Jechałam wczoraj autobusem.
Na przystanku wsiadła pani, która zaraz po przekroczeniu progu się przewróciła. Druga pani, na oko po 40 rż., rzuciła się z pomocą, ja, jako że byłam też blisko, pomogłam. Pani dostała jakiegoś niedowładu w nogach, bo nie dało się jej postawić na nogi. W końcu się udało.
Co w tym piekielnego?
Ano to, że całej sytuacji przyglądał się pan, który jak zobaczył dwie baby, które siłują się z człowiekiem, stwierdził, że treść w telefonie jest bardziej interesująca.
Widział, że nie dajemy sobie rady (ja w 8. miesiącu ciąży, ta druga pani też osiłkiem nie była), mimo to nie raczył ruszyć odwłoka, żeby nam pomóc.
I nie, nie był to staruszek, tylko zdrowy facet, na oko dobijający do 40.
Uprzedzając, wydaje mi się, że w takiej sytuacji nie trzeba prosić o pomóc, tylko to jest taki odruch, bo nie chodzi o ustąpienie miejsca czy coś.
A pani, która zaniemogła nie była pijana czy coś, była po chemioterapii i wyszła z domu pierwszy raz, więc była jeszcze słaba.
Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy?
autobus znieczulica
Równouprawnienie. Widział, że jako tako dajecie radę wiec stwierdził, że jest niepotrzebny. Może w ogóle gowno go interesują inni ludzie. Nie myśl, że każdy meżczyzna to gentleman.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: a co ma równouprawnienie do ludzkich odruchów?
OdpowiedzWiesz, kiedyś słyszałam taką opinię (może niesprawiedliwą), że wszystsko, co najlepsze zginęło w wiadomym powstaniu a wraz z nimi najbardziej wartościowa pula genów. To, co teraz mamy to efekt puli genów przeróżnych paskarzy, szmalcowników i czerwonych oportunistów. MOże prawda, może nie ale jak popatrzę sobie na kolejne rządy w tym kraju na czele z prezesem z kompleksem przespania wybuchu stanu wojennego i tego, że nawet wtedy nie chcieli go internować to może jednak coś w tym jest? Może dlatego jest, jak jest a większość ludzi zachowuje się tak, jakby świat zaczynał się i kończył na czubku ich nosa?
Odpowiedz@mijanou: Zapomniałaś, że Polska nie zaczyna się i nie kończy na Warszawie. A twoja wypowiedź ma taki wydźwięk, jakoby tylko Warszawie żyli ówczesnie ludzie z wartościowymi genami i niestety nie przekazali tych genow dalej, reszta kraju to hołota, kto nie byl z Warszawy i nie bral udzialu w Powstaniu tego geny się nie liczą. Zresztą, inteligencję wybito znacznie wcześniej niż wybuchło powstanie. To tyle odnośnie genów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 sierpnia 2017 o 13:53
@paski: a jednak coś w tym jest. Wystarczy poczytać niektóre komentarze poniżej ("a skąd wiesz, że nie miał przecwiwwskazań ze względu na kręgosłup?" No kurczę, nie wiedziałam, że są jakiekolwiek przeciwwskazania by się zainteresować zemdlonym człowiekiem i ewentualnie wezwać TELEFONICZNIE pogotowie, więc przy czym tu, do cholery, kręgosłup?). Ktoś też mądrze napisał, że na kursach uczą by zwracać się bezpośrednio do konkretnej osoby w takiej sytuacji.Owszem, uczą. Właśnie na wypadek sytuacji opisanej w historii. Społeczeństwo obywatelskie w pełnym rozkwicie (ironia mode-on).
