Pojechaliśmy z narzeczoną na większe zakupy. Stoimy przy kasie, kolejka dość spora. Praktycznie każdy z wózkiem wyładowanym po brzegi, więc i kasowanie każdego klienta jest dość czasochłonne.
W pewnym momencie pada hasło "zapraszam do kasy obok". Nagle Typowy Janusz, że tak gościa kolokwialnie określę, który jeszcze przed momentem stał za nami, rusza w te pędy do nowo otwartej kasy. Ale żeby się nikt przed niego nie wcisnął, zrobił chyba najgłupszą rzecz, jaką można było zrobić. Popchnął wózek przed siebie tak, by dojechał idealnie jako pierwszy, a on za nim by doszedł.
Niestety, jak to w takich przypadkach bywa, cymbał nie wziął pod uwagę jednego, oczywistego faktu. W sklepie są też inni klienci. A wózek, w którym jest zgrzewka cukru (10kg), ze 3 zgrzewki wody mineralnej i trochę innej drobnicy, ważący spokojnie ze 40 kg, może wyrządzić krzywdę.
I jak się pewnie domyślacie, ktoś tym wózkiem oberwał. A dokładniej, na oko 4-letnia dziewczynka, która miała pecha i wyszła akurat zza regału, ciągnąc za rękę swoją mamę.
Rozbita głowa, krew się leje, a facet, jak zorientował się w sytuacji, próbował się bokiem ewakuować. Ale na szczęście kilku klientów dokonało "obywatelskiego zatrzymania" i usadzili kretyna na dupie.
Jak się sprawa potoczyła dalej? Tego nie wiem. Widziałem, jak kasjerka dzwoniła po policję i pogotowie, a matka dziewczynki odgrażała się, że tego tak nie zostawi i zgłosi sprawę na policję
Tylko małej szkoda...
wyścig do kas
No i co mu na tej policji zrobią? Przecież nie zrobił tego specjalnie, ba może nawet powiedzieć, że się potknął, wózek poleciał na dziecko i stała się mu krzywda. Prędzej matka odpowie za niedopilnowanie dziecka.
Odpowiedz@Shineoff: Matka te dziecko miała do majtek sobie wsadzić? 4 latek nie może chodzić po sklepie z matką za rękę? To co te dziecko ma robić w sklepie?
Odpowiedz@Shineoff: nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Jeśli się nie mylę, jest na to paragraf.
Odpowiedz@Shineoff: W sklepie prawdopodobnie jest monitoring więc będzie widać, że pchnął wózek.
Odpowiedz@Shineoff: obawiam się, że za zajście jak zwykle odpowie sklep. Za brak procedur przy otwieraniu kasy. Jak tak dalej pójdzie, w każdym sklepie będą januszodporne procedury kasowe.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2017 o 21:47
@KIuska: Nie musi iść za rękę. Ale też nie musi biegać jak dzikie bez dozoru. Sklep jest mejscem, w którym robi się zakupy a nie placem zabaw.No i mimo wszystko własnego dziecka się pilnuje. Nawet w sklepie. Co oczywiście nie usprawiedliwia opisanego zdarzenia bo z kolei wózkiem też się nie pcha na oślep.
Odpowiedz@mijanou: "A dokładniej, na oko 4-letnia dziewczynka, która miała pecha i wyszła akurat zza regału, ciągnąc za rękę swoją mamę." przecież ta dziewczynka szła trzymana przez matkę, nie biegła jak stado dzikich słoni.
Odpowiedz@KIuska: Dlatego też napisałam, że nic nie usprawiedliwia pchania wózkiem na oślep.I nie zmienia faktu, że (abstrahując od historii) powinno się własnych dzieci pilnować.
Odpowiedz@mijanou: " Ale też nie musi biegać jak dzikie bez dozoru. Sklep jest mejscem, w którym robi się zakupy a nie placem zabaw.No i mimo wszystko własnego dziecka się pilnuje. Nawet w sklepie." oj chyba coś innego napisałaś.
