Wbrew stereotypom, będąc "płcią piękną", nie przepadam za zakupami, po prostu mnie męczą. Od kilku lat ubieram się w tym samym sklepie odzieżowym, bo podobają mi się ich kolekcje. Zanim wybiorę się już do galerii, przeglądam stronę internetową danego sklepu, patrzę, co bym chciała, zerkam na dostępność i jadę.
Dziś matula (moje przeciwieństwo - uwielbia zakupy) poprosiła mnie o "babski wypad". Ok, mamusi nie odmówię. ;)
Strony przejrzeć nie zdążyłam, ale do "mojego" sklepu weszłam. Co ważne - miałam na sobie koszulkę z poprzedniej kolekcji, już niedostępnej w sklepach, za to dostępnej w internetach.
Wzięłam kilka rzeczy i mykam do przymierzalni. Ludzi zasadniczo mało, wyszłam z kabiny do kasy (praktycznie tuż obok przymierzalni), żeby poradzić się w kilku rzeczach pani ekspedientki. Słyszę, że jakaś kobieta pyta o koszulkę taką i taką, no już nie ma, szkoda. Kobieta poszła do przymierzalni, ja rozmawiam z panią ekspedientką.
Wracam do kabiny, zdejmuję spodnie, koszulkę i zauważyłam, że nie ma mojej koszulki.
"Owinięta" w poprzednią wychodzę i patrzę na wyżej wymienioną panią, jak przegląda się w lustrze w korytarzyku, a na sobie ma moją koszulkę (to zapewne ta, o którą pytała).
Nie będę przytaczać dialogów - na zwrócenie uwagi, że ma moją własność, pani odpowiada, że znalazła w kabinie, i że ją zamierza kupić (mhm, bez metki, z małą dziurką po kocim pazurze i dziś powstałą plamką czekolady, bo przecież nie zjem tak, żeby się nie pobrudzić).
Długo trwało, nim ekspedientki zmusiły panią do oddania mojej własności, dopiero zagrożenie policją poskutkowało.
Koszulkę, którą przymierzałam dostałam ze zniżką 70% i oczywiście od razu ją założyłam, MOJA miała już ślad po podkładzie jaśnie pani.
Mogłam się z babsztylem kłócić, ale szkoda psuć nerwy. Wyszła, wykrzykując, że już ona im zrobi ODPOWIEDNIĄ opinię, i że mogą pakować manatki już dzisiaj.
A zakupów od dziś nie lubię jeszcze bardziej. ;)
zakupy klienci medicine
no ja na szczęście jako facet i również nienawidzący zakupów mam inne podejście - wchodzę, przymierzam, pasuje? Biorę 5 i wychodzę - zajmuje góra 20 min (i tak za długo) ale spokój na kilka miesięcy :D
Odpowiedz@Soulsick1988: No właśnie PRZYMIERZAŁAM :D Chociaż wiem, że przeważnie S pasuje, to w niektórych kolekcjach po prostu są takie fasony, że może jednak M, dlatego jak mam pewne podejrzenia to wolę przymierzyć :D Zdarza się, że od razu przez internet zamawiam i już.
Odpowiedz@mabmalkin: mam to sao, np. w terranowie moge wziac s, a w new yorker pasuje na mnie xs... koszule przynajmniej m, bo biust ale jak juz cos upatrze i jeszcze jest na propocji, to sie konczy na kilku rzeczach w tym fasonie, a w roznych kolorach
OdpowiedzKurczę, co za baba: kłócić się o cudzą, przepoconą koszulkę. Nie wiem, gdzie ludzie mają mózg.
