Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na wstępie zaznaczę, że nie jest to kolejny pojazd na matki, ojców…

Na wstępie zaznaczę, że nie jest to kolejny pojazd na matki, ojców oraz dzieci. Opiszę po prostu trzy sytuacje, które spotkały mnie na przestrzeni ostatniego roku.

1. Sklep odzieżowy, w nim dwie przymierzalnie a przed nimi długa kolejka, w ogonie której stoję ja. Zza obu kotar dobiega coś w stylu: „Cio się bawisz? Oj ti, ti. Nie bawimy się. Dziubeczek ładnie je.” Mamy karmiące... Panie z początku kolejki zaczynają się burzyć, wnerwiać, słychać głosy, że przymierzalnia to nie miejsce na karmienie. Obsługa milczy, stojąc bez ruchu, a mamuśki niezrażone dalej w ten deseń. Zrezygnowałam z zakupów, większość pań zrobiła to samo. Odkładamy ciuchy i wychodzimy, na co obsługa zaczyna biegać za nami i prosić o jeszcze chwilę cierpliwości.nNiestety nie da rady.

Godzinę później na chodniku chyba mijam owe mamcie, idą obok siebie, pchają wózki nie zważając na to, że chodnik wąski, że inni chcąc je minąć/wyprzedzić, muszą zejść na ulicę.

2. Kebab bar. Stoję przy barze, składam zamówienie i rozglądam się za wolnym stolikiem. Przy jednym z nich siedzi sobie rodzinka, właśnie skończyli jeść pizzę. Tatuś odnosi talerze do okienka a mamusia kładzie na stół dziecko i zmienia mu pampersa. Wszyscy mogą oglądać obsraną dupę dwulatka. Smród niebywały. Obsługa nie reaguje. Jedzący denerwują się, dobitnie dając znać co o tym myślą. Mamunia zachowuje się tak jakby nie słyszała co się dzieje wokół. Ludzie wstają, wychodzą, żądają zwrotu pieniędzy. Obsługa nie chce się zgodzić... Miałam szczęście, że nie zdążyłam zapłacić.

3. Restauracja przy trasie nad morze, słynna dzięki kulinarnym rewelacjom emitowanym w telewizorni. Ruch duży, trzeba czekać na wolny stolik. Kelnerki pytają gości w ile osób przyjechali, żeby posadzić ich przy odpowiednim stoliku.

Pewien mężczyzna ignorując ich pytanie siada przy dużym stole, przy którym zmieściłoby się spokojnie sześciu dorosłych. On jest z żoną i dziećmi i on będzie tutaj siedział. Obsługa odpuszcza, przyjmuje zamówienie. Przychodzi żona, za rękę trzymając dziewczynkę, na oko 3-letnią, a pod pachą dzierżąc chłopca – mógł mieć z rok, może półtora.

W końcu i my doczekaliśmy się wolnego miejsca. Siadamy przy wskazanym stoliku, tuż za którym znajdował się kącik dla dzieci. Jak już wspomniałam ruch duży, na zamówienie trzeba czekać około 30 minut.
Dzieci wspomnianej wyżej pary zaczynają się nudzić, dziewczynka biega między stołami, a chłopiec płacze. Tatuś wpatrzony w smartfon, nie odrywa od niego wzroku, a żona biega po lokalu za córką, z ryczącym niemowlakiem na rękach. Usiedli w końcu w kąciku zabaw.

Trzylatka zaczęła niemiłosiernie napieprzać drewnianym liczydłem o stół, a chłopiec doskonaląc technikę chodzenia, złapał się oparcia mojego krzesła i zaczął radośnie piszczeć. Mama patrzy na nich z szerokim uśmiechem, a tatuś też z szerokim uśmiechem nadal patrzy w smartfon.

Noż kurfa, nie po to stałam tam 15 min czekając na wolne miejsce i nie po to zapłaciłam niemałe pieniądze za obiad, żeby jeść go w takich warunkach.
Zwracam się do matki:
- Proszę, niech pani zapanuje nad dziećmi.
- Dzieci, idziemy! – słyszę na to – Ta pani nie lubi dzieci!

