Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja najlepsza przyjaciółka obchodzi urodziny za kilka dni. Chciałam jej zatem sprawić…

Moja najlepsza przyjaciółka obchodzi urodziny za kilka dni. Chciałam jej zatem sprawić prezent: ciuch, na który od dawna bardzo choruje, ale ze względu na trudną sytuację finansową odmawia go sobie za każdym razem, gdy go widzi.

Uznałam, że kupię jej tę sukienkę. Urodziny ma się raz w roku, nie jest to kwota niemożliwa dla mnie (240 zł), przyjaźń od 20 lat, wielokrotnie mogłam na nią liczyć, w każdej sytuacji, więc po przejrzeniu świnki skarbonki i zaskórniaków wysupłałam kwotę niezbędną do zakupu.

Kupię tego ciucha, byleby nie widzieć więcej łamiącego serce smutku wymalowanego na twarzy koleżanki spowodowanego świadomością, że sama jej nie kupi, bo ma ona większe wydatki niż ładna kieca.

Ważne dla historii jest, że moja przyjaciółka nosi rozmiar od XS do M (w porywach). Ja z kolei się w rozmiar S nie zmieszczę. Nie te kształty.

Wchodzę do eleganckiego - na pierwszy rzut oka - butiku, podchodzę do równie eleganckiej ekspedientki i uprzejmie rozpoczynam konwersację.

[J]: Dzień dobry, chciałabym zapytać o tę sukienkę na wystawie. Czy byłaby ona w rozmiarze S? (model na manekinie był tak mały, że powiedziałabym, że to XS).
[E] Mierząc mnie wzrokiem z góry na dół w dość… nieprzyjemny sposób i uśmiechając się wymuszenie, odpowiada: To jest S-KA droga pani.
[J]: Naprawdę? A czy mogłabym ją zobaczyć? Na oko wydawała się mniejsza niż standardowe S.
[E]: Ale po co pani? Przecież to widać, że pani się w nią nie zmieści. I to gołym okiem widać.

O ty raszplo wołowa - pomyślałam, ale staram się obrócić wszystko w żart.

[J]: Tak pani myśli? Ja myślałam, że ta "dieta cud" pomogła i zmieszczę się. W każdym razie proszę mi ją pokazać - mówię radośnie i podchodzę do manekina odzianego w wystawową kieckę.
[E]: Przepraszam, ale czy pani ogłuchła? Nie pokażę pani tej sukienki, zniszczy ją pani, mierząc. Jest pani ZA GRUBA, rozumie to pani?

W tym momencie przestałam udawać miłą klientkę. Bezpodstawnego chamstwa nie zdzierżę.

[J]: Nie prosiłam o komentarze na temat mojego wyglądu. Prawo nie zabrania kupować osobom w rozmiarze większym niż S sukienek z tą metką. Nawet jeśli moim rozmiarem byłoby XL albo 50XL, to mam pełne prawo kupić to, na co mam ochotę. Jeślibym kupiła garsonkę za 20 tysięcy i zrobiła z niej szmatę do podłogi - to moja sprawa. Domagam się tej konkretnej sukienki. Natychmiast.
[E] Chyba powiedziałam, że jesteś za gruba i ci jej nie pokażę, bo ją zniszczysz. Jak schudniesz to wróć!

W tym momencie skończyłaby się moja i uprzejmość i cierpliwość i gdy szykowałam się do wyjaśnienia w żołnierskich słowach, że się zagalopowała, to weszła pani, która przedstawiła się jako właścicielka i zapytała, o co chodzi. Poprosiłam, by sprawę przedstawił jej pracownik.

[E]: Pani Haniu, bo ta kobieta chce kupić naszą sukienkę z wystawy w rozmiarze S. I jej uprzejmie tłumaczę, że się w nią nie zmieści.
[W]łaścicielka: Wydaje mi się, że ta rozmowa przebiegła nieco inaczej. Słyszałam dość sporo, by stwierdzić, że twoje zachowanie było skandaliczne. Pomówimy o tym za chwilę. Podaj pani tę sukienkę, Beato.*

Sukienkę mi przyniesiono z wielkim fochem. Znam wymiary przyjaciółki tak dobrze jak swoje, więc gdy sukienka znalazła się w moich rękach widziałam, że przyjaciółka się w nią nie wciśnie lub, jeśli już - będzie bardzo, bardzo opięta.

