Kontynuacja mojej wcześniejszej historii (#79850).
1. września oddałam listę obecności i ankietę z moją oceną na temat stażu. Zasugerowałam w niej, że chciałabym więcej strzyc, a mniej sprzątać. Ewentualnie pół na pół. Pani koordynatorka wyciągnęła umowę z zakresem moich obowiązków i wykazem nabywanych umiejętności. Była bardzo zdziwiona, że nie strzygę codziennie, jak normalny pracownik. Czy chcę złożyć skargę?
Stwierdziłam, że chcę sprawę załatwić pokojowo. Nie mam wykształcenia kierunkowego, a moja wiedza praktyczna i teoretyczna opiera się na eksperymentach na sobie i znajomych czy programach z TV.
Rozumiem, że nie dostanę ich nożyczek za 1500 złotych (kupionych 5 lat temu, obecna wartość 200 złotych) czy maszynki, więc zorganizowałam swój sprzęt. Rozumiem, że nie dadzą normalnego klienta, co zresztą ustaliłyśmy na początku. To normalne, bo maszynki używałam w życiu z 5 razy. Niestety moi klienci strzygą się u mnie za free. Na dwóch strzyżeniach mojego chłopa szefowa jest 60 złotych w plecy (męskie maszynką 30 złotych).
Niestety na chwilę obecną nie ma możliwości zmiany stażu.
Myślałam, że obie jesteśmy dorosłe i jakoś się dogadamy. Może miała pourlopowego doła, trzeba ogarnąć dzieci do szkoły albo doskwiera jej brak męża. Niestety chyba sprawa nie zostanie załatwiona pokojowo.
Dziś spotkałam szwagierkę. Początkowo pitu, pitu: co słychać, jak dzieci, szkoda, że kończą się wakacje i hit: teściowa ma focha. Okazało się, że teściowa zna moją szefową. Spotkały się gdzieś i szefowa poskarżyła się na mnie.
- Wiecznie się spóźniam, bo powinnam być pół godziny przed otwarciem, żeby wszystko przygotować (w takiej sytuacji rzeczywiście się spóźniam codziennie, bo przychodzę tak, jak było umówione, czyli o 9. Moje przygotowanie do pracy polega na założeniu fartucha).
- Śpię w pracy (ciekawe gdzie).
- Rozwiązuję krzyżówki albo sudoku (a co mam robić, jak nie ma klientów? 2 raz umyć podłogę, okna czy lustra).
- Wiecznie siedzę na zapleczu albo w toalecie.
Powiedziałam szwagierce, że siedzenia w toalecie nie będę komentować, bo nikt nie będzie mi wydzielał, ile czasu mam srać. Ona też siedziałaby na zapleczu, gdyby miała słuchać tego, co szefowa opowiada o swoich koleżankach. Fotel jeszcze nie ostygnie po klientce, a już jej dupę obrabia. I to nie tak nieszkodliwie, w stylu: co ona na siebie ubrała. Tworzy grube ploty: o, kupili nowy samochód, pewnie jakieś wałki kręcą na boku, wyzyskuje ludzi i nie płaci na czas; o, nowa fryzura, pewnie zdradza chłopa. I zapytałam, czy teściowa chce usłyszeć pomówienia na swój temat. Każdy z imienia i z nazwiska.
Jutro to ja przeprowadzę rozmowę z szefową. Zapytam, czy mam zainteresować PUP, PIP i Sanepid jej działalnością. Trochę tego będzie, a dowody są nagrane.
Zostaję tam, dopóki nie znajdę pracy. Już nieważne jakiej, byle było coś na przetrwanie. Tylko diabli wiedzą, ile to potrwa, bo od maja szukam, wysyłam papierowe i elektroniczne CV. Aplikuję tam, gdzie spełniam wymagania. Ale chyba jestem za stara albo za mądra do pracy w galerii.
To swoją drogą już mogłaby być osobna historia. Cuda i dziwy, czyli rozmowy rekrutacyjne w Polsce.
staż
pisz skarge tak jak ci radzi koordynatorka, bo cos widze, ze z babskiem sie nie dogadasz podejrzewam, z ejestes tak samo oplotkowywana jak klientki co do pracy to radze wysylac bez wyksztalcenia wyzszego- jelsi twoje doswiadczenie ewidentnie nie wymagalo skonczonych studiow
OdpowiedzJeśli te życiorysy i zgłoszenia piszesz tak, jak tę historię, to potencjalni pracodawcy sobie o tobie mogli różne rzeczy pomyśleć, ale raczej nie to, że jesteś za mądra.
Odpowiedz@Jorn: CV piszę jeszcze "dłuższejsze" i bardziej zagmatwane.
Odpowiedz@Jorn: Po "co ona na siebie ubrała" sam uważam, że autorka mądrością nie grzeszy.
OdpowiedzNie do końca zrozumiałam, jak to jest z tymi opłatami - klienci, których ostrzygłabyś Ty, mają za darmo? I mogą sobie wybrać, kto się nimi zajmie?
Odpowiedz@Etincelle: Ja nie mogę ostrzyc "normalnego" klienta. Dział męski chciał żebym strzygła najprostsze fryzury typu: ogolenie na zero, podgolenie odrostu pod samurajem itd. Powinnam strzyc znajomych pod nadzorem opiekuna stażu, czyli szefowej. Moi "kliencvi" musieliby zapłacić za produkty: przy farbowaniu, przedłużaniu włosów lub zabiegach regeneracyjnych.
OdpowiedzRozumiem, że nie szukasz jakiejkolwiek pracy, tylko konkretnie w salonie fryzjerskim?
Odpowiedz@szafa: Szukałam pracy lub stażu "od zaraz". Pracy w zawodzie znaleźć nie mogę, mimo, że ma doświadczenie, kursy i referencje. Od produkcji bez doświadczenia po drogerie. Ambicje schowałam do kieszeni bo oszczędności zaczęły się kończyć, a pracodawcy nie zabijali się o mnie.
Odpowiedz@RudaWredota: W takim razie idź do marketu, tam brakuje rąk do roboty. Umowa o pracę, w zależności od marketu od 1600 do 2000 na rękę na podstawowym stanowisku. Tylko że rzeczywiście tyrać trzeba 8 godzin.
Odpowiedza ja bym mogła opisać cuda i dziwy rekrutacji z drugiej strony. Notorycznie przychodzą do mnie ludzie, którzy nawet nie wiedzą na czym polega praca w konkretnym zawodzie ;) Uroki zatrudniania szczypiorów i uczenia ich.
Odpowiedz@polaquita: Nawet po szkole ludzie nie wiedzą "co i jak". Kadra często idealizuje i nie zna realiów.
Odpowiedz