Dziś chcę poruszyć jeden szczegół, z którym spotykam się w historiach na tym portalu i irytuje mnie on coraz bardziej.
Chodzi o stwierdzenie rozpoczynające lub kończące historię:
"to mój pierwszy wpis, przepraszam za błędy, bądźcie wyrozumiali". Aż chce mi się zapytać - to przy drugiej/trzeciej/entej historii błędów nie zrobisz? Do którego wpisu można robić błędy?
Każdy robi jakieś błędy, to normalne, literówki zdarzają się bardzo często, jednak do tego się nie czepiam. Jednak jeśli ktoś nie czyta przed wysłaniem najeżonej błędami historii lub w przypadku wątpliwości nie sprawdza prawidłowej pisowni, to już dla mnie szczyt lenistwa.
Dbajmy o nasz piękny, lecz trudny język. Nie dajmy się stłamsić "madkom kture majom horom curkie i nie wiedzom o co fszysdkim hodzi z tom ortograwiom". Bądźmy dumni, że umiemy posługiwać się naszym pięknym językiem już od pierwszej historii na piekielnych.
piekielni
Bedom cie minósofać madki. Jusz minósujom.
Odpowiedzale jak to nie morzna robić błenduf?! sry.. to moj pirwszy komentarz... A tak na serio to się zgadzam z autorem. Co ma do tego, że to jest pierwsza czy któraś z kolei historia.
OdpowiedzW pelni sie zgadzam z autorem, jakis czas temu byl podobny wpis ale dotyczacy zakanczania historii zdaniem "jesli sie Wam spodoba to dodam wiecej". Wstep wspomniany w tym watku oraz zakonczenie z innego uwazam za calkowicie zbyteczne.
OdpowiedzNormalnie witki mi opadły... :/ Wchodzę na piekielnych przy śniadaniu, licząc na cud-miód-i-orzeszki historię, a trafiam na jakiś umoralniający bełkot. Przecież już przedstawiciele homo habilis wyryli na skale zakaz rozpoczynania historii w ten sposób, a autor przemawia do gawiedzi jakby był dokonał przełomowego odkrycia.
OdpowiedzMnie też to irytuje, nie tylko na Piekielnych. Często zaglądam na pewne forum zakupowe na fb i większość recenzji zaczyna się od "hej, to moja pierwsza recenzja tutaj. Sory za błędy, nie hejtujcie". Czy tak trudno przeczytać regulamin i po prostu wstawić recenzję zgodnie z instrukcją? Co za różnica, czy piszemy pierwszy raz czy 10- powinniśmy za każdym razem starać się tak samo.
OdpowiedzMnie zastanawia czy taka historia jest pierwszym tekstem w życiu tych osób. Referaty w szkołach przecież były. Tam też zaczynali od: "Przepraszam za błędy, ale to mój pierwszy referat."?
Odpowiedz"Nie kaleczaj polska mowa Bo to grzecha narodowa"
OdpowiedzWszystko fajnie, ale proszę, powiedzcie, ile jeszcze razy o tym wkleicie post? Skoro już było kilku śmiałych, i nic się nie zmieniło, to chyba nic się nie zmieni. Nie ma sensu wrzucać ciągle tego samego.
Odpowiedz@mlodaMama23: wiem, że to przerysowany przykład, ale o walce z apartheidem mówili to samo. O prawie głosowania dla kobiet też... Tak, należy idiotom powtarzać do usranej śmierci, aż się nauczą. Do znudzenia. Niestety, zmiany następują powoli i wymagają tłuczenia w kółko tego samego, aż się łaskawie ukorzeni.
Odpowiedz@cassis: To spójrz na historie Cannariniosa. Nie dość że bajki, to jeszcze napisane tak, że czytać się tego nie da. A mimo to ciągle publikuje, bo takie posty jak ten wyżej wyczuwa na węch i omija. A jak ktoś świeży na tej stronie, to i tak tego apelu nie przeczyta, i tak i tak napiszę "to moja pierwsza historia (...), jak się spodoba będzie więcej". Nic nie zrobisz.
