Miałam męża.
Poznałam go jeszcze na studiach. Miał dobry charakter i świetnie czułam się w jego towarzystwie. Przeprowadziłam się dla niego 300km od rodzinnych stron i potem poszło z górki: chodzenie, narzeczeństwo, ślub.
A potem w miarę szybki rozwód.
Jak już powiedział "tak" przed ołtarzem to chyba stwierdził, że nie musi się już starać. Z zadbanego faceta zrobił się otyłą fleją. Ode mnie natomiast wymagał, żebym zawsze była zadbana. Na każdą moją prośbę żeby poszedł ze mną na basen czy siłownie, bo nie dość, że spędzilibyśmy wspólnie czas, to na zdrowie by mu to wyszło, reagował agresją, bo przecież jest "ciacho". Wspólne wyjście do kina, teatru czy na spacer? Po co? Lepsze oglądanie seriali, gry na komputerze. Prośba żebyśmy spotkali się z moimi znajomymi?
On nie chciał, bo to "inteligencja" (zwykli ludzie po studiach, a ktoś tu miał chyba kompleks), on woli sobotnie wyjście z jego znajomymi. Raz w miesiącu chciałam jeździć do rodziców, strasznie tęskniłam. Ale mu się nie chciało, bo daleko, bo bez sensu na 3 dni, bo przegapimy obiadek niedzielny u jego mamusi. W pewnym momencie zaczęłam zarabiać więcej niż on. Zamiast się cieszyć, że stać nas na fajny wyjazd (i tak nigdzie nie byliśmy), czy gadżet do domu (nie kupiliśmy) on się złościł, no bo jak to kobieta zarabia więcej od niego. Nawet życie łóżkowe stało się "koszmarem". 3 minuty bez ładu i składu- ważne że on był zadowolony. Na moje sugestie, że w seksie nie ma miejsca na egoizm tylko prychał niezadowolony.
Reasumując: byłam dla niego ważna, żeby mógł pochwalić się znajomym i na fejsie, że ma żonę. Byłam mu potrzebna żeby mu zrobić jeść, wyprać jego gacie i posprzątać w domu. Nie dawał od siebie nic. Byłam niesamowicie samotna i sfrustrowana. Nie chciałam tak żyć. Dałam sobie drugą szansę na szczęście i się z nim rozwiodłam.
Ostatnio widziałam jego zdjęcia - schudł, fryzjera odwiedził. Słuchy mnie doszły, że robi to po to, żeby pokazać mi co straciłam. Niedoczekanie. Wygląd się zmienił, ale charakter zostaje paskudny.
Ale naszła mnie refleksja. Pełno w necie jest "inspirujących" historii jak to po rozstaniu ludzie się wizualnie zmieniają. Czyli, że się da. Tylko dlaczego ludzie jak już są w związku to przestają o siebie dbać, zabiegać o drugą połówkę? A potem płacz, lament, olaboga jaki ja pokrzywdzony bądź pokrzywdzona. I się "biorą za siebie" żeby udowodnić byłemu i pewnie całemu światu, że jest się jednak fajnym. A nie trzeba było zrobić tego wcześniej?
Ę, charakter się nie zmienia. Tylko zmienia się motywacja. Ja uwolnilam sie ż takiego dziwnego związku gdzie: a. Sex be bo źle wyglądasz b. Źle wyglądasz więc ż Tobą nie wyjdę c. Nie wyjdę z Tobą bo nie masz kondycji. Dziś może nie mam kondycji ale spotykam się z kimś dla kogo i w piżamie jestem piękna i sexi, więc staram się żeby usłyszeć 'łał'. Potrafimy kilka razy dziennie to i kondycja lepsza itd. To kwestia otaczających nas ludzi i motywacji.
Odpowiedz@este1: Miałam cos podobnego. Co prawda nie mówił tego ale okazywał przez swoją obojetność.
Odpowiedz@este1: Ale pizamy sa sexi.
OdpowiedzNigdy nie uwierzę, że zmienił się tak drastycznie po ślubie. Wygląd - ok. Ale to, co opisujesz później to cechy charakteru i one musiały być obecne dużo wcześniej tylko albo ich nie widziałaś, nie chciałaś zobaczyć, albo ci nie przeszkadzały.
