Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z cyklu - autyzm wymówką na wszystko. Mamy klientkę, która ma syna…

Z cyklu - autyzm wymówką na wszystko.

Mamy klientkę, która ma syna w wieku przedszkolnym. Syn ten, za każdym razem, gdy jest w sklepie, dostaje od mamy sok w butelce - szklanej. I z tą, oto, butelką biega on po sklepie, ucieka, a później, gdy zostanie upomniany przez swoją matkę albo jedną z nas, zaczyna drzeć się, tarzać po podłodze i ogólnie wyć.

Mamy też klientkę z synem troszkę starszym. Syn ten trzyma się blisko niej w trakcie zakupów, jest cichy i grzeczny. Jeżeli jest niegrzeczny, matka go upomina, a ten wraca do "pionu".

Ten drugi ma bardzo ciężki autyzm, jego rozwój jest opóźniony o kilka lat, co przy jego wieku robi ogromną różnicę. Ani razu jego matka nie zasłoniła jego zachowania tym, że jest chory, że jest inny, że jest "trudny".

U pierwszego dziecka niedawno stwierdzono, że ma "10% autyzmu", cokolwiek to znaczy. Jego matka powiedziała mojej współpracownicy "No widzisz, bo on nie jest normalnym dzieckiem i jego nie da się nauczyć być grzecznym, bo on ma AUTYZM i nie rozumie."

Wnioski, proszę, wyciągnijcie z tego sami.

Dzieci

by Nalesniczek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 25

@krzycz: pracowałam w pewnym ośrodku. Był tam również mieszkaniec z autyzmem. Nie, autyzmu nie wyleczysz pasem. Autyzm to nie dysleksja

Odpowiedz
avatar Rollem
21 23

@Day_Becomes_Night Nie o to chodzi @krzycz - przynajmniej tak to interpretuję. Chodzi o to, że wszystkie błędy dziecka tłumaczy się chorobą X, niezależnie od tego czy ją ma, czy ta choroba powoduje takie rzeczy i w jakim stopniu ktoś posiada objawy tej choroby. Po prostu - ma X, albo i nie ma, ale mówi się, że ma - i to taki immunitet.

Odpowiedz
avatar Klementyna33
9 13

Dysortografii nie da się wyleczyć pasem. Z moich obserwacji wynika, że systematyczna i ciężka praca przynosi efekty, ale lanie na pewno cudu nie sprawi. Oczywiście wiem, że poradnie bardzo często wystawiają zaświadczenia o dysortografii i dysleksji bez powodu, ale to już inna kwestia. A autyzm? No błagam... Autyzm często idzie w parze z upośledzeniem w stopniu umiarkowanym. Nie wypada nawet porównywać dysortografii i autyzmu.

Odpowiedz
avatar krzycz
-1 3

@Rollem: dobrze interpretujesz :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

@Klementyna33: Wszelkie dysy można wyleczyć czytaniem książek. Miałem dysortografię i dysleksje. Było ciężko w gimn/lic. Ale potem odkryłem magię książek. Nie mam już problemu. Młodzi ludzie nie czytają, bo to wymaga wysiłku, a jak już czytają to przepełnione błędami, debilne memy.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
-3 7

@Day_Becomes_Night: tak jakby dyskleksję można było.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
1 3

@Rollem - o to, to, to! Trafione w punkt. Diagnoza, nie ważne prawdziwa, czy nie, ale traktowana jako immunitet. Nosz mać...! Nawet znacznie upośledzone umysłowo dziecko może być grzeczne. Wprawdzie czasami zaburzenia biorą górę i robi sie gorąco, ale to nie znaczy, że można sobie całkowicie odpuścić jakiekolwiek wychowanie!

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-2 6

@krzycz: Tak czytam co piszesz i tak sobie myślę, że bycie idiotą dzisiaj a 15 lat temu to nadal to samo. Bo trzeba jednak być idiotą, by autyzm przyrównać do dysleksji...

Odpowiedz
avatar minus25
2 4

@Iceman1973: Niestety ale nie zrozumiałeś ani trochę o czym krzycz pisał.

Odpowiedz
avatar RedRose
17 17

Przez takie "mamusie" autyzm czy wszelkie dys przestają być traktowane poważnie. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła publicznie ogłosić, że moje dziecko ma autyzm, gdy faktycznie go nie ma. Cóż, można wszelkimi sposobami wymusić jakieś ulgi czy usprawiedliwiać swoje lenistwo.

Odpowiedz
avatar mijanou
8 8

Autyzm? A może raczej rozwydrzenie spowodowane brakiem stawiania granic przez matkę?

