Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Państwowa służba zdrowia. Wiem, że historii o NFZ jest na pęczki, ale…

Państwowa służba zdrowia.
Wiem, że historii o NFZ jest na pęczki, ale podobnej nie widziałam, a może ktoś skorzysta z mojego doświadczenia.

Mam problemy ogólnie mówiąc z brzuchem. Skorzystałam więc z pakietu, jaki zapewnia pracodawca w prywatnej opiece medycznej. Zrobiłam podstawowe badania i wyszło podejrzenie zakażenia wirusem HCV. Niestety się potwierdziło. Dalsze leczenie jest bardzo kosztowne, ale refundowane przez NFZ.

Uzbrojona w skierowanie, zawitałam w progi państwowej opieki. Od razu pierwszy zgrzyt. Nie zostanę zapisana, bo skierowanie jest z prywatnej placówki. Musi być, od lekarza na państwowym etacie. Domyślałam się, że jest to błędna informacja, ale nie kłóciłam się, bo nie byłam pewna, czy nic się nie zmieniło, a też nie uzbroiłam się wcześniej w odpowiedni paragraf. Poszłam więc zapisać się do najbliższej przychodni. W sumie dobrze się stało, bo trafiłam na świetną lekarkę. Powiedziała, że rejestratorka z zakaźnego nie powinna absolutnie odrzucić tego skierowania. Dowiedziałam się także, że nie ja pierwsza miałam taki problem, także sprawdzała i nie ma nic w przepisach NFZ, o tym że nie honoruje się skierowań z prywatnej opieki zdrowotnej.
Drugi pozytyw, to dostałam skierowanie na cito, co skróciło moje oczekiwanie na wizytę u specjalisty o kilka miesięcy.

Dalsze przygody zaczęły się, już po wizycie. Dostałam skierowanie na trzydniowe badania szpitalne. Pani Doktor ustawiła tak, że tylko jeden dzień w pracy by mnie nie było. Jeszcze w gabinecie zauważyłam, że wpisany jest błędny numer do kontaktu, więc od razu z gabinetu poszłam na recepcję to wyprostować.

Kolejne kilka miesięcy wyczekałam swoje, załatwiłam wolne w pracy, spakowałam się i w czwartek (w połowie lipca) poczłapałam na izbę przyjęć. Tam okazało się, że moje badania, zostały odwołane. Dzwonili, ale się nie dodzwonili, bo nadal w systemie mieli zły numer. Pani poprawiła, podała mi numer na oddział. Mam dzwonić od poniedziałku i się umawiać. Dzwonię więc okazuje się, że mają przepełniony oddział, mam dzwonić za tydzień. Odczekałam, dzwonię. Okazało się, że pół oddziału w remoncie, full pacjentów, dzwonić na początku sierpnia, jak otworzą zamkniętą część. Dzwonię więc, okazało się, że jak chcę w czwartek to, to mam dzwonić w środę, a nie można od razu umówić na późniejszy termin, tylko na bieżąco z dnia na dzień. Chciałam za trzy tygodnie, bo niestety w pracy, sezon urlopowy. Z 7-osobowego zespołu zostałam z mało ogarniającą koleżanką. Szpital chwilowo odłożyłam w czasie.

Tydzień przed powrotem urlopowiczów, dzwonię na oddział. Co słyszę? Badania na HCV wstrzymane, do odwołania. Dowiadywać się na początku września.

Szpital zakźny NFZ

by KurkaRurka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
11 15

Ej no bez kitu. Przecież możesz zarażać. Oczywiście niespecjalnie, ale jednak. Potem o laboga ludzie się nie badajo, umierajo na raka, lepiej zapobiegać niż leczyć a jak przychodzi co do czewgo to wszyscy maja pacjenta w dupie

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
6 6

@Day_Becomes_Night: zarazić się można przez krew. Musi dojść do kontaktu mojej krwi, z raną drugiego człowieka. Odkąd wiem, bardzo się pilnuję. U fryzjera tylko, końcówki podcinam, do ksmetyczek nigdy nie chodziłam. Najbardziej obawiam się zimowego okresu, kiedy zdarza się, że peknie skóra na palcach dłoni, a tego nie czuję. Chcę się wyleczyć, a tu zonk, nie można się na badania zapisać. Proponowałam im nawet, że po pracy będę przychodzić na te badania bo mam blisko, żeby tylko się nie kłaść do szpitala, ale się nie zgodzili. Mam na trzy dni przyjść i koniec.

