać. (cytat dosłowny: Ja kupiłem bilet!! Ja żądam aby teraz zrobić karmienie!!)

7. Włażenie tam gdzie nie trzeba

W zoo jest część dostępna dla zwiedzających i część tylko dla nas opiekunów. Są tabliczki informujące gdzie przejścia nie ma i gdzie włazić obcym nie wolno. Ale oczywiście włażą ze słowami na ustach "ale ja tylko chce zobaczyć". Serio, mnie to nie interesuje, że ktoś chce zobaczyć zaplecze, tam NIE WOLNO wchodzić ze względów bezpieczeństwa. Zdarza się, że ktoś zabłądzi i wlezie. Wtedy grzecznie informuję, że tu jest zaplecze i nie wolno tu obcym wchodzić. I jaka jest reakcja? Darcie ryja, że jest źle oznakowane (jest dobrze oznakowane), że to skandal aby tak traktować turystów, że nie stoimy frontem do klienta i że zostanie to opisane w internecie. Nie wszędzie da się zainstalować takie zabezpieczenia, żeby ludzie nie wchodzili.

8. Opinie w internecie

Czasami z nudów czytam sobie opinie o moim miejscu pracy. I tak jak powszechnie wiadomo opinię może mieć każdy, natomiast ta opinia niekoniecznie musi mieć sens. Oto kilka przykładowych:
- cały dzień padało, nie polecam!
- duże wybiegi, nie widać zwierzaków, nie polecam!
- nie polecam! stałam przy barierce na pokazie karmienia i jakiś facet stanął przede mną i nic nie widziałam! beznadzieja!!

9. Toalety

Gdzie jest lepiej załatwić potrzebę fizjologiczną? W toaletach, które są w kilku miejscach, czy w krzakach lub na trawniku? Aha, ta druga opcja ma wielu zwolenników. Na "papierzaki" można się nadziać w wielu miejscach, nawet tych położonych blisko toalet!

10. Karmienie

Może to nie wydaje się Wam piekielnością ale jak się słyszy to przez cały dzień to człowiek się irytuje. Wystarczy tylko się pokazać ludziom i od raz słychać "O pani idzie karmić!!!!" Nie idę karmić, praca w zoo to nie tylko karmienie. I jak się okazuje, że nic z tego to zaczynają się żebry "o rzuci im pani kawałek mięska/ryby/owoce" bo dziecko chce zobaczyć! Gdybym za każdym razem karmiła zwierzaki jak mnie ludzie o to proszą to każdy jeden zwierzak miałby otyłość III stopnia.

11. Wprowadzanie zwierząt

Na zoo NIE WOLNO wprowadzać psów/kotów/innej zwierzyny. Są odpowiednie tabliczki, jest to napisane w regulaminie. Sytuacja miała miejsce kilka dni temu. Na kasę podchodzi rodzinka z yorkiem w łapach. Pani na kasie informuje, że na zoo z psem nie wolno. Pan wydaje się rozumieć, mówi że to pójdzie do samochodu i pieska zostawi z teściową. OK. Wraca już sam, kupuje bilet i wchodzi. Kilkanaście metrów dalej ja spotykam pana z yorkiem na smyczy (musiał mieć go wcześniej w torbie). Oczywiście informuję go o zakazie i wypraszam z zoo, pan się awanturuje, wzywam ochronę, pan wpada w furię jak się dowiaduje, że za bilet mu nikt nie odda. Pan w końcu wychodzi, cała jego obrażona rodzina też. Odgrażają, że "tak tego nie zostawią".

Są też oczywiście bardzo mili zwiedzający, czasami mają jakieś pytania i przyjemnie się z nimi rozmawia. Ale jak wiadomo, na 100 jak trafi się 1 buc to i cały dzień może zepsuć.

