Jako nastolatka i tzw. "młoda dorosła" mieszkałam w bloku. Ogólnie sąsiedztwo spokojne i do ludzi nie można się zbytnio przyczepić. Drobne zgrzyty od czasu do czasu, ale nie było sytuacji, której nie dałoby się zażegnać zwykłą, cywilizowaną rozmową.
Jedna sąsiadka chyba postanowiła zakończyć tę niepisaną umowę pomiędzy mieszkańcami. Pani ta jest kobietą wyposażoną w niespotykany wcześniej w mym życiu tupet... albo w jakąś chorobę.
Przed Wami kilka jej próśb z ostatnich kilku lat. Wybrałam tylko te najbardziej bezczelne lub absurdalne, a to i tak nie wszystko. Będzie bardzo, bardzo długo. Przepraszam za to.
Poniżej krótka legenda kto jest kim:
P - Pani, której nawet imienia nie znam do dziś.
D - ktoś z domowników lub najbliższych gości domowników (któreś z rodziców, babcia, ciocia, chłopak, wujek, itd.)
M - Marta, moja młodsza siostra
J - to ja :)
Y - Mój świeży małż
Sytuacja numer 1
Wracam do domu po zajęciach (jakoś ostatni dzień przed przerwą świąteczną), Marta skończyła szybciej zajęcia w szkole, więc to ona stanęła twarzą w twarz z sąsiadką.
[M] Nehelenia, nie wiesz co się stało.
[J] No nie wiem, coś w szkole?
[M] Nie. Była tu ta baba, no ta z dołu, wiesz która. Prosiła, bym powiedziała tacie, żeby ją zawiózł w miasto.
[J] Ale coś się stało? Ma małe dziecko, może potrzebuje pilnie do lekarza?
[M] Lekarza to ona potrzebuje, ale psychiatry. Chciała do galerii jechać, a zapomniała sobie biletu miesięcznego naładować i myślała, że tata ją zawiezie na zakupy i później jej te zakupy przywiezie, no bo święta idą.
*FACEPALM*
Sytuacja numer 2
[P] Dzień dobry, wie pani, że będę miała gości?
[J] Gratuluję.
[P] No właśnie. Mój brat z żoną i trójką dzieci przyjeżdżają do nas.
[J] Wspaniale.
[P] Tak... i wie pani co? Bo ja mam za małe mieszkanie i powiedziałam bratu, że państwo ich przenocują z dziećmi kilka dni. To co? Zgodzi się pani, prawda? Uznałam, że wypada zapytać.
[J] Kobieto... chyba ci odbiło.
[P] Ale... to znaczy nie? Ale ja już powiedziałam bratu, że mogą. Macie państwo takie duże mieszkanie i przecież pokoje są na pewno wolne.
[J] To nie hotel. Zjaw się tu z nimi, to z miejsca zadzwonię po policję.
[P] Wie pani co? Pani nie ma serca! Zapytam twoich rodziców jak wrócą! Na pewno się zgodzą!
Nie zgodzili.
Sytuacja Numer 3
Jakoś październik lub listopad.
[P] Dzień dobry. Somsiadko (dosłownie!), jest sprawa, bo ja muszę pilnie wyjść...
[J] To... do widzenia? Ja także wychodzę na uczelnię.
[P] A to nikogo nie będzie? Bo ja chciałam zapytać, czy nie można by mi nagrać odcinka serialu. Bo ja u siebie nie umiem, a męża nie ma. Ja sobie później przyjdę i spokojnie obejrzę u państwa(!!!).
Zaczęłam się śmiać i zamknęłam drzwi pani przed nosem.
Sytuacja numer 4
Okres sesji zimowej. Siedzę w domu i do tejże wkuwam. Dzwonek do drzwi.
[P] Dzień dobry. Wie pani co? Bo jest taka sprawa... Ostatnio słyszałam, jak rozmawiała pani z narzeczonym o sprawach prawnych.
[J] Ee... no tak.
[P] A on to prawnikiem jest?
[J] Aplikantem... a o co chodzi?
[P] Bo ja pożyczyłam 90 zł siostrze miesiąc temu. I ta kur... kurtyzana nie chce mi oddać i chciałam ją pozwać.
[J] No to Y pani nie pomoże. Do widzenia.
Sytuacja numer 5
Wietrzny dzień.
[D] Dzień dobry. Coś się stało?