OdpowiedzW 98% przypadków ciuchy kupuję bez przymierzania, ale jak już korzystam z przebieralni i chcę odnieść konkretną rzecz to wkładam na siebie swoje ubranie i niczego w kabinie nie zostawiam.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: O, to to!!! A baba też deko dziwaczna. Jak jej tak zależało - to mogła koszulkę skitrać do torebki i śmiało sklep opuścić. Przecież nie uwierzę, że naprawdę uznała bluzkę za nówkę sztukę nieśmiganą. Zresztą powinna koszulkę przymierzyć w kabinie, jeśli już miała taką potrzebę (bo przymierzalnie do tego właśnie służą), a nie paradować po sklepie i przeglądać się w lustrach. Nie do końca też pojmuję, z jakiego powodu autorka dostała tak olbrzymi rabat na zakupy? Bo jej jakaś klientka krwi napsuła? No, jeśli spojrzeć na to z drugiej strony, to autorka owej klientce też dała do wiwatu. Zakładając, że - faktycznie - wzięła ona tę koszulkę porzuconą w przymierzalni za nową - musiała się bardzo rozczarować brakiem możliwości jej zakupu. I tu wina leżałaby po stronie autorki, więc "sklep", chcąc być sprawiedliwy, powinien kobiecie zaproponować zakup jakiejś podobnej bluzeczki - też z wysokim rabatem. Chyba, że dla wszystkich było oczywiste, iż babsko wiedziało, że bluzka jest używana i chciało ją zwyczajnie ukraść (tylko po co paradowałoby w niej po sklepie)? Albo może myślało, że jakaś klientka kupiła nowy łaszek, a stary zostawiła/porzuciła w sklepie celowo, bo jej się znudził? Tylko OD KOGO, w tej sytuacji, kobieta chciała kupić tę koszulkę? Skoro tak pomstowała na sklep - może jednak sądziła że ta bluzeczka JEST nowa? Mogłoby to świadczyć o jej ślepocie, braku powonienia i ewentualnym niedorozwoju umysłowym, ale nie o złej woli. Bardzo kuriozalna ta cała sytuacja.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Stwierdziłam, że skoro w CAŁYM salonie byłam ja, babka i jakaś nastolatka która wyszła w trakcie jak rozmawiałam z ekspedientką, to mogę sobie pozwolić na ten cały metr w prawo- z przymierzalni do kasy. @Armagedon, babka przeglądała się w lustrze w "korytarzyku", czyli takiej jakby to ująć... części, gdy wychodzisz z kabiny. Nie PARADOWAŁA po sklepie. Tylko z kabiny wyszła. A sądzę, że rabat dostałam, bo jestem stałą klientką, bo było nieporozumienie i poza koszulką kupiłam 3 inne rzeczy :P. Poza tym- monitoring. Nie w kabinach przymierzalni, ale w samym wejściu do korytarzyku.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2017 o 23:08
@Armagedon: Czy ty się kiedyś zamkniesz? Wszędzie szukasz spisku, wszędzie chcesz wywołać gównoburzę. Serio jesteś aż taka beznadziejna czy tylko mierzysz wszystkich swoją miarą? Bo te twoje historyjki jadą kitem na kilometr
Odpowiedz@mabmalkin: Poza tym nawet jeśli, to wyjście z przymierzalni pomaga - większość luster w nich jest beznadziejna.
Odpowiedz@mabmalkin: Nawet w takich okolicznościach nie zostawiłabym rzeczy. Możesz zagadać sie z ekspediętką, nawet nie zauważysz jak ktoś wejdzie do sklepu i ten ktoś może cię okraść
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Może jakiś złodziejaszek by się połasił na moją poplamioną bluzkę i stare jeansy... :D Portfel zawsze mam przy sobie, telefonu nie brałam nawet.
Odpowiedz@mabmalkin: No to ja się już pogubiłam. A ta baba to co chciała zrobić? Bo kombinuję jak koń pod górę i nie kumam. Nie chciała ci ukraść tej bluzki przypadkiem? Czy może sugerujesz, że chciała kupić używaną od sklepu, bo pomyliła firmówkę z ciuchlandem? No chyba mocno się napaliła, skoro policją musiałaś jej grozić?
Odpowiedz@LolaLola: I jak tam, panienko? Ulżyło ci trochę? Opróżniłaś gruczoły jadowe, dowartościowałaś się? Lepiej ci teraz? Bogu dzięki! Aha. Fatygowałaś się czytaniem moich "historyjek"? Szacun. Jestem pod dużym wrażeniem. Musiało cię to sporo kosztować...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 sierpnia 2017 o 13:39
@Armagedon: Po raz kolejny: nie mierz wszystkich swoją miarą. To że ty co chwilę musisz się dowartościowywać nie znaczy, że inni też to robią. Ja tylko mam dość twojego wciskania się wszędzie i prób wywołania gównoburzy. Twoim zdaniem przeczytanie kilku historyjek jest wyczerpujące? Ojej, to może tego nie rób wszyscy ci podziękują. Zamiast tego możesz zająć się czymś na twoim poziomie, np. robieniem balonów z gumy do żucia.
