Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zdarzenie sprzed 2 godzin. Byłam w supermarkecie w centrum handlowym niedaleko warszawskiego…

Zdarzenie sprzed 2 godzin.

Byłam w supermarkecie w centrum handlowym niedaleko warszawskiego dworca centralnego. Nie lubię tego sklepu, bo miałam wątpliwą przyjemność pracować tam przy wykładaniu towaru i inwentaryzacjach 6 lat temu i źle mi się kojarzy. Było już jednak późno, zanim bym dojechała w swoje regiony to by sklepy w mojej okolicy pozamykali, weszłam więc i zrobiłam zakupy.

Podchodzę do kasy, patrzę jak kasjerka kasuje. Zazwyczaj tego nie robię, ale teraz jakoś się tak złożyło. Pani przesuwa produkt nad czytnikiem, kasa pika i babeczka odkłada daną rzecz na bok - normalka. No i dochodzimy do polędwicy - przesunięcie nad czytnikiem, pik! - mięsko jednak nie ląduje obok skasowanych produktów, kasjerka bierze za to ręczny czytnik i skanuje produkt drugi raz. Nie, nie pomyliła się, nikt jej nie zdekoncentrował, zrobiła to ewidentnie z rozmysłem. Gryzę się jednak w język, kasy w supermarkecie nie obsługiwałam, może elektronika zawiodła i za pierwszym razem się nie nabiło? Pakuję zakupy, płacę, biorę paragon. Odchodzę trzy kroki i sprawdzam rachunek. Jak byk polędwica nabita dwa razy, ordynarnie pozycja pod pozycją. Poszłam do punktu obsługi klienta, moje 6,54 zostało mi zwrócone w bilonie do ręki. Kasjerka na dodatkowym nabiciu na paragon raczej by nie zarobiła, zastanawiam się więc, czy to nie jest jakiś ciekawy pomysł kierownictwa.

Jak złe skojarzenia z tym supermarketem miałam tak mam. Następnym razem, choćbym musiała suchy chleb jeść na kolację, sklep ominę.

sklepy

by mikado188
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar livanir
7 19

Stawiam ze zapamiętuje co 2x nabiła klientom, potem idzie na sklep i robi "zakupy" z tą polędwicą. Moze nawet ugadała sie z jakąś z punktu obsługi by mówiła jej kiedy ktoś zauważy. Nie wiem czy by to zadziałało, taka tylko gdybam. Choć dostałam niejednokrotnie krzywe spojrzenia, to uważnie patrze na ręce kasjerek.

Odpowiedz
avatar Armagedon
20 24

@livanir: Masz rację, ale tylko w teorii. Kasjerka jednemu klientowi nabije 2x polędwicę, drugiemu chleb, trzeciemu masło... mleko, ser - i kasjerka kolację na kilka dni ma za darmo. Ale to w gruncie rzeczy sensu nie ma. Przecież pracownik marketu nie może sobie załadować siaty zakupami i - ot tak - wyjść do domu nie pokazawszy paragonu komu tam trzeba. To raz. A dwa. Przecież taki wielki sklep nie robi remanentów ani często, ani zbyt dokładnie (o ile w ogóle), a taki remanent NIE MIAŁBY PRAWA się zgadzać, bo klienci kradną na potęgę. Jedna śmietaną w tą, lub tamtą - co za różnica przy tak wielkich obrotach? Reasumując. Jeśli kasjerka mogłaby wynieść sobie ze sklepu co tam chce bez żadnej kontroli - po co miałaby ryzykować przy kasie podwójne nabijanie produktów jakiemuś klientowi? Jej zakupy poszłyby "w kradzieże" i tyle. A jeśli sama musi za zakupy normalnie zapłacić i okazać paragon - to jej działanie miałoby jeszcze mniej sensu. Bo to by oznaczało, że troszczy się ona o obrót w sklepie bardziej niż sam właściciel, chociaż z tego nic nie ma. Więc jeśli jest tu jakiś przekręt - to ja go nie rozumiem. Natomiast dziwi mnie, że autorce bez żadnych problemów zwrócono w POK kasę. Przecież mogła kupić dwa opakowania polędwicy, a jedno po drodze z kasy schować. Chyba, że trafiła na rozsądną pracowniczkę, a polędwica była krojona na wagę, więc trudno by było przyjąć, że kupiła dwie paczuszki dokładnie w tej samej cenie. Niemniej, ja takie sprawy załatwiam od razu przy kasie, żeby nie było niedomówień. Bo przecież nie musiałoby chodzić o wędlinę na wagę, a - powiedzmy - o kostkę masła, twarożek, albo puszkę tuńczyka, lub farbę do włosów.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 3

@Armagedon: Też mi się kiedyś zdarzyło, że przy pełnym wózku zakupów kasjerka nabiła mi cztery sztuki jednego z produktów zamiast trzech, i BOK bez problemu to skorygował.

