Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wszyscy znają gorzkie powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.…

Wszyscy znają gorzkie powiedzenie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.

Przez całe moje dzieciństwo moja ciotka nakręcała rywalizację pomiędzy mną, a jej najstarszą córką, w czym wspierała ją dzielnie nasza babcia. Polegało to na ciągłym podkreślaniu, jaka Monisia jest wspaniała, jakie odnosi sukcesy, i deprecjonowaniu moich osiągnięć.

Robione to zawsze było złośliwym tonem, zarówno przez ciotkę, jak i babcię. Było to o tyle dziwne, że z Moniką tak bardzo się różniłyśmy zarówno zainteresowaniami, jak i umiejętnościami, że to porównywanie robiło się wręcz karkołomne. Ale wystarczyło, żeby mi sprawić przykrość.

Jak kuzynka miała świadectwo z czerwonym paskiem, to słyszałam komentarze, że „nic nie robię ze swoim życiem, a przecież moim obowiązkiem jest tylko dobrze się uczyć”, jak z kolei ja miałam lepsze świadectwo, to słyszałam, że „nieważne są oceny, trzeba mieć jakąś swoją specjalność i w tym być dobrym”, jak wygrałam konkurs literacki, to z kolei „pisania do garnka nie włożysz”.

Wobec zachowania matki i babci, Monika też przyjęła wobec mnie postawę pełną wyższości.

Trochę czasu mi zajęło ogarnięcie, że w tej rywalizacji nigdy nie wygram, bo nie na tym to polega, a na tym, żeby tamte mogły się poczuć lepsze i dowartościowane. Wtedy wyluzowałam i przestałam się przejmować ich komentarzami.

I tak mijały sobie lata.

W zeszłym tygodniu miałam bardzo dziwną rozmowę z babcią. Ze łzami w oczach mówiła, że bardzo jej przykro, że my z Moniką nie jesteśmy ze sobą zżyte (no ciekawe, czemu?), przecież jesteśmy taką bliską rodziną (aha), jesteśmy w takim samym wieku.

Jak jej zabraknie, to już w ogóle urwiemy ze sobą kontakt (moim zdaniem to akurat prawda) i jej się serce na to kraje.

No nie powiem, babcia lubi robić takie akcje, więc nie zrobiło to na mnie specjalnego wrażenia, ale zastanowiło mnie, czemu akurat teraz jej to przyszło do głowy.

Odpowiedź poznałam właśnie przed chwilą. Opiekuję się mieszkaniem mojej cioci (z drugiej strony rodziny), które w zasadzie stoi puste, ale od czasu do czasu tam wietrzę, sprzątam, odbieram pisma ze spółdzielni, etc. - generalnie o nie dbam.

I właśnie zadzwoniła mama Moniki, czy mogłabym porozmawiać z ciocią odnośnie udostępnienia mieszkania Monisi, bo ona by mogła zamiast mnie o nie zadbać, w zamian za możliwość pomieszkania tam, bo akurat dostała w tym mieście pracę.

Pędzę, lecę.

nie lubię fałszywych ludzi

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
28 28

A co twoi rodzice na takie, nie bójmy się tego określenia, poniżanie cię przez babcię i ciotkę?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 20

@bloodcarver: Nie mieli pojęcia, wiem bo rozmawiałam o tym kiedyś z mamą (i o paru innych akcjach babci też) i się strasznie wściekła, bo nic nie wiedziała.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 16

@252426: Przez lata i nic nie wiedzieli? Dziwne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 22

@bloodcarver: Bo to nie było tak, ze te teksty były wstawiane pomiędzy rosołkiem, a schabowym w czasie niedzielnego obiadu. To były dobrze zamaskowane przytyki i złośliwości, często pod pozorem fałszywej troski. Nawet sobie nie wyobrażasz jak kobiety potrafią być złośliwe z uśmiechem na ustach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 25

@bloodcarver: Zresztą popatrz jak manipuluje moja babcia - z tygodniowym wyprzedzeniem próbuje mnie "urobić" i wzbudzić we mnie poczucie winy, wiedząc, że ciotka będzie miała interes.

