Jeden z wielu biurowców w warszawskim Mordorze. Czyli w sumie budynek opanowany przez korposzczury. Firmy różne, przy czym z racji wymagań, większość pracowników jest po studiach, ewentualnie w trakcie.
Masa ludzi, wiadomo, że różne podejście do higieny, czy utrzymywania czystości. Jedno z pięter wybija się jednak poza standardowe "jutro umyję kubek".
Na tym piętrze owe "jutro" potrafi trwać tygodniami. Sprzątaczki obowiązku mycia naczyń nie mają, więc w naczyniach przy stanowiskach rozwijają się różne cywilizacje. Podobnie na stołówce.
Wszędzie, zarówno na stołówce, korytarzu, szatni, jak i w sali z komputerami, dzień w dzień, są porozlewane najróżniejsze napoje. Gdzie tylko w łazienkach i na stołówce są kafelki - cała reszta jest wyłożona wykładziną.
Łazienki - nagminnie pozalewane. Bynajmniej nie wodą - i dotyczy to zarówno damskich, jak i męskich (chociaż w meskich gorzej). "Pasy startowe" w każdym praktycznie kiblu. W damskiej z kolei zdarza się, że sedes i jego okolice (!) są pomazane krwią. Ściany czasem też obrywają...
Stanowiska z komputerami - prócz kubków, miseczek itp. wszędzie walają się okruchy, śmieci po żarciu z fast foodów (bo 2 metry do śmietnika to przecież za daleko..)Wszelkie okruchy powydeptywane w wykładzinę. podobnie gumy do żucia - na wykładzinie, pod biurkami, pod krzesłami. Zaś szczytem wszystkiego była akcja, że ktoś w*ierdalał słonecznika, a pogryzione łupiny wywalał pod biurko.
Taki syf zostawia przede wszystkim jedno pietro, gdzie ludzie mają swoje przypisane stanowiska i identyfikacja brudasów nie nastręcza trudności. Nasuwa się tylko pytanie - jak można być taką świnią (bez obrazy dla świń). A podobno to "cywilizowani ludzie, na poziomie"
Korposzczury z mordoru
U nas w firmie, gdy śmierdzące niespodzianki w toaletach były prawie codzienną przykrą normą, nie mówiąc już o papierowych ręczniczkach walających się po toaletach, zarządzenie było poste. Zostały w prowadzone, a później brutalnie egzekwowane, nowe punkty regulaminu (każdy pracownik musiał podpisać, że się zapoznał, które ucinały premię, pracownikom za pozostawiony bałagan, szczególnie w muszlach klozetowych i okolicach. Ucięte premie zasilały konto pań sprzątaczek za nadgodziny i "trudne" warunki pracy w toaletach.
Odpowiedzwspolczuje paniom sprzatajacym, szczegolnie tym , kt sprzataja biurowce lub toalety i nie ogarniam jak bedac dorosla osoba mozna byc takim syfiarzem?! tym bardziej w pracy, gdzie powino sie dbac o swoj wizerunek?
Odpowiedz@bazienka: Wspólna przestrzeń w pracy, a szczególnie toalety i łaźnia z szatnią, gdzie kamer nikt o zdrowych zmysłach nie da, dają spore pole do "popisu".
Odpowiedz@rodzynek2: taaa jak pracowalam w korpo to norma byly spuszczane podpadki zapychajace kibel- mimo kozy i drzwi wysmarowane okresem tak normalnie, mazniete jakby paluchami, bo nie wierze, by jedna z druga mialy tkai "rozbryzg"... masakra, nie wiem, po co ludzie robia takie rzeczy albo kupa na klapie od sedesu albo wysmaroanie kabiny kalem po co?
Odpowiedz@bazienka: Wysmarować kabinę kałem da się nawet bez specjalnego starania, wystarczy mieć ostrą biegunkę i zacząć "wyładunek" zanim się dobrze usiądzie na kibelku (wiem po sobie :( ). Ale dorosły, odpowiedzialny, porządny człowiek ZAWSZE po sobie posprząta.
OdpowiedzNiestety, wyższe wykształcenie nie zawsze idzie w parze z dobrym wychowaniem i podstawową kulturą osobistą. Swoją drogą ja bym się wstydziła zostawić po sobie syf w toalecie wiedząc, że zaraz po mnie koleżanka może będzie chciała skorzystać i bez trudu skojarzy ten syf z moją osobą.
OdpowiedzPodobnie mam z profesorami i doktorami. Tylko tu od skrajnosci w skrajność. Albo uporządkowany gabinet gdzie wystarczy wyrzucić śmieci i przetrzeć biurko szmatką albo totalny chaos gdzie stosy książek, papierów, kubków i innych cudów niewidów, stwarza najwyższe zagrożenie lawinowe. Jeden nieostrożny ruch i to wszystko może wylądować ci na głowie. - nie dziekuję, tutaj jest czysto, może następnym razem ( no, gdzieś za parę tygodni jak pójdę na urlop)
OdpowiedzCiekawe skąd ludzie biorą takie historie. Historie z firm, do których dostęp jest możliwy tylko dla pracowników. Firmy te na Mokotowie najczęściej mają swoje łazienki a nawet całe piętra. Do tego wszyscy to brudasy i wszyscy to korposzczury...
Odpowiedz@tuxowyznawca: Jako gatunek ludzki posiada się coś takiego jak zdolność rozmawiania. A rozmawiać można z każdym - niekoniecznie ze swojego piętra. Rozmowa ze sprzataczkami też nie jest dla mnie urągająca - a one najlepiej się w poziomie czystości etc. orientują. Z racji tego z kolei, że większość telefonów zaopatrzona jest też w aparaty fotograficzne, to co ciekawsze przypadki można zobaczyć na własne oczy. Co do ostatniego zdania, że "wszyscy to brudasy i korposzczury" - naucz się czytać ze zrozumieniem, bo widac masz z tym problem. Korposzczury: Skoro pracujesz dla korporacji - jesteś jednym w wielu korposzczurów. Jeden korposzczur będzie "gonił za awansem", innemu będzie dobrze na aktualnym stanowisku i w kwestii awansu palcem nie ruszy. Co do brudasów - to co opisałam - jest dziełem brudasów. A, że trafiło się to tak, że są to sytuacje z konkretnego piętra - świadczy o tym, że na tamtym piętrze odsetek brudasów jest powyżej średniej.
Odpowiedz@Iras: Nieładnie tak zarzucać komuś brak czytania ze zrozumieniem i nie odróżniać tego od intencji ;) . Nie na miejscu jest również stosować tak pejoratywnego określenia (korposzczur) wobec osób kompletnie sobie nieznajomych. W końcu to cecha charakteru.
OdpowiedzSą sprzątaczki, tak? I to wystarczy, by wielu się włączyło "będę syfił, bo sprzątaczka i tak to posprząta, w końcu za to jej płacę"
Odpowiedzhttp://piekielni.pl//uimages/services/piekielni/i18n/pl_PL/comments/0a40/0a40b7fa65e655dbf75d3217dd5a2785.jpeg
OdpowiedzW warszawskim czym?
Odpowiedz