[J] Pani Beato… Miała pani rację. S-ka będzie nieco za mała na mnie. Mogłabym zobaczyć tę samą w rozmiarze M?

[W]łaścicielka: Proszę poczekać, przyniosę ją. Beato, zajmij się wyłożeniem towaru, który przywieźli dzisiaj.

Właścicielka wróciła z sukienką w wybranym rozmiarze. Z miejsca wiedziałam, że będzie idealnie pasować na przyjaciółkę. Pomimo tej całej sytuacji, zdecydowałam się wziąć.

[W] To będzie… 99,99 zł.

Zgłupiałam i patrzę na metkę kiecki: Jak wół, że 239,99 zł. Pytam, czy to aby nie pomyłka.

[W]: Nie, nie pomyłka. Za to, jak została pani potraktowana, przygotowałam dla pani mały rabacik w ramach przeprosin za koleżankę. Zostanie ona odpowiednio ukarana. Bardzo przepraszam za zaistniałą sytuację, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Mam nadzieję, że pomimo tego incydentu wróci pani do nas.

Mile zaskoczona (bardzo mile!) podziękowałam i wyszłam z sukienką.

Wróciłam jednak po chwili, by zapytać o czas wymiany bądź zwrot i słyszałam fragment rozmowy kierowniczki z ekspedientką: ...to jest niedopuszczalne. Ciągłe skargi! To był twój ostatni wybryk w tej pracy. Z własnej kieszeni pokryjesz mi różnicę tej sukienki.

Chrząknęłam, by elegancko zwrócić na siebie uwagę i móc zapytać o to, po co się wróciłam. Pani z uśmiechem przedstawiła mi warunki wymiany i zwrotu. Podziękowałam i wyszłam.

Mam wymarzoną sukienkę dla przyjaciółki, zaoszczędziłam ponad połowę, a arogancja pracownicy spotkała się z natychmiastową reakcją. Nie każda kobieta musi mieć wymiary 90/60/90, ale nikt nie ma prawa zwracać się do niej w taki sposób. Nieważne czy waży 50, 70 czy 150 kg.

*Imiona oczywiście zmienione.

Sklepy

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Rammsteinowa
33 53

Bardziej teatralnych dialogów nie dało się wcisnąć?

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
21 35

@Rammsteinowa: przez chwilę zastanawiałam się, czy rozłożą przed autorką czerwony dywan

Odpowiedz
avatar Windowlicker
21 31

@Rammsteinowa: Nie czepiaj się, przynajmniej smoki odpuściła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@Nehelenia: Na Viserionie, jeśli już...Viserys ma zbyt ciężką koronę żeby mógł latać (; A dialogi brzmią po prostu sztucznie. W rabat większy niż 50zł też nie uwierzę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@bluszczyk_kurdybanek: Nie użyłam określenia Viserys w kontekscie smoka Viseriona :)

Odpowiedz
avatar Shineoff
1 9

A przyjaciółka się ucieszyła? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@Shineoff: Dowiem się w środę :)

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

@Nehelenia: Już po środzie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@LoonaThic: Była zachwycona :)

Odpowiedz
avatar digi51
14 32

Uszczypnąć Cię, żebyś się obudziła?

Odpowiedz
avatar digi51
5 9

@Nehelenia: no co ty, to nie dostałaś w ramach rekompensaty obok 70% rabatu rocznego zapasu soku? A fe, co to za sklep

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@digi51: Niestety nie. Kelnerka, która powinna była mi go podać dodawała komentarze na jakichś stronkach.

Odpowiedz
avatar Halasuwa
31 37

Nie ma szans, żebym w to uwierzył. Te dialogi są tak sztuczne, że aż szkoda gadać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 24

Ha ha ha o masakra ale zmyślenie :D

Odpowiedz
avatar kurator
6 14

Nieważne pisze się łącznie.

Odpowiedz
avatar xpert17
20 30

"Z własnej kieszeni pokryjesz mi różnicę tej sukienki." Buhahaha. A kodeks pracy na to: "niemożliwe!"

Odpowiedz
avatar bloodcarver
10 16

@xpert17: Akurat to nie jest najmniej wiarygodny element. Przecież nie wszyscy sprzedawcy są na umowie o pracę.