Odpowiedz
avatar astrazione
5 5

@bazienka: Niestety często jest tak, że osoba słysząca takie słowa krytyki często zaczyna w nie... po prostu wierzyć. Skoro ciotka i babcia tak zgodnie mówią, znaczy, że tak jest. A najbliżsi mogą co najwyżej pocieszyć, ale może mają podobne zdanie (i lepiej się nim nie dobijać). Mówię to z perspektywy młodej osoby szukającej akceptacji. A na takich ludzi rzeczywiście jest jeden sposób. Zrozumieć, że poniżają dla spełnienia własnych celów i starać się zdystansować.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@astrazione: wiem, rpzerobilam na wlasnej skorze, mam toksycznego ojca tylko ja MOWILAM o tym i moi najblizsi wiedzieli, a to ze nie reagowali, to inna kwestia

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@astrazione: poza tym to generalnie slabe podnosic sobie ego zawstydzajac i obrazajac, najczesciej w towarzystwie, wlasne dziecko...

Odpowiedz
avatar krematorzysta
2 2

@252426: Najlepsza rada to taka, że teraz ty możesz być tą lepszą i mieć ich gdzieś za takie krytyki. Zapomnij o nich, o udostępnieniu mieszkania. Jeśli ona zawsze taka lepsza była, to niech sobie sama załatwi "lepsze" mieszkanie.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@252426:L Teraz to Ty jej powiedz, że skoro jest taka lepsza i znalazła pracę to na pewno ją stać na wynajęcie sobie jakiegoś mieszkania :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
30 32

Ha ha ha ! Dobre! Pamiętaj ostrzec o całej akcję Ciocię od mieszkania, bo wierz mi, że tam zaraz cuda na kiju będą się działy za Twoimi plecami i one tak tego nie zostawią

Odpowiedz
avatar konto usunięte
33 33

@maat_: Mieszkanie jest takiej dalszej cioci od strony mamy, a ciotka i Monika są od strony taty i one sobie bez mojego pośrednictwa to mogą co najwyżej pocałować domofon w tym mieszkaniu :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

@252426: I dobrze! Ale bądź czujna! rodziców o akcji poinformuj! Zobaczysz tu się zaraz jakieś dziwne akcje z wzajemnością pojawią i próby wmówienia że znowu to Ty jesteś ta zła. One nie odpuszczą i nie przebaczą, bo po raz pierwszy są zdane na Ciebie a do tego poniosą klęskę, to się zemści choćby i za 5 lat. nie daj się! Trzymaj kciuki :D A Cioci i tak warto opowiedzieć jakie to zakusy na jej własność się odbywają :D

Odpowiedz
avatar Lynxo
14 22

No ja nie wiem jak mozesz rodzinie nie pomagac plugawcu jeden.

Odpowiedz
avatar marcelka
25 25

heh, też miałam podobną "przygodę" z kuzynką, choć nieco mniej piekielną... ilekroć jej rodzice z nią nas odwiedzali, zawsze w celu pochwalenia się osiągnięciami córki (ok, spoko, ich prawo), a przy tym wsadzenia przytyku mi - dokładnie w ten sposób - X. miała dobre oceny - super! ja miałam lepsze? Oceny nie są najważniejsze... X. wzięła udział w konkursie? Super! Ja brałam udział w konkursie? Beee, to nakręcanie rywalizacji między młodzieżą itd. Kontakt się osłabiał, aż praktycznie całkiem się urwał - sporadyczne telefony i wizyta mniej więcej raz w roku. Aż tu nagle telefon od cioci, do mojej mamy i do mnie, co słychać, pitu pitu, wizyta jedna, druga, miód malina... okazało się, że kuzynce, żeby dostała pewien ważny staż, potrzebne jest zameldowanie w mieście, w którym mieszkam. Więc czy może mogłabym...? Mogłabym. Ale nie chciałam.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 2

@marcelka: Tak właśnie wraca Karma, a to wredna postać jest.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@marcelka: Chyba nie dość jasno się wyraziłem. Nie mam Tobie nic do zarzucenia, karma wróciła do Twojej kuzynki.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
14 16

Sytuacja jest mi aż nazbyt znana. Nie dotyczyła jednak rodziny, a córki koleżanki mojej mamy. Od zawsze od mamy słyszałam.. Bo X się lepiej uczy, X ma zawsze porządek, X nie jest rozrzutna, X obejzy 10 razy złotówke zanim wyda, X sprząta itd itd.. Czemu nie mozesz być jak X. Efekt był taki, że moja wrogosc wobec X narastala.. i tak jak na poczatku sie przyjaznilysmy.. tak w pewnym momencie zerwałysmy kontakt..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@TakaFrancuska: u mnie bylo to samo, dokladnie te same porownanie do corki kolezanki mojej mamy. W dodatku ta kolezanka przychodzila sie chwalic swoja corka i to kazda bzdura np. Ze cos narysowala, a mama o mnie nic nie mowila bo podobno nie bylo czym sie chwalic :) wiadomo ze kolezankami dlugo nie bylysmy, a mama do dzisiaj twierdzi ze co ja taka zawistna i zazdrosna bo tego mnie nie uczyli :)