Odpowiedz
avatar Agness92
9 9

@KurkaRurka: niestety jak cię nie położą na 3 dni w szpitalu, to nie dostaną kasy z nfz. Taki generator kolejek...

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
2 2

@Agness92: he to waidome było od razu

Odpowiedz
avatar michalzdw
0 0

@KurkaRurka: Wbrew pozorom nie jest tak łatwo się zarazić. Musi być kontakt krew-krew więc bez obaw. Sama choroba nie koniecznie jest uciążliwa.

Odpowiedz
avatar masterofpotatoes
0 0

@KurkaRurka: Wspolczuje, tez mialam HCV chyba od dziecka i wyleczylam sie w tym roku. Dopytaj sie o leczenie Epclusa, slyszalam ze chyba jest juz dostepne w Polsce a jest to leczenie duzo mniej ciezsze niz wszystkie dotychczasowe. Ludzie, badajcie sie! Nie czekajcie na niepokojace objawy. Nigdy nie wiadomo jakie cholerstwo mozna miec. Niestety w Polsce gdzie zakazenie HCV jest wysokie, nadal chyba nie ma darmowych anonimowych badan wiec trzeba wziac sprawy w swoje rece. Gdybym nie wyemigrowala i nie zobaczyla plakatu u pielegniarki w liceum nadal bym miala HCV, moja mama tez i byc moze pare innych dodatkowych osob bysmy zarazily.

Odpowiedz
avatar Carima
6 6

W zasadzie zapisywanie się na NFZ z terminem czerwiec-sierpień to ruletka - czy jakiś lekarz akurat wtedy nie wyjedzie na urlop :/ Oni chyba tego nie biorą pod uwagę przy zapisach.

Odpowiedz
avatar Hedwiga
3 3

Z jednej strony państwo ujawnia setki tysięcy lewych zwolnień lekarskich rocznie, a z drugiej nic nie ułatwia tym, którzy naprawdę chcą pracować mimo problemów ze zdrowiem. Dużo o tym wiem, bo sama mam duże problemy zdrowotne i niestety robienie kariery normalnie, na etat i ze stałymi godzinami pracy nie jest możliwe jak człowiek cały czas musi się leczyć. Jak ktoś wie, że do końca życia będzie miał problemy ze zdrowiem, to trzeba jak najszybciej wybrać zawód opierajacy się o własną działalnosć gospodarczą i nienormowany czas pracy, a nie umowę o pracę...

Odpowiedz
avatar 33333
1 3

Prawda jest taka ,ze szpital nie może odmówić przyjęcia nawet jeśli skierowanie jest z prywatnej przychodni. Wiem, bo już dwa razy byłam w takiej sytuacji i nikt mi nie odmówił przyjęcia na zabiegi do szpital wykonywane w ramach nfz. Natomiast za badania , jeśli nie są robione podczas pobytu w szpitalu , to trzeba płacić.

Odpowiedz
avatar katem
2 2

W zasadzie można by się pokusić o spiskową teorię depopulacyjną: NFZ wspomaga budżet utrudniając leczenie, aby pozbyć się chorych osobników (oszczędności na leczeniu, a potem; oszczędności na wypłacaniu emerytur), zarażanie innych + procedura jw. ;-) To oczywiście, ostre przerysowanie.

Odpowiedz
avatar archeoziele
2 4

Lekarz na państwowym wakacie? To wygląda na to że chcieli skierowanie od lekarza którego nie ma... Autorko, nie używaj słów których znaczenia nie znasz...

