Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Odnośnie historii #79702. Jestem głucha... znaczy, że od urodzenia mam uszkodzenie słuchu…

Odnośnie historii #79702.
Jestem głucha... znaczy, że od urodzenia mam uszkodzenie słuchu na jakimś tam poziomie.
Mam dokładnie takie same sytuacje jak koleżanka autorka ww. historii. Dla tych, co nie mają bladego pojęcia jak to jest - zatkajcie sobie uszy stoperami i idźcie do urzędu, podejdźcie najlepiej do babki, która siedzi za szybą i spróbujcie załatwić jakąś mega trudną sprawę. No to ja właśnie tak funkcjonuję na co dzień.

Piekielności w punktach:
1. Matka - "naprawdę potrzebujesz aparatów za 6000 zł? Już nie przesadzaj, że aż tak źle jest. Trzeba się nauczyć słuchać. Od tej muzyki ogłuchłaś" (przypominam - wada wrodzona).
2. Nowo poznani ludzie - mówię, że jestem niesłysząca, a oni zachowują się jakbym co najmniej powiedziała, że jestem kosmitą przybyłym z odległej galaktyki i że Darth Vader naprawdę istnieje. Każą pokazać aparaty słuchowe i nawet pytają, czy mogą przymierzyć.
3. Kiedy proszę o powtórzenie, bo jestem niesłysząca, to ludzie zamiast powiedzieć to samo głośniej, powtarzają tak samo cicho albo mówią to co mnie najbardziej wk... denerwuje - "dobra, nieważne, już nic". Tylko to powoduje, że czuję się jak idiotka.
4. Najgorsza piekielność - niestety mój syn w drodze dziedziczenia również ma niedosłuch. A kochana rodzinka, która myślałam, że będzie mnie wspierać w trudnych chwilach, uważa, że wszystko sobie wymyśliłam, i żebym nie robiła ze swojego syna kaleki.

Zapewniam Was, ludzie - niepełnosprawności się nie wybiera, a jak już wylosowałeś ten wspaniały bonus, to codziennie musisz zmagać się z ludźmi, którzy postanawiają cię jeszcze bardziej skopać, mimo że już bez tego masz pod górkę.

niepełnosprawność

by KatiCafe
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 10

Najgorsza jest rodzina. Moja staraza siostra uważała, że ja zawsze udaję. Leżę z gorączką-Day weź już przestań udawać. Kiedyś, nie wiem najwyraźniej musialam naciagnać sobie jakiś nerw, dostałam drgawek połowy ciała. Prawa ręka i noga miotają się jak oszalałe a ta zaczyna się najpierw śmiać a potem wyskakuje mi z tekstem, że jestem głupia i mam przestać udawać. Jednak istnieje sprawiedliwość na tym świecie. Sis ma poważne problemy z uzębieniem i zgryzem. Wydała już mały majątek na dentystów i aparaty. Rodzice szli z nią do dentysty dopiero, jak ból zebów nie dawał jej normalnie funkcjonować. Na resztę zabiegów nie było pieniędzy...

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@Day_Becomes_Night: ja z powodu ssania kciuka do 6 roku zycia mam przodozgryz krzyzowy rodzice zamiast zapisac mnie na aparat, poki mialam jako dziecko za darmo, sprawe olali, bo "to 2 lata czekania" potem bylo, ze jak dorosne to sobie zaplace mam bardzo slabe zeby, prawie w kazdym pombe, lacznie z przodem, wiec aparatu raczej miec nie bede, bo wypelnienia poluzuja sie pod wplywem zaprezen i mi sie te zeby zwyczajnie polamia wiec bede miala ten przodozgryz do konca zycia dziekuje, kochani rodzice...