I zabrała ich do stolika, przy którym siedział tatuś. Wskazała mu na mnie palcem, mówiąc coś zapewne bardzo miłego. Przez cały czas rzucali mi mordercze spojrzenia, pewnie życząc żebym udławiła się posiłkiem.

A tym czasem ja bardzo lubię dzieci. Do tego stopnia, że pracuję z nimi codziennie w szkole.

dzieci rodzice przestrzeń publiczna

by DieDerDas
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KatzenKratzen
21 27

Karmienie w przymierzalni? Przewijanie dziecka na stole w knajpie? Na początku myślałam, że sobie żartujecie, ale te wątki przewijają się na tyle często w historiach różnych autorów, że chyba pozostaje mi w końcu uwierzyć, że są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się KatzenKratzen nie śniło..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
23 25

@KatzenKratzen: Jakiś czas temu po internecie krążyła fotka rodziców przewijających gówniaka na stoliku w KFC :) Co najbardziej przerażające, znaleźli się obrońcy takiego postępowania ("te stoły i tak są brudne i pełne bakterii, co wam przeszkadza trochę kupy?").

Odpowiedz
avatar digi51
6 16

@KatzenKratzen: ja w tę historie wierzę, ale akurat to,że się często przewijają to żadem wyznacznik prawdziwości. Dużo użytkowników małpuje od siebie.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 3

@KatzenKratzen: Byłem kiedyś świadkiem radosnej zmiany pieluchy na restauracyjnym stole. Na szczęście zdążyłem zjeść wcześniej, restauracja plenerowa, a wiatr wiał w odpowiednią stronę, więc smród do mnie nie odleciał, a i widoku udało mi się w dużej mierze uniknąć dzięki temu, że akcja nie odbywała się centralnie przede mną.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
35 35

Z tym lubieniem dzieci faktycznie jest coś na rzeczy. Jestem nauczycielką i ostatnio usłyszałam pytanie: "jak ty możesz pracować w szkole, jak ty dzieci nie lubisz?". Widocznie nie wszyscy pojmują, że lubienie dzieci nie ogranicza się do szczebiotania: "ti, ti, Brajanku, ti mój słodziuchny".

Odpowiedz
avatar mijanou
26 26

Można dzieci lubić lub nie lubić. To absolutnie nie ma znaczenia w sytuacjach, które Autorka opisała. Po prostu przymierzalnie nie jest "pokojem dla matki i dziecka" i nie służy do karmienia/przewijania. Podobnie blat stołu nie jest przewijakiem. A w miejscach publicznych trzeba nad dziećmi panować a nie opowiadać im bzdur, że ktoś dzieci nie lubi i dlatego nie mogą latać i wrzeszczeć. Mi się raz zdarzyło widzieć, jak mamunia zabierała się do przewijania dziecka na stole restauracyjnym. Jednak nie zdążyła tego zrobić bo jeden z gości (chyba nerwowy) wstał i powiedział, że jeśli zdejmie dzieciakowi pieluchę na stole to on ją wsadzi brudną stroną jej na łeb. Zresztą nie tylko on zareagował. Po prostu on zareagował stanowczo, bez tłumaczeń i kazań ( i racja, bo skoro ktoś jest na tyle durny, że przewija dziecko na stole w restauracji to i tak żadne tłumaczenia do pustego łba nie dotrą). Co ciekawe, w restauracji był pokój dla matki i dziecka tylko trzeba było ruszyć tam tyłek kilkanascie kroków.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 sierpnia 2017 o 13:44

avatar bazienka
3 7

@mijanou: mozna tez mowic, ze lubie dzieci GRZECZNE :)

Odpowiedz
avatar vezdohan
19 27

>Ta pani nie lubi dzieci! Lubię, nawet bardzo, najlepsze są z cebulką. To zwykle zapowietrza ludzi używających argumentów, że ci co nie lubią dzieci są źli.