Odpowiedz
avatar BlackAndYellow
0 12

Co do mieszkanka odwiędź im się po całości - zaproś ich (babcię i ciotkę) na zwiedzanie mieszkania. Pozachwalaj to i tamto, i powiedz że jej córka może się wprowadzić ale za xxx złotych ;) ciekawe co zrobią :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 18

@niezlaczarownica: Wierz mi - nie jest. Nadal się widujemy jakiś raz do roku w święta. Jest osobą "nie do przegadania" - ona ma rację, jest najmądrzejsza i do niej musi należeć ostatnie słowo. Brrrr..... Jeśli chodzi o mieszkanie - nie było mowy o 2 tygodniach, tylko o przejęciu mojej roli opiekuna tego mieszkania "na zawsze, czyli dopóki ciotka nie wróci" i to za samą opiekę, czyli najlepiej bez ponoszenia kosztów choćby zużytej wody. A ciocia ogólnie mieszkania nie chce wynajmować, bo korzysta z niego kilka razy w roku, ale udostępniała je krewnym, czy bliskim znajomym, ja np. tam mieszkałam prawie rok, ale nie za darmo, tylko normalnie (choć wiadomo, że nie zdzierała ze mnie).

Odpowiedz
avatar niezlaczarownica
0 0

@252426: To trochę zmienia obraz sytuacji. Ja miałam w swojej rodzinie podobną historię, jednak właśnie po latach okazało się, że kuzyni są całkiem w porządku. Ich matka i dla nich była piekielna- przy innych wychwalała a w domu znęcała się psychicznie...Ale niektórzy się nie zmieniają. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar bazienka
5 9

haha powiedzialabym, ze ciocia zgadza sie, pod warunkiem spisania umowy wynajmu lokalu, cena 2xtyle, ile biora w tym miescie ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Moja matka miała ogromne pretensje do całego świata, że ani ja ani moje siostry nie byłyśmy geniuszami matematycznymi. Moglabym mieć same szóstki z innych przedmiotów, " ale co z tego, skoro matematyka ci słabo idzie". Non stop porównywała mnie do dziewczynki, klasowego i szkolnego matematycznego prymusa. Wiecie laureatka rożnych olimpiad i konkursów. Po kolejnej tyradzie, dlaczego nie jesteś jak koleżanka, powiedziałam, że jeżeli chce,to może sobie koleżankę adoptować. Pewnie dlatego przez cały okres mojej edukacji,wszystkie przedmioty oprócz matematyki, traktowałam jako mało istotne. Tak jakoś waliło mnie to, że dostałam 5 ze sprawdzianu z historii czy 4 z geografii.

Odpowiedz
avatar Bryanka
15 15

@Day_Becomes_Night: Też mnie mama porównywała do bardzo dobrze uczącej się koleżanki. Tylko nie wiedziała, że ta koleżanka wyła gdy dostawała oceny poniżej 5. Rodzice robili jej w domu jesień średniowiecza za czwórki.

Odpowiedz
avatar dzemzbiedronki
9 9

@Bryanka: Też to znam. I też była histeria za wszystko poniżej 5. Skończyło się to w mgnieniu oka, jak moja mamuśka usłyszała na jednej, drugiej, trzeciej wywiadówce żebry o lepsze oceny ze strony rodziców rzeczonej koleżanki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Bryanka: U mnie w klasie byla podobna akcja, tylko chodziło o inną dziewczynkę. Dostała banię z kartkówki, zaczeła plakać i wychowawczyni zmieniła jej ocenę na wyższą