[P] Nie, ja chciałam tylko zapytać o ten wiatraczek, co u was w doniczce jest na balkonie. Bo mojemu dziecku się spodobał.
[D] A to proszę poczekać. Zawołam Nehelenię, będzie wiedzieć gdzie go kupiła.
(Wkraczam ja poproszona pod drzwi, sytuacja zostaje nakreślona)
[J] Wiatrak kupiłam za 4 zł w...
[D] Ale ja nie pytam gdzie kupiłaś. Tylko chcę, byś mi go dała. Moje dziecko chce, podoba mu się.
[J] Mnie też. Żegnam.
Sytuacja numer 6
[P] Bo ja bym chciała rozwiesić u was pranie na balkonie.
[D] Zgubiła pani klucz do suszarni?
[P] Nie, po prostu suszarnia jest na samym dole, w piwnicy, a mi się nie chce iść na sam dół.
Sytuacja numer 7
Ostatnia już. Z dzisiaj, sprzed godziny 18. Siedzę w salonie u rodziców w mieszkaniu, przedpokój tuż obok salonu, więc słyszę kłótnię z korytarza. I głos taki podobny jak mojego Y.
Wychodzę zobaczyć co się dzieje.
[Y] Właź do środka! Szybko! - krzyczy do mnie Y i dosłownie wskakuje do mieszkania, wpychając mnie do środka i zamyka nas na oba zamki.
[J] Co tam się do cholery stało?!
Y wysapując prosi o dwie sekundy oddechu i przystępuje do opowieści: Spotkałem ją w sklepie i zaczęła rozmowę. Nie chciałem być palantem, to uprzejmie zapytałem o jej zdrowie i dzieciaki. Taka pogaduszka. I ona lezie ze mną i rozmawia, a ja już jej tylko przytakuję. Wchodzimy do bramy, ona idzie do siebie, ja się żegnam i idę na górę, a ta mnie łapie za ramię i bym poczekał, wszedł na kawkę, bo akurat jej męża nie ma i mnie próbuje do domu ciągnąć, bo widzi jak na nią patrzę. No kur... ona nienormalna jakaś jest. Zaczyna mnie nagle szarpać, domagać się bym wszedł, bo ona też to czuje. Zacząłem ją opieprzać i wyrwałem się, a ona po tych schodach za mną. No i wtedy ty wyszłaś. Wiesz co? Chyba zostaniemy tu dzisiaj na noc. Do członka, stąd dzisiaj nie wyjdziemy.
Zgodziłam się i nie minęło pół godziny, jak ktoś wali do drzwi pięścią. Otwieram i widzę męża rzeczonej sąsiadki, czerwony na twarzy, piana się niemal z ust toczy. No i ryknął: TYYYYYYY!!! Ty kur... trzymaj tego swojego jeb... pomiota z daleka od mojej żony, bo mu kur... nogi z d... powyrywam. Niech on wypier... od niej, bo go pozwę, będzie mi żonę smarkacz molestował. Ty wyłaź, ty kur... jeb..., stań ze mną jak mężczyzna! Do cudzych żon się dobierasz, jak twoja dupa tuż obok?! Powiedz mu, że jak ją jeszcze raz ruszy, to mu tak zaj..., że się nie pozbiera!
No i poszedł.
A jak wrócą moi rodzice, to chyba muszę zacząć im szukać innego mieszkania. Nie chcę, by mieszkali dłużej w takim towarzystwie.
Mieszkanie w bloku
normalnie aż się kilka razy z niedowierzaniem uśmiechnęłam a wręcz zapiałam z dzikiej radości ^^ no o takim dziwolągu to dawno nie czytałam ^^ a szukanie nowego mieszkania to wcale nie taki głupi pomysł, toż to na dłuższą metę jobla można dostać, współczuję szczerze
OdpowiedzMi to wygląda na schizofrenię
OdpowiedzNie wiem za co tyle minusów, ale ode mnie leci plusik. Za styl pisania i poprawę humoru. Udana somsiadka, nie ma co :)
Odpowiedz@MaryLynn: ode mnie rowniez :) moze ludzie leniwe, czytac sie nie chce, to daja minus i nara?
Odpowiedz@MaryLynn: Uwielbiam pytania "za co minusy?". Najprostsza odpowiedź - bo się komuś nie podobało, np mi, a przeczytałem całe. No ale skoro Tobie się podoba, to przecież oczywiste że i innym musi, a tu zaskoczenie, jednak są różne gusty - niesamowite :).
