Instrukcja "jak się nie narobić pracując w księgarni":
1. Stój w rogu i udawaj bardzo zapracowaną.
2. Na pytanie "gdzie znajdę taką a taką książkę", zaaferowana podejdź z klientem do losowej półki.
3. Przez pół minuty szukaj ze skupioną miną.
4. Kiedy zorientujesz się, że klient też zaczął szukać na danej półce, skorzystaj z umiejętności dematerializacji. Oczywiście bez ani jednego słowa.
5. Przeteleportuj się pod kasę i bardzo usilnie staraj się pomagać koleżance, która właśnie kasuje (mimo że tamta wyraźnie sobie doskonale daje radę).
6. Za wszelką cenę unikaj kontaktu wzrokowego z niecnym klientem, który ośmielił się zakłócić twój spokój.
7. Zrezygnowany klient po 5 minutach czekania na jakikolwiek odzew z twojej strony, zaczyna sam szukać po całej księgarni i odnajduje książkę na zupełnie innej półce, w zupełnie innym dziale.
8. Jeśli nie zdążysz się ulotnić spod kasy, zanim wyżej wymieniony klient do niej dotrze, uruchom tryb "amnezja" i zapomnij w trybie natychmiastowym, że ów klient czegokolwiek od ciebie chciał. Najlepiej w momencie, kiedy koleżanka kasuje, patrz przed siebie z twarzą myślą nieskażoną.
9. W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wróć do punktu 1.
O mniej więcej dlatego, nie mogłabym pracować w handlu. Zachowywałabym się pewnie tak, jak ta pani - unikając jak się da kontaktu z klientem ;p. Może nie zawsze, ale mając kiepski dzień na pewno. Żeby jednak nie psuć życia sobie i klientom unikam takiej pracy. Tej pani też polecałabym poszukać czegoś mniej wymagającego kontaktu z obcym człowiekiem - jakieś pakowanie na produkcji, czy coś w tym stylu.
OdpowiedzI się właściciele księgarń dziwią, że ludzie nie chcą chodzić do takich przybytków, tylko zamawiają w internecie. Jak kupuję w bonito.pl, to nie dość że mam taniej, to jeszcze odbiór osobisty w centrum mojego miasta. Dostaję SMSa, przychodzę, płacę (mało) i zabieram swoją książkę. Kupując w "tradycyjnej" księgarni pewnie bym odwiedziła ze 3 żeby się dowiedzieć że nie ma, a w czwartej kupić 15 zł drożej niż w internecie.
Odpowiedz@Hedwiga: bonito.pl powinno odpalić Ci jakąś dolę za reklamę, właśnie zyskali nowego klienta. Ceny książek mają naprawdę niskie. Dzięki ^-^
Odpowiedz@Hedwiga: widzę, że nie jestem jedyna ;)
OdpowiedzSzczerze mówiąc to chyba jakaś mało popularna księgarnia chyba. Ja kupuję książki głównie w empiku ( stale tym samym bo mam 5 minut autem) i jak obserwuję tamtejszych pracowników to widzę, że mają zasuw niezły. Zresztą słowa nie powiem złego, chyba tylko to, że jest ich z pewnością za mało jak na taki duży salon. I generalnie serio się starają- nawet, jak ja nie ma jakiejś pozycji w komputerze (widnieje, że na stanie mają 0 egzemplarzy) to podejdą do półki i się upewnią. Tak właśnie dostałam ostatnio kupowaną książkę. Moim zdaniem piekielne jest to, że na wielki salon zatrudnia się niewystarczająca liczbę ludzi i wtedy jest nerwowa atmosfera zarówno ze względu na klientów, jak i na samych pracowników. Ludziom się nie chce/nie mają czasu by szukać po wszystkich półkach (jak księgarnia mała- nie ma sprawy ale w wielkim salonie typu empik, gdzie raz po raz robi się zmianę w ustawieniu poszczególnych działów też mnie szlag trafia) a wszyscy pracownicy akurat są zajęci i nie mają czasu podejść do nowego klienta bo latają z obłędem w oczach. Klienci zresztą też.
Odpowiedz@mijanou: To, że wieczny brak obsługi to normalka. Aktualnie testuję jeden z Empików w Krakowie, co miesiąc biorę tę samą książkę z półki, stwierdzam brak ceny i idę do kasy, czy mogę wziąć bo "bezcenna". Od pół roku nie nalepili ceny. A te ciągłe zmiany w ustawieniach to wina kadry zarządzającej. Udowadniają, że są potrzebni.
Odpowiedz@krogulec: Zazdroszczę dużej ilości wolnego czasu ;)
Odpowiedz@mijanou: Sieciówka, ale nie będę im robić złej reklamy, bo zazwyczaj mi się u nich świetnie kupuje, to był jednorazowy przypadek. A w Empiku miałam kiedyś sytuacje, kiedy po 5 minutach tłumaczenia do babki doszło, że Ursula Le Guin to nazwisko autora, a nie tytuł książki :D Ale to było z 5 lat temu, ostatnio jak coś szukałam było szybko i sprawnie, mimo tego, że przekręciłam tytuł.
Odpowiedz@kokosanka: oj tam. Jak i tak jestem w pobliżu, to czemu nie zrobić małego eksperymentu
Odpowiedzzarzucacie, z eobsluga nic nie robi, nie interesuje sie a ja nienawidze, jak w jakimkolwiek sklepie ktos mnie zaczepia, lazi za mna, naprzykrza sie jak mam jakies pytanie ide do informacji i tyle pomijam juz ze ludzie przychodza z durnymi pytaniami- bo ja bym chciiala ksiazke ale pamietam, z eokladka byla niebieska albo autor zagraniczny poza tym zwykle pracownikow jest za malo i to wylazi w godzinach szczytu- za malo otwartych kas, nie ma kogo spytac o dana pozycje, ale nie zatrudnia wiecej pracownikow, bo w pozostalych godzinach jest luz
Odpowiedz@bazienka: Tylko, że tu akurat nie taka sytuacja. ;) W księgarni luz, podeszłam sama, podałam tytuł, podałam autora, nawet sprawdziłam wcześniej na stronie czy na pewno mają.
Odpowiedz@Akwilla: wiem ze nie taka, po prostu odnosze sie do kometarzy na temat "braku obslugi" nie lubie jak ktos za mna lazi i mnie zaczepia kiedys w Douglasie 3 kobiety probowaly w ciagu minuty wrrr
Odpowiedz