Jestem kelnerką. Pomimo kilu lat stażu nadal zadziwia mnie, jak niektórym gościom wydaje się, że cały wszechświat kręci się wokół nich.
Godzina 14, po godzinach największego ruchu. Wchodzi młoda dziewczyna, żadnego dzień dobry, siada przy największym stoliku i rozkłada się na nim z jakimiś papierami. Podchodzę, witam się, podaję kartę. Dziewczę nadal nic. Po paru minutach, widząc, że nie wykazuje żadnego zainteresowania menu, pytam się czy jej coś podać. Mówi, że czeka. Ok, nie ma sprawy. Póki mam wolne stoliki dla innych gości... Po ok.40 min, dołączył do niej jakiś chłopaczek, wyłożył kolejną kupę papierów na stół, poszczebiotali sobie chwilę i zaczęli coś komentować konspiracyjnym szeptem. Podchodzę i pytam się, czy coś im podać. Spojrzeli na mnie z irytacją i rzucili od niechcenia:
- Dwie kawy.
I tak leniwie leciał sobie czas, ja sobie sprzątam, coś tam notuję, co jakiś czas robię rundkę między stolikami. Widząc, że nasza urocza parka już wypiła kawę, pytam się czy coś jeszcze im podać. Poprosili o wodę z kranu. Podałam. A dodam, że w Niemczech z wodą z kranu jest tak - mogę ją podać za darmo (i najczęściej tak robię), ale mogę też doliczyć ją do rachunku. Takie jest prawo. Ale o tym później.
O 17 zamykamy, do 16:45 można zamawiać napoje. O tej właśnie godzinę pochodzę znów do młodych, aby poinformować, że jeżeli chcą coś jeszcze zamówić, to ostatni dzwonek. Ledwo otworzyłam usta, a panienka jak się nie wydrze:
- CZY PANI MUSI TU W KÓŁKO ŁAZIĆ I SIĘ NAM W NOTATKI GAPIĆ?! PRZESZKADZA PANI!
Aha. No ok. To bez słowa podałam im rachunek. Znowu panienka oburzeniem:
- A co to jest?
- Rachunek, proszę go uregulować, bo zamykamy za 15 min
- Pfff, a nie! Bo my chcemy jeszcze dwie kawy, a dopóki ich nie wypijemy, nie może nas pani wyrzucić.
- Taaak? Ale widzi pani, nie podam już państwu kawy, bo gdyby dała mi się pani wypowiedzieć 3 min temu, to by pani wiedziała, że właśnie 3 min temu mieli państwo okazję złożyć ostatnie zamówienie.
Poburczeli pod nosem, po czym pytają oburzeni:
- Zwariowała pani? Dlaczego pani nam dolicza wodę z kranu? Woda jest za darmo
- Niestety, u nas nie jest.
- Ale pani nie ma prawa żądać za to pieniędzy
- ...
- My jesteśmy studentami i się na tym znamy, nie zapłacimy za to!
- Tak? A ja jestem kelnerką i akurat na tym, co nam wolno w lokalu, a czego nie, znam się lepiej niż państwo. Bez urazy.
- Dobrze, to poprosimy fakturę, bo będziemy to konsultować z prawnikiem! To jest naciągactwo.
Podałam fakturę, zapłacili rachunek. O 17 proszę ich o opuszczenie lokalu, gdyż zamykamy. A oni są k..wa zdziwieni.
- Co? Zamykacie? O tej godzinie? Ale my jesteśmy studentami, gdzie my mamy iść z notatkami? Tu już zapłaciliśmy za kawę I WODĘ!
No nie wiem, dokąd macie iść. Może do biblioteki? Parku? Domu? Gdziekolwiek byle nie tu?
Na odchodne pomarudzili jeszcze, że mogłam im na początku (o 14) powiedzieć, że zamykam o 17, to by nie inwestowali tu w kawę.
gastronomia
W porządnym lokalu dostaje się często darmową wodę automatycznie przy zamówieniu kawy. A we Francji prawie wszędzie można zamówić całą flaszkę wody za darmo do jedzenia, w USA dają takową (z lodem) - prawie automatycznie, często nawet trzeba mówić, jeśli jej się nie chce. Co kraj to obyczaj. Uważam za doliczanie WODY Z KRANU do rachunku za niskie i podłe, chyba, że widniało to z góry na jadłospisie z podaną ceną (wtedy nie odwiedzałbym takich lokali z polityką widocznie skierowaną na niekorzyść klienta). Tak samo dziwi mnie, często spotykane w Polsce, wymaganie opłat za toalety od gości restauracji (czyli nie przypadkowych przechodniów).
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Autorka napisala sama ze moze ale nie musi doliczac. Wyobraz sobie sytuacje, gdy do baru wpada Ci ktos TYLKO po darmowa wode z kranu, zajmujac najwiekszy stolik na kilka godzin. Szklanka po takiej wodzie tez sie sama nie umyje. Piekielne a w zasadzie bezczelne bylo tu zachowanie klientow... przychodza by zajmowac na dlugie godziny stoli kw kawiarni, zamawiajac jedynie jedna kawe dla swietego spokoju....