Dodam jeszcze jedno zjawisko, które bardzo mnie smuci. Najlepsze opinie w internecie mają miejsca gdzie zwierzaki mają małe wybiegi/klatki i są na wyciągnięcie ręki. To się ludziom podoba, jakieś show w rytm głośnej muzyki czy lew leżący na równym trawniczku. Jak odwiedzacie różne przybytki zoologiczne to zastanówcie się w jakich warunkach żyją zwierzaki i czy odpowiadają one ich potrzebom biologicznym. Bo to, że coś jest ładne i kolorowe i dla nas "fajne" nie znaczy, że takie jest też dla zwierząt, które spędzą tam całe życie.

Ogród zoologiczny

by pomarina
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
2 8

Psa do klatki z lwem, no chłopie żeś doj..ał :) atrakcja na max 5 min a potem płacz, bo pieska już nie ma

Odpowiedz
avatar pomarina
25 25

@Sharp_one: A wiesz, że opiekunowie zwierząt drapieżnych nie mogą wykładać pożywienia tak aby było widoczne dla ludzi? Ponieważ ludzie widzą martwego króliczka i robią awantury, że dzieci mają traumę na całe życie? Nawet kurczaki jednodniowe czy myszy u ptaków drapieżnych powodują, że ludzie piszą skargi!

Odpowiedz
avatar minutka
0 0

@pomarina: Tak z ciekawości zapytam: porąbanego mięsa też nie wolno czy po prostu się czymś takim nie karmi?

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 7

@Rak77: Bo jak przyjdzie ochota to i pies kota wychrobota...

Odpowiedz
avatar pomarina
4 4

@minutka: Kawałki mięska mogą być bo to mięso a nie zwierzę ;) Oskórowany królik też przejdzie, ale jak tylko zwiedzający zobaczą futerko czy uszka to już jest szansa na raban. Czasami zdarza się, że zwierzak wywlecze pokarm i pokaże ludziom co je, nie da się tego uniknąć.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 2

@Sharp_one: Nie wiem czy żartujesz, czy na prawdę jesteś debilem. Zwierzęta w zoo nie są dla Twojej rozrywki. Zoo w założeniu ma pomóc w odbudowie danego gatunku. Jakbyś się czuł/a gdyby kazali Ci jeść, spać, srać i uprawiać seks przed szklaną szybą, za którą jest masa obserwujących Cię oczu? Wybieg ma być wygodny dla zwierzaka a nie dla Ciebie. Płacisz za możliwość obejrzenia czasem jednego z ostatnich przedstawicieli gatunku, a nie za rozrywkę. Jak chcesz oglądać lwy tańczące z hula-hop to idź do cyrku i przyczyń się do katowania takich zwierząt. Ostatnio w internetach pokazywane było jak traktowane są te "słodziutkie" pieski, które chodzą jak ludzie. Kurczaki w rzeźni są traktowane lepiej. A jak chcesz zostać zżarty prze lwa na polowaniu na niego to jedź z nożem myśliwskim na safari. Chyle czoła jak przeżyjesz...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 13

"Jak dziecko spadnie z 3 m do wody i skoczą do niego jakieś zwierzęta to dopiero będzie ubaw!" Ale tylko, jeśli będzie tam sobie pływał sympatyczny krokodyl, bo on bardzo lubi dzieciaki. Ale może was wtedy zaskarżą o utratę 500+?

Odpowiedz
avatar pomarina
16 16

@ZaglobaOnufry: Zabawne jest gdybanie o tym, ale jak coś podobnego się dzieje (a co jakiś czas słychać, że gdzieś w świecie zastrzelono jakie zwierzę bo dziecko wpadło na wybieg) to już nie jest do śmiechu :( Rodzice nie mają wyobraźni co się może wydarzyć, albo po prostu nie lubią swoich dzieci..

Odpowiedz
avatar erni1400
2 2

Strzelać powinni do rodziców a zwierzę co najwyżej ogluszyc.

Odpowiedz
avatar pomarina
4 4

@erni1400: Sprawa wygląda tak, że środki usypiające działają dopiero po pewnym czasie a w takich sytuacjach potrzeba "wyeliminować" zwierzę od razu a nie po np. 15 minutach. Dlatego gdy jak np. dziecko wpadnie na wybieg lwa to przeważnie decyzja jest jedna: zabić zwierzę. Za głupotę rodziców płaci niewinna istota.