Odpowiedz@kometax: A o wielu świadkach zdarzenia nawet nie wspominając. Nawet na nieumyślne spowodowanie, jak to się nazywa, uszkodzenia ciała jest paragraf, podajże ścigany na wniosek poszkodowanego lub z tzw. oskarżenia prywatnego. Czyli, jak matka zdecyduje się donieść lub oskarżyć faceta, to policja zobowiązane jej pomóc.
Odpowiedz@KIuska: "ABSTRAHUJĄC od historii". To takie trudne słowo?
Odpowiedz@mijanou: Z tego co wiem to to są aż 3 słowa. Ktoś tu chyba się zdenerwował, a nie ma po co.
Odpowiedz@KIuska: Słowo "abstrahując" było chyba napisane wielkimi literami. "Abstrahuję" oznacza: nie odnoszę się teraz do tej konkretnej historii. Skoro dziecko było prowadzone za rękę przez matkę to znaczy, że akurat to dziecko było zaopiekowane a pisząc o potrzebie opiekowania się własnymi dziećmi miałam na myśli ogólnie robienie zakupów w ich towarzystwie. Dlatego więc słowo: 'abstrahuję" znalazło się w moim komentarzu. Nie, nie zdenerwowałam się. Tylko zdziwiłam, że dorośli ludzie nie znają znaczenia czasownika "abstrahować" i usiłują mi tłumaczyć, że przecież to dziecko prowadziła za rękę matka. Ja doskonale zarządzam emocjami i naprawdę trzeba wiele by mnie rozzłościć.
Odpowiedz@mijanou: Kobieto, uspokój się. Przecież wszyscy dobrze wiemy co te słowo znaczy, podkreślając jacy to głupi jesteśmy w co drugim komentarzu nie sprawisz, że zaczniemy uważać tak jak ty. Wypij meliskę i się uspokój. A ten kit o nerwach ze stali to dzieciom możesz opowiadać.
Odpowiedz@KIuska: Chyba nie bardzo wiesz, skoro trzeba Ci je tłumaczyć. Gdybyś je znała to zapewne nie wmawiałabyś mi, że piszę, iż dziecko biegało samopas. Ja jestem idealnie spokojna skoro nadal cierpliwie tłumaczę (takie skrzywienie zawodowe) i jeszcze nie wyzywam, co nie?^^ Ale meliskę lubię i chętnie wypiję. Reflektujesz na kubeczek?
Odpowiedz@mijanou: Oj wiem, nie jesteś geniuszem znając znaczenie tego słowa.
Odpowiedz@KIuska: Nie pretenduję do geniuszu. Skąd taki pomysł?
Odpowiedz@mijanou: Cóż, skoro już walczysz o poprawność... "Było zaopiekowane", to dopiero dziwaczny twór językowy.
Odpowiedzkiedys zbesztalam matke i gowniarza, ktory z podobnie wyladowanum wozkiem w Lidlu bujal sie na nim jak na hulajnodze i mnie potracil uslyszalam od madki ze " jestem niesympatyczna" bo nie pozwalam nastolatkowi bawic sie w sklepie...
OdpowiedzNie wiem czy nadal tak jest, ale kiedyś w sieci sklepów "Makro" bachory poniżej jakiegośtam wzrostu miały zakaz wstępu. Właśnie po to, żeby nie właziły ludziom pod nogi i ciężkie wózki z zakupami. Zrobiłeś(aś) dziecko, to je pilnuj. Mnie osobiście do szału doprowadzają bachory biegające samopas po sklepie i włażące pod nogi. Podkładam im haki i patrzę jak szorują ryjami po posadzce, albo "niechcący" trącam kantem koszyka tak, że łby odskakują jak piłeczki golfowe po uderzeniu przez Tigera Woodsa. Potem udaję wielce zmartwionego ich krzywdą i z rozbawieniem patrzę na spazmy mamuś, które nagle przypominają sobie o swoim przychówku.