Odpowiedz
avatar bazienka
10 12

nie ogarniam rodziny robiacej problem z czyjejs niepelnosprawnosci moja przyjaciolka jezdzi na wozku- cierpi na zanik miesni, jej matka potrafi wymyslac jej od grubasow ( poza slabej wizji spalania tluszcuz przy niedzialajacych miesniach dochodza problemy hormonalne, metaboliczne, perystaltyka jelit- to tez miesnie) czytasz z ruchu warg? wiesz ja zawsze zazdroscilam ludziom noszacym aparat sluchowy- jak jakis dzieciak drze ryj w przestrzeni publicznej mozna wyjac aparat ;) swoja droga masz pewien weryfikator znajomych na wstepie, to cenne mam kolezanke niewidzaca, ale ona ma dystans do siebie, zawsze jak idziemy do restaurazji i czytam jej menu jest- " no wstyd ze mna do knajpy wyjsc, prawie 40, a czytac sie nie nauczylam ;)" co z aparatami? zaisz sie moze na nfz, troche sie czeka, ale jest refundacja my Kasi zebralismy kase na nowy wozek, wiec moze jakas zbiorka z przyjaciolmi?

Odpowiedz
avatar lady0morphine
1 1

@bazienka: "wiesz ja zawsze zazdroscilam ludziom noszacym aparat sluchowy- jak jakis dzieciak drze ryj w przestrzeni publicznej mozna wyjac aparat ;)" Wiem, że pewnie piszesz to żartobliwie, ale niestety nie jest to takie proste. Znam osobę o znacznym niedosłuchu (nawet z aparatami jest prawie całkowicie głucha) i wbrew pozorom, niektóre dźwięki potrafią ją strasznie denerwować (chociaż bardziej je czuje, niż słyszy). Przykładowo na rytmiczne stukanie ręką w stolik, którego ja nawet nie zauważam, ta osoba reaguje podobnie jak słyszący człowiek na drapanie widelcem po talerzu albo paznokciami po tablicy.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
0 0

@lady0morphine: mam aparaty słuchowe, nie potrafię czytać z ruchu warg, ale rzeczywiście, ktoś musi stać do mnie przodem żebym mogła go zrozumieć. Nieraz sobie żartuję, że wyłaczam aparat jak mnie ktoś wnerwia heh :) ale w rzeczywistości to nie takie proste.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
3 33

Przed podjęciem decyzji o rozmnażaniu wiedziałaś, że Twoja wada jest dziedziczna?

Odpowiedz
avatar tycjana12
10 24

@Hedwiga: miałam napisać dokładnie to samo,ale bałam się,że zostanę shejtowana.Osobiście jestem zdania,że jeśli istnieje choćby cień możliwości,że mogę przekazać wadę dzieciom,nigdy ich nie będę mieć.Co innego wypadek losowy-niedotlenienie/uszkodzenie przy porodzie lub wypadek,który zrobi z dziecka kalekę,na to wpływu nie mamy.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
2 20

@Hedwiga: jestem ciekawa kto Cie minusuje.. Pewnie zwolenniki teorii, że każdy ma prawo pranąc dziecka i tego typu bzdedy....

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 17

@TakaFrancuska: nie porownój niedosłyszenia czy gluchoty do bardzo cieżkiego upośledzenia czy bycia warzywem bez szans na samodzielną egzystencję. Osoby głuche mają ciężko ale jest zdecydowanie większa szansa na samodzielną, w miarę normalna egzystencje niż w w/w przypadkach.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
4 12

@Hedwiga: tylko, że głuchota to niepełnosprawność, coś co nie przeszkadza w sumie w niczym, nawet koncerty można "słuchać". Kalectwo jest wtedy kiedy nie masz rąk, nóg i podcierasz się zębami. Jeśli z siebie robi taką ofiare loau, to z dziecka też będzie robić. A co do mnożenia się - w TVN reklama, że wpłacać na dziewczynkę, bo po matce siedzi na wózku (coś tam z mięśniam), no sorry co ta kobieta miała w głowie wiedząc, że urodzi chore dziecko powoływać je na świat i ile bezszczelności, żeby teraz żebrać na rozmnażanie.