Odpowiedz@Armagedon: Po Twoim stwierdzeniu, ze to wina autorki, ze kobieta sie rozczarowala brakiem w ofercie bluzki, w ktorej przyszla, nie mam juz zadnych pytan xD
Odpowiedz@Bevmel: Po pierwsze - poćwicz gramatykę polską, po drugie - naucz się czytać ze zrozumieniem, po trzecie - żadnych pytań nie mają tylko aroganci i matoły, bo im się zawsze wydaje, że wszystko wiedzą najlepiej.
Odpowiedz@Bedrana: chyba wzięła ją za rzecz że sklepu, skoro stwierdziła że "chce ją kupić".
Odpowiedz@LolaLola: "...jeśli będę miała na to ochotę, to zrobię gównoburzę nawet pod każdą historią jaką dodasz." Wiesz co to jest, panienko? Poznajesz swój komentarz? Jesteś tu raptem trzy miesiące, a zdążyłaś w tym czasie obrazić przynajmniej siedem osób. Konkretnie - wszystkich, którzy mieli inne zdanie. To chyba rekord, zważywszy, że wyprodukowałaś tylko 43 komentarze. Gównoburze w komentarzach pod tymi historiami, gdzie się wypowiadasz, wszystkie wywołałaś ty. Sprawdziłam. Z kwejka tu przyszłaś, i tam też wracaj. Albo się dostosuj do formy prowadzenia dyskusji, która tu obowiązuje (a przynajmniej obowiązywała) od lat. Bo wycieczki osobiste niemające nic wspólnego z tematem dyskusji, obliczone jedynie na "dokopanie" oponentowi - nie są żadnym poważnym argumentem i nigdy nie były tu w cenie. No, chyba, że zamierzasz zmienić ten utarty zwyczaj?
Odpowiedz@Armagedon: TY oskarżasz kogoś o osobiste wycieczki?! Śmiechu warte...
Odpowiedz@Armagedon: WOW, 2 godziny układałaś komentarz dla mnie. Jednak te balony z gumy do żucia mogą być dla ciebie za trudne, skup się na samym żuciu. Nie muszę ci się tłumaczyć z relacji z innymi osobami z tego portalu. Zresztą, ty próbujesz robić gównoburze wszędzie, a ja tylko dokuczałam osobie, która mnie obraziła. Więc to żadne porównanie. Gównoburz? Ja tylko wyrażałam swoją opinię. To że ktoś inny zrobił z tego gównoburzę to już nie moja wina. Jednak w żadnym z tych przypadków nie próbowałam nikomu wciskać, że zmyśla, co ty robisz za każdym razem. Serio chcesz porównywać ilość komentarzy i gównoburz? Twoich jest tutaj ponad 5000, więc nie mam zamiaru liczyć ile ty osób obraziłaś i ile gównoburz wywołałaś. Więc kto jak kto, ale ty nie powinnaś nikogo z takich rzeczy rozliczać. Z tego co widzę, kto jak kto, ale ty nie powinnaś prawić kazań o formach prowadzenia dyskusji. Bez przerwy na kogoś naskakujesz, obrażasz, żądasz nie wiadomo czego (ta słynna gównoburza, którą wywołałaś u Lileczki89 nie umknęła mojej uwadze). Jeśli ktoś swoim zachowaniem rujnuje piekielnych to jesteś to właśnie ty. Między innymi przez ciebie ta strona już od dawna tonie. Ja jestem tylko wynikiem działań twoich i reszty tobie podobnych. I ty rzucasz teksty o wycieczkach osobistych? Serio, ty? Naprawdę nie wyczułaś smrodu hipokryzji, który wydzielał się z chwilą gdy to pisałaś? Jesteś jeszcze bardziej żałosna niż myślałam.