Odpowiedz
avatar pomarina
24 28

@xpert17: Ta strona jest bardzo zmanipulowana i bardzo nieprawdziwa. Cała kampania "nie chodzę do zoo" opiera się na uderzaniu w emocje ludzi a nie na przedstawieniu rzeczywistej sytuacji. Pracuje w zoo już kilka dobrych lat i wiem jak to wygląda "od drugiej strony". Ta kampania zamiast próbować zwrócić uwagę na nieprawidłowości w polskich zoo to miesza wszystkich z błotem i przedstawia fakty w sposób nieprawdziwy np. na jakimś filmiku tej kampanii był pokiereszowany ptak drapieżny, autorzy sugerują że stało się to w zoo, natomiast ten ptak (a był to chyba bielik) oberwał śrutem na stawach rybnych, przeszedł rehabilitację ale ze względu na trwale uszkodzone skrzydło do natury nie mógł powrócić. A ludzie widzą taki filmik i mają przed oczami spanikowane ptaki rozwalające się o ściany klatek trzymane ku uciesze gawiedzi.

Odpowiedz
avatar Litterka
25 25

Bydło Wam z wybiegów pouciekało, zróbcie coś z tym! ;)

Odpowiedz
avatar pomarina
16 16

@Litterka: Nasze bydlątka są lepiej wychowane niż niektórzy turyści ;)

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

Mi się mega podobało zoo w Poznaniu, gdzie były w miarę duże wybiegi (bo według mnie zawsze mogą być większe dla komfortu zwierząt). Mimo że nie udało mi się zobaczyć dokładnie wszystkich zwierząt, bo buszowały sobie gdzieś po krzakach. Porównując do moich wspomnień z wrocławskiego zoo, które może są już nieaktualne, bo byłam w nim za dzieciaka, to właśnie beton, małe klatki, żeby zwierzaki były widoczne. Nie wiem jak wygląda tam teraz.

Odpowiedz
avatar xlchtloi
2 2

@Habiel: Wrocławskie zoo wygląda teraz o niebo lepiej, większość zwierząt przeniesiono na duże, zarośnięte wybiegi, tak że też trudno cokolwiek zobaczyć ;) No, ale ważne że futrzaki szczęśliwsze. Chociaż fakt, że niektóre części są nieco "spustynnione" - tak, wiem że trzymają tam trawożerców, ale kurde, jak zwierzęta wyjadają wszystko do gołej ziemi to chyba im jednak za mało jedzenia dają...

Odpowiedz
avatar pomarina
1 1

@Habiel: Też najbardziej lubię leśne zoo, położone gdzieś na uboczu (np. właśnie Poznań czy Gdańsk). Typowo miejskie ogrody zoologiczne borykają się z ograniczonym miejscem, mają też niektóre fajne wybiegi ale często władze kierują się zasadą " mniejsze ale gęściej". Smuci tylko bardzo, że część ludzi nie rozumie że duży i urozmaicony wybieg to nie jest minus danego miejsca a ogromny plus! Zawsze znajdą się tacy co chcą zwierzaka mieć tuż pod nosem bo przecież zapłacili aby go zobaczyć..

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@xlchtloi: Raczej chodzi o to, że trawożercom świeża trawa lepiej smakuje niż cokolwiek innego, co się im daje. Jedynym rozwiązaniem jest jeszcze większy wybieg. Byłam w takim zoo, co zebry + gazele + antylopy (wszystko razem), miały wybieg ogrrooooomny, a do tego jeszcze przygotowane były dodatkowe wybiegi, jakby trawy jednak zaczęło brakować.