Odpowiedz
avatar dzemzbiedronki
14 14

Podobną rywalizację nakręcali swego czasu dziadkowie między mną a moimi siostrami ciotecznym (jedna jest ode mnie starsza o rok, druga o cztery lata). Polegało to głównie na wychwalaniu ich osiągnięć pod niebiosa i jednoczesnym deprecjonowaniu moich, identycznych, kiedy one były w pobliżu. A że wiele "zgapiałyśmy" jedna od drugiej (typu naukę w szkole muzycznej), to pole do porównań było dość szerokie. Obecnie, wieku 30+, mamy ze sobą sporadyczny (bo mieszkamy daleko od siebie i nie czujemy potrzeby częstych odwiedzin), ale bardzo serdeczny kontakt. Dlaczego? 1. Ja dość szybko doszłam do wniosku, że dziadkowie na swój zwichrowany sposób próbują dziewczynom zrekompensować fakt, że ja mieszkam z nimi i cieszę się ich uwagą na stałe, a one są u nas gośćmi kilka razy do roku, więc przestałam się przejmować. 2. Młodsza z kuzynek początkowo przodowała w rywalizacji. Odpuściła, kiedy okazało się, że jako nastolatki mamy zupełnie inne zainteresowania. Dodatkowo, zupełnie przypadkiem, trafilyśmy do tego samego miasta na studia i obie uznałyśmy, że będzie nam przyjemniej, gdy będziemy dla siebie wsparciem. 3. Najstarsza z nas od początku otwarcie odmówiła udziału w całej tej szopce - zdecydowanie odmówiła chodzenia do szkoły muzycznej i innych zajęć stanowiących przedmiot rywalizacji i wzięła mnie - najmłodszą i najsłabszą psychicznie - niejako pod opiekę, broniąc przed zapędami swojej młodszej siostry i kulturalnie, ale stanowczo sprzeciwiając się dziadkom, gdy ich komentarze były jawnie krzywdzące. 4. Chyba najważniejsze - nasi rodzice nie dali się wkręcić w rywalizację, wspierając każdą z nas z osobna i pomagając nam wypracować fajne relacje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@dzemzbiedronki: Zazdroszczę, u mnie było tak, że Monika od razu polubiła chwalenie i "pławienie się w splendorze". Dziś w zasadzie nie mamy ze sobą nic wspólnego i za bardzo się nie lubimy (ale też z wielu innych powodów, nie tylko tego).

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 10

Mnie wiecznie porównywali do kuzyna. Sportowe sukcesy odnosi, genialny z matematyki, stypendium dostał na studiach. No wiecznie o tym musiałam słuchać od rodziny. Wszystko się odwróciło jak wyjechałam za granicę, a on studia rzucił. Nagle to ja zaczęłam być stawiana jemu za przykład "człowieka sukcesu". Masakra jakaś, próbowałam się z nim kontaktować, żeby nie słuchał debili, ale chyba ma żal i nigdy nie odpowiedział. Powiem szczerze, że olewałam to całe gadanie, że powinnam brać z niego przykład, byliśmy kompletnie różni, a i on się nigdy nie wywyższał. Po prostu nigdy nie byliśmy blisko.

Odpowiedz
avatar mam2koty
7 7

Udostępnić? Pewnie, odpłatnie - czemu nie, jeśli Ciocia się zgodzi. To jest jedna z najgłupszych sytuacji, w jakiej dorośli mogą postawić dzieci. Byłam jednocześnie dzieckiem poniżanym i faworyzowanym, w zależności, czy chodziło o rodzinę ze strony mamy czy taty. "Tamte" dzieci miały podobnie. Co oczywiście wyszło nam dopiero w rozmowach po latach. Nasze sukcesy można było wychwalać lub gnoić wedle uznania. I nigdy nie była to otwarta niechęć - ot tu słówko, tu szepnięcie, tu zjadliwy komentarz. Skłócano nas dla zabawy, tak myślę. Na szczęście jesteśmy już dorośli.

Odpowiedz
avatar MonikaTakaja
6 6

Współczuję i znam to bardzo dobrze... Co byś powiedziała autorko, gdyby przez całe życie porównywano Cię tak właśnie do, np. Twojej siostry i nie dalsza rodzina, tylko ta najbliższa czyli ojciec i babcia, do której jesteś przymuszana jeździć co niedziela jako dzieciak? Dostaje lepsze zabawki, później (jak jest starsza) więcej pieniędzy i ciągle na tle rodzinnym jesteś tym nieudacznikiem, który nic nie ma?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@MonikaTakaja: Mam tak z dziadkami od strony taty. Dzieci jego brata dostają zawsze wszystko, co chcą, a ja tylko "głupią" czekoladę. Jak byłam dzieckiem nawet zdarzyło mi się płakać z tego powodu, ale szybko (też jako dziecko, ale kilka miesięcy po tym moim płaczu) uznałam, że nie ma sensu. Mam to gdzieś do teraz. :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Marcelinka: A później się dziadkowie dziwią, że wnuki nie przyjeżdżają, pomóc nie chcą. Sami sobie czasem winni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 września 2017 o 12:45