Odpowiedz
avatar raj
0 0

@xpert17: Widziałeś w Polsce sklep, w którym przestrzega się kodeksu pracy? Może jest 1% takich...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
22 28

Nie wierzę. Nie w fabułę, nie w kwoty. Nie wierzę w te dialogi, usztywnione, ugrzecznione, formalne do bólu. Trzeba było jednak dać prawdziwe, a jeśli prawdziwych nie było to zmyślić bardziej życiowe.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
6 20

Ale przyznasz, że 240 zyla dodane w nawiasie, żeby podkreślić status materialny, robi wrażenie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 19

@Windowlicker: Smutne, z ew Polsce 240 zł podnosi status materialny

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 12

@Windowlicker: Robi robi. Smutne, biedne wrażenie.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 6

@bloodcarver: Ja wierzę w fabułę, bo nie tak rzadko, jak się niektórym wydaje, zdarzają się prawdziwi sprzedawcy, którzy gotowi są zrekompensować klientowi niewłaściwe traktowanie. Kwoty rzeczywiście z kosmosu, bo albo musiało chodzić o cenę znacznie wyższą niż 240 zł, albo te wielkie żale koleżanki są mocno przesadzone. W dzisiejszej Polsce 240 zł to już nie jest taka niewyobrażalna kwota, o czym autorka zdaje się nie mieć pojęcia. Dialogi rzeczywiście wyglądają jak z bardzo kiepskiej sztuki teatralnej.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
6 10

@Nehelenia: "Zgłupiałam i patrzę na metkę kiecki: Jak wół, że 239,99 zł." To w końcu kosztowała 240 zł czy była przeceniona? Coś mącisz.

Odpowiedz
avatar digi51
3 7

@SunnyBaby: przeceniona z 240 na 239.99

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@SunnyBaby: Nie ma tu co mącić, zaokrągliłam to do 240 zł i nie sądziłam, że 1 grosz, czy też przeceniona kiecka są tak ważne. A JA nie jestem typową grażyną, która się kłóci o grosza, a potem dumna ze swojej "zaradności" dodają historię na tej stronie by się pochwalić jaka to pani na kasie była piekielna.

Odpowiedz
avatar Leone
14 18

Ta historia jest zmyślona, to oczywiste. Ale najgorsze jest to, że może tu być wiele innych zmyślonych historii, których autorzy potrafią lepiej pisać i nikt nie dojdzie do tego że historia nie miała miejsca. To jest naprawdę piekielne.

Odpowiedz
avatar 33333
21 21

@Leone: Może i historia zmyślona, ale byłam w podobnej sytuacji. Bliska mi osoba z powodu choroby jest bardzo...bardzo szczupła. Chciałam jej zrobić przyjemność , kupić kilka nowych bluzek,żeby poczuła się lepiej. No więc wybrałam w sklepie kilka rzeczy , podchodzę do kasy, a ekspedientka do mnie - te rzeczy są na ciebie nie pasują, jesteś do nich za gruba. Szczerze mówiąc to na początek przyszła refleksja , że jak ona do mnie może mówić na ty. Za chwilę dotarła do mnie prawdziwy sens wypowiedzi. Więc jeszcze pytam grzecznie: -słucham? A miła Pani do mnie: -no gruba jesteś , nie sprzedajemy rzeczy dla grubasów, czego nie rozumiesz? Niestety u mnie nie pojawiała się wspaniała kierowniczka. Popatrzyłam tylko na sprzedawczynię i stwierdziłam tylko,że ja i tak jestem w lepszej sytuacji niż ona , bo ja jestem tylko gruba. Jak będę chciała to się odchudzę , ale niestety takiej głupoty jaka pani prezentuje nie da się wyleczyć , więc ona i tak ma gorzej ode mnie...:)

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 10

@Leone: nie musi byc zmyslona sama kiedys uslyszalam, ze sie w cos nie zmieszcze ( byla zima, mialam kurtke 3w1 a nie dopasowany plaszczyk) albo w Douglasie- z eprzeciez mnie nie stac na rzecz, ktora przynioslam do kasy

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 11

@33333: Gdyby nie dialogi, to do etapu kierowniczki można by uwierzyć. Na etapie kierowniczki już jakby ciężej. Najtrudniej w kwestii kwoty, z każdego takiego rabatu muszą się spowiadać, ale OK, do łyknięcia. Od biedy. Tyle że dialogi wymyślono, niestety, od zera :(

