Jestem parkingowym. To znaczy w umowie sprzedawcą, ale wychodzi na to, że połowa etatu zlatuje mi na bieganiu za samochodami. I o tym będzie historia. A raczej o piekielnych kierowcach.
Moim ulubionym typem są ci, którzy to za jednym zamachem potrafią zająć od dwóch do trzech miejsc i nic złego w tym nie widzą. Trafił mi się i rekordzista co załapał się na cztery miejsca plus wjazd. Słowo daję, gdybym miał, tobym mu wręczył order "Mistrza Parkowania”.
Kolejni, którym najchętniej kazałbym stawać gdziekolwiek, byle nie na "moim" parkingu, to tacy, którzy widzą mą osobę, ubraną w oczoje*ną kamizelkę, ale i tak nie czekają na to, aż podejdę, tylko zasuwają na wolne miejsca. Oczywiście wtedy właśnie najczęściej zajmują więcej niż jedno miejsce.
Słyszę potem marudzenie, że muszą się przeparkować, że czemu wcześniej nie podszedłem? A właśnie że podszedłem, tylko panu/pani się spieszyło, żeby zająć miejscówkę i to jak najlepszą oczywiście!
Jeszcze jeden typ parkujących to tacy, którzy nie przeparkują i koniec. Bo on tylko na minutkę, bo on nie będzie długo, bo jemu się nie chce. Wybaczcie, mi też się nie chce za wami zapieprzać, ale muszę. I byłbym wdzięczny, gdybyście ruszyli swoje cztery litery oraz dwie tony złomu i stanęli jak ludzie, a nie wypuszczone ze stajni bydło, co to pierwszy raz na oczy widzi tyle miejsca do parkowania i to za darmo.
Naprawdę w poważaniu mam wasze tłumaczenia, że większość parkingu pusta, że jedno miejsce mnie nie zbawi. Otóż zbawi, jak będę miał grupę albo autobus, to każdy metr kwadratowy jest cenny.
Naprawdę nie macie się co martwić, jak staniecie zaledwie (albo aż) pół metra od drugiego samochodu to przysięgam, ono magicznie nie przybliży się do was, żeby wam tylko zarysować bok.
Pomyślcie czasem o tym, że raz: jako turyści nie będziecie traktowani jak ci lepsi, czy ważniejsi.
Dwa: kiedyś wam braknie miejsca, bo ktoś źle stanął, a wtedy sajonara, jedź sobie drogi kierowco na ten parking płatny.
Pieniny parking Krościenko kierowcy uslugi
"Naprawdę nie macie się co martwić, jak staniecie zaledwie ( albo aż) pół metra od drugiego samochodu to przysięgam, ono magicznie nie przybliży się do was, żeby wam tylko zarysować bok." Ponosicie odpowiedzialność, jeśli stanę obok innego samochodu zgodnie z Twoimi wytycznymi, a następnie osoba wsiadająca do tego samochodu zarysuje moje auto swoimi drzwiami?
Odpowiedz@mjjm: Otóż to. Zwykle proszę ( dokładnie PROSZĘ) o to, aby kierowcy ustawiali się w taki sposób, żeby można było otworzyć drzwi i wysiąść z samochodu. Ale nie muszą chyba tego robić na raz obaj kierowcy / pasażerowie obu samochodów. Tak więc zwykle wystarczy prośba o ustawienie się pół metra bliżej, co by drzwi otworzyć, ale niekoniecznie na raz w obu pojazdach. Ani razu jeszcze nikt nikomu drzwiami auta nie zarysował, to chyba o czymś świadczy, prawda? ;)
Odpowiedz@Erwin: Są jeszcze dwa zagadnienia. Ile miejsca jest na jedno miejsce parkingowe i czy rzeczywiście zostaje pół metra miedzy autami, zakładając, że oba parkują w idealnie równej odległości od linii wyznaczających miejsce parkingowe. Jeśli tak jest, to byłbym kolejnym "burakiem" na Twoim parkingu, bo niestety ze względu na gabaryty oraz problemy z nogą potrzebuję ciut więcej miejsca. Odlicz zakrzywienie drzwi i pomyśl ile zostaje miejsca do wysiadania, a jeszcze trzeba myśleć aby nie zarysować i nie uderzyć auta obok... Poza tym są też auta osobowe, które lusterkami wystają już poza linie miejsca parkingowego. To ile miejsca zostanie takiemu gościowi do wysiadania?
Odpowiedz"powiem szczerze, że nie wątpię w żadną z historii tutaj zamieszczonych." - polecam historie Malinowej i jej inkarnacji. Baw się dobrze :)
Odpowiedz@Windowlicker: Malinowa ;) Aj waj, Signore, kiedy to było. Dzisiejsi bajkopisarze też nieźle dają radę. jak zwykle edyta: „powiem szczerze, że nie wątpię w żadną z historii tutaj zamieszczonych" W jakim świecie żyjesz Autorze, że tak bezkrytycznie, wręcz lekko, do niego podchodzisz. Aż Ci trochę zazdroszczę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2017 o 1:08
@ziobeermann: Szczerze powiedziawszy z tych bardziej codziennych, piekielnych sytuacji niewiele jest takich, w które nie uwierzę. Raczej ze względu na fakt, że ludzie są i ludziska, a mają tak przeróżne i dziwaczne zachowania, iż nie trudno wyobrazić sobie nawet najbardziej absurdalną rzecz w wykonaniu kogokolwiek. Wiadomo, że we wróżki i elfy nie wierzę, takie rzeczy tylko w erze, ale naprawdę po tylu latach i tylu różnych sytuacjach z ludźmi mam chyba jakoś mocno zawyżony próg bycia zdziwionym ( nie wiem jak to określić).
Odpowiedz@Erwin: No i racja z Tobą. Ja nie zarzucam Ci kłamstwa, sam pracowałem z ludźmi, wiem jak to działa. Czepiłem się tego "powiem szczerze, że nie wątpię w żadną z historii tutaj zamieszczonych." Ale Panie, przeca czasem pojawiają się tu bajki takie, że brakuje tylko Skrzetuskiego lecącego na tęczowym jednorożcu i śpiewającego w niebogłosy I'll do anything for love. Także ten.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2017 o 1:46
Ustaw sobie wieelką tablicę na wjeździe, z napisem, że bezpłatne jest zajęcie tylko jednego miejsca. Jeżeli ktoś zajmie jednym autem więcej niż jedno miejsce musi zapłacić (tu wstaw konkretną cenę z 1 miejsce). Od opornych spróbuj egzekwować. Gwarantuję, że szybko przeparkują. P.S. Szefostwu wytłumacz, że to tylko sposób na "Mistrzów Parkowania" i nie dorabiasz na boku ;)
Odpowiedz