OdpowiedzMnie też to irytuje. Sama nie jestem specem od gramatyki, ale niektórzy robią tak podstawowe błędy, że dziecko z podstawówki i dysleksją by takich nie zrobiło. Poza tym co ma do rzeczy czy to pierwszy wpis czy setny? Nigdy w życiu nic się nie pisało? Wypracowania, pracy domowej, maila, podania, itd?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2017 o 13:34
Oprócz zaczynania historii w taki sposób, denerwuje mnie też tłumaczenie, czemu robisz błędy: "Komputer mi nie podkreśla", "Piszę z telefonu i słownik zmienia mi wyrazy", "Mam dysleksję", "Przecież to zwykła historia/komentarz/post, a nie dzieło literackie, więc nie muszę pisać poprawnie". Bo tak ciężko jest przeczytać historię przed wysłaniem, sprawdzić czy wszystko jest okej, choćby z szacunku do czytelników. Jak ci ludzie radzą sobie na uczelniach? W pracy? Przełożonym też tłumaczą, że np. wysłali ważnemu klientowi umowę najeżoną błędami, bo mają dys-cośtam i klient powinien zrozumieć, zamiast bawić się w polonistę?
Odpowiedz@lady0morphine: zapomniałaś o najważniejszym: "mam komputer z angielskim oprogramowaniem" lub "mam niemiecką klawiaturę" :)
Odpowiedz@lady0morphine: nie, najlepsze jest oburzenie po zwróceniu uwagi, typu: "Nie jestem polonistą!". Co najmniej jakby pisać uczyli dopiero na polonistyce. :P
Odpowiedz@kalulumpa: Ty się śmiej, mi dobrą chwilę zajęło ustalenie, gdzie jakie znaki interpunkcyjne są na niemieckiej klawiaturze. Już lepiej było przełączyć język na polski i pisać z pamięci nie zwracając uwagi na to, co napisane na przyciskach ;-)
Odpowiedz@lady0morphine: Jak sobie radzą na uczelniach? Ano tak, że uczelnie systematycznie obniżają standardy, żeby roczniki coraz to głupszych obywateli miały papier potwierdzający zdobycie wyższego wykształcenia. Do tego dochodzi przekonanie, że poprawnego posługiwania się językiem ojczystym należy wymagać wyłącznie od dyplomowanych polonistów. Reszta może mieć bagno we łbach i posługiwać się fejzbukową nowomową. Przeglądam regularnie pewien portal z wiadomościami i jestem załamany. Już nawet nie poziomem "dziennikarstwa" stażystów za pięć groszy, nadzieję na to, że czegoś ich uczą na studiach porzuciłem już dawno temu. Jestem załamany tym, że nagłówki na stronie startowej jeżą się od błędów ortograficznych. Całe akapity tłumaczone są tłumaczem google'a z języka angielskiego i wklejane bez jakichkolwiek poprawek. Zabawne - często potrafię odtworzyć oryginalne zdanie, bo algorytmy, choć coraz doskonalsze, ciągle ustępują żywemu człowiekowi (pod warunkiem, że ten człowiek opanował te dwa języki, pomiędzy którymi dokonuje tłumaczeń).
Odpowiedz@Fomalhaut: wiesz, w tej chwili studiować może każdy, kto jakimś cudem uzyskał minimalny wynik na egzaminie maturalnym. Są przeróżne szkoły "wyższe" lansu i bansu (lub tzw. gotowania na gazie) a tam raczej od "studentów" wymaga się niewiele więcej niż bywanie na wykładach/ćwiczeniach. Od czasu do czasu, rzecz jasna :D
Odpowiedz@kalulumpa: "Niech Polacy nie gęgają, bo swój język mają" czy jakoś tak :) A swoją drogą - nie wydaje Wam się, że angielski jest jeszcze bardziej "gęsi" w wydźwięku niż łacina?
Odpowiedz@Fomalhaut: Wyobraź sobie, że wypracowania na studiach piszą tylko osoby kierunków humanistycznych. Wyjątkiem jest praca inizynierska licencjacka / magisterska. Ale tutaj najwieksze bledy wylapuje promotor, a u nas na roku mamy polonistke wiec za oplata ona sprawdza bledy. I wszyscy zadowoleni.
Odpowiedz@Fomalhaut: Co do automatycznych tłumaczeń: przymierzam się do zakupu Tradosa, żeby iść z duchem czasu, ale mam ograniczone zaufanie do tych nowomodnych wynalazków. Kilka lat temu syn dla beki wpisał w google "out of sight, out of mind" (czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal) i mu przetłumaczyło "poza polem widzenia, poza pamięcią".