Odpowiedz
avatar pomarina
2 2

@xlchtloi: Trawożery zjedzą WSZYSTKO. Będą za grube ale dalej będą żreć. Tylko naprawdę wielkopowierzchniowe wybiegi dają radę i nie są całkowicie zjadane. Większość jednak "pustynnieje" bo jest wyjadana i zadeptywana.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 12

bo zoo jest przereklamowaną rozrywką. I tak samo przedstawiają je rodzice czy nauczyciele przed wycieczką. (a nawet to jak zoo pokazywane jest w filmach czy kreskówkach) Dziś, pierwszy lepszy film przyrodniczy pokazuje więcej i bliżej. Bo ekipa siedziała w krzakach kilka tygodni żeby nagrać jak ten leniwy lew w końcu się rusza. Zatem oczekiwani są niebotyczne, powiedziałbym takie a nawet większe niż w cyrku, gdzie można faktycznie wycisnąć siódme poty odwalić szopkę, ale na takie przedstawienie pracują całymi tygodniami. Natomiast zoo otwarte cały czas i będące raczej miejscem do życia dla zwierząt nie spełnia oczekiwań. Przyczyna leży w źle ulokowanych oczekiwaniach.

Odpowiedz
avatar wolly
9 13

@Tajemnica_17: Nie wydaję mi się, że boli. Po prostu ludzie, którzy pracują w usługach lub handlu widzą co się dzieje po wprowadzeniu tego programu. Autorka w ZOO pracuje kilka lat więc ma porównanie. Opisane problemy na pewno zdarzały się wcześniej ale nie w takim stopniu.

Odpowiedz
avatar Halasuwa
17 23

Tajemnica_17: A żebyś wiedziała, że mam ból dupy, bo zdecydowanie za dużo moich pieniędzy idzie na utrzymanie jakichś nierobów, a odkąd doszło do tego 500+, to już w ogóle nie opłaca im się pracować. Co do głąbów w ZOO, to jakiś czas temu byłem w Oliwie z partnerem mojego brata. Na własne oczy widzieliśmy jak chłopak próbował pogłaskać surykatkę, mamusia razem z dwuletnim dzieckiem karmiła wielbłądy (w sensie mamusia zrywała trawę i liście, a dziecko dawało to wielbłądom w zaciśniętej rączce), a facet koło 40 pluł na lamy. O waleniu w szyby i 50-latkach drących mordy "zobacz, papuga!" w pawilonie z papugami nawet nie ma co wspominać. I wszystko to w jeden dzień.

Odpowiedz
avatar z_lasu
3 5

@wolly: Tak, masz rację. Dokładnie widać w usługach i handlu co się dzieje. Wzrosły obroty = wzrosła ilość klientów. W danej społeczności procent idiotów (roszczeniowców, chamów) jest stały. Więc skoro wzrosła ilość klientów, ilość problemów z nimi związana również.

Odpowiedz
avatar wolly
3 9

@z_lasu: Właśnie widzę na co idą moje podatki. Wiesz czego najbardziej wzrosła sprzedaż moim sklepie sprzedawać? Piwa, papierosów i mocnego alkoholu. Ludzie, którzy wcześniej próbowali wziąć na kreskę najtańszą wódkę teraz przychodzą i bez niczego biorą drogie alkohole. Tak wiem, nie wszyscy tak robią, ale cholernie mnie denerwuje to, że dzieciaki chodzą dalej głodne, a rodzice dzięki programowi 500+ za moje podatki chleją.

Odpowiedz
avatar z_lasu
4 8

@wolly: Masz taką wiedzę? wiesz kto? Zgłoś. Dzieci dostaną obiady w szkole a rodzice zostaną odcięci od kurka z gotówką. Ośrodki Pomocy Społecznej mają możliwość sprawdzenia i zmiany charakteru wypłacania świadczenia. Pieniądze mogą zostać zamienione na pomoc w formie rzeczowej, np. żywność, albo w formie opłacania np. czynszu. Ale nie, lepiej biadolić o pijakach i zaniedbanych dzieciach niż coś zrobić... PS. W mojej "działce" niezwiązanej z dziećmi obroty w ciągu roku w detalu wzrosły o około 30%. Znajomym, którzy handlują rzeczami dziecinnymi - nawet o 100% Oczywiście wiąże się to np. z działaniami marketingowymi i normalnym rozwojem biznesu, ale 500+ z całą pewnością ma na to wpływ.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 7

@wolly: Właśnie między innymi dlatego uważam, że owe 500+ (6 tys. rocznie) było w formie odpisu od podatku lub zwrotu z urzędu skarbowego po przedstawieniu imiennych faktur np. za przedszkole, komitet rodzicielki, książki i inne artykuły i pomoce szkolne (a nawet komputer), ubrania dziecięce, czy zabawki, czy nawet proporcjonalnie za rachunki domowe.