Odpowiedz@Fomalhaut: Nieraz się zdarzają takie wypadki, i to wcale nie musi być popchnięcie wózka do wolnej kasy. Na przykład ja nie cierpię się włóczyć po sklepie i zawsze mam listę konkretnych rzeczy, które chcę kupić i jak najszybciej wyjść. I idę z tym wózkiem dość szybko. Nieraz się zdarza, że dziecko wybiegnie zza regału, w dodatku nie zawsze widać kilkulatka i gdyby nie refleks to tez by mi się zdarzyło jakieś staranować. Trudno żebym zatrzymywała się przed końcem regału, bo jakieś dziecko może wypaść zza zakrętu.
Odpowiedz@Fomalhaut: @mijanou: A ja właśnie usiłuję sobie wyobrazić jak wyglądają okolice kas w większych marketach, w których bywam. Leclerc, Simply, Lidl, Carrefour, Biedronka, Megasam, Aldik... I jakoś, za cholerę, nie mogę sobie przypomnieć żadnych regałów w pobliżu, zza których mogłoby wyjść nagle dziecko. Pierwsze regały znajdują się minimum dwa metry za linią kas. A facet, zdaje się, popchnął wózek w kierunku taśmy kasy OBOK, a nie wzdłuż regałów. No i z jaką siłą musiałby zostać pchnięty tak ciężki wózek, żeby się zdążył rozpędzić na tak krótkim odcinku? Łatwiej by to było zrobić wózkiem pustym. I w to "zatrzymanie obywatelskie" też wierzę średnio. Ludzie się dzisiaj do niczego nie mieszają. W dodatku nikt mógł nie zauważyć co się dokładnie wydarzyło. Autor podobno widział, ale siedział cicho. Spokojnie zapłacił za zakupy i opuścił sklep. A matka też wyrodna. Zamiast tulić ranne, płaczące dziecko, tamować mu krew chusteczkami, albo wacikami - wrzeszczy na siedzącego na dupie i pilnowanego przez klientów sprawcę, że tego tak nie zostawi i zawiadomi policję, która już jechała zawiadomiona przez kasjerkę. A powinna bardziej troszczyć się o to, czy pogotowie już jedzie. Co za dziwna niedziela. To już chyba piąta historia dzisiaj, która zalatuje fejkiem na kilometr. Pogoda wredna i ludzie nudzą się w domach, czy co?
Odpowiedz@Armagedon: mogło tak być. Np. w Tesco jest dość wąsko między końcem pionowych regałów a poziomym ułożeniem kas a janusz mógł stać na końcu kolejki. I wózek nie musiał toczyc się z jakąs zawrotną prędkością by obalić dziecko, wystarczy, że był ciężki. A sama wiesz, jak potrafią zachować się ludzie, gdy otwierają kolejną kasę w markecie- mkną jak sarny i nie patrzą, czy ktoś stoi/idzie na drodze i wtedy uderzają wózkami, jak taranem. W tym przypadku i janusz i dziecko musieli mieć wyjątkowego pecha bo skoro dziewczynka szła z mamą za rączkę to zza regału najpierw powinien wysunąć się metrowy wózek, który przyjąłby impet uderzenia. Choć może akurat miały koszyk bo robiły drobne zakupy i wtedy dziecko przejęło cały impet toczącego się wózka. Moim zdaniem piekielnosć największa tutaj to oszczędności w sklepie. Ile razy widzisz niebotyczne kolejki do kas bo z dwudziestu czynne są cztery/pięć bo sklep oszczędza i nie zatrudni odpowiedniej ilości ludzi w stosunku do wielkości sklepu/ilości czynnych kas? A potem dochodzi do dantejskich scen bo rozwścieczeni ludzie nie mają ochoty stać pół godziny do kasy i gdy tylko jakaś dodatkowa się otwiera to pędzą na złamanie karku.
Odpowiedz@mijanou: Przecież ta kobieta trzymała dziecko za rękę. Czego jeszcze od niej oczekujesz?