Odpowiedz
avatar healthandsafety
1 7

@livanir: Mi sie wydaje, ze to takie zabezpieczenie ze strony kasjerki na wypadek jakby podczas remamentu wyszlo zbyt duzo strat dla sklepu, w wielu przypadkach wtedy kasjerki sa obciazane tymi kosztami. Wiec skoro nabije czasem 2x jakis produkt, to pozniej podczas remamentu kasa sie zgadza mimo i "wszyscy" sa zadowoleni.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 3

@Armagedon: Nigdy nie miałem problemów ze zwrotem pieniędzy za podwójnie nabite na kasie produkty. Mimo, że zawsze mogłem, gdyby mi zależało, gdzie chować takie produkty.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 5

@rodzynek2: No właśnie. I to jest dziwne. W "moim" Leclercu w takich sytuacjach (podwójne nabicie, zła cena) POK zwraca kasę, oczywiście, jeśli "rachunek" jest już zakończony. Bo wiadomo, że kasjerka z kasy zwrócić tego nie może, bo by jej manko wyszło. ALE, najpierw KASJERKA robi jakąś adnotację na paragonie, a sam paragon zostaje w POK. Pracownicy POK też się muszą jakoś ze sklepem rozliczać i wskazać na jakiej podstawie zwrócono klientowi kasę. Kasjerki mają naprawdę olbrzymie możliwości robienia sklepu w bambuko (bardziej sklepu, niż klienta) dlatego sklep bardzo uważnie patrzy im na ręce. I nawet jeśli kasjerka się pomyli - nie może sama wycofać z rachunku źle skasowanego produktu. Dzwoni po przełożoną i dopiero ona, w obecności klienta, odblokowuje kasę kluczykiem albo kartą i dany produkt na paragonie minusuje. Ale może w innych marketach jest inaczej.

Odpowiedz
avatar mikado188
1 1

@Armagedon: Polędwica była krojona na wagę, nie w kawałku.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@livanir: Zależy, jaki konkretnie system remanentów ma dany market. U nas główny remanent jest raz na kwartał i tam rzeczywiście są zawsze kosmiczne braki, bo złodzieje wynoszą produkty dosłownie siatami (ochrony i bramek brak, brawa dla prezesury swoją drogą), część obsługi też patrzy, gdzie by coś podjeść, główny magazyn też nas robi w konia, więc tu rzeczywiście nie byłoby sensu ani dla kasjera ani dla kierownictwa nic kombinować, bo to byłoby dolewanie do pękniętej szklanki. ALE już na dziale warzywa/owoce oraz mięso/wędliny są regularne remanenty co dwa tygodnie, mają konkretny wpływ na premie, i tu rzeczywiście jakiś je7nięty na punkcie swojej premii kierownik mógłby naciskać na takie kwiatki ze strony kasjerek. Moja współlokatorka miała tak, jako klientka, z jedną z Biedr albo Lidlem (zabijcie, nie pamiętam które) w naszej okolicy, że był okres, że warzywa i owoce były notorycznie nabijane w większej wadze. Się to szybko jednak skończyło, bo klient okradać się nie da, sieć na złodziei też nie zamierza wychodzić, więc kreatywny kierownik wyleciał na zbity pysk, z tego, co słyszałam

Odpowiedz
avatar leonkennedy
2 2

@Armagedon: co system to inaczej. U nas jest tak że jak się kasjerka pomyli to przełożony wycofuje dany produkt kartą. Jeśli chodzi o zwroty to raczej przechodzi się taka sama procedurę co w każdym sklepie. Pracownicy sklepów wiedzą jak walić właściciela sklepu. Znam osobę co potrafiła wynosić wędliny kilogramami. Udawało się przez kilka lat.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
-1 3

Ja bym chyba przerwała jej obsługę kolejnych klientów, poprosiła o kierownika, położyła torbę przed oczy i kazała przy nim szukać tej drugiej polędwicy. Tłumacząc, że widziałam jak drugi raz zeskanowała towar. Niech inni też się uczą i uważają.

Odpowiedz
Udostępnij