Odpowiedz@TakaFrancuska: Nie wpadli TYLKO po darmową wodę, lecz zamówili i zapłacili też dwie kawy. Autorka nie informowała ich też przy zamówieniu wyraźnie o cenie wody z kranu, ani o jej uwidocznieniu w menu. A jak coś zamówili, to wolno im siedzieć do usranej śmierci, czyli aż sobie spokojnie (n.p. przez trzy godziny) ta kawę wypiją.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Waszmość nie zrozumiał - opłata za wodę została naliczona za chamstwo.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Tzn. można zamówić jedną kawę i siedzieć w lokalu póki się jej nie wypije? Np. przez tydzień?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: no to ciekawe czy bylbys szczesliwymajac lokal.. i wpadliby ci rano zapelnic caly kolal studenci i kupili po 1 kawie siedzac do zamkniecia... jak szybko zwinalbys interes ?
Odpowiedz@Bezymienna: Chamstwo jest zawsze darmowe, a opłatę za wodę mają prawo naliczyć tylko wodociągi, a nie kelnerzy według swojego widzimisię.
Odpowiedz@TakaFrancuska: To jest naturalnie ryzyko inwestora, albo musi dać informację dla każdego klienta już przy wejściu o indywidualnej polityce lokalu, ale musi uważać, żeby nie podpadł pod dyskryminację (n.p. gdy zapodał, że studentów, czy jakiejkolwiek innej grupy społecznościowej tam się nie obsługuje_, bo mu zaraz zamkną całą firmę, i słusznie.
Odpowiedz@aklorak: Przez tydzień - nie, ale do zamknięcia lokalu - chyba tak, możliwe, że są w Polsce jakieś odmienne przepisy. Albo kelner decyduje, jak szybko gość ma obowiązek wypić kawusię. Jeśli tak, to PRL dalej pozdrawia, kiedy to kelner o wszystkim decydował, też o tym, kto dostanie stolik (może tylko jeszcze za zachodnie dewizy). Chcecie, żeby te czasy wróciły?
OdpowiedzJeśli chodzi o wodę do kawy, to dostaje się ją przy zamówieniu espresso, a nie jakiejkolwiek kawy - i jest to malutka porcja służąca nie zaspokojeniu pragnienia, a oczyszczeniu podniebienia (jak by to dziwnie nie brzmiało;)) przed posmakowaniem napoju. Tak że to zupełnie, ale to zupełnie inna bajka. A co do samej historii to cóż: tak, też uważam że woda powinna być za darmo, ale tym samym powinna być traktowana jako prawo każdej osoby która wpada z ulicy - a nie dawać prawo do przesiadywania w kawiarni na równi z klientami, którzy faktycznie coś zamawiają.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: ty mieszkasz w Niemczech tak? Niemiecki znasz tak? To pogooglaj sobie przepisy, a nie pisz to co tobie się wydaje.
Odpowiedz@digi51: Nie wiem o co tobie chodzi, niemiecki i tutejsze przepisy znam dość dobrze i niewątpliwie żaden kelner nie miałby prawa wypędzać gościa z lokalu tylko dlatego, że ten za wolno pije kawę, czy coś innego. Od tego są tutaj skargi do n.p. Gewerbeaufsichtsamt, który zajmuje się m.in. nadzorem nad restauracjami i zainteresowałby się tym wielce "sympatycznym" zachowaniem obsługi. Nie wszystko, co w Polsce się dzieje, musi być przykładem dla świata.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: że co? A czy ja kogoś wyrzuciłam, bo za wolno pił kawę? Zamykałam.lokal, to poprosiłam o.jego opuszczenie. Odniosłam się do tego, że twierdzisz, że kelner nie ma prawa doliczyć do rachunku wody z kranu, co jest zwyczajnie nieprawdą. To czy do kawy podaje się automatycznie szklankę wody to.dobra wola lokalu, a nie obowiązek. I podaje się ją do kawy, a nie.po.kawie. Ja nie wiem, jak jest w Polsce, bo pracuję w Niemczech, dlatego polecam zapoznać się z przepisami zamiast pisać nieprawdę i mądrzyć się na tematy, o których masz.mgliste pojęcie.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: "często spotykane w Polsce, wymaganie opłat za toalety od gości restauracji" - no ciekawe gdzie często spotykane. Mieszkam pod Warszawą, nie jestem co prawda częstym bywalcem lokali gastronomicznych, ale siłą rzeczy od czasu do czasu w warszawskich knajpach bywam. NIGDY nie spotkałam się z sytuacją żeby toaleta w takim miejscu była płatna, co najwyżej jest obowiązek zamówienia czegoś wcześniej żeby móc skorzystać, no ale to akurat nic nadzwyczajnego.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: To proszę mi przesłać 20 litrów na mój adres ze swojego kranu, wodociągi nalicza opłatę. Kelnerzy mają dbać o mnie jako drugiego klienta, a ja sobie chamstwa nie życzę.
Odpowiedz@Bezymienna: Nie bądź śmieszna! Nie chodzi tu o 20 litrów, tylko o szklankę i o to, że kelnerka policzyła opłatę za coś, co nie było uwidocznione w jadłospisie jako odpłatne, ani klient nie był poinformowany z góry o cenie. To może uważasz nawet za odpowiednie, gdy lokal zechce dodatkowej opłaty za n.p. nakrycie stołu, jak to często we Włoszech bywa? Porównywalna samowola, mimo że czasem jest wpisywana w menu. Nie każde poczynanie gastronoma musi być przyjmowane bezkrytycznie i bez protestu.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Nie było w karcie, czyli zamówienie extra. Za takie się płaci dodatkowo.
OdpowiedzJak ktoś chce siedzieć i uczyć się pół dnia przy jednej kawie, to bez problemu można znaleźć takie kawiarnie, gdzie przed południem jest tak dużo wolnego miejsca i tak mały ruch, że nikomu by to nie przeszkadzało.
OdpowiedzA już myślałam, że chodzi o "wielkich menago" umawiających się na spotkania w kinowej kafejce i pijących jedną kawę przez pół dnia.
Odpowiedzu mnie w kanjpie byla zasada- nie zamawiasz, to zegnaj zazwyczaj ja musialam klientow wypraszac. bo szefowi bylo glupio oraz napoje gorace do 22, wedy czyscilo sie ekspres i nie bylo mozliwosci zrobienia kawy jestem pod warazeniem twojej cierpliwosci
OdpowiedzCo to za lokal co zamyka o 17?
Odpowiedz@KrzaQ: Taki, co zamyka o 17.
Odpowiedz@KrzaQ: a co? Digi51 miała taką fantazję i zachciankę to zamknęła :D
Odpowiedz@bukimi: Jak się ma fantazję i zachcianki, to nie powinno się pracować w gastronomii, bo tam klient ma je mieć i nie powróci do lokalu, gdzie jest niekulturalnie i nieprzyjemnie osłużony, a firma - splajtuje (jak ma taką fantazję - to prosze bardzo). Może właściciel nic nie wie o niekorzystnym dla zakładu zachowaniu kelnerki, ale jak sie dowie, chyba mu się nie spodoba, bo niezadowolony gość moze wdechowo zepsuć reputację restauracji, albo kawiarni, z której ta żyje. Klient ma zawsze wybór, a konkurencja na rynku - istnieje.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Tak, masz rację, zawsze można iść do lokalu, który nie zamyka o 17, ale do tego trzeba ruszyć mózgiem i zwyczajnie przy wejściu do lokalu spojrzeć na godziny otwarcia wypisane na drzwiach.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: A ja na przykład nie przyjdę do lokalu, którego wszystkie stoliki okupują studenci pijący tylko darmową wodę ;) Masz dość dziwne podejście, bo wydaje Ci się, że WŁAŚCICIEL kawiarni nie ma żadnych praw, podczas gdy klient ma wszystkie... Przecież właściciel, jeśli chce, może nawet zdecydować, że będzie otwierał pomiędzy 13.00 a 13.15 - i nic Ci do tego.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: myślę, że w tym konkretnie przypadku właśnie o to chodzi, żeby ten "klient" nie wrócił :D Dwie kawy i przez 3 godziny zajęty stolik, dajcie spokój. Wyraźnie widać, że młodzi chcieli po prostu gdzieś sobie czas spędzić, najlepiej za darmo, ale jak się nie dało, to chociaż kawę zamówili. Wierzcie albo nie, ale czasy "klient nasz pan" dawno minęły. Już nie jest tak, że sprzedawca (czy kelner) robi wszystko by chama zadowolić. Jak ktoś naciąga, awanturuje się, czy ciągle ma jakiś problem - lepiej żeby nie wracał. Na plaster mi taki "klient"? Zwolni tylko miejsce dla innego, normalnego ;)
Odpowiedz@KrzaQ: A czy to ważne, co to za lokal? Ma prawo się zamykać o takiej porze, jak właściciel zdecyduje. Może to kafejka w okolicy jakichś urzędów, z której korzystają przede wszystkim pracowniczy podczas przerwy i petenci chcący na szybko napić się kawy, a poza tymi godzinami nie ma dosyć klientów żeby miało sens trzymanie otwartego lokalu? Urzędy niestety mają zwyczaj zamykania się dosyć wcześnie, 17 to całkiem standardowa godzina w tym wypadku. I pewnie jeszcze kilka podobnych miejsc można znaleźć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2017 o 11:29
@ZaglobaOnufry: Kawiarnie sa po to, zeby zarabiać. To nie jest działalność charytatywna. Właściciel tez musi rodzinę nakarmić i odziać. Założyłbyś działlnośc albo popracowałbyś w gastro jako praocwnik to śpiewałbyś inaczej.
OdpowiedzZnowu to twoje bóldupienie...
Odpowiedz@LolaLola: W życiu bym nie pomyślała, że można się dorobić stalkera poprzez komentarz na piekielnych. :D
Odpowiedz@Naevari: Jejku, żeby się przypadkiem srigi nie popłakała.
Odpowiedz