avatar Kumbak
6 6

@Sharp_one: Jak dla mnie to opieka nad mieszkaniem to trochę więcej niż sprzątanie, to też pilnowanie, żeby nikt niepowołany się tam nie kręcił. A poza tym - i dziwne, że nikt nie zwrócił na to uwagi - kuzynka mogła sama się do autorki zwrócić o pomoc, a nie wyręczać się babcią i mamą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@Sharp_one: Odkryłeś mój wielki sekret - leczę sobie ego cudzym kosztem. :D a prawda jest taka, że matka Moniki moją ciocię zna, głownie z wizyt u nas i jakby chciala to by sama zadzwoniła. Ale ona wie ze mam z nią dobre relacje i liczyła, że ja to za nią załatwię. No jak ktoś mnie całe życie traktuje jak wioskowego głupka, a potem chce pomocy, no to sorry, ale nie. A ciocia zna sprawę,już wczoraj dzwoniłam, zrobi co zechce.

Odpowiedz
avatar Kumbak
3 3

@Sharp_one: Tak czy siak jakby nie chciała ciotki informować to by nie poinformowała. Miała do tego prawo, biorąc pod uwagę jak była wcześniej przez nie traktowana.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

@Kumbak: Z historii wywnioskowałem, że dzwoniły do mieszkania ciotki a odebrała autorka. Stąd pisałem o przekazaniu wiadomości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Sharp_one: Dzwoniła do mnie na moją komórkę. Mieszkanie ciotki jest puste (ja mieszkam w swoim a tam zagladam, głównie przed cioci przyjazdem, ot przysługa) jest zlikwidowany telefon stacjonarny. To bylo na zasadzie "weź kochana zgadaj do cioci w naszym imieniu". Czyli weź mi załatw.

Odpowiedz
avatar paganscum
8 8

Niestety, po komentarzach widzę, że tego typu zagrywki nie były wyłącznie domeną mojej toksycznej matki... I oczywiście ulubiona metoda wybiórczego porównywania, czyli "Wszyscy dostali 5 a ty 4, wytłumacz się!" wersus "co z tego, że wszyscy jadą na wycieczkę, ty nie jesteś wszyscy! jakby wszyscy postanowili skoczyć z mostu to też być skoczyła?". Mój pies odebrał ode mnie lepsze wychowanie, niż ja od swojej matki. Dlatego teraz trzymam ją na odległość i mam w czterech literach to, co o mnie sądzi, jednak kosztowało mnie to lata pracy nad sobą, a wiele jeszcze przede mną.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
2 4

@paganscum: a najlepsze, że na starość będzie chcieć pomocy od Ciebie. Bo tak. Ja mojej mogę pomóc jedynie z dachu skoczyć, coby była pewność, że nie przeżyje.

Odpowiedz
avatar paganscum
3 3

@SaraRajker: Niech zapomni. Mogłabym napisać książkę o procederach, których dopuszczała się moja matka w stosunku do mnie. Mój narzeczony myślał, że przesadzam, wyolbrzymiam na podstawie doświadczeń z dzieciństwa etc. Wysłałam więc go na kurtuazyjną wizytę z noclegiem do mojej kochanej mamusi. Jak wrócił, to był w stanie powiedzieć tylko "Dziwię się, że tak długo wytrzymałaś"... Niestety, w Polsce ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że matka zawsze kocha swoje dziecko i zawsze chce dla niego najlepiej, w związku z czym dzieci są moralnie zobowiązane do kochania swoich matek i dbania o nie na starość. Jak tylko człowiek powie, że zamierza oddać matkę na starość do takiego domu opieki, na jaki będzie ją stać z emerytury, to od razu jest potworem, zwyrodnialcem, egoistyczną świnią opętaną chciwością. A że matka biła do krwi? To przecież z miłości...

Odpowiedz
avatar SaraRajker
0 0

@paganscum: nooo mama madzi też upuściła ją kilka razy na podłogę z miłości...