Odpowiedz@Felina: miałam podobnie z hebrajską klawiaturą. Włączyłam język polski, zamknęłam oczy, głowa w górę i pisałam. Wyszło niemal bezbłędnie ;)
Odpowiedz@pchlapchlepchla16: o co chodzi? w tym przypadku google translator przetlumaczyl prawidlowo, translatory tlumacza slowo po slowie, a nie wedlug kontekstu.
Odpowiedz@nursetka: Otóż właśnie o to chodzi. Zwróć uwagę na wpis Formalhauta - chodzi o tę "drobną" różnicę między tłumaczeniem w wykonaniu robota i człowieka. Jeśli tzw. dziennikarze posiłkują się translatorem google, to już faktycznie nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.
OdpowiedzMnie natomiast irytują ludzie, którzy nie mają do powiedzenia nic merytorycznie związanego z historią, a czują nieodpartą potrzebę zabrania głosu, więc wyszukują najdrobniejsze błędy językowe i przyczepiają się do nich.
Odpowiedz@Hedwiga: No bo jak ktoś w życiu już nic nie osiognął to zajmuje się obroną poprawnej polszyzny w internetach. Tez mnnie to irytuje... Portal o nazwie piekielni.pl a piekielne historie nieraz trafiają do archiwum, dlatego że autor nie jest drugim Victorem Hugo, a za to na głownej często znajdowały się historyjki marnej treści, za to w literackiej formie. Ludzie opamiętajcie się...
Odpowiedz@TakaFrancuska: a ja myślę, że tu nie chodzi o to żeby być grammar/orto nazi bo każdemu (prawie) zdarzy się od czasu do czasu walnąć babola. No nie ma siły. Ale jakaś tam ilość błędów w krótkim tekście, w którym autor posługuje się językiem codziennym, słowami powszechnie używanymi (a więc nie uniwersytecki/urzędniczy żargon) to jednak razi. Nawet przy największej życzliwości dla piszącego.
Odpowiedz@Hedwiga: Otóż to. Niektórzy potrafią się zalogować albo wręcz założyć konto, żeby napisać, że postawiło się przecinek w niewłaściwym miejscu. Czasem mam taką ochotę powiedzieć: istoto ludzka, zostaw tę klawiaturę, spójrz za okno, tak też jest świat... A co do uwag Autora -to chyba nie do końca o to chodzi z tą "pierwszą historią". Sądzę, że większość piszących rozpoczynało swoją przygodę z "Piekielnymi" od czytania. Przeczyta taki jeden z drugim komentarze niektórych "Piekiel-nazi" (a jest tu paru takich, oj jest) to i się asekuruje, bo nie wie, jak jego historia i styl pisania zostaną przyjęte. Niekoniecznie musi w takim wstępie chodzić o robienie błędów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2017 o 12:59
Byli tu już tacy przed Tobą, co próbowali coś zdziałać. Może za którymś razem coś dotrze ;-)
Odpowiedzkurtyna ;)
OdpowiedzSama obserwacja jak najbardziej na miejscu i nie sposob sie nie zgodzic. Paradoksalnie ludzie, ktorzy uzywaja tego rodzaju wstepu nie robia jakichs razacych bledow, przynajmniej nie rzucilo mi sie to w oczy jako prewencyjne ubezpieczenie sie przed krytyka. Bardziej jako "narracyjna podporka". Ludzie nie wiedza czy wskakiwac od razu do opisywania historii jak to tesciowa ukradla im pieniadze z portfela czy jakos sie "przedstawic". Ale wykonanie tej obserwacji w Twoim wydaniu srednio mi sie podobalo. Trzeba bylo dodac historie o tresci: "To mój pierwszy wpis, przepraszam za błędy, bądźcie wyrozumiali. Jesli sie Wam spodobalo to dodam wiecej." I liczyc na to, ze obdarzeni wykrywaczem ironii czytelnicy piekielnych zorientuja sie jakie zjawisko krytykujesz. Zwiezlosc przekazu tylko nadalaby mu mocy. Zamiast tego otrzymalismy lzawy apel: "Bądźmy dumni, że umiemy posługiwać się naszym pięknym językiem już od pierwszej historii na piekielnych." Niezle... tylko odrobinke wiecej patosu prosimy.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2017 o 10:04
@Chronoss: Popieram, tylko to czasem nie jest takie proste. Uwielbiam czytać historie tutaj, jednak mam opory przed ich dodawaniem. Z tego prostego powodu, że nie posiadam weny twórczej. Wyłapie ironię u innych, jednak nie potrafię napisać historii z takim jajem, jak niektórzy. Bardzo tego żałuję, bo w dzieciństwie chciałam być pisarką. Jak widać Bozia nie dała ;) Wpisy o pierwszej historii czy "jak się spodoba to dodam więcej" trochę drażnią, choć nie zwracam uwagi. Pierwszy wpis? Piekielnych z reguły to nie interesuje. Chcecie więcej? Oczywiście, że chcemy, byle faktycznie piekielnie było. Dużo bardziej niż błędy (choć dziwię się, że ludzie je popełniają, skoro jest masa różnego rodzaju słowników i autokorekt) denerwują historie, które są w jakiś sposób nieczytelne. Zbyt zagmatwany opis, za duże nagęszczenie nieistotnych szczegółów, zdania na pół strony.. czasem trudno zorientować się o co chodzi. Jak nie wiem jak napisać, przypominam sobie słowa nauczycielki z mojej szkoły językowej: "Najlepsze są proste, krótkie zdania. Nie zgubisz kontekstu a rozmówca lepiej cię zrozumie". Staram się to stosować nie tylko w mowie.