Odpowiedz
avatar wolly
1 3

@rodzynek2: Nawet ratę za kredyt za mieszkanie, czy samochód oraz rodzinne wakacje. Zgadzam się z tobą zwrot byłby lepszym rozwiązaniem.

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 6

@rodzynek2: Tak... I wydać pierdyliard rozporządzeń, załączników do rozporządzeń z listą rzeczy podlegających odliczeniu. Następnie listę wyłączeń. Potem rozporządzenie dot. obowiązków sprzedawcy przy wystawianiu faktury dla rozliczeń tego dodatku. I oświadczenia rodziców, że dziecko wyrosło już z rozmiarówki dziecięcej i nosi dorosłą. Oczywiście oświadczenie poświadczone przez lekarza rodzinnego. Oraz konieczność notarialnego przekazania własności mieszkania, jeżeli dodatek idzie na spłatę kredytu hipotecznego. I lodówka też formalnie musi być własnością dziecka, skoro ratę finansuje się z tego funduszu... Aha i jeszcze - jeżeli te pieniądze idą na finansowanie 2 dzieci a pobierany jest na jedno to to drugie musi zrobić na rzecz tego pierwszego darowiznę. I należy oczywiście zgłosić to do urzędu skarbowego. I jeszcze zatrudnijmy kilka tysięcy urzędników, żeby to wszystko kontrolowali. Każda inna forma przyznania dodatku pociągnie za sobą ogromne koszty administracyjne. I są instrumenty, żeby ograniczyć patologię. Trzeba tylko z nich korzystać.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 3

@z_lasu: I tak jest pierdyliard nowych przepisów w sprawie 500+ i setki nowo zatrudnionych urzędników w gminach i urzędach skarbowych (do wydawania zaświadczeń o osiągniętych dochodach dla tych co chcą złapać się na 500+ na pierwsze dziecko). 20 kilka lat temu takie ulgi podatkowe działały. Faktury (tylko na podręczniki szkolne) i imienne, na dziecko, ulgowe bilety miesięczne składało się razem z rocznym rozliczeniem podatkowym i wszystko działało. Nie trzeba było specjalnych rejestrów ani nic ponad wydrukowaną fakturę z imieniem i nazwiskiem dziecka lub rodzica. Podobnie działa/działała ulga na VAT (państwo zwracało różnice w VAT 23%,a 8%) w budownictwie. Wystarczył wniosek z fakturami w załączeniu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2017 o 14:58

avatar Jorn
-1 1

@Tajemnica_17: Nie na całym świecie, lecz w prawie całym świecie wysokorozwiniętym. I wszędzie tam było i jest to tak samo bez sensu (a nawet gorzej, bo dają jeszcze więcej). Jak to jest, że bezsensowne rozwiązania z zagranicy są importowane tak ochoczo, a pozytywne przykłady jakoś nie mogą trafić gdzieś indziej?

Odpowiedz
avatar Agness92
-2 10

"Bo i ta lama, i ten kondor, z taką szyją barwy bordo Dziko tęsknią do rodzinnych, stromych gór"

Odpowiedz
avatar z_lasu
-1 9

Historyjka fajna. Odniesienie do 500+ słabe. Bo albo plujemy, że te pieniądze idą na wódę. A jak ktoś coś chce pokazać dzieciakom (nie zawsze umiejętnie) to też jest źle. Generalnie są dwa sposoby na radzenie sobie ze stresem w nowym miejscu: albo obserwujesz jak zachowują się inni i starasz się zachowywać podobnie, albo udajesz światowca, i zachowujesz się tak, jak ci się wydaje, że powinieneś się zachowywać (co często daje śmieszne efekty). Jeżeli dzisiaj rodzice nie pokażą dzieciom świata (zoo, teatru, kina, muzeów, galerii), to dzieci tych dzieci, też nie będą się potrafiły zachować się w takich przybytkach. A dzieciaki to świetni obserwatorzy. I nawet jak mama i tata nie bardzo potrafią się zachować, dzieciak szybko podłapie co i jak i nie będzie chciał robić sobie "siary".