Odpowiedz@mijanou: uczą, bo tak działa ludzka psychologia po prostu. I naprawdę nie ma to związku z powstaniem warszawskim i jego ofiarami. Tekst o powstaniu jest nie tylko niesprawiedliwy, ale i po prostu głupi. Po pierwsze dlatego, że trzymając się biologii i teorii ewolucji, przeżywają osobniki najlepiej dostosowane do środowiska, więc co za tym idzie, należałoby uznać, że pula genów, która przetrwała, jest właśnie najlepsza. Po drugie, tłumaczenie zachowania opisanego faceta poprzez pośredni zarzut, jakoby był on potomkiem "paskarzy" czy "szmalcowników" jest niczym nieuzasadnione i nieadekwatne do sytuacji.
Odpowiedz@monikamaria: ja doskonale wiem, jak działa ludzka psychika :D Dlatego wcale tej metody zwracania się bezpośredniego do kogoś konkretnego w sytuacji zagrożenia nie krytykuję, bo działa (w większości przypadków). Ale przystosować się do nowej sytuacji nie zawsze jest powodem do chwały i dumy. Nie wątpię, że znasz historię i wiesz, czym była eugenika. Zadaniem tej pseudonauki było właśnie wyodrębnienie najsilniejszej puli genów tak, by przetrwały osobniki najsilniejsze. Jednak najsilniejsze to nie zawsze znaczy najlepsze. I jakkolwiek by na to nie patrzeć- historia to udowodniła. Co innego dostosować się do nowych warunków a co innego zaakceptować niewygodną/upokarzającą sytuację w imię przetrwania. Oczywiście, przykład podany przeze mnie w pierwszym komentarzu jest sporny, dlatego podałam do jako dość kontrowersyjną, acz ciekawą teorię. I rzeczywiście w tym przypadku może nieadekwatną. Natomiast poważnie mówiąc: wciąż nie pojmuję usprawiedliwiania znieczulicy w komentarzach do tej historii i można mnie za to minusować do woli ale znieczulica jest znieczulicą. Facet mogł chociaż spytać, czy ma wezwać pogotowie zamiast udawać, że jest ślepy, głuchy lub nagle otrzymał SMSa swojego życia.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2017 o 0:21
@mijanou: z punktu widzenia biologii miernikiem sukcesu jest umiejętność przystosowania się i przedłużenie gatunku. Biologia nie wartościuje zachowań pod względem moralnym. Sama moralność jest także wynikiem ewolucji - pewne postawy, które dziś uznajemy za szlachetne wynikają z ich przydatności dla gatunku, z ich korzystnego wpływu na przetrwanie gatunku jako całości. Zaś co do samej "teorii" - w wyniku wojny zginęło ok 700 000 warszawiaków z ok. 1 300 000. Czy autor tego zdania chciał powiedzieć, że wszyscy, którzy przeżyli, to nic nie warty sort człowieka? Czy czytał on w ogóle opowieści tych, którym udało się przeżyć, czy wgłębił się w ich dalsze losy i losy ich dzieci i wnuków, aby móc wyrazić taką opinię? Według mnie ma ona taką samą wartość, jak ględzenie pani Jadzi pt. Kiedyś to były czasy. To nawet nie jest teoria, to po prostu puste hasło.
Odpowiedz@monikamaria: Ależ tak. Jednak człowiek różni się od zwierzęcia nawet ze względu na ten wynik ewolucji, w który ukształtowały się pożądane postawy. Niestety, nie wiem, co Autor mojego cytatu miał na myśli i nawet, szczerze mówiąc, nie chcę się w to wgłębiać. Ja jestem daleka od twierdzenia, że wszystko, co przeżyło jest nic nie warte, bo każdy człowiek ma wartość jednak nie da się zaprzeczyć, że wielu w tamtych czasach nie umiało i nie chciało żyć na kolanach. Z punktu widzenia czysto biologicznego te jednostki, jako nie potrafiące zaadaptowac się do nowych warunków zginęło. No ale są prawa boskie i ludzkie, jak już wskazał Sofokles.