Odpowiedz
avatar Agness92
0 14

@Hedwiga: czy wg was osoby niepełnosprawne mają żyć w celibacie? Niestety polskie prawo nie pozwala na podwiązanie jajowodów, czy inne tego typu zabiegi, a żadna antykoncepcja nie daje 100% pewności. Ba, nawet celibat nie jest skuteczny w 100%, bo co jeśli trafi na jakiegoś zboczeńca (a niestety osoby ciężko upośledzone są bardziej narażone na wykorzystywanie). Ale najlepiej wygłaszać osądy siedząc przed komputerem na pełnosprawnym tyłku.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

@Agness92: Hedwiga nie wygłosiła osądu, tylko zadała pytanie. @SaraRajker: "coś co nie przeszkadza w sumie w niczym" - Jak rozumiem, wg ciebie będzie OK jak na przykład wszyscy tłumacze migowego wylecą z państwowych posadek a PFRON przestanie takie osoby wspierać? Jakoś mi się nie wydaje, mi jednak wygląda na to, że głusi mają ciężej w życiu, i w dodatku kosztują budżet więcej pieniędzy. Czy i co z tym robić to duża kwestia, ale twierdzenie że w niczym nie przeszkadza jest, delikatnie mówiąc, naiwne.

Odpowiedz
avatar SaraRajker
-1 3

@bloodcarver: może pracować, może samodzielnie tyłek sobie podetrzeć. Może w razie czego napisać o co jej chodzi, tylko po co, lepiej kleować się na niesamodzielną kalekę, do której ma się dostosować cały świat.

Odpowiedz
avatar nasturcja
-2 4

@Hedwiga: decyzja o rozmnażaniu to w tym kraju sprawa polityczno-religijna a nie osobista więc nie wiem o co się czepiasz. Chyba, że znasz jakąś antykoncepcje z 100% skutecznością.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 4

@TakaFrancuska: Bo każdy ma prawo pragnąć.... I to nie jest bzdura...

Odpowiedz
avatar magda95959
1 1

@SaraRajker: Twoje wypowiedzi mi pasują idealnie do tego, co kiedyś wygłaszałaś na pewnym forum :P Jeśli ty to ty, to wiesz o czym mówię, a jeśli nie - to i tak się zgadzam z tobą w każdym razie.

Odpowiedz
avatar KatiCafe
-1 3

@Hedwiga: ciekawe, czy wy wszyscy macie dzieci. Myślę, że jak jesteście kobietami i macie jakieś niepełnosprawności, nie jesteście upośledzone i chęć posiadania dziecka jest taką samą rzeczą, jak chęć posiadania dziecka przez osoby zdrowe. Rozejrzyjcie się jaka patologia jest wokół was i zapytajcie się tej patologii czy "zanim zaczęłaś się rozmnażać to nie pomyślałaś, że twoje dzieci nie chcą żyć w takim syfie z pijaną matką i znęcającym się nad nimi ojcem?" Nie robię kaleki ze swojego syna - inaczej - zapewniam mu prawidłowy rozwój, żeby mógł funkcjonować jak inne dzieci. Nigdy nie będe mu wmawiać, że jest gorszy, ale uczyć go żyć tak żeby dał sobie radę w tej dżungli.

Odpowiedz
avatar Bryanka
13 15

Punkt 3. - pracował u nas krótko gościu, który mówił bardzo cicho, bardzo niskim głosem, a do tego niewyraźnie (dla mnie tragedia, widzę wtedy jedynie poruszające się usta). Uprzedziłyśmy go, że niedosłyszę. Miał on strasznie wkurzającą manierę - gdy go prosiłam o głośniejsze powtórzenie czegoś, to zaczynał mówić tym samym tonem, ale baaaaardzoooo woooooolno arrrrtyyyyykułując wyyyyraaaazy. Mówiłyśmy wielokrotnie, że jestem PRZYGŁUCHA, a nie PRZYGŁUPIA, ale nie docierało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