OdpowiedzNie rozumiem... To chyba normalne że z czasem dochodzimy do wprawy w czymś, prawda? O ile błędów ortograficznych "nie wybaczam", o tyle rozumiem dlaczego pierwsza historia jest gorsza od setnej, szczególnie jeśli ktoś wcześniej nie miał styczności z pisaniem bardziej "dla ludzi"
OdpowiedzEch... Najgorzej jest na grupach fb. Tam jest prawdziwa masakracja języka polskiego :( Wszelkiej maści Karyny "muszom spszedaci blóske bo po cionrzy przytła". Czasem pomaga czytanie na głos, bo słysząc co czytam to dopiero wtedy dociera do mnie co czytam. Żal, naprawdę żal :( Zaczęło się od pisania po esemesowemu czyli bez polskich znaków, a potem już poszło. Nie jestem jakimś naziortem ale to naprawdę boli oczy. A zwróć takiej Karynie uwagę, że źle pisze! Ja mam dyslektyke, dysortografie i dysturbie kurna...
Odpowiedz@LoonaThic: Raczej dysmózgowie :)
OdpowiedzWitam, założyłam tutaj specjalnie konto, żeby to skomentować :)
OdpowiedzCelne spostrzeżenie autora. Od siebie dodam jeszcze jedną irytującą mnie rzecz, a mianowicie opisywanie dialogów: [J] ja [B] baba itd. A wystarczyłoby od myślnika i z kontekstu wynikałoby co, kto powiedział
OdpowiedzJa robię potworne błędy pisząc. Problem w tym, że o ile gramatyczne i stylistyczne błędy jestem w stanie wyłapać czytając, to ortograficznych niema szans. Wszystkie wyrazy wyglądają bardzo dobrze napisane na wszystkie możliwe sposoby.Jestem w stanie ten sam wyraz z błędem, bez błędu i nie widzę różnicy. Ten problem powtarza się w każdym języku jaki znam. Im lepiej piszę w jednym tym gorzej w drugim. Najlepiej nie pisać nic, żeby nie urazić poczucia estetyki (?) czytających ;)
Odpowiedz@Melusyna: Zawsze możesz posiłkować się google - prawdę Ci powie :) Podkreśli błędy, zasugeruje poprawną formę :) Ja na początku też robiłem straszne wielbłądy - ale wiesz co pomogło? "Pasek" i dyscyplina :) Pasek oczywiście w cudzysłowiu - bo to był taki Miecz Damoklesa nad moim biednym deklem, który nigdy na niego nie spadł - zwykła groźba, ale wystarczyła :) I jak miałem 8 lat i byłem w II klasie to wygrywałem konkursy ortograficzne dla piątoklasistów :) Nauczyłem się! Tak, na PAMIĘĆ! A potem już zostało... :) Teraz już więcej mi się zdarza robić czasem błędów, ale jestem w stanie to wychwycić :) Na konkurs ortograficzny teraz już się nie nadaje - ale do codziennego wykorzystania to mam wrażenie, że spokojnie wystarczy :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2017 o 0:09