Odpowiedz@Bevmel: Oj, zdziwiłbyś się. Wiele razy widziałam już postawę "mam dziewczynę, więc nie muszę się już starać". I podkreślę - mowa o dziewczynie, nie żonie. Przez pierwsze kilka miesięcy chłopak zadbany, miły i do tego rzuci komplementem, a kiedy już uzna, że związek trwa wystarczająco długo, to ma wszystko gdzieś i tylko pretensje, że dziewczyna w dresie, a nie sukience.
Odpowiedz@Marcelinka: No ok że mógł się rozleniwić, nawet z wyglądu dużo stracić. Ale nagle- nie na wychodzenie na miasto bo mu przeszkadzają znajomi, nie na zarabianie przez nią dobrych pieniędzy, nagle okazuje się ze tylko ogląda seriale na kompie i gra, że ważne są coniedzielne obiadki u matki, nie chce mu się jecahć 300 km, czyli że co? Przez cały związek i narzeczeństwo żył bez tego i sru inny człowiek? Widocznie cały związek poszedł z górki aż za szybko. Jak dla mnie jak się jest w poważnym związku to dużo się rozmawia, o planach na życie, podejściu do pracy/dzieci/oczekiwań co do siebie nawzajem. A mam wrażenie że sporo ludzi jest w związkach i jest fajnie więc po co poruszać jakieś smętne tematy, jest fajnie to fajnie a potem "ło jezu zepsuł się", no widocznie tak wyobrażał sobie waszą przyszłość tylko chyba nikt tego nie zauważył na czas.
Odpowiedz@gggonia: Myślę, że po części może być jak mówisz - zakochany człowiek patrzy przez różowe okulary i na wiele spraw może przymknąć oko, ale również gość uznał, że skoro żonę złapał, to może sobie pozwolić na wszystko.
Odpowiedz@gggonia:W wielu przypadkach masz zapewne rację jednak ja znam co najmniej dwa podobne przypadki. W jednym przed ślubem facet nawet czytał poezję, bo jego narzeczona studiowała literaturoznawstwo, obracała się w kręgach ludzi wykształconych, kochających poezję, ubóstwiających sztukę. Kupował sobie garnitury na wystawy, kupował książki i udawał wielce zainteresowanego tym co robiła jego wybranka. Sam jako wieczny student nie skończył nigdy żadnych studiów, ba! nawet nie zdał egzaminu zawodowego na technika informatyka. Jednak nikomu to nie przeszkadzało bo świetnie odnalazł się w towarzystwie. Po ślubie nagle przestał się odnajdywać, na zaproszenia na wieczory poetyckie czy wystawy, na których zawsze bywał u boku ukochanej nagle zaczął reagował obrzydzeniem, że on nie będzie przebywał w tak pretensjonalnym towarzystwie samych snobów i wykształciuchów. Nagle zaczęły mu przeszkadzać książki, odwiedziny znajomych narzeczonej bo on woli wypić piwo i po raz setny obejrzeć Terminatora. Małżeństwo trwało niecałe 2 lata. W drugim przypadku natomiast jako narzeczeństwo mieszkali razem przed ślubem i panował równy podział obowiązków. Raz jedno sprzątało, raz drugie, raz jedno robiło pranie, raz drugie - wymarzony związek na partnerskich zasadach. Skończyło wraz z założeniem obrączki na palec - żona jest od sprzątania, gotowania, zmywania, prania - facet od zarabiania pieniędzy i odpoczynku. Szkoda jednak, że tylko odpoczywał.
Odpowiedz@Bevmel: To nie było tak, że w sobotę był ślub, a w niedziele był już całkowicie inny. Ta zmiana trwała kilka miesięcy. Zresztą jak komuś zależy na osiągnięciu celu (w tym wypadku ślub i zdjęcia na fejsa ;) ) to potrafi być idealny, miły i obieca złote góry. Jak politycy w kampaniach wyborczych ;)
Odpowiedz@achesa: Pozwolę sobie zapytać, jak wyglądało pożycie jego rodziców. Bo często to jest klucz do zrozumienia problemu. Powielanie tego samego wzorca, który wyniosło się z domu.
Odpowiedz@pasjonatpl: matka służąca całej rodziny, ojciec bez weekendowej wódeczki smutny cały tydzień. Głupia byłam, bo myślałam że pokaże mu, że można żyć inaczej i nasz dom będzie "normalny".