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

@mijanou: I to, i to. Dziecko chore to dziecko wymagające dwa razy większej cierpliwości i konsekwencji, a i tak często nie przyniesie to właściwych efektów. Natomiast z całą pewnością choroba nie usprawiedliwia totalnego rozwydrzenia. Nie można się zasłaniać tym, że nie stawiam dziecku żadnych ograniczeń, bo "mam horom curke".

Odpowiedz
avatar PaniPatrzalska
9 9

„10% autyzmu” już brzmi tak wiarygodnie, że hoho. Autyzm to nie jest choroba mierzalna i nie dostaje się jej w kilogramach. Przy czym każdy przypadek jest inny i nie wszystkie dzieci zachowują się tak samo (chociaż wiele symptomów jest podobnych, w różnym nasileniu). Niektóre są bardziej podatne na terapię, inne mniej. Nawet dziecko z cięższą formą autyzmu może pod niektórymi względami zachowywać się lepiej niż takie, które ma tylko lekkie upośledzenie. Bywają też lepsze i gorsze dni, tak jak zresztą u innych dzieci. Dzieci autystyczne nie są diabłami wcielonymi i zdarza im się zachowywać normalnie (tylko, niestety, innym razem już nie). Nie zawsze można to ocenić na pierwszy rzut oka. Ale oczywiście wiele zależy też od podejścia rodziców: niektórzy pracują z nimi ciężej, inni udają, że problem nie istnieje albo że papierek z orzeczeniem to przepustka dla ignorowania wielu zachowań przez całe otoczenie. I tak, to jest piekielne.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@PaniPatrzalska: No oczywiście, że nie w kilogramach tylko w litrach. Jezu, brać autyzm na wagę, kto to słyszał?

Odpowiedz
avatar minus25
2 2

@Zmora: Pół metra autyzmu, ewentualnie dwa łokcie - tak to się teraz zamawia.

Odpowiedz
avatar pinslip
-1 3

@PaniPatrzalska: zacznijmy od tego, że autyzm to nie choroba, nie jest to coś uleczalnego. To zaburzenia rozwoju. Dotykają dzieci w większym bądź mniejszym stopniu. Zaburzenia ze spektrum autyzmu są tak rozległe, że laik naprawdę nie powinien tego komentować. A już porównywaniu dwóch chłopców, jak w historii, jest dla mnie kompletnie nie na miejscu.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@minus25: Czekaj, czekaj? Czyli twierdzisz, że teraz autyzm w 2D można dostać? I co, i się dziecko tym owija? Poręczne. Za moich czasów, to się autyzm przez lejek w uchu wlewało, ale dzieci się za bardzo wiercą.

Odpowiedz
avatar minus25
0 0

@Zmora: To jest tak - kupujesz tak z metr-dwa autyzmu i wyścielasz tym kołyskę. Jak dziecko nadal normalne to bierzesz trochę tego autyzmu i mielisz na proszek i dodajesz do kaszki żeby lepiej się wchłonął. Lejek w uchu to stara i sprawdzona, ale bardzo kłopotliwa metoda bo wywar z autyzmu się wszędzie rozlewa a to nie są tanie rzeczy :(

Odpowiedz
avatar lemongirl
-1 3

Widzę po komentarzach, że dla wielu z Was autyzm to takie śmiechy chichy, bo nikt za bardzo nie wie co to tak naprawdę jest. Życzę Wam, żebyście nigdy nie musieli się przekonywać na własnej skórze co to znaczy opiekować się dzieckiem z autyzmem. Autyzm to bardzo szerokie określenie, od tego, że osoba nie bardzo lubi nawiązywać nowe znajomości do całkowitego braku kontaktu: słownego, wzrokowego, dotykowego i niekontrolowanych napadów szału. Nie bardzo można porównywać dwie osoby z tym zaburzeniem. Ale też autyzmu nie ma się w procentach...

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@lemongirl: Czytaj ze zrozumieniem: Dla nas bezmózgie madki, które puszczają rozwydrzone dzieci luzem i tłumaczą się się bzdurami (bo 10% autyzmu to bzdura) to śmiechy chichy. Sam autyzm nie ma z tym nic wspólnego. Zresztą, skoro autyzm taki straszny, to czemu ci szkoda matek autystyków, a nie samych autystyków?

Odpowiedz
avatar Aeroquarius
0 0

To chyba nawet nie jest zespół Aspergera, a jakieś brednie. Sama jestem 'aspie'.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

Jakieś dysmózgowie tu widzę...

Odpowiedz
Udostępnij