Odpowiedz
avatar Locust
10 14

Autorka pewnie bardzo lubi dzieci, za to rodziców już nie ;) Niedawno mignął mi gdzieś artykuł o zamieszaniu, które pewna pani w UK czyni w internecie i prasie. Otóż zwrócono jej uwagę, że zmienia pieluchę jednemu ze swoich dzieci na trawce obok stolików należących do kawiarni. Pani poczuła się dotknięta, bo cóż innego miała zrobić? W łazience nie zmieściłaby się z dwójką dzieci i wózkiem, a nie chciała zostawiać drugiego dziecka pod opieką osób, z którymi spożywała lunch. Najwyraźniej nie przyszło jej do głowy, by odsunąć się od stolików i nie psuć innym gościom apetytu. W dodatku dostała wiele odpowiedzi, które ją popierały i piętnowały obsługę owej restauracji.

Odpowiedz
avatar DieDerDas
3 5

@Locust: Trochę racji masz z tym nielubieniem:) Pracując w szkole przekonałam się, że prawie za każdym nieznośnym dzieckiem stoi jeszcze bardziej nieznośny rodzic :)

Odpowiedz
avatar katem
20 22

Czy nielubienie cudzych (i rozwydrzonych) dzieci to jakaś zbrodnia czy hańba ? Na pytanie/stwierdzenie - "pani nie lubi dzieci" odpowiedziałabym - tak, nie lubię pani dzieci, proszę je natychmiast zabrać.

Odpowiedz
avatar mijanou
17 19

@katem: ja posunę się dalej w pytaniu- czy nielubienie dzieci w ogóle to jakas zbrodnia czy hańba? Przecież nie ma obowiązku lubienia dzieci. Można nie lubić, choć oczywiście nie wolno krzywdzić.

Odpowiedz
avatar DieDerDas
4 4

Panuje ogólne przekonanie, że trzeba lubić wszystkie dzieci, szczegolnie te małe. A jeśli ktoś ma co do nich inne odczucia to musi być z nim coś nie w porządku. Zły człowiek, egoista, dziwak.@katem:

Odpowiedz
avatar Habiel
6 8

"Ta Pani nie lubi dzieci" "Lubię, ale długo się gotują i ciężko doprawić"

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

najbardziej zasmuca mnie postawa szefow, ktorzy zabraniaja obsludze zareagowac na taki szczyt chamstwa i wyprosic takich klientow z lokalu- jak widac mniej by na tym stracili niz przez klientow, ktorzy opuszczaja dane miejsce i pewnie nie dosc, ze nigdy nie wroca, to jeszcze obsmaruja ( np. syt 2.) ale nie, "klient nasz pan" szkoda tylko, ze nie kazdy klient

Odpowiedz
avatar psychotrans
6 6

Dla mnie lubienie dzieci to w ogóle jakiś abstrakcyjny twór. Czemu nikt nie twierdzi, że lubi/nie lubi dorosłych? Może dlatego, że jednych lubi, drugich nie. :P A dzieci to tacy sami ludzie.

Odpowiedz
avatar DieDerDas
2 4

@psychotrans: Bo dorośli bywają źli lub dziwni (np. ci, którzy nie lubią dzieci ;p ). Natomiast dzieciaczki to sama dobroć, sama słodycz itp.

Odpowiedz
avatar bukimi
4 4

"A tym czasem ja bardzo lubię dzieci" - mam nadzieję, że w tej szkole jednak nie uczysz j. polskiego ;)

Odpowiedz
avatar whateva
3 3

@bukimi: "I zabrała ich do stolika" (mowa o dzieciach) też jest niezłe.

Odpowiedz
avatar DieDerDas
-1 1

@whateva: nie mogę już edytować i poprawić. Nawet nie zauważyłam tego błędu, to zwykłe niedopatrzenie. Nie spinaj się.

Odpowiedz
avatar DieDerDas
-1 1

@bukimi: nieeee... :) choć uważam, że całkiem poprawnie posługuję się polszczyną. Nie twierdzę, że idealnie :)

Odpowiedz
avatar Trepan
2 2

sądząc po nicku to uwielbiasz dzieci dręczyć. ukamienujcie mnie minusami, ale musiałem

Odpowiedz
avatar DieDerDas
-2 2

@Trepan: tak, jestem znaną dręczycielką :) nie mogę spać w nocy, jeśli nie uda mi się jakiegoś doprowadzić do płaczu

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

I dziwić się ludziom, że później postrzegają normalnych rodziców przez pryzmat maDek.

Odpowiedz
Udostępnij