Sytuacja z pracy. Może mało piekielna, ale mnie wkurzyła.
Jakiś czas temu przeglądając papiery w pracy zauważyłem, że wkradł się dosyć pokaźny błąd w kwocie jednej faktury. Błąd na kilkadziesiąt tysięcy PLN. Normalnie pewnie bym na to nie wpadł, ale przed urlopem zajmowałem się tym zleceniem, a dzień przed moim wolnym przekazałem je mojej przełożonej. Z natury jeśli chodzi o takie coś to jestem perfekcjonistą więc wystarczyło tylko sprawę doprowadzić do końca, poprawnie wystawić fakturę i czekać na pieniądze.
Gdy zobaczyłem fakturę, zaczęło coś mi nie grać, bo kwota była dużo mniejsza niż ja ustalałem i zacząłem szperać w systemie jak to ostatecznie wyglądało. Po sprawdzeniu i podliczeniu wszystkiego okazało się, że kwota powinna być nawet wyższa niż ja ustaliłem, gdyż nastąpiły dosyć poważne zmiany. Po ponownym przeliczeniu i sprawdzeniu jeszcze raz korespondencji z tą firmą potwierdziło się moje pierwotne przypuszczenie. Piszę maila do przełożonej, że taka faktura na firmę X jest źle naliczona i że trzeba zrobić korektę. Dodatkowo załączam moje wyliczenia dlaczego mi tak wyszło.
W mailu zwrotnym dostaję informację, że wszystko jest dobrze, że mam się nie przejmować i że tak to zostawić. Napisałem, że w takim razie nie biorę odpowiedzialności jak dział kontroli wykaże, że miałem rację, na co dostałem odpowiedź że ok i że ona uważa, że nie ma żadnego problemu. Całą wymianę maili zachowałem sobie w razie czego. Zapytacie zatem gdzie piekielność?
Przedwczoraj dział kontroli wysmarował do nas maila, że kwota z umową i zamówieniem się nie zgadza i że chcą wyjaśnienia dlaczego tak jest. Ze swojej strony napisałem, że w dniu tym i tym zgłosiłem sprawę przełożonej, że jest tam błąd i zgodnie z zasadami naszej firmy załączyłem naszą konwersację na ten temat. Nie minęła godzina, a wpada do mnie przełożona i krzyczy, że chcę ją pogrążyć i zająć jej miejsce, że ja za ten błąd odpowiadam bo nie zauważyłem go wcześniej, że mam go wyjaśnić i że mi się jeszcze odpłaci za to, że tak robię jak tylko wróci z dywanu u prezesa.
Zostałem po prostu zjechany za to, że dobrze wykonuję swoją pracę i jestem dokładny.
praca
A co będziesz w ogóle z głupią babą gadać. Gadaj z prezesem jeśli już. Forsa to jedyny temat, na który prezes może przychylić ucha. Zwróć mu uwagę, że jego podwładna była gotowa świadomie puścić kantem kupę firmowej kasy. To ona jest niefrasobliwa i zawaliła na całej linii. Ty jesteś odpowiedzialny, kompetentny i twoja czujność i lojalność powinna zostać nagrodzona. A zamiast tego twoja przełożona jeszcze śmie odgrażać się. Jeśli rozegrasz to dobrze - dni tej idiotki faktycznie są policzone. Jeśli zaś prezes jej sprzyja bardziej niż mówią zasady zdrowego rozsądku, może czas zacząć z wolna szukać czegoś innego? Jeżeli doszło do czegoś takiego to przypuszczam (biorąc pod uwagę realia korpo), że masz nieskończenie wiele innych powodów aby nie przepadać za swoją obecną pracą, prawda?
OdpowiedzMoże ci skoczyć. Dobrześ zrobił, że zostawiłeś sobie dupochron.