Odpowiedz@Face15372: Dziękuję za opinię :) Co prawda wydawało mi się, że ta strona jest do opisywania piekielnych sytuacji, a nie jest sklepem z ubraniami do wybierania, tego co mi się podoba a co nie nie, ale chyba się pomyliłam. Dla mnie sytuacja jak najbardziej piekielna, ale ja nie jestem obiektywna.
Odpowiedz@Nehelenia: Za historię masz plusa. Ale za ten komentarz leci minus. Jeśli jakiś tekst publikujemy w necie i na stronie, na której podlega on ocenie to trzeba się liczyć z tym, że ten tekst nie dolar i nie każdemu musi się podobać.
OdpowiedzJak najbardziej rozumiem różne gusta. Ale historia jest fajnie napisana, a w dodatku mocno piekielna, więc jestem zaskoczona takim wynikiem, tyle :) obstawiam, że w pewnej części to zasługa wzmianki o prawie :)
Odpowiedz@mijanou: Oczywiście, że trzeba się liczyć ze wszystkim, z różnymi ludźmi i gustami. Każdy ma prawo do własnego zdania i nikogo nie zamierzam go pozbawiać. mijanou również dziękuję :)
Odpowiedz@MaryLynn: Kiedy niektórzy użytkownicy zrozumieją, że to, że ich zdaniem historia jest "piekielna" "fajnie napisana" "ciekawa" "oryginalna" nie oznacza, że każdy ma takie zdanie? Te teksty typu "ciekawe, za co minusy" albo "kto to minusuje"są zwyczajnie głupie, bo są próbą wmówienia, że Wasz gust jest uniwersalny, a Wasze zdanie jest jedynym słusznym. Co to za argumenty "to nie sklep z ubraniami, żeby można było sobie wybrać, co się podoba, a co nie" lub "pewnie minusy, bo tekst za długi i nie chce się czytać"? Kosmos, k*rwa.
Odpowiedz@digi51: tylko szkoda że minusy jacy tak rzadko fatygoja się żeby komenta napisać.
Odpowiedz@Nehelenia: z wielkim uwielbieniem wlepiłam Ci tego minusa. Kolejna gwiazdunia, która będzie zawracać Wisłę kijem i udowadniać wszystkim, że "jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca"
Odpowiedz@SunnyBaby: Chyba Cię poniosło w mojej ocenie. Nikomu i niczego nie narzucam, nie domagam się, nie udowadnam, niczego nie zamierzam zawracać. Cieszy mnie to twoje uwielbienie z wlepianiem czegokolwiek. Skoro to twój cel w życiu i jedyna radość - delektuj się nią.
OdpowiedzTo może warto dodać sensowny komentarz i wskazać co powoduje, że np. Tobie się nie podoba zamiast robić gownoburze o nic :) z pewnością niektórzy mogliby skorzystać z takich rad skoro już i tak tracisz czas na napisanie komentarza:) trochę więcej luzu, miłego wieczoru:)
Odpowiedz@Nehelenia: Ale jeśli coś oceniam to pod kątem tego czy historia według mnie jest piekielna, czy mi się podoba ( jako historia) czy nie. Mogę wybierać, a nie muszę plusować wszystkiego co tu trafia.
Odpowiedzciekawe jakim cudem wydumala, ze w mieszkaniu, w ktorym mieszkaja 2 malzenstwa i dziecko, sa jeszcze wolne pokoje? co to, penthouse? roszczeniowosc na maxa w syt 4 moglas powiedziec- super, to tyle, ile on bierze za wstepne rozpatrzenie sprawy ;) po co w ogole z nia gadalas/otwieralas jej?