@Bryanka: A może on nie robił tego specjalnie? Może wiedział, że mówi niewyraźnie i dlatego tak robił? Też mam niedosłyszacego gościa w pracy. Też mówię bardzo szybko i czesto niewyraźnie. Też mowię wolno i patrze na niego aby mógł odczytać z ruchu warg co mowię. Widzę, że jak zaczynam gadać w swoim normalnym rytmie to koleś się gubi. No niedogodzisz człowieku. Postaw się czasami na miejscu drugiej osoby

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
6 6

Łączę się w bólu: też jestem niedosłysząca (ale nie od urodzenia - parę zapaleń ucha, perlak i inne takie. Przez 5 lat byłam nawet nauczycielką). Radzę sobie w życiu nie najgorzej, chociaż bez aparatu na miasto nie wyjdę. Z tej perspektywy mogę powiedzieć, co dla mnie osobiście jest piekielne: 1)KRZYK, 2) móówieeniee jaaak doo deebiilaaa. Ale autorce najbardziej współczuję mamy. Najbliższa osoba zrzędzi, zamiast wspierać... Aparatu używam od 10 lat i moje dzieci dawno się nauczyły, że do mnie nie trzeba się drzeć, wystarczy mówić wyraźnie. A mąż? Potrafi mówić do mnie z pełnymi ustami i ni to z przyganą, ni to z troską załamywać się, że nie rozumiem. Przecież to tylko elektronika, nie ludzkie ucho, do cholery!

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 3

@bloodcarver: Można mówić głośniej, nie krzycząc. I nie, nikomu nie każę się domyślać (mimo, że jestem kobietą). Specjalnie napisałam capsem, żeby było wiadomo, że chodzi o wrzask. Po prostu proszę o powtórzenie i ustawiam aparat na wyższy bieg.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 5

@pchlapchlepchla16: Ta, jasne, a w praktyce to jedno z was potrafi nazwać krzykiem taką głośność, jakiej inne wymagało. Been there, don that, ustalcie to w końcu i regulujcie aparaty do jednego poziomu albo odczepcie się od ludzi którzy próbują wam pomóc. Zauważ, nie mówię że macie im dziękować czy coś, po prostu przestańcie się wszyscy przypier..lać - albo się nie dziwcie, jak potem ktoś długą wypowiedź "powtarza" jako "a, nie ważne".

Odpowiedz
avatar paczenko
1 1

@bloodcarver: Troll czy jakiś po****ny? Wszyscy niedosłyszący mają być jednakowi bo ty tak chcesz? Weź się ogarnij i zrozum, że ludzie są różni i każdy z nas ma różny poziom słuchu. Jedni mają lepszy inni gorszy tak samo ze wzrokiem. I względem kogo noszący aparat mają ustawić "normę"? Względem ciebie, bo jesteś "normalny"? Może względem mnie? Względem kogoś kto mówi idealną polszczyzną czy kogoś, kto mamrocze pod nosem? Nie ma też podziału my (słyszący) - oni (głusi). Obecnie uważa się, że nie ma osób głuchych, są tylko niedosłyszący, jedni w większym inni w mniejszym stopniu. Więc pogódź się z faktem, że ludzie są różni, albo żyj w swoim własnym świecie, gdzie wszyscy są jednakowi.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
1 1

@bloodcarver: Do niczego się nie przypierniczam i nie każę się domyślać. Kiedy czegoś nie usłyszę, robię to, co napisałam wyżej. Aparaty mają kilka biegów (mój ma 5). Poza tym nie rozmawiamy pod tą historią o całkowitej głuchocie, tylko o niedosłuchu. A ten ma różne oblicza. Jeden lepiej się dogada z kobietami, inny z facetami (chodzi o częstotliwość, od której zaczyna się niedosłuch, bo może być od dołu albo od góry). Ktoś ma silne szumy w uszach (filharmonia za darmo, ale nie polecam)i wtedy w gwarze słyszy lepiej niż w ciszy. Nie ma więc o co przypierniczać się hurtem do wszystkich niedosłyszących i żądać ustalenia jednoznacznych zasad.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
8 8