Odpowiedz@katzschen: "Armagedon się tak pod co drugą historią produkuje..." "Armagedon na tropie część 36744 :D" "Ludzie, Armagedon czepia się wszystkiego, troll jakich mało :D" "wierzyć się nie chce, jakich głupot się czepiasz. Nowe wcielenie Armageddon?" TO są wycieczki osobiste. Zresztą - wszystkie twoje. Na żadną z tych zaczepek nawet nie odpowiedziałam. "@Armagedon: Czy ty się kiedyś zamkniesz? Wszędzie szukasz spisku, wszędzie chcesz wywołać gównoburzę. Serio jesteś aż taka beznadziejna czy tylko mierzysz wszystkich swoją miarą? Bo te twoje historyjki jadą kitem na kilometr" TO również jest wycieczka osobista. Nie twoja. Na tę już odpowiedziałam, zresztą bardzo grzecznie. "PMS to ZARZUT? Stuknij ty się w głowę! To to samo, gdybyś stwierdziła, że robię komuś zarzut z miesiączki. Widocznie sama uważasz, że PMS to wymysł i naciągane usprawiedliwienie rozkapryszonych furiatek. A PMS to reakcja mózgu na burzę hormonalną w pewnej fazie cyklu. Udowodniona naukowo. Więc PMS to nie zarzut, a raczej próba zrozumienia nadpobudliwych reakcji słabo usprawiedliwionych okolicznościami i niewspółmiernych do zdarzenia. I TAK! PMS można leczyć, choć pewnie w życiu w to nie uwierzysz." Natomiast TO - to nie jest wycieczka osobista. Chyba jedyny komentarz, w którym odpowiedziałam na twoją zaczepkę. Może były kiedyś inne - ale nie chciało mi się dłużej szukać. Ale jeśli masz czas - ty poszukaj. Może wśród kilku tysięcy komentarzy znajdziesz kilka, które można by uznać za argumentum ad personam. I to tylko w charakterze riposty. Bo zwykle nie zaczynam pierwsza.
Odpowiedz@LolaLola: A z tobą już nie gadam. Szkoda czasu i atłasu.
Odpowiedz@Armagedon: A dziwisz się, że inni stosują wycieczki osobiste skoro ty to robisz nagminnie wymyślając teorie spiskowe o wielkim oszustwie każdego autora? Skończ już dziewczynko z tą hipokryzją i po prostu się zamknij. Nie gadasz ze mną? Ojej, brakło ci argumentów? Tak mi przykro. Zabolała cię prawda, co? Titanic tonie, a ty i cała reszta tobie podobnych jesteście górą lodową.
OdpowiedzTaak, takie marzenie mam. Sklep gdzie się wchodzi i mówi koszulę, spodnie, kurtkę (inne, niepotrzebne skreślić), dla mnie proszę. Jedyne akceptowalne pytanie to: Ma pan jak zabrać czy zapakować? Następnie to do zapłaty, dostajesz paczkę i już.
Odpowiedz@vezdohan: I za co tyle minusów? Za marzenie faceta? Mimo, że jestem kobietą i - od czasu do czasu- lubię sobie pochodzić po sklepach, to rozumiem męski punkt widzenia na ten temat.
Odpowiedz@vezdohan: To musieliby sporo płacić, żbey mieć tak dobrych fachowców, co na jeden rzut oka wiedzą, czy będzie dobrze leżało ;)
OdpowiedzJak mnie wkurzają te wszystkie babska i małolaty zostawiające ślady po podkładzie na przymierzanych ubraniach. Dużo razy musiałam zrezygnować z jakiejś bluzki czy sukienki, bo była upaćkana podkładem. Jak już nakładają tonę tapety na ryj to mogłyby przynajmniej odpuścić sobie przymierzanie.
Odpowiedz@LolaLola: To samo. Ostatnio widziałam super białe bluzki w sklepie. Każda. K*rwa mać dokładnie każda była uwalona podkładem tuż przy kołnierzyku, a było ich chyba z 15. Aż przykre, że kobiety to takie syfiary...
Odpowiedz@LolaLola: To nie musi być tona tapety, zeby wybrudzic ubranie podkładem. To raczej brak umiejetności nakładania ubran bez ich brudzenia.
Odpowiedz@LolaLola: Albo do tego jeszcze szminka...
Odpowiedz@mabmalkin: Powinni postawić pracownika przy przymierzalni, który odbierałby i sprawdzał przymierzone ciuchy, które klient chce odłożyć. Tapeciara zrobiła plamy? Musi kupić upaćkane przez siebie rzeczy, nieważne czy chce czy nie. Może by się wtedy czegoś te syfiary nauczyły. @Mavra: Widziałam takie plamy od tapety nie raz. Nie da się zrobić takich plam mając normalnie zrobiony makijaż. Podkładu nakłada się mało, żeby był niewidoczny i nie paćkał wszystkiego co dotknie twarzy.