Odpowiedz@mijanou: Śmiem wtrącić że teoria o przetrwaniu najsilniejszych/najlepszych genów już dawno wyleciała za okno. Miało to znaczenie gdy człowiek własnym sprytem, siłą i zwinnością musiał sobie radzić, wtedy rzeczywiście osobnik chorowity, słaby nieprzystosowany był eliminowany. Obecnie kwestia czy wyeliminuje się dana pule genów czy nie to bardziej kwestia przypadku, bo jakim supermenem by ktoś nie był niewiele może zrobić jeśli znajdzie się w aucie które straciło kontrole, w spadającym samolocie czy w innej tego typu sytuacji.
OdpowiedzGdzie te kobiety, prawdziwe takie, które obiad zrobiły, dom posprzątały, a same po mieście to tyle co po zakupy lub do pralni?.. A swoją drogą to chyba jesteś lekarzem orzeczeniem ZUS? Tylko oni są w stanie stwierdzić "zdrowy" jeszcze zanim zobaczą jakąkolwiek dokumentację i zanim pacjent się odezwie.
OdpowiedzA skąd Ty kuźwa wiesz, że był zdrowy? Przedstawił Ci wyniki wszystkich swoich badań?
OdpowiedzDo wszystkich obrońców, może źle napisałam że był zdrowy, ale nikt nie oczekiwał że sam pomoże, razem z nim byłaby nas 3, skoro ja z brzuchem i jakaś przypadkowa kobieta mogły pomóc, to jakby pan do nas dołączył poszło by szybciej, a nikt by nie umarł. Ot, pan miał po prostu w dup*e co się dzieje i wrócił do przeglądania telefonu.
Odpowiedz@mlodaMama23: Żeby nie było, że bronię kogokolwiek, bo uważam, że naturalnym odruchem człowieka powinna być pomoc osobie, która upadła. Niestety, tak nie jest. Na każdym kursie pierwszej pomocy tłumaczy się, że jeśli chcesz, żeby ktoś ci pomógł, to musisz się do niego bezpośrednio zwrócić (np. Hej ty, blondyn w niebieskiej koszulce, podejdź tu, zrób to i to), wtedy ten ktoś nie będzie mógł się wywinąć i zrobi co trzeba. W innym wypadku następuje zrzucenie odpowiedzialności na innych (ktoś inny pomoże, więc ja nie muszę) i ostatecznie nikt nie rusza tyłka, bo cały tłum myśli, że reszta pomoże. W tym wypadku pewnie było tak samo- facet uznał, że same dajecie radę, więc nie musi pomagać, tym bardziej, że nikt go o pomoc nie prosił. I zapewniam, że nie ma to nic wspólnego z płcią, byciem gentlementem, czy wychowaniem. Taka jest natura ludzka. Następnym razem nie czekaj, aż ktoś się domyśli, że potrzebujesz pomocy, tylko sama się odezwij i zmuś go do działania- zapewniam, że na 99% nie odmówi, tylko ruszy do pomocy.
Odpowiedz@mlodaMama23: jak Ty niesamowicie dokładnie wiesz, co pan miał w głowie oraz jak wyglądał stan jego zdrowia. Znasz też, oczywiście, powody, dla których nie pomógł. No jak on śmiał, no, stać sobie, kiedy Ty się męczyłaś... Nic go nie może usprawiedliwić!
Odpowiedz@mlodaMama23: typowe: "stałam jak koza i nie pisnęłam słowa, ale teraz obsmaruję go ze wszystkich stron w internecie i wynajdę 1001 powodów dlaczego moja racja jest najmojsza"
Odpowiedz@SunnyBaby: Przypuszczam, że w tej sytuacji Autorka zajęta była niesieniem pomocy więc nie mogła jeszcze jednocześnie zwracać panu uwagi.
Odpowiedz@mijanou: a umie chodzić i rozmawiać z kimś jednocześnie, czy jak rusza językiem to blokują jej się kończyny? Bo normalnie jedno z drugim ma niewiele wspólnego i robiąc coś rękoma można w tym samym czasie się odzywać.