Odpowiedz@Bevmel: np tego, zeby dziecko siedziało w wozku . Te sklepowe maja miejsce na dziecko.. albo zeby dziecko nie wychodzilo przed nia, chociaż wersja z wozkiem jest wygodniejsza. Dzieciak nie biega po sklepie i nie przeszkadza, a przy okazji jest bezpieczne.
Odpowiedz@Fomalhaut: Rozumiem, że Ciebie matka do sklepu pierwszy raz zabrała w 18 urodziny?
Odpowiedz@TakaFrancuska: A co, jesli matka miala ten mniejszy koszyk, ktory sie nosi w rece? Ma nie pojawiac sie tam z dzieckiem, bo to niebezpieczne isc z mama za reke na zakupy?
Odpowiedz@TakaFrancuska: Nie każdy dzieciak ma ochotę siedzieć w takim wózku. Jeszcze 2 latka tam wciśniesz, ale 4 latka już ciężko.
Odpowiedz@TakaFrancuska: U mnie w hipermarkecie jest zakaz przewożenia dzieci w wózku na zakupy. "Zakaz przewożenia dzieci w wózku ze względu na możliwość wypadku" i polikwidowane miejsce w wózku na dziecko...
Odpowiedz@mijanou: Jak by stał na końcu kolejki, to by znaczyło, że jest pomiędzy regałami. Skoro otwierali dodatkową kasę - kolejki musiały być długie. Wiec raczej tam nie stał. Poza tym, faktycznie, chyba nie pchnął tego wózka wzdłuż (a raczej w poprzek) regałów, tylko po skosie, wprost do przejścia przy kasie tuż obok. Tylko ciekawe po co? Sądził, że jego wózek dojedzie tam szybciej, niż on zdążyłby dojść? I jeszcze jedna wątpliwość. Małe dziecko ma krótką rączkę. Trzymane za nią przez matkę może ją wyprzedzać co najwyżej 20/30 centymetrów. Widzę jak to wygląda, gdy rodzice prowadzą swoje dzieci do przedszkola. A popchnięty, CIĘŻKI wózek to nie luxtorpeda, zawrotnej prędkości nie rozwinie. Matka zawsze zdążyłaby cofnąć małą sprzed wózka.
Odpowiedz@Bevmel: Ja wiem, że "Abstrahować" to może trudne słowo no ale bez przesady.
Odpowiedz@Malibu: jak ja byłam mała to nie było hipermarketów. Pierwszy raz to u nas Tesco otworzyli, miałam chyba z 14 lat. Raz tylko jak byłam młodsza (moze 8 lat), to pojechałam z rodzicami do Makro.. ale tam nie weszłam na sale sprzedażowa, tylko kazano mi czekac przed punktem obslugi klienta i tam tez czekały inne dzieci. NIe rozumiem tej nowomody, ze dzieci trzeba brac wszedzie. Zwalszcza takie małe, które najczesciej sa niegrzeczne. A dziecko może spokojnie zostąc samo te kilka godzin.. tylko że dziecko trzeba wychowywac od małego. Ja na kilka godzin zostawałam sama mając 4 latka. Bo mnie rodzice uczyli co wolno a czego nie. Mimo, że byłam dzieckiem dość kreatywnym to wiedziałam, że palców do kontaktu się nie wkłada, do okna zbliżać się nie wolno i nie wolno otwierać nikomu drzwi. Ja nie wiem czy to dzisiejsze dzieci sa coraz głupsze, czy po prostu rodzice już nie mają obowiązku wychowywania tworow swoich ledzwi.
Odpowiedz@TakaFrancuska: NIe rozumiem tej nowomody, ze dzieci trzeba brac wszedzie. Zwalszcza takie małe, które najczesciej sa niegrzeczne. Nie wydaje mi się żeby był to moda. Po prostu, czasy się zmieniły. Model rodziny wielopokoleniowej zanika, a rodzice z dziećmi mieszkają czesto po kilkadziesiat a nawet kilkaset kilometrow od dziadków i wujków. Przepisy nie regulują dokładnie od kiedy dziecko można zostawić samo w domu bez konsekwencji w razie wypadku. A już na pewno pozostawianie 4 latka samego na kilka godzin nie jest rozsądnym pomyslem. Rozumiem, że rodzice od dziecka uczuli Cie jak się nie zachowywać ale wypadki chodzą po ludziach. Ja za to od zawsze chodziłam z mamą na zakupy. Raczej mama nie przypomina sobie żebym robiła jakieś problemy, za to gdy miałam 4 lata mogła mnie posłać na samodzielne zakupy do pobliskiego sklepu i potrafiłam się tam zachować, oraz nie dostawałam ataku paniki co można teraz zrobić bo np. zabrakło mi 10 gr. Gdzie jest magiczna granica między dzieckiem a człowiekiem? 5 latek w sklepie/ autobusie/ hotelu be a 14 latek już nie.
Odpowiedz@TakaFrancusk: A niegrzeczne są nie tylko dzieci. Mało to razy zdarzył się "Janusz" który wpycha się w kolejkę, drze mordę na swoją grażynę (zakłóca spokoj tak samo jak dziecko lamentujące o słodycz) lub biega jak oszołom po sklepie potrącając ludzi. Jakoś nikt nie mówi, żeby były sklepy do których nie wpuszcza się mężczyzn/ kobiet/ staruszków zy innych grup ludzi.
OdpowiedzJeśli trzymanie dziecka za rękę (4 letniego) nie jest jego pilnowaniem, to ja już nie wiem. Jak kangury w torbie na brzuchy do osiągniecia min. 150 cm wzrostu? Wgl, jak wyszło dziecko zza rogu to hejt na matkę bo jak śmiało iść przed matką (no tak bo łatwiej pilnować dzieci jak ma się je za plecami XD) ale jak by to był któryś z komentujących albo jakaś babcia to pierwsi by po sądach latali.
Odpowiedz@gggonia: jakiś czas temu był na piekielnych hejt na matki, które wchodzą na pasy pchając wózek z dzieckiem przed sobą. Bo przecież narażają dziecko, nie?
Odpowiedz@bloodcarver: Akurat są maDki robiące w taki sposób tuż przed rozpędzonym samochodem. To jest niebezpieczne, ale nie da się przejść inaczej niż pchając wózek przed sobą.
Odpowiedz@KIuska: Mozna ciagnac za soba coby uniknac potracenia, no nie? :)
Odpowiedz@Vampi: Najlepiej by było przetransportować helikopterem albo jak Afrykanki, wózek na głowe i wtedy przechodzimy przez pasy.
Odpowiedz@bloodcarver: Nie. Był hejt na maDki, które czekając na czerwonym swietle wysuwają połowę wózka beztrosko na jezdnię przed pędzącymi pojazdami myśląc chyba, że wózek jest pancerny. Krytyka jak najbardziej uzasadniona.Nie chciałabym przejeżdżając na moim zielonym obok przejścia potracić wysuwający się przez Madkę na mój pas ruchu wózek. Niby mojej winy by nie było- jadę na zielonym z dozwoloną prędkością ale weź żyj ze świadomością, że zabiłeś człowieka. A wierz mi, że i wysuwający się wózek i kilkulatki biegajace beztrosko przy ruchliwej jezdni (mamusia zajęta klapaniem przez telefon) już przerabiałam. I cud, że zdążyłam depnąć po heblach. I to był jedyny raz w życiu, gdy musiano mi trzymać rude łapy bo chyba bym idiotkę poważnie uszkodziła.
Odpowiedzjak najlatwiej przywolac bydlo? - zapraszam do kasy!
OdpowiedzFakt, bydło rzuci się na oślep, kulturalni ludzie ustawią się w nowej (już krótszej) kolejce.
Odpowiedz