Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w bloku z wielkiej płyty. Jeśli z klatki wyjdę w prawo…

Mieszkam w bloku z wielkiej płyty. Jeśli z klatki wyjdę w prawo osiedle blokowisk ciągnie się gdzie oczy sięgną, jednak jest to miejsce stosunkowo zielone, z małym parkiem, całkiem przyjemne i zadbane, jeśli wyjdę w lewo - cóż, wychodzi się na stare kamienice, smutne i szare, a cała okolica wydaje się lekko przykurzona. Z prawej strony, dalej od mojego bloku, znajduje się duża Biedronka, z lewej natomiast mniejsza, do której jest mi zdecydowanie bliżej. Problemem obu Biedronek są kolejki - w dużej nie widać tego na pierwszy rzut oka, za to w małej odnosi się wrażenie, że kolejka ciągnie się aż pod ścianę z lodówkami z nabiałem, jest to jednak warunkowane metrażem pomieszczeń, bo tak naprawdę kupujących jest właściwie tyle samo.

Pewnej zimowej niedzieli, późnym popołudniem, wybrałam się na szybkie zakupy do mniejszej Biedronki. Kolejka jak zwykle, bez względu na porę dnia, więc robię swoje i ustawiam się w ogonku. Odnoszę wrażenie, że już wszyscy przyzwyczaili się do specyfiki tego miejsca, dlatego każdy zamyka dziób i czeka na swoją kolej, bo komentarze w niczym tu nie pomogą. Ale nie ona - komentatorka klasy A.

Ustawiła się za mną matka [M] z córką. Dziewczynę określiłabym mianem zwyczajnej nastolatki, ot taka Kasia lub Ola, jednak jej matka robiła za Karynę i Dżesikę w jednym. I komentuje i wzdycha i "jesuuu, jaka kolejka, no jak długo, o borze, no dwie kasy otwarte, tyle trzeba czekać" i tak w kółko. Nagle jak nie ryknie na pół sklepu:

[M] - Kasia! Wyciągaj telefon! Reportaż będę kręcić! - na takie dictum parsknęłam w szalik, ale matka jedzie dalej - Kto to widział! PRZECIEŻ TO SKANDAL!

Nieopodal stała, domniemam, kierowniczka sklepu [K], która prawdopodobnie robiła zamówienie na poniedziałek - pospiesznie sprawdzała asortyment i notowała, zapewne żeby zdążyć przed zamknięciem sklepu. Matka krzyknęła do niej:

[M] Dlaczego tylko dwie kasy są otwarte?!
[K] Bardzo mi przykro, proszę Pani, ale nie mamy tylu pracowników, by...
[M] To trzeba zatrudnić więcej! - wcięła się wielce oburzona matka, na co kierowniczka popatrzyła jej w oczy i rzekła ze spokojem -
[K] To bardzo proszę podesłać swoje CV, rozpatrzymy Pani kandydaturę.
Matce w końcu zamknął się dziób.

Miałam ochotę klaskać, naprawdę. Była to jedna z lepszych ripost jakie usłyszałam - prosta i rzeczowa. Wiem, że nie tylko Biedronka zmagała się z brakiem pracowników, inne sklepy i usługi również, co widać było po kartkach z ofertami wywieszonymi na niemal każdych drzwiach w mieście. Matki nie osądzam, być może pracuje nawet na dwa etaty, ale...sami wiecie. "Madki". Tylko córki szkoda, która przez cały czas stała ze spuszczoną głową, czerwona ze wstydu.

biedronka matki

by sinne
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jaladreips
0 26

Gdyby płacili kasjerom jak ludziom, to by mieli pracowników. Alternatywą są kasy samoobsługowe. Klient zwykle skasuje sobie szybciej niż kasjerka, której płacą 1200 zł i która ma to w dupie, czemu zresztą trudno się dziwić.

Odpowiedz
avatar sinne
22 24

@Jaladreips: Masz rację, jednak bardzo szanuję ludzi, którzy wybierają pracę, a nie życie na socjalu :)

Odpowiedz
avatar Issander
11 13

@Jaladreips: Nie wydaje mi się, żeby to było problemem... W sieciówkach typu biedronka mają dość wysokie standardy, jak na tego typu robotę. Kokosów nie zarobisz, ale wyżyjesz, no i umowę o pracę dostaniesz. Wydaje mi się, że problemem jest zbyt mała elastyczność. Też mieszkałem do wakacji w takim miejscu, że jedną biedronkę miałem dwieście, a drugą pięćset metrów od domu. I prawie zawsze brałem rower i jechałem do tej drugiej. Czemu? Otóż ta pierwsza znajdowała się w nowo wybudowanym bloku i z tej racji miała ograniczony metraż. Było tam przez to ciasno, a przez to, że znajdowała się przy blokowisku - przy kasach tłumy. Ta druga znajdowała się na przemysłowych terenach w dedykowanej hali, też koło osiedla, ale w przeciwieństwie do pierwszej nie była tam jedynym sklepem. I kupowało tam się o wiele przyjemniej. Sądzę więc - skoro autor ma podobne wrażenia - że po prostu biedronka ma zbyt sztywne ramy i kierownicy nie mogą dostosować się do panujących warunków np. poprzez wyłączenie z oferty części produktów, żeby zrobić więcej miejsca i zatrudnienie więcej kasjerów, żeby pozbyć się kolejek.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 7

@Issander: to jest problem. Za karę za pracę tracą 500+ na pierwsze dziecko i mniej więcej drugie tyle w innych socialach. Czyli praca w nielekkich warunkach za ile do ręki? Wychodzi że za 200-800 jeśli dobrze pamiętam, zależy gdzie. No dużo to to nie jest.

Odpowiedz
avatar Vampi
5 9

@Issander: Glupoty pieprzysz. Jakby to od kierowniczek zