Ad
http://piekielni.pl/79627.
Przypomniałam sobie sytuację opowiedzianą przez koleżankę.
K odbywała praktyki w jednej z restauracji w Sopocie.
Przy stole 3-osobowa rodzinka - mama, tata i na oko 5-latek.
Przynosi jedzenie rodzicom, dla małego zamówili spaghetti.
Młody wziął talerz i zamach, po czym rzucił gorącym daniem w K, drąc się, że "on nie będzie tego jadł!". Bluzka K poplamiona sosem pomidorowym, mokra.
Co zrobili rodzice? "Co tak patrzysz? Sprzątaj!".
K poszła na zaplecze, zaprała koszulę, przyniosła szufelkę, zmiotkę i ręczniki papierowe, podała dzieciakowi i kazała mu posprzątać.
Klienci strzelili focha.
Manager "musiał" rodzinę przepraszać.
K z praktyk nie wyleciała.
bachory restauracja
Bardzo nie lubię takiego traktowania ludzi z obsługi. Serio. Jednak mam niedaleko mała kawiarenkę, gdzie pracuje specyficzna właścicielka. Na chamstwo odpowiada w podobnym tonie i nie daje sobie wejść na głowę. Jakie ma opinie w internecie? Że jest nieprofesjonalna , że chamska że śmie zwrócić dzieciom uwagę kiedy wynoszą garściami plastikowe łyżeczki do lodów i obśliniają szybę. I tak to wygląda. Takie zachowania przeszkadzają do momentu kiedy nie są skierowane w nasza stronę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2017 o 19:12
Kolejny głupi manager. Powinien kazać rodzince przeprosić kelnerkę pod groźbą wywalenia z knajpy. Jeśli to oblegana restauracja w Sopocie, nie byłaby to żadna strata.
Odpowiedz@mietekforce: W Sopocie, podobnie jak w większości miejscowości turystycznych, hoteli i przeróżnych kawiarni, czy knajp, jest od groma i, niestety, obsługa często musi znosić wiele, żeby utrzymać klienta.
Odpowiedz@rodzynek2: Jeśli knajpa jest dobra i ma akceptowalne ceny, klientów ma tyle, że stoją w kolejce do wejścia.
Odpowiedz@mietekforce: Właśnie, "jeżeli".
OdpowiedzCo by się stało gdyby pod "skargą" klienta na FB właściciel zamiast się tłumaczyć umieścił filmik z kamery z opisaną sytuacją?
Odpowiedz@Rak77: Te opinie na FB, to chyba jakaś lipa. Na, jeszcze trwającym tylko do soboty, urlopie swoją prawie najgorszą wizytę w moim życiu w restauracji jadłem w najwyżej ocenianej na FB (4,5 giazdki) restauracji. Obiad dostaliśmy zimny, wczorajszy i mało smaczny, a obsługa chyba też wczorajsza. Za to przyzwoita obsługa i dobre jedzenie podają w kilku knajpach ocenianych na FB raczej średnio.
Odpowiedz@rodzynek2: No wiesz, jak knajpy na FB mają oceny jeszcze przed otwarciem, to wiele mówi :D
Odpowiedz@Drago: To wiele tłumaczy :)
OdpowiedzJest taki gość, Tim Minchin się zwie. Całkiem zabawny komik. Kiedyś powiedział bardzo fajną rzecz. Otóż zanim z kimś wejdzie w "byznes", podpisze jakąś umowę, zatrudni kogoś, zgodzi się na współpracę, udaje się z taką osobą do knajpy. I patrzy, jak ta osoba zwraca się do kelnerów. I jeśli widzi jakikolwiek przejaw buractwa - nie wchodzi w wyżej wspomniany byznes. Z oczywistych względów.
OdpowiedzPrzykro patrzeć, jak coraz częściej to obce osoby są zmuszone cudze dziecko wychowywać, gdy rodzic wyznaje zasadę "kiedyś z tego wyrośnie, samo się nauczy". :/
OdpowiedzPrawdopodobnie moja opinia będzie niepopularna, ale uważam, że dziecko jest takim samym klientem jak dorosły. Nie neguję, że taki przejaw zachowania jest poniżej wszelkich standardów i zasługuje na krytykę, a rodzicom "odbije się" takie zaniedbywanie dziecka za kilka lat, ale kelnerka nie jest od tego, żeby wychowywać cudze dzieci i kazać im sprzątać. Sama powinna to zrobić. Niestety, taka praca.
Odpowiedz@2night: Wiesz, jeśli rodzice nie potrafią wychować własnego dziecka to jedyna szansa w szkole i w takich przypadkowych kelnerkach żeby dziecko przekonało się, że jednak są jakieś granice i że nie wszystko mu wolno wobec obcych. Nawet, jeśli w domu regularnie bombarduje tatę Sebixa i mamę Karynę sosem.
Odpowiedz@2night: aha, wiec sadzisz tez, ze dorosli klienci moga sie wydzierac i rzucac goracymi posilkami w obsluge, bo im sie odwidzialo? i wymagac za to przeprosin, bo sa klientami i im sie nalezy? nalezy im sie miotla w lape i to oni maja przepraszac- tak jak w tym przypadku rodzice powinni przeprosic za dzieciaka i zostawic wysoki napiwek z kasy przeznaczonej na zabawke dla dziecka po to sie dzieci prowadzi w takie miejsca, by uczyc je odpowiedniego zachowania jak sie zaniedba taka nauke, to za 10 lat uslyszysz od bachora 'spiertalaj'
Odpowiedz@2night: Oj nie, co innego jak dziecku spadnie coś na ziemię, zdarza się nawet dorosłym, ale rzucenie z premedytacją talerzem z gorącym jedzeniem w człowieka, to objaw skrajnego buractwa zarówno rodziców jak i bachora. Uwierz, gdyby mój syn tak zrobił, tyłek pękł by mu na cztery. Poza tym, kelnerka jest od podawania jedzenia, nie od sprzątania po cudzych dzieciach. W takim razie sprzątaczce można celowo narobić syfu, bo to przecież jej praca? A to że ta sprzątaczka jest człowiekiem i zasługuje na szacunek to już nieważne?
Odpowiedz@2night: traktowanie jak dorosłego? Jak najbardziej. Bo gdyby autorem takiego ataku była osoba dorosła, kelnerka powinna zgłosić to na policję.
Odpowiedz@2night: moim zdaniem dziecko nie jest takim samym klientem, jak dorosły. I nie mam na myśli tutaj, że należy dyskryminować rodziny z dziećmi w restauracjach (chociaż jeśli dzieci źle się zachowują obsługa powinna mieć możliwość bez konsekwencji wyprosić taką gromaďę). Dzieciom o wiele więcej zachowań uchodzi na sucho (lub prawie bez konsekwencji), zresztą należy brać pod uwagę to, że nawet najlepiej wychowane dziecko czasem zachowa się po prostu jak dziecko ;) czyli np. powie coś głupiego czy zrobi coś bezmyślnego, co przypadkowo może wyrządzić jakąś szkodę. Jednakże ma się to nijak do opisanej sytuacji. Buraczani rodzice (albo raczej hodowcy, bo rodzice powinni wychowywać dziecko) pozwalają buraczanemu potomstwu na wszystko. Co się potem kończy tak, jak się kończy. A kelner w pracy nie jest od tego,żeby sprzątać celowo zrobiony bałagan . Klient nakruszył? Ok,sprząta kelner lub osoba sprzątająca. Klientowi rozlało się piwo? Tak samo. Ale jeżeli stanę na środku restauracji i odwrócę pełną szklankę soku do góry dnem, wylewając jej zawartość na podłogę to dlaczego niby kelner ma to sprzątać? Tak samo w tej sytuacji. A tu jeszcze dochodzi drugi problem - szkody na zdrowiu (co jeśli dzieciak zrobiłby dziewczynie krzywdę? Niefortunnie rzucił talerzem i np. wybił ząb albo pokaleczył?) i szkody materialne (sos pomidorowy ciężko sprać z czegokolwiek, a jeśli bluzka była jasna to pewnie nadaje się tylko na ścierę do podłogi).
OdpowiedzNie ma co się denerwować, ta matka ma tak w domu na co dzień i to jest dla niej wystarczająca kara. I dlatego odbija sobie potem na kelnerkach.
Odpowiedz@recaptcha: Sama do tego doprowadziła, więc do nikogo pretensji mieć nie może. No, może poza małżonkiem, jeżeli też nad dzieciakiem nie panuje i nie chce zapanować.
Odpowiedz@kitusiek: wiem, przecież jej nie usprawiedliwiam. Chodzi mi o to, że w domu pewnie na codzień jest taką sprzątającą po nim kelnerką i dobrze jej tak, bo sama do tego doprowadziła. Chyba mój komentarz był zle zrozumiany:)
OdpowiedzTo chociaż dobrze, że dziewczyna mogła tak zrobić. Mnie menager kazałby w zębach przynieść nowe danie i posprzątać po bachorze :D
Odpowiedz@Owiec: to już wiadomo, dlaczego niektórzy klienci sobie na takie zachowania pozwalają.
Odpowiedz@Owiec: nie wiedziala, ze moze zareagowala automatycznie stwierdzila, ze szczyt sezonu, znajdzie inne miejsce jakby co- juz potem, jak ochlonela a od szefa na zapleczu dostala czysta koszule i przeprosiny za warunki pracy
Odpowiedz@Owiec: Aż trudno uwierzyć w to, co mówisz... Naprawdę są tacy szefowie?
Odpowiedz@bazienka: Ty masz polskie znaki jednak?
Odpowiedz