Odpowiedz@LolaLola: Ja sama czasem użyję podkładu, ale jeszcze nie zdarzyło mi się żebym miała upaćkany kołnierz czy coś... więc nie wiem jak te PANIE to robią...
Odpowiedz@mabmalkin: Jak? Nakładają tyle podkładu, że aż prawie kapie, bo nie rozumieją, że podkład ma być niewidoczną częścią makijażu.
Odpowiedz@LolaLola: Nie raz zdarzyło mi sie widzieć dziewczyny/kobiety w makijażu w stylu "make up no make up" a rzeczy uwalone, ze szkoda gadac i na odwrót babki w typowej szpachli a ubrania czysciutkie. To nie ilośc kosmetyków na twarzy uwaliła ubrania tylko ciapy, które nie umieją zaklądac i zdejmowac ubrań. Sama nosze różnego typu makijaże (w tym i szpachle) zaleznie od humoru mojego lub skóry a jednak nie zdarzyło mi sie uwalic przymierzanego ubrania w sklepie. Czemu? bo umiem tak zakładac by je zostawic czyste
Odpowiedz@Mavra: Szczytem wszystkiego jest chyba to, jak upaciają sukienkę szminką/podkładem a potem zdejmują z wieszaka czysty model i kupują. Ja jestem ciekawa, co się dzieje z tymi rzeczami upacianymi/rozerwanymi na szwie. Bo przecież sprać podkład z białej sukienki to trzeba się postarać. Idą na straty, czy poczekają na obniżki i takie upaciane/porozrywane pójdą na wyprzedaż?
Odpowiedz@LolaLola: A niech sobie każda nakłada ile chce tego podkładu. O gustach się nie dyskutuje. Tylko niech nie zostawiają go na ubraniach, których potem nie kupują :D
Odpowiedz@mijanou: nie raz idą do outletów i mają obniżki lecą
OdpowiedzGłupio zrobiłaś :D Skoro tak chciała, to trzeba jej było sprzedać za odpowiednią kwotę, co by na dwie nowe wystarczyło :D
OdpowiedzNa szczęscie zakupy ciuchowe mnie omijają bo mam koleżankę, która szyje mi wszystko według moich projektów a ja muszę jedynie kupić materiał, dodatki pasmanteryjne i nici. Jednak niedawno byłam na zakupach ciuchowych z kuzynem w popularnej sieciowce typu fast fashion (czyli tzw. sezonówki) i widziałam, jaki syf potrafią zostawić po sobie ludzie i co potrafią wyczyniać. Chodziło o zakup kilku T-shirtów. 1. Ludzie nie mają zwyczaju odwieszać po sobie rzeczy, których nie chca kupić, choć rama z wieszakami stoi dosłownie o dwa kroki przed wyjściem z przymierzalni. 2. Niechciane rzeczy walają się w przymierzalniach na podłodze. 3. Część ludzi chyba się nie myje bo nie da się po nich wejść do przymierzalni (ja rozumiem, lato, człowiek się poci, ludzka rzecz. Ale jeśli rano ktoś się umyje to niemożliwe, żeby aż tak śmierdział). 4. Babki odwieszają rzeczy uwalane podkładem/szminką/ potem pod pachami. 5. Rozerwane na szwie sukienki, T-shirty itp. No jak widzisz, że za małe to po cholerę na siłę się wciskać? Szczerze mówiąc, wisiała w sklepie dość fajna sukienka, niedroga. Ale po tym, co zobaczyłam odechciało mi się jej kupować a nawet mierzyć.
OdpowiedzDziwi mnie, że jak był historia, że z 249zł obniżono cenę sukienki na 99zł to nikt nie mógł uwierzyć,ale-70% koszulki to już wszyscy wierza.. Tym bardziej, że tam jeszcze wina była ekspedientki a tu innej klientki to tym bardziej nie wiem jak można w to wierzyć..
Odpowiedz@timka: Przeczytaj mój komentarz wyżej na ten temat to może będziesz miała większe skłonności do wiary w to. Mi tam akurat nie zależy ;).
Odpowiedz