Odpowiedz@Lypa: Jest jego przełożoną. Może trochę więcej niż mu skoczyć. To tak trochę jakbyś powiedział, że nie boisz się grupki kiboli, bo przecież zgodnie z prawem nie mogą Ci nic zrobić. ;)
OdpowiedzDobrze zrobiłeś, ale jeszcze lepiej byłoby, gdybyś zarządał przedtem wyjaśnienia postępowania bezpośredniej przełożonej, a gdyby było niezadowalajace, trzeba było zaraz walić do głównego szefa z informacją o tym dużym błędzie.
OdpowiedzBłąd w fakturze? Nie sądzę... Albo przełożona udzieliła firmie"rabatu" z założeniem, że w razie czego zwali na autora, albo jej celem było świadome uwalenie podwładnego, nawet kosztem strat firmy. W obu przypadkach, należy jej się wilczy bilet.
OdpowiedzI tak to jest jak ktoś się stara i dobrze wykonuje swoją pracę. Dlatego nie dziwię się że większość ludzi ma wszystko gdzieś i pracuje aby 8 i do domu
Odpowiedzno dobra, ale co było dalej? :)
Odpowiedz@kijek: Dokładnie, też jestem ciekawa
OdpowiedzZastanów się, czy była opcja byś tego nie zauważył, a byłoby na Ciebie. Jeśli tak, to była pułapka, albo baba jest tak głupia, że Ci zagraża mimo wszystko - w obu wypadkach rób wszystko by przestałą być Twoją szefową, czy ją zastąpisz czy zmienisz pracę, nie ważne. Lepiej dla Ciebie by zaszłą jakakolwiek zmiana.
OdpowiedzDałem plusa ale: Nie wiem czy przełożona miała dobre czy złe intencje. Sam wielokrotnie robiłem coś co wyglądało jak przekręty, ale nimi nie było. Było natomiast np: nagięciem dla klienta za sztywnych procedur, jakimś obejściem czy "chodzeniem po granicy" przepisów za cichą zgodą właściciela czy zarządu. Czasami niektóre sprawy były właśnie "pod kontrolę" żeby miała co wpisać w protokół, a z głównym prezesem przeżyłem niejeden teatrzyk typu oficjalny spór czy wręcz awantura, które wcześniej dokładnie były zaplanowane. Natomiast wiem, że wp...łeś się między zagrychę a zakąskę.. Możesz powiedzieć, czemu od razu poleciałeś ze skargą do kontroli + kompletem emaili? Kontrola napisała "do was" do komórki i mogłeś zostawić sprawę przełożonej. Niech ona się tłumaczy. A wyciągnąć "kwity" dopiero w przypadku zrzucania na ciebie. Zamiast tego ty od razu sam nakręciłeś aferę. Wybacz - ale brzmi to ewidentnie jak otwarta wojna z przełożoną i podkopywanie jej. I jeszcze tutaj na portalu przystrajasz się w piórka czy wręcz aureolę. Tę "wpadkę" (o ile to była wpadka) przełożona przeżyje, ale ciebie zgnoi (prawdopodobnie słusznie). I nawet nie wiesz, kto jej w tym pomoże. Awantura z kontrolą, prezesem? Co miała ta biedna kontrola zrobić, jak jej ktoś taki oficjalnie daje po oczach takimi dowodami, co miał zrobić prezes jak syt. przybrała taki obrót. Oczywiście, może też być tak, że to samowolny przekręt przełożonej, ale wątpię, żeby ktoś był tak głupi i robił rzecz tak łatwą do odkrycia...
Odpowiedz@ja_2: Wątpię. Skoro przełożona najpierw stwierdziła, że wszystko jest w porządku i Autor ma zostawić wszystko tak jak jest, a potem wmawiała mu, że to jego wina, że on popełnił błąd i ma go wyjaśnić, to raczej ewidentnie chciała go wrobić w swoje zagrywki. Bo gdyby Autor nie posiadał wcześniejszych meili do przełożonej, to teraz on płaciłby za ten błąd. Bo mam nadzieję, że prezes jednak podejmie właściwą decyzję (skoro przełożona była wezwana na dywanik).
Odpowiedz