Odpowiedz
avatar pomarina
2 2

@z_lasu: Ależ ja nie mam nic przeciwko przeznaczaniu tych pieniędzy na wizyty w zoo! Wręcz przeciwnie, trzeba edukować najmłodszych. Tylko czy edukacją jest sadzanie dzieci na barierkach tak, że w każdej chwili może wydarzyć się tragedia? Czy edukacją jest dokarmianie zwierząt? Czy edukacją jest pokazywanie, że jak coś się nie podoba to trzeba zrobić awanturę? Każdy kto kupił bilet i wchodzi na zoo zgadza się przestrzegać regulaminu. Tam jest wszystko wypisane czego nie wolno robić (chociaż większość to rzeczy oczywiste lub wynikające po prostu z dobrego wychowania.

Odpowiedz
avatar goranka
5 7

Takie spostrzeżenie: byłam w ZOO w Pradze i tam można wchodzić z psami i kupić/wypić piwo na terenie ogrodu. Spędziłam tam ok. 5 godzin i nie widziałam mimo wielu osób zwiedzających (weekend majowy) żadnych problemów z nadmiernym spożyciem alko czy ze strony psów trzymanych na smyczy. To chyba tylko problem z mentalnością ludzi w naszym pięknym kraju...

Odpowiedz
avatar pomarina
6 6

@goranka: Co do wprowadzania psów to mi się nie podoba to co dzieje się w zachodnich ogrodach zoologicznych. Pies może być nosicielem wielu chorób (sam będąc zdrowym) i może pozarażać inne zwierzaki. A nie da się ukryć, że dzikie zwierzęta leczy się o wiele trudniej niż domowe. Poza tym są gatunki, które dość histerycznie reagują na obecność drapieżnika. Kiedyś (ale to jeszcze zanim pracowałam na zoo) to ktoś wszedł z jakimś małym kundelkiem. Pies jak zobaczył antylopy to zaczął szczekać. Antylopy wpadły w panikę i zaczęły rozbijać się na płotach. Jedna miała nogę złamaną (do uśpienia) oraz zginęło chyba jakieś młode. Ale to znam tylko z opowieści starszych pracowników. Nie wiem jak reagują "zachodnie" zwierzaki, może nie są tak płochliwe ;)