Odpowiedz@achesa: Niekoniecznie. Są tacy, co jednak nie powielają tego schematu. Udaje im się wyjść poza te ramy. Ale niestety takich jest niewielu. Tak samo jak zbuntowani nastolatkowie, którzy nigdy nie będą tacy jak ich rodzice, a potem są dokładnie tacy sami. Ale są też nieliczni, którzy naprawdę żyją inaczej. Niestety twój były małżonek okazał się nie być wyjątkiem, a jednym z wielu. Najgorsze jest to, że tak naprawdę większość z nich nie jest szczęśliwa, ich dzieci powielają ten sam wzorzec i też nie osiągną szczęścia w życiu. Dałaś mu szansę. Nie skorzystał. Dobrze, że z nim nie zostałaś. Niestety, ale wiele kobiet właśnie tak by zrobiło i brnęło w to do końca życia, bo przecież ślub, rodzina, co ludzie powiedzą itp.
OdpowiedzNie rozumiem takiego podejścia. Jestem z chłopakiem 3 lata i zawsze staram się wyglądać jak najlepiej. Zwyczajnie zależy mi, by mu się podobać.
Odpowiedz@Roksiaa: Jeśli on to samo robi dla ciebie, to ok. Ale w związku nie zawsze i wszędzie da się wyglądać super - ot, chociażby może kogoś dopaść nawet zwykłe przeziębienie...
Odpowiedz@Alien: Robi to samo. I wiem, oczywiście, że nie zawsze da się dobrze wyglądać, ale wiem, że nawet w worku na ziemniaki wyglądałabym dla niego najpiękniej.
Odpowiedz@Alien: To ja jakiś dziwny jestem, bo często bardziej podobają mi się dziewczyny w zwykłym dresie (nie mylić z żeńską odmianą dresiarza) i bez żadnego albo z małą ilością makijażu. Ot, naturalnie, na luzie. Ten luz jest bardzo ważny. Podoba mi się to znacznie bardziej niż odpicowana księżniczka sztywna jak... A jak do tego dziewczyna się ładnie, naturalnie uśmiecha... Dla mnie rewelacja. Nieważne jak się ubierze. Ważniejszy jest ten luz i pozytywna atmosfera.
OdpowiedzNajwyraźniej nie miał tak dobrego charakteru, jak sądziłaś przed slubem.
OdpowiedzHehe Nie dostrzegłaś przed ślubem jaki on jest? Przecież tak naprawdę nic się nie zmienił, jedynie tobie klapki opadły.
Odpowiedz@iks: niektorzy potrafia sie bardzo dlugo i skutecznie maskowac
Odpowiedz@bazienka: Niektóre też nie przyjmują ostrzeżeń dopóki na ich oczach koleś czegoś nie odwali ;)
Odpowiedz@bazienka: Czasem kilka lat...
Odpowiedza jakbys wrocila, to byloby to samo brawo za madra decyzje
OdpowiedzNigdy bym nie uwierzyła, że ludzie się aż tak potrafią zmienić gdybym nie usłyszała/zobaczyła na własne oczy dwóch takich historii. Akurat w obu sytuacjach to kobiety zrobiły zwrot o 180 stopni. W pierwszej babka zakazała facetowi inwestowania w jego pasję/zawód, z którym od zawsze wiązał przyszłość (przed ślubem dzieliła z nim pasję). W drugiej sytuacji babka po ślubie stwierdziła, że ona teraz "robi karierę" i ma w dupie rodzinny biznes i ogólnie dom. Jej świeżo upieczony mąż gania teraz jak kot z pęcherzem próbując jednocześnie prowadzić biznes i zajmować się ich dzieckiem. Nie wiem, może niektórym po prostu odpieprza po podpisaniu "cyrografu".
OdpowiedzWychodzi na to, że po prostu się nie znaliście przed ślubem i że niewiele Was łączyło. Zamiast teraz zwalać wszystko na byłego, wyciągnij z tego naukę: jak wszystko "idzie z górki", to potem rozwód też z górki. Mąż to partner życiowy, najlepszy przyjaciel, rodzina, a nie "a ch*j, wyjdę se za niego, bo taki fajny".
OdpowiedzMatko przez chwilę pomyślałam, że pisze to żona (a właściwie ex żona z tego by wynikało) mojego na całe szczęście byłego. Tylko mój ex mnie bombardował jeszcze zdjęciami ze swoimi teściami - moi rodzice go wręcz nienawidzili i niby to miało mi pokazać, że jednak jest taki fajny :D
OdpowiedzU mnie na takie coś mówi się 'gówno w pazłotku'. ;) Może i wygląd zmienił, ale w środku dalej pozostaje zakompleksiony i zazdrosny o dobre powodzenie innej osoby.
Odpowiedz