Odpowiedz@bazienka: Przepraszam, może niejasno troche. To było za czasów kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami. Penthouse to to nie jest, ale mieszkanie rzeczywiście duże (138 m2) dwoje rodziców i dwie córki jeszcze w domu. Dwa pokoje były jeszcze wolne, bo moje starsze rodzeństwo już z nami nie mieszkało. A ja obecnie jestem w mieszkaniu rodziców, bo Ci wyjechali i przyjechałam zadbać o rybki i kwiatuszki. Ale zostajemy tu na noc, bo mąż się dalej opiera wrócenia do domu. Nie myślałam, że tak go to przestraszy :) A otworzyłam, bo pomimo że jest jaka jest, to kiedyś dwukrotnie na wysokości naszego mieszkania pękła rura i zalało właśnie poprzedniego lokatora.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 sierpnia 2017 o 23:38
@Nehelenia: dzieki za wyjasnienie, bo ja mam rpzed oczami zwyczajne mieszkanie w bloku, takie w przedziale ok 50-60 metrow, 3 pokoje max
Odpowiedz@bazienka: Tak to standardowe mieszkania. Jednak kiedy mój brat był jeszcze dzieckiem ( dwie dekady temu temu) rodzice mieszkali wtedy z rodzicami mojego ojca ( do których mieszkanie należało) i ci uznali że, że zakupią puste mieszkanie obok i je połączą w jedno ogromne mieszkanie. Taka inwestycja na przyszłość pod dużą (przyszłą) rodzinę swojego syna.
Odpowiedz@Nehelenia: fajnie, moja kolezanka tez tak zrobila ale nie spotyka sie tego czesto naucz rodzicow asertywnosci, bo takie cudo jednak szkoda sprzedac
Odpowiedz@bazienka: Nie, nie spotyka się tego często. Niedawno rodzice zamierzali kupić jeszcze jedno mieszkanie nad swoim od sąsiadki, by zrobić piętrowe, ale udało się ich odciągnąć od tego pomysłu. Rodzice są asertywni na szczęście, ale obawiam się o ich nerwy - skoro facet uważa, że ktoś z sąsiadów "dobiera" się do jego żony, to sytuacja może być dość napięta.
OdpowiedzA co z małżem?
Odpowiedz@thebill: Mąż uznał, że 5:42 to IDEALNA godzina by mnie obudzić i wracać do domu. Do kłótni z sąsiadem nie dołączył, co właściwie było moją winą. By się uspokoił odesłałam go w głąb mieszkania, do pokoju mojej siostry by przjerzał gry, które tachce mu oddać (oboje są zapalonymi graczami) i by dla uspokojenia się w nie pograł. Wiedziałam, że atak ze strony męża sąsiadki nastąpi (inni sąsiedzi mieli już z nim przygody) biorąc pod uwagę wybuchowy, w takich sytuacjach charakter męża i stan emocjonalny w jakim sąsiad na pewno będzie, wolałam sama z nim porozmawiać niż doprowadzić do tego by obaj się pobili albo skoczyli sobie do gardeł.
OdpowiedzCzepiam się, ale co się kryje pod ,,świeży małż"?
Odpowiedz@FlyingLotus: no jej świeży małż ;) a małże to wiesz w muszelkach są :D więc.... :D:D
Odpowiedz@alijana: Myślałam raczej o świeżym małżu z cytrynką już bez muszelek :)
OdpowiedzJak już się do slangu czepiacie, to zastanawiam się jaka będzie reakcja jak ktoś napisze historie gwarą ślaską czy kaszubską.
OdpowiedzA "somsiadka" pier... nięta zdrowo.
Odpowiedz@sutsirhc: Jakoś nikt nie pisze i nie ma czegoś takiego, jak gwara kaszubska, jest język kaszubski.
Odpowiedz@digi51: lepiej, żeby nikt nie pisał historii w języku kaszubskim bo jest duża szansa, że prawie nikt ich nie zrozumie (z całym szacunkiem do Kaszubów i ich języka).
OdpowiedzJeszcze Jeszcze
OdpowiedzCzyli jednak moja szanowna sąsiadka mimo rzucania psią kupą, oberwania lusterka w samochodzie i wyzywania od najgorszych nie była taka zła :D
OdpowiedzWidzę pozostałości wiejskiej mentalności u sąsiadki. Gdy przyjeżdżałem do babci to z braku miejsc zdarzało się nocować u kogoś z "sąsiadów" (oczywiście to były domy, a nie mieszkania) i też wpadało się raczej znienacka. Ale na wsi wszyscy się świetnie znali. Co do sytuacji 1 (podwiezienie) i 4 (nagranie serialu) to pewnie problemem był bardziej roszczeniowy ton na tu i teraz, bo normalnie nie widzę problemu z umówieniem się na wspólne zakupy czy użyczeniem magnetowidu / nagrywarki.
Odpowiedz