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

@archeoziele: racja moja wina.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

zdrowia życzę... rozumiem że to w miarę prosto uleczalne?

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

@Pixi: dzięki :) podobno od badań i ustalenia jakiego typu jest wirus i w jakim stanie jest wątroba, trzeba czekać jeszcze niecałe 3 lata na leczenie :D z tego co wiem to zastrzykami się leczy

Odpowiedz
avatar Strach
2 2

NIestety jestes szarym normalnym pracujacym obywatelem, nie zadnym politykiem, znanym aktorem albo poprostu zulikiem. Ci obywatele maja wszystko zawsze zalatwiane odreki i sie da.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

odrzuca mnie to "odżucić"

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
1 1

@bazienka: sory, mam problemy z ortografią. Np. Codziennnie używam słowa bieżący, jak się nie skupię to piszę bierzący. Za cholerę nie wiem czemu tak jest. Wiem jak się pisze, a i tak wychodzi jak chce.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
-1 1

@KurkaRurka: Nie przejmuj się grammar nazi :) Fajnie piszesz i to się liczy :)

Odpowiedz
avatar Mumei
0 0

Jakie szczęście, że jestem odporna na HCV. Zgłoś się do rzecznika praw pacjenta, oni potrafią pomóc w takich sprawach.

Odpowiedz
avatar paganscum
0 0

@Mumei: W jaki sposób można się uodpornić na HCV (pytam, bo niezmiernie mnie to zaciekawiło)? Z tego, co mi wiadomo, nie ma szczepionek, a przebycie WZW typu C nie gwarantuje odporności na późniejsze zakażenia, niestety.

Odpowiedz
avatar michalzdw
0 0

@paganscum: Masz rację nie ma szczepionki na HCV i przebycie choroby nie daje odporności.

Odpowiedz
avatar MarcinMo
0 2

Dlatego właśnie powinno się wprowadzić prywatną służbę zdrowia, gdzie funkcjonuje układ "płacę - wymagam". Placówki, które źle działają szybko by zbankrutowały, a zostałyby te z odpowiednim podejściem do pacjenta. Obecnie mamy układ "nie wymagam, bo i tak muszę płacić". Prawda jest taka, że zdecydowana większość z nas płaci znacznie więcej, niż zapłaciłaby prywatnie.

Odpowiedz
avatar paganscum
0 0

Ja się wypowiem tak poza tematem: dziękuję autorce za uświadomienie mnie, że w sumie jak najszybciej powinnam sobie iść zrobić badania, tak na wszelki wypadek - jestem po 13 zabiegach chirurgicznych, a nigdy lekarze się nawet nie zająknęli o tym, że powinnam się przebadać pod kątem HCV... Dobrze, że ostanio miałam USG całej jamy brzusznej, przynajmniej wiem, że wątroba "na oko" jest okay.

Odpowiedz
avatar michalzdw
1 1

@paganscum: Dobre wyniki USG czy krwi nie muszą wskazywać na brak wirusa. W wielu przypadkach choroba nie ma objawów, albo są one niejednoznaczne. Niestety w Polsce profilaktyka jest jeszcze raczkująca.

Odpowiedz
avatar paganscum
0 0

@michalzdw: USG nie musi wskazywać, to wiem, ale miło, że moja wątroba nie jest wielkości arbuza. ;) Miałam USG robione ze szczególnym naciskiem na tamte okolice, bo podejrzewano zator dróg żółciowych (na szczęście była to inna, bardziej błaha sprawa). Co do krwi, to najpierw chyba robi się anty-HCV, a przy stwierdzeniu przeciwciał jeszcze badanie na obecność RNA wirusa we krwi...? Tak przynajmniej doczytałam po zainteresowaniu się tą historią.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

@paganscum: po takiej serii warto się przebadać. Ja zupełnie przypadkiem się dowiedziałam. Nie wiem jak w innych krajach, ale u nas z lekarzami jest prawdziwa ruletka. Byłam gastrologa i ten na podstawie wywiadu dał bardzo mocny lek. Po nim, na chwilkę lekko ustąpiła jedna dolegliwość. Tak więc drążyłam temat dalej. Chciałam do gastrologa, ale coś był problem z zapisami więc poszłam do internisty. Tam Pani Doktor, jak powiedziałam co brałam to pokręciła głową dopytała czy badania miałam i szybciutko wpisała skierowanie na usg i krew. I t ten sposób, wyszło anty-HCV i kolejne pobranie typowo w kierunku wirusa, które potwierdziło smutne podejrzenia.

Odpowiedz
avatar paganscum
0 0

@KurkaRurka: Ja za niedługo powinnam już podpadać pod czeską ubezpieczalnię, więc mam nadzieję na podreperowanie paru problemów zdrowotnych + właśnie zrobienie badań. To właśnie w Czechach od razu po moim zgłoszeniu się do lekarza wzięli mnie na USG (w tym samym budynku) i ogólnie zrobili mi full wypas badania w kierunku ew. problemów wątrobowych (ale bez anty-HCV), na szczęście okazało się tylko, że to jakaś cholernie zjadliwa odmiana grypy jelitowej w połączeniu z moimi problemami żołądkowymi.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
1 1

@paganscum: zazdraszczam :) kosmiczna różnica w podejściu do pacjenta.

Odpowiedz
avatar paganscum
1 1

@KurkaRurka: To prawda, zawsze, kiedy ktoś się mnie pyta, dlaczego chcę mieszkać na stałe w Czechach, jako pierwszy koronny powód podaję podejście do pacjenta. :) W Polsce dwukrotnie miałam ostry nieżyt żołądka (na szczęście teraz już wiem, jak tego w miarę możliwości uniknąć), za pierwszym razem trzymano mnie na korytarzu SOR 9 bitych godzin, nie dostałam nawet nic rozkurczowego / przeciwwymiotnego. Obok mnie facet na wózku czekał dziesiątą godzinę z kolką nerkową, płakał i wył jak potrącony pies. :( Przez cały ten czas musieliśmy obserwować istny karnawał żuli przywożonych karetkami (ergo mających pierwszeństwo dostępu do świadczeń), wychodzących sobie co pięć minut na papieroska, awanturujących się, wymiotujących na podłogę podczas transportu na oddział...zgroza. O pierwszej w nocy mi powiedziano, że dzisiaj to w sumie w ogóle mnie nie przyjmą, bo mają za duży przemiał z karetek (z czego 90% to byli właśnie żule, żadne tam zawały czy inne ofiary wypadków), to samo usłyszał ten biedak z kolką nerkową. :/ Z kolei za drugim razem wymiotywałam non-stop przez 2 tygodnie, nie byłam w stanie przełknąć nawet paru łyków wody naraz bez zwracania. Lekarz rodzinny kazał mi brać tabletki...które, jak łatwo się domyślić, zaraz lądowały w kiblu (ostrzegałam go o tym). Po dwóch tygodniach, kiedy moje nerki były już na granicy katastrofy, zlitował się nade mną facet z nocnej pomocy medycznej i zrobił mi serię zastrzyków. Mój facet do nocnej pomocy wniósł mnie na rękach, bo nie byłam już w stanie nawet pełznąć. A w Czechach? Priorytetowe przyjęcie w ambulatorium za śmieszną opłatą 90 koron (jakieś 15zł), kroplówka przeciwwymiotna, badanie palpacyjne brzucha, seria badań krwi, USG całej jamy brzusznej z naciskiem na wątrobę i drogi żółciowe, zastrzyk przeciw toksynom (w razie, gdyby to było zwykłe zatrucie), od razu wystawione L4 na ten dzień + recepty na leki przeciwwirusowe. I prikaz, że gdyby tylko coś się pogorszyło, to natychmiast mam przyjechać i nieodpłatnie załatwią mi konsultację. Całość załatwiona w mniej niż godzinę. A przyjechałam tam taksówką, nie karetką. Jak na hali fabrycznej dziewczyna zemdlała z przegrzania, to w ciągu 10 minut była karetka, od razu pobrano jej krew, dostała kroplówkę "na drogę", zapakowali ją na nosze i na sygnale zawieźli na SOR. Z tego, co opowiadała, zrobiono jej w sumie 3 EKG (co 45 minut jedno), dostała kolejną kroplówkę, kolejne badania krwi, sanitariusz przy niej cały czas siedział i się pytał co jakiś czas, jak się czuje (trzymali ją 3h na obserwacji). Przed wypuszczeniem jeszcze miała badanie odruchów nerwowych (przy omdleniu przestała czuć nogi), pełen wywiad i przykazanie, że jeśli tylko cokolwiek będzie się dziać, to w te pędy z powrotem na SOR, będzie priorytetowo przyjęta. Za całą tę akcję wystawili ubezpieczalni rachunek nieco ponad 1200 koron (jakieś 200zł). Także cóż...w Czechach przestałam tak strasznie bać się chorować. :)

Odpowiedz
avatar Gienek
0 0

HBV wykryte jak po 18-tce honorowo oddawałem krew. 1 Diagnoza - a) jak będzie Pan jadł kleiki to do 50-tki pan dożyje i umrze na raka wątroby. b) jak będzie Pan pił i jadł ostre przyprawy to do 30-tki pan dożyje i umrze na marskość wątroby. Ta diagnoza była postawiona 20 lat temu.. 2 diagnoza - po 10 latach przypadkiem dowiedziałem się że jednak WZW się leczy wizyta w Łodzi i teks od specjalisty, że w moim mieście jest oddział zakaźny więc po co jeździć do Łodzi ? Ok brzmi sensownie - więc udaję się na oddział w mojej miejscowości i co słyszę ? Boli Pana wątroba ??? Nie - nie boli To niech Pan nie pije alkoholu a jak zacznie boleć to niech weźmie pan Esentiale Forte - ta diagnoza była postawiona 5 lat temu. Jak dla mnie WSZYSTKIE REGIONALNE oddziały "specialistyczne" powinni zaorać a pieniądze zaoszczędzone w ten sposób przekazać WOJEWÓDZKIM szpitalom. Obecnie jestem po interferonie 3 rok niestety wiremia wzrasta i faluje pomiędzy 8 a 11 tys kopii. Pozdrawiam wszystkich leczących i zdrowia życzę.

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
1 1

@Gienek: trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć

Odpowiedz
avatar plamka
1 1

Skąd jesteś? Może warto sprawdzić w innym szpitalu? Przechodziłam leczenie w Warszawie (wiem, wiem, w Warszawie wszystko inaczej :) ). Skierowanie dostałam z zaleceniem udania się na Wolską (szpital zakaźny). Tam miałam czekać kilka miesięcy żeby mnie w ogóle na badania wstępne przyjęli. Nie pamiętam jak, pewnie przez prometeuszy (http://www.prometeusze.pl/) dowiedziałam się, że mogę jeszcze spróbować na Wołoskiej (szpital MSWiA). Tam zapisali mnie bodajże na za tydzień. Najpierw biobsja wątroby i badanie genotypu wirusa a miesiąc później terapia. Także polecam rozejrzenie się za innym szpitalem. I powodzenia (-;

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

@plamka: Na Wołoskiej byłam, ale powiedzieli że nie zajmują się HCV

Odpowiedz
avatar KurkaRurka
0 0

@plamka: Pokolejnym telefonie do szpitala na Woli, termin przyjęć przesunął się juz na połowę października. Zadzwoniłam więc na Wołowską, pani powiedziała, że trzeba pytać ordynatora. Ze względu na godziny w których przyjmuje ordynator 9-13:30 i mojej pracy, wysłałam do niego chłopaka. Dowiedział się, że owszem można, ale trzeba się zapisać do przychodni na Wołoską, czyli przejść jeszcze raz to samo

Odpowiedz
Udostępnij