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
5 7

@Leone: A mnie to w zasadzie nie przeszkadza. To znaczy o ile historia napisana jest dobrze, wiarygodnie i ciekawie, to nie będę się zastanawiać, czy jest prawdziwa. Jeśli ktoś chce z jakiegoś powodu (dla plusów i poklasku?) zmyślać historyjki, to proszę bardzo, mam przynajmniej więcej do czytania. ;) Byle z sensem. Może wypacza to sens tego portalu, ale skoro i tak nie mam możliwości sprawdzić prawdziwości, to się tym nie zamartwiam i nie szukam fejków z lupą w ręku. Dla mnie to tylko rozrywka i zaraz po przeczytaniu o większości historyjek i tak zapominam. Ale tu oczywiście mamy przykład mocno przerysowany, więc to co innego.

Odpowiedz
avatar mijanou
11 15

Dla mnie i historia i dialogi są jakieś..no nie wiem, plastikowe. Sztuczne i nieprawdziwe. Pomijając, że owszem, mogła dostać jakiś rabat w ramach przeprosin, ale na pewno nie 140 zł. No chyba, że od producenta sukienka byla w tej cenie a włascicielka ma horrendalną marżę bo prawie 150%, z której zrezygnowała. Choć wątpię.Mogła dać rabat w ramach przeprosin ale z reguły w takich przypadkach jest to 10-20% o ile to by prywatny butik. W sieciówce zapewne nawet by nie zareagowali na skargę. Osobiście już miesiąc czekam na jakąkolwiek reakcję na skargę złożoną poprzez formularz kontaktowy pewnej perfumerii sieciowej na literę D.

Odpowiedz
avatar Jorn
7 9

@mijanou: Akurat na ciuchach marże są bardzo wysokie i nawet przy wyprzedażach rzędu 70% sklepy wychodzą co najmniej na zero.

Odpowiedz
avatar Lady_Narborough
2 8

Bez względu na to czy zmyślona, czy nie ta historia nie jest piekielna, może ze względu na ten happy end.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-1 3

Jak się ma 150kg żywej tuszy, to mimo wszystko wolno obywatelce spróbować wcisnąć się w sukienkę wymiaru XS, bo sukienka jest dobra na wszystko. To już teraz nie komuna, żeby nakazywano towarzyszom, w co mają się ubierać. Chcesz rozrywać za ciasną odzież - to proszę bardzo, klientka nasza pani!

Odpowiedz
avatar digi51
2 6

@ZaglobaOnufry: tylko, że przy takiej próbie można ciuch faktycznie zniszczyć,a co najmmiej rozciągnąć i zniekształcić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

@ZaglobaOnufry: Zatem zabrońmy sprzedaży ubrań w mniejszym rozmiarze osób wyższym/większym. Bo kto to widział, być takim snobistycznym burżujem i kupować ciuch dla kogoś. @digi51: Zatem należy ją zakupić jeśli się ją zniszczyło. Koniec dyskusji. Kupowanie jednak za małych ciuchów (zwłaszcza, że nie chciałam jej mierzyć tylko ją obejrzeć z bliska) i zabranianie mi z tego powodu, że mam za duże cycki, jest kpiną, bo mogę kupować ciuch na prezent, na jakąś okazję dla kogoś, a może tak lubię wydawać pieniądze po kilkaset czy po kilka tysięcy złotych żeby mieć ładną szmatę do podłogi - to moje pienądze i mogę je tak wydać. Jeśli chciałabym ją mierzyć - sprzedawczyni mogła ująć to słowami "ta może być za ciasna, pokażę pani większy rozmiar dobrze?" Można zrobić to kulturalnie. A mówić kobiecie wzrostu 176 cm i wadze 66 kg, że jest ZA GRUBA to gruba jest, ale przesada.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2017 o 11:49

avatar Strach
8 8

A ja nie zauwazylem zebym mial piekielne sytuacje od rejestracji

Odpowiedz
avatar hulakula
12 14

jestem w stanie w to uwierzyć- w komentarze, że na coś jest się za grubym, albo na coś się wygląda za biednie. na co dzień ubieram się dość zwyczajnie, nie są to ciuchy z bazaru, ale też przesadnie metki po nich nie widać, i ktoś może się nie spodziewać, że to wbrew pozorm są porządne ciuchy. i wielokrotnie jak np. tak luzacko ubrana wchodziłam do salonu yes- to panie nawet nie chciały mi pokazywać jakiejś tam biżuterii, która jest w gablotach. z kolei - obok, w salonie kruka, nawet jak tam wejdę ubrana w jakieś rozciągnięte dresy, bo tak naprawdę wyskoczyłam tylko na chwilę po bułki- to panie pokażą mi wszystko, co chcę. poza tym- klient MA PRAWO obejrzeć wszystko to, co jest w ofercie sklepu. co to komu do tego, że np. jesteś kobitką w rozmiarze xs, a kupujesz ciuch męski w rozmiarze XL, NIKOMU NIC DO TEGO.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
6 10