Odpowiedz@Aris: A co ważniejsze w tej sytuacji: w pełni skoncentrowac się na niesieniu pomocy, czy użerać się z kims postronnym i uwrażliwiać taką osobę? Bo chyba to nie było ani miejsce, ani czas na uwrażliwianie takich osób logicznie rzecz biorąc.Inna rzecz, że nauczenie kogoś empatii jest trudne i zabiera sporo czasu.
Odpowiedz@mijanou: miałam nieprzyjemność uczestniczyć w kilku sytuacjach niebezpiecznych. Nie miałam problemu z jednoczesnym przytrzymywaniem głowy kobiety, która wpadła pod tramwaj i rzuceniu krótkiego "proszę pana, w okularach, niech pan zadzwoni po karetkę", "niech mi pani poda apteczkę z plecaka, kieszeń z przodu", "czy możesz stanąć tutaj i zasłonić przed słońcem" czy "może pani dać trochę tej wody?". Ludzie głupieją w nietypowych sytuacjach, nie wiedzą jak się zachować, myślą o pierdołach (spóźnię się do pracy, a i tak ktoś już pomaga), nie chcą przeszkadzać osobom, które rzuciły się do pomocy, nie czują się potrzebne, skoro ktoś coś robi. Wydanie krótkiej komendy nie zabiera wiele czasu, a pomaga zorganizowaniu pomocy. Nie kazdy wie, co robić w takich chwilach.
Odpowiedz@mijanou: przecież nikt nie mówi o mowie uwrażliwiającej, a o poproszeniu o pomoc.
OdpowiedzJa tam tego pana rozumiem. Gdybym ja widziała, że dwie osoby już się rzuciły do pomagania, też bym nie podeszła - bo jako osoba trzecia mogłabym już bardziej przeszkadzać, niż pomagać. Raczej wychodzę z założenia, że jeżeli takim wypadkiem ktoś już się zajął, a nie daje sobie rady to poprosi o pomoc. Nie prosi to się nie wpycham.
Odpowiedz@elysiia: no tak, ale jesteś kobietą, płcią w tym zakresie uprzywilejowaną - nikt cię za takie podejście nie obsmaruje w internecie.
OdpowiedzPrawdziwi mężczyźni boją się odezwać, bo feminazistki krzyczą, że męskość jest toksyczna.
Odpowiedz@Bevmel: Jak mawiają Angole: "If they don't have a backbone". Z tym, że to idiom i tłumaczy się: "jeśli nie mają jaj" (zasad, kręgosłupa....moralnego).
OdpowiedzPo pierwsze - jak jedna z was była z jeden druga z drugiej to nawet gdyby chciał pomóc to jak ma to zrobić? Podejść od tyłu i złapać za włosy? A po drugie - jak jesteś w ciąży nie powinnaś dźwigać, a już na pewno nie drugiej osoby, bo za bezpieczeństwo maluszka odpowiadasz tylko Ty
Odpowiedz@Tajemnica_17: no pacz, a niedawno wydziwiałaś, że za bezpieczeństwo "maluszka" (sic!) odpowiedzialne są kelnerki stawiające wazę z cukierkami na ladzie. Się zdecyduj, kobieto.
Odpowiedz@mijanou: Za bezpieczeństwo dziecka które jest jeszcze w brzuchu matki odpowiedzialna jest przede wszystkim matka. Tam nie chodziło mi o bezpieczeństwo tylko o to, że niech się nie dziwią, że jak dziecko widzi cukierki to po nie sięga, i mogą ją dać tak, żeby nie było ich widać.
Odpowiedz@Tajemnica_17: Aha. I ten pan był w ciąży :D Ludzie, no takie rzeczy to tylko na Piekielnych!
Odpowiedz@mijanou: Co? Gdzie ja coś takiego powiedziałam?