Odpowiedz
avatar Bryanka
2 2

@paganscum: "Niestety, w Polsce ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że matka zawsze kocha swoje dziecko i zawsze chce dla niego najlepiej, w związku z czym dzieci są moralnie zobowiązane do kochania swoich matek i dbania o nie na starość." - oj tak, i powiem Ci, że to strasznie niszczy człowieka od środka. Człowiek ma tą świadomość, że musi postawić granicę, ale jednocześnie ma wyrzuty sumienia, bo przecież "mama chciała dobrze" i w gruncie rzeczy wyszło się na ludzi.

Odpowiedz
avatar paganscum
3 3

@Bryanka: Nie musisz mi tego mówić, borykałam się z tym całe dotychczasowe życie (i dalej miewam nagłe napady takiego myślenia). Nie pomagały akcje mojej matki pokroju "MASZ!" *tu ciepnięcie we mnie jakimś upominkiem czy drobną kwotą pieniężną* "Prezent od swojej toksycznej, nienawidzącej cię matki!" = poczucie winy raz pińćset. Paradoksalnie to właśnie przez moją matkę mi przeszło, odwaliła po prostu taki numer, że każdy inny człowiek kolokwialnie mówiąc strzeliłby jej za to w pysk. Wtedy doszłam do wniosku, że skoro w jej oczach nie mam żadnej godności i jestem w hierarchii domowej niżej od kosza na kompost, to dlaczego mam się przejmować? Przepłakałam kilka dni, a potem zrobiło mi się 10 razy lepiej i lżej. Co nie zmienia faktu, że dalej moim życiem w 90% rządzi poczucie winy i lęk, nad czym ostro pracuję na tyle, na ile mogę. Ostrzę sobie zęby na "Matki, które nie potrafią kochać" Susan Forward, jej książka "Toksyczni rodzice" niezmiernie mi pomogła - przede wszystkim zrozumiałam, że to, co się odwalało u mnie w domu, po pierwsze nie jest normalne, a po drugie nie jest moją winą (co całe życie mi wmawiano).

Odpowiedz
avatar Tilian
2 2

Oessuuu, jakie to prawdziwe... Pozmieniać parę szczegółów i wypisz wymaluj moja historia rodzinna, bez kitu.

Odpowiedz
avatar All4You
2 2

Czyli nie tylko u mnie tak było z tego co widzę. Zawsze byłam porównywana do starszej kuzynki. Ona zawsze najmądrzejsza, najpiękniejsza, naj, naj. Szkoda tylko że nikt nie zauważył, że mamy zupełnie inne talenty i porównywanie nas to jak porównywanie mrówki do słonia. U mnie z kolei było tak 1. Ona była dobra z matematyki, ja lepiej się czułam w językach i historii. Jednak taty to nie interesowało, zawsze mi wypominał gorsze oceny z matematyki i nie widział piątki na świadectwie z historii. 2. Kuzynka jest według wszystkich super laską. Wysoka, szczupła, długie nogi, itp. Mi się w tej materii nie poszczęściło, bo jestem niższa i mam brzydkie nogi. Nie przeszkadzało to tacie komplementowania jej urody przy mnie chociaż wiedział jakie mam kompleksy. 3. Babcia dawała do zrozumienia, że nie nadaję się na studia. Kiedy kuzynka dostała się na studia inżynierskie wszystkich rozpierała duma,a według niej dla mnie była idealna szkoła kosmetyczna (nie umniejszając oczywiście). Kiedy zaczynałam wymarzone studia pedagogicze wszyscy śmieszkowali pod nosem... Niedawno zaczęłam terapię psychologiczną i niektórzy się dziwią co się stało. Także tego...tylko podziękować rodzinie wyrobienia kompleksu niższości.

Odpowiedz
avatar Racoonz
1 1

Dziwię się, że kuzynka przyjęła wobec Ciebie postawę wyższości. Ja jestem akurat po drugiej stronie. Wszyscy moi kuzyni słyszeli od babci, jaka jestem genialna, jak się dobrze uczę, jak pięknie gram itd. Efekt jest taki, że wszystkie kuzynki dosłownie się mnie boją, a tylko jeden kuzyn się nie przejmuje i czasami mnie odwiedza. Babcia wszystkim nam zrobiła krzywdę, ale ja nigdy nie odnosiłam się do innych z wyższością. Raczej było mi przykro i wstyd.

Odpowiedz
Udostępnij