Odpowiedz
avatar paganscum
2 4

@goranka: Czesi bardzo lubią psy, mają mnóstwo wystaw i doskonale przygotowane hodowle, kładące nacisk przede wszystkim na zdrowie psiaków. No i mają chodskie psy! :D Ja sama jestem psiarzem na zabój i w wielu przypadkach irytuje mnie podejście do psów w Polsce, choć nie jest to domena wyłącznie RP. Irlandia jest...kynofobiczna wręcz, jeśli pies ci jedną łapą nastąpi na teren czyjegoś pastwiska i ktoś to zobaczy, to ma prawo zwierzaka bez gadania odstrzelić, bo wg Irlandczyków pies to tylko samobieżne zagrożenie dla krów i owiec (nawet, jeśli masz...no nie wiem...powiedzmy buldożka francuskiego). :/ No ale do meritum, wkurza mnie podejście, które zakazuje wstępu z psami w mnóstwo miejsc (nawet do części parków...), a jednocześnie nie zapewnia żadnych "psich parków", choćby to był kawał nieużytków ogrodzonych najtańszą siatką. Boli mnie to, bo w mojej okolicy wszelkie "luźne" tereny po reformie 500+ nagle przerobiono na wypaśne place zabaw i skatepark, ogrodzono i wlepiono zakaz wstępu z psami, nawet na smyczy. W "lesie" (kawałek zagajnika między polami) nie mogę porzucać aportem, bo już kilkukrotnie zdarzyły mi się histeryczne wrzaski, że "ogromne bydle, nordycka psiakrew" lata luzem (a wrzeszczeli ludzie oddaleni o dobre 50m, pies przyszedł na pierwsze przywołanie). Pola obsiane, to przecież psem taranować upraw nie będę, a zaraz po zbiorach są zaorane. To gdzie mam iść z tym psem, jak socjalizować szczeniaki, gdzie uczyć przywołań w rozproszeniu? A potem płacz i zgrzytanie zębów, jak pies wariuje na smyczy na widok każdego rowerzysty, skatera czy innego psa albo nie da się go odwołać, jeśli nie daj boże się zerwie. Z drugiej strony część tych regulacji z pewnością powstała przez właścicieli psów, którzy są po prostu debilami i nie powinni mieć nawet rybki. Podejrzewam, że to właśnie ma zastosowanie w ZOO, jak pomarina napisała, psy mogą płoszyć zwierzęta, przenosić choroby (aż mnie ścięło, jak zobaczyłam szacunki, ilu ludzi nigdy nie szczepi i nie odrobacza swoich psów...), zawsze może trzasnąć smycz czy obroża (mi samej urwała się funkiel nówka obroża, klips poszedł) i wtedy pies latający luzem może powodować zamieszanie. :) Są też psy, które po prostu uwielbiają drzeć japę 24/7, każdy bodziec jest do tego dobry, przodują teriery. :) To jest problem z obu stron. Nie ma miejsc do pracy z psem, więc psy nie są socjalizowane. Psy nie są socjalizowane, więc zakazuje się im wstępu w coraz więcej miejsc. I kółko się zamyka.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@goranka: Może na zachodzie potrafią wychować swoje psy. Ja dopiero co byłam na spacerze w parku, gdzie jakieś małe coś się na mnie wydarło z mordą i próbowało ugryźć.

Odpowiedz
avatar CrazDes
0 0

Widzę w tym zoo często się role zamieniają.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 0

Pkt 8 mnie rozłożył

Odpowiedz
avatar YaGrys
1 1

Dzięki za tą historię. Myślałem że może jako potencjalny mizantrop przesadzam z refleksjami po wizycie w Krakowskim ZOO, widzę że niestety nie.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Uważam, że przy wejściu powinno się podpisywać zgodę na batożenie przy nieprzestrzeganiu regulaminu :)

Odpowiedz
avatar erni1400
0 0

Ludzie prawidłowo narzekają na ceny. W USA za wejscie do zoo dorośli płacą $10 a dzieci $5. Ceny w Polsce to wyzysk w porównaniu do zarobków i niższych kosztów zoo w polsce.

Odpowiedz
avatar pomarina
0 0

@erni1400: Utrzymanie zoo to są ogromne koszty (mimo, że pracownicy zarabiają bardzo nędznie). Być może zagraniczne ogrody są lepiej finansowane niż nasze. ZOO można podzielić na prywatne i państwowe. Prywatne muszą się same utrzymać, nie ma dofinansowań i innych pomocy. Czyli tyle ile się "nachapią" w sezonie tyle będzie. Natomiast miejskie ogrody są finansowane z kasy miasta. Czyli nie ważne ile weszło ludzi, forsa i tak będzie. Z jednej strony jest to dobre zabezpieczenie ale z drugiej strony to miasto decyduje o finansach zoo. Czyli to co się płaci na kasie najpierw leci do skarbczyka miasta a później wraca do zoo, ale czy wraca tyle samo? A może mniej? A może więcej? Różnie to bywa. Polskie zoo są niedoinwestowane i to jest ich główny problem. A jak chcecie troszkę liczb proszę bardzo: roczne wyżywienie pingwinów i kotików we Wrocławiu to prawie 100 tys. zł, roczne wyżywienie słoni to 20 tys., koszt energii elektrycznej w Afrykarium to ponad 200 tys. ... miesięcznie!

Odpowiedz
avatar butros
0 0

z yorkiem to nie 500+

Odpowiedz
Udostępnij