Odpowiedz@Tajemnica_17: http://piekielni.pl/79627#comment_989937
OdpowiedzGeneralnie to ja nie rozumiem, dlaczego większość komentujących tak twardo broni zjawiska zwanego popularnie znieczulicą społeczną i dorabia do tego dziwne ideologie.
Odpowiedz@Fahren: zgadzam się. Sprawą się zajęły, o pomoc nie poprosiły. To co, reszta społeczeństwa ma czytać w myślach? To nie znieczulica, tego uczą w szkołach: jak ktoś pomaga to nie przeszkadzaj.
Odpowiedz@Fahren: pozwól, że zacytuję fragment historii: " Widział że nie dajemy sobie rady (ja w 8 miesiącu ciąży, ta druga pani też osiłkiem nie była)". Więc może nie tak do końca jest tak, że tej pomocy nie potrzebują. Serio trzeba być mistrzem intelektu, żeby choć spytać czy zadzwonić pod 112? Powiedzmy szczerze: facet po prostu udawał, że nie widzi i nie chciał zrobić absolutnie nic. Przecież to oczywiste i po co dalej to rozkminiać i dorabiać teorie spiskowe o chorym kręosłupie i strachu przed podejrzeniem o molestowanie itp?
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2017 o 1:54
@mijanou: ja też nie widzę problemu. Jak jest tak źle, że nie da się postawić kogoś na nogi, bo nie ma w nich czucia, to ten jeden facet i tak by wiele nie zrobił, chyba że wziąłby babkę na barana. Jak była potrzebna karetka to się taką osobę zostawia na miejscu, a nie nią szarpie, i dzwoni pod 999. Naprawdę nie potrzeba do tego aż trzech osób ani nawet osób całkowicie sprawnych.
Odpowiedz@mijanou: taaak bo autorka jest telepatką i wie, co on widział, co zauważył, a czego nie. Śmiechu warte. A jak już chcesz to tłumaczyć intelektem, to jedyne co wiemy na pewno, to że obie kobiety były za głupie, żeby się do niego odezwać.
Odpowiedz@mijanou: No i dobrze. Nie chciał nic zrobić, to nie chciał i nic nie zrobił. Boże, w czym problem? Zmuszanie kogoś do robienia czegoś, czego nie chce, bo tak wypada (a jak nie zrobisz, to obsmarują cię w internetach) jest co najmniej śmieszne. Ja tam ludzi się boję, przez telefon rozmawiać nie lubię, więc tez bym dupy nie ruszyła pewnie. A już na pewno nie, gdyby mi kazano się telepatycznie domyślać czy takowa pomoc jest potrzebna, czy też całkowicie zbędna. Na szczęście ja mam wymówkę, że jestem mała i drobna, wiec i tak bym nic nie pomogła. Dlatego w analogicznej sytuacji mnie może w internetach nie obsmarują.
Odpowiedz@mijanou: Chwila chwila, znieczulica to będzie jak ktoś np upadnie i 1) nikt nie podchodzi żeby pomóc tylko każdy zerknie i patrzy dalej w swoją stronę 2) ktoś pomaga prosi o pomoc a ludzie udają że nie słyszą Prawda mógł podejść zapytać "potrzeba pomocy?", pytanie ile razy usłyszał po czymś takim "spier...", "nie przeszkadzaj" itp.
OdpowiedzGdzie są? Wykastrowała ich emancypacja :/ zbieramy plony swoich działań.
OdpowiedzA czy nie mogłaby któraś z was poprosić go o pomoc? Może był po ciężkiej pracy, zamyślony, po operacji czegoś i nie sądził, że nie dajecie sobie rady? Do ludzi trzeba mówić, nikt w myślach nie czyta.
OdpowiedzA moze mial problemy zdrowotne, najlatwiej oceniac....
OdpowiedzTu jestem.
Odpowiedz