Ile akcji w tej historii ujęłoby jedno zdanie: "Ta sukienka jest na prezent". O ile oczywiście nie jest, delikatnie mówiąc, podkoloryzowana.

Odpowiedz
avatar hulakula
2 8

@Monomotapa: no ale co to kogo obchodzi po co to kupujesz? równie dobrze mogłaby powiedzieć, że to celem motywacji do schudnięcia. to jej sprawa na co wydaje kasę.

Odpowiedz
avatar Morog
7 7

@Monomotapa: Zachowanie ekspedientki może być prawdziwe, reszta to czysta bajka.

Odpowiedz
avatar raj
1 1

@Nehelenia: "Zapewne też bym to powiedziała, gdybym na dzień dobry nie usłyszała, że jestem za gruba by w ogóle ją zobaczyć." Wtedy właściwą odpowiedzią byłoby "a przyszło pani do głowy, że mogę kupować dla kogoś innego?" :)

Odpowiedz
avatar raj
0 0

@hulakula: "no ale co to kogo obchodzi po co to kupujesz?" Nikogo nic nie obchodzi, ale czasami wyjaśnienie czegoś, co teoretycznie nie powinno nikogo obchodzić, pozwala załagodzić sytuację konfliktową zamiast ją eskalować.

Odpowiedz
avatar Morog
5 11

Zaraz po wyjściu ze sklepu wsiadłaś na swojego jednorożca i ze zdobyczną sukienką pogalopowaliście do krainy za siedmioma gòrami.

Odpowiedz
avatar Lubieciastka
0 0

W dialogi nie do końca wierzę. Ale spotkała mnie sytuacja podobna (choć nie było to wszystko powiedziane wprost). Szukałam prezentu dla bliskiej osoby, weszłam do Douglasa, standardowa rozmowa z ekspedientką. W pewnym momencie ta pani pyta kolegę z obsługi w stylu "Nie widziałeś tego dezodorantu o zapachu mięty za 30 zł?". Mi ręce opadły, wyszłam, nic nie kupiłam i omijam z daleka ten sklep.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@Lubieciastka: Eeee, ale co w tym było chamskiego? Że nagle przerwała rozmowę z tobą, czy że podała cenę za niską czy że co?

Odpowiedz
avatar Lubieciastka
0 0

@szafa: To nie chodziło o kwotę, nie wymagam też pamiętania dokładnie każdych cen, ale przez całą rozmowę traktowanie potencjalnego klienta "z góry"

Odpowiedz
avatar bukimi
2 2

@Lubieciastka: Ale w zacytowanym zdaniu nie ma nic dziwnego, chamskiego, itp. Przecież to była rozmowa między dwoma pracownikami, może są na "Ty"? Też nie rozumiem co Cię tu zbulwersowało.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Sytuacja całkiem możliwa (dialogi pewnie pisane z pamięci i trochę zmienione dla efektu literackiego jak mniemam ;) ) w sklepie, który daje ujowe warunki pracy. Bo jedynie to wyjaśnia, czemu tego typu ekspedientka wciąż tam pracuje. Pewnie to była jedyna, jaka przyszła w ogóle na rozmowę ;)

Odpowiedz
avatar szafa
2 4

@szafa: A, i jeszcze jedno - chrząknięcie NIE jest eleganckim sposobem zwrócenia na siebie uwagi. Po to Bozia dała język, żeby powiedzieć "Przepraszam". Chrząknięcie jest jednym z najbardziej chamskich sposobów zwracania na siebie uwagi sugerującym, że osoba chrząkająca jest tak powyżej innych, że nie raczy się pierwsza odezwać ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@szafa: Masz racje :) Nauczono mnie, by o swojej obecności wpierw poinformować lekkim chrząknięciem, a potem uprzejmie się odezwać.

Odpowiedz
Udostępnij