Co do punku 3 to nie bierz tego do siebie. Absolutnie nie wynika to faktu ,że ludzie mają Cię za idiotkę. Mój chłop osobisty ma ubytek słuchu a ja mówię dużo, szybko i do tego cicho (a i jeszcze często w przestrzeń zamiast w jego stronę). Często prosi mnie o powtórzenie a ja, mając powtórzyć całą paplaninę jeszcze raz, dochodzę do wniosku ,że to jednak bzdury którymi nie warto mu zawracać głowy i odpowiadam wtedy ,że "nieważne, już nic". Nie ma w tym żadnej złośliwości. Po prostu omija Cię mnóstwo zbędnej gadaniny :) PS. Koledze z niedosłuchem zawsze zazdrościłam możliwości wyłączenia aparatu słuchowego w trakcie kłótni. Nic nie wkurza bardziej :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2017 o 22:25

avatar pchlapchlepchla16
0 0

@bezznaczenia: O tak, mówienie do pleców - też piekielne.

Odpowiedz
avatar Jerry_Cornelius
4 4

Mam przyjaciela z niedosłuchem, niedosluch obuuszny, głęboki, wymaga urządzeń słuchowych, od urodzenia, komplikacje przy porodzie. Spotykały go takie piekielności jakie tu opisujesz (oprócz z rodziną). Jego remedium na to po prostu przestał się afiszowac, uprzedzać rozmówcę że niedoslyszy. Ludzie często durnieli na tą informację i zaczynali traktować go jak debila czy niedorozwinietego. Przestał też mówić "nie rozumiem". Tylko: przepraszam nie dosłyszałem, proszę powtórz co mówiłeś/aś. Czyta też z ruchu ust co bardzo mu ułatwia komunikację. Zdarza się raz na ruski rok że osoba z którą rozmawia wychwyci nieprawidłowości i zwróci na to uwagę tzn. ma akcent jakbyś słyszał rosjanina mówiącego po polsku(takie jego rozmówcy mieli wrażenie), czasami niewyraźnie coś powie albo nie wypowie dobrze skomplikowanego słowa. Jest introwertykiem i jak sam stwierdził ma bardzo niski poziom tolerancji na tzw. "Rozmowy o d..pie maryni czy o pogodzie", woli konkretnie i na temat. Nie przejmuj się osobami co empatie mają wielkości łyżeczki do herbaty, szkoda nerwów i czasu na to ;)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
5 5

Punkt z matką... Po prostu WTF. Pomijając już i tak piekielne zbagatelizowanie potrzeby posiadania aparatu to twierdzenie, że ogłuchłaś od muzyki, gdy jest to wada wrodzona, jest już zwyczajnym kretynizmem.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
4 4

Jestem osobą w pełni sprawną, ale znam kogoś z głębokim niedosłuchem, więc rozumiem wszystko, co napisałaś. Osobiście niesamowicie denerwuje mnie traktowanie osoby niesłyszącej jakby była upośledzona umysłowo. Ma to pewnie związek z tym, że niesłyszący często mówią w specyficzny sposób, często dość niewyraźnie. Wiele razy spotkałam się z tym, że kiedy znajoma poprosiła kelnerkę w restauracji o to, by ta była zwrócona twarzą do niej i mówiła wyraźnie, kelnerka przestawała w ogóle z nią rozmawiać (np. zaczynała mnie pytać co znajoma będzie chciała zamówić, chociaż znajoma siedziała obok i sama mogła wszystko powiedzieć), albo zaczynała mówić do znajomej w taki sposób, jakby rozmawiała z lekko opóźnionym umysłowo dzieckiem. Sama czułam się wtedy niesamowicie zażenowana, mogę się tylko domyślać jak czuje się znajoma (osoba całkowicie samodzielna, po ścisłych studiach, pracująca w wymagającym zawodzie i zarabiająca dużo więcej niż ja), która ma pewnie całą masę takich sytuacji.

Odpowiedz
avatar Pierzasta
0 0

Sama mam znaczny ubytek słuchu- nie wrodzony, po prostu każda infekcja "rzuca" mi się na uszy i ktoreś z kolei zapalenie zepsuło mi najpierw jedno potem drugie ucho. Aparatu nie noszę, bo tragedii w funkcjonowaniu nie ma, ale mamrotania pod nosem nie zrozumiem, tak samo jak jest duze natężenie różnych dźwięków (szumy, muzyka, ileś osób gada na raz) to mam problem z wyłapaniem tego właściwego. I najbardziej mnie wku***a takie "nie ważne już" i brak chęci powtórzenia :-/. Moja mama w tym przoduje mimo że tata tak samo niedosłyszy, więc powinna była przywyknąć do gadania z głuchymi. Ale ona ma z kolei nadsłuch.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
0 0

@Pierzasta: Co do tego, że przy dużym zróżnicowaniu dźwięków trudno wyłapać ten właściwy: tego się właśnie można nauczyć w aparacie. Podejrzewam, że prędzej czy później go założysz (a jeśli się przyplątała otoskleroza, to po dziecku na bank - chyba że już masz "wszystkie dzieci w domu"). Ucząc się na nowo słuchania TV, zaczynałam od Wiadomości i tym podobnych gadających głów, potem mecze (komentatora nie widzisz, ale jest jeden), a z filmami było najtrudniej. Ale to kwestia treningu. Po paru latach aparat jest czymś, o czym się po prostu nie myśli, zakłada się automatycznie, jak okulary.

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

Mam małą uwagę co do punktu 3 - nie proś o powtórzenie, tylko o powtórzenie głośniej. Ludzie rzadko kiedy mają styczność z osobami niedosłyszącymi i nie wiedzą jak się zachować. Dlatego czasami po prostu powtarzają, albo (tak jak ktoś pisał w komentarzu) powtarzają to samo wolniej, zamiast głośniej. Jasne wyrażenie Twoich potrzeb (mówienia głośniej) powinno pomóc tym ludziom odnaleźć się w tej sytuacji.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-1 1

Ja przez niedosłuch rozstałem się z narzeczoną - myślała, że ją ignoruje - a ja jej po prostu nie słyszałem. Kilka dni po zerwaniu (jakoś 2-3 dni po) i jak mi oddała pierścionek to była w szpitalu, gdzie zagadnęła ją moja znajoma która o rozstaniu nie wiedziała i ją traktowała w zasadzie jako wręcz już moją żonę - żeby mi przekazała informacje, że mam do laryngologa się zgłosić po wyniki. Ta się lekko zdziwiła - a znajoma w tym momencie chyba coś zrozumiała więc nie komentowała dalej i poszła. Po kilku tygodniach jak się spotkaliśmy jakimś przypadkiem - taka jakaś niezręczna cisza - co tam słychać u Ciebie - no wszystko dobrze, a u Ciebie itd. Po dłuższej chwili pyta o co chodziło z laryngologiem (nie dawało jej to spokoju) to powiedziałem jej - po co pytasz - teraz to nie ma znaczenia. W międzyczasie pytała moich rodziców (znała ich dobrze - wiadomo jak to młodzi planują to rodziny też się zazwyczaj już poznają, więc i przedstawiona była i czasem nocowała u Nas) co u mnie słychać - to matka - nie wiedząc, że zerwaliśmy (kilka dni to było po zerwaniu i już po tej jej wizycie w szpitalu) powiedziała jej, że mam duży problem z uszami, że zabieg, że czaszka, że chyba jakiś guz na nerwie - ale nie wiedzą lekarze dokładnie. Ja się o tym dowiedziałem po miesiącu, że matka jej to powiedziała. Po prostu musiała sama się dowiedzieć a że mogła jeszcze popytać to pytała. Nie usłyszałem nigdy od niej przepraszam za całą sytuację, jak się rozstawaliśmy to powiedziała mi, że jestem złym człowiekiem bo nie wolno ignorować osoby którą się kocha - więc jej nie kocham i nie ma sensu związek. Nie ukrywam - zabolało mnie to jak nigdy nic wcześniej - bo kochałem ją ponad życie :( Ale jak miała siłę tak powiedzieć to nie miała odwagi potem się przyznać. Teraz po kilkunastu latach jestem szczęśliwym małżonkiem, Ona też wyszła za mąż więc chyba tak miało być. Ale nie ukrywam - boli mnie to do dzisiaj :(

Odpowiedz
avatar daroc
3 3

@LoonaThic: Byliście narzeczeństwem, mieliście brać ślub, a ona nie wiedziała, że niedosłyszysz? Aż nie wiem jak mam to skomentować. Nie rozmawialiście w ogóle ze sobą, tylko "cześć, fajna pogoda, co u ciebie"?

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

@daroc: Nie, u mnie rozpoczeło się to dość niepostrzezenie, jak byliśmy parą. Potem mi coś głośnio chrupło w uchu i poszedłem do uchologa by zobaczył co i jak. Byliśmy w tym czasie parą, więc tak się nie zwierzaliśmy sobie z chorób. Potem u mnie było coraz gorzej i gorzej, kilka dni po rozstaniu wylądowałem w szpitalu na mocnym leczeniu (Nootropil i coś tam jeszcze). Nie wiedziała, że byłem w szpitalu (chyba - jeśli wiedziała to bała się przyjść). Tak się po prostu poukładało :(

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@LoonaThic: Tak czy inaczej, chyba po prostu zabrakło komunikacji. Jeśli ona myślała, że ją ignorujesz, a Ty udawałeś, że wszystko ok, to poczuła się odrzucona.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

@daroc: Ja nie udawałem, że wszystko jest ok, dla mnie było OK. Nie miałem nawet świadomości początku choroby, nie czułem tego. Jak było już zdiagnozowane to nie gadałem, bo na "randkach" o czymś innym się gada. Taka prawda, że jeśli człowiek NIE ZAMIESZKA przed ślubem z drugą osobą to nie pozna jej w rzeczywistym życiu na pewno. Zarówno ja jak i Ona nie znaliśmy się po prostu od takiej intymnej strony :(

Odpowiedz
avatar Baobhan_Sith
1 1

Aa Ty od razu, że wszyscy Tobie na złość i wiatr w oczy. Z tonu w jakim piszesz wnioskuję, ze robisz z siebie ofiarę. Pewnie, że część ludzi będzie się interesować Twoim aparatem - większość nigdy czegoś takiego nie widziała na własne oczy. Dla pani w urzędzie też nie jest przyjemnością obsługiwanie trudnego klienta, który zamiast wykazać się cierpliwością leci opisać sytuację na piekielnych. To, że niedosłyszysz nie jest tak Twoją winą jak i reszty społeczeństwa, tak że wyluzuj.

Odpowiedz
avatar jedendwatrzy
0 0

@Baobhan_Sith: "trudny klient, który zamiast wykazać się cierpliwością leci opisać sytuację" - o proszę, jak to dużo można sobie dopowiedzieć! na przyszłość spróbuj powstrzymać się od wymądrzania się na tematy, na które nie masz pojęcia.

Odpowiedz
avatar polaquita
-1 1

Jak czytam takie posty to mi się nóz w kieszeni otwiera. Cierpisz z powodu niepełnosprawności i zachodzisz w ciążę?????? Nie jest ci wstyd przed dzieckiem, że w powodu egoizmu skazałaś go na niepełnosprawność???? Sama mam chorobę genetyczną i udzielam się na forum, gdzie pojawiają się co chwila wpisy typu: Mam 35 lat, choruję od 15 lat, moje dziecko ma 5 lat i choruje od 2". Takich wpisów jest masa, ale oczywiście "każdy ma prawo do szczęścia", co z tego, że kosztem dziecka. I tak, dziecko może nie być chore, jak ojciec zdrowy, ale na pewno jest nosicielem wadliwego genu i duża szansa, że wnuczę chore będzie (wiekszość takich chorób jest "recesywna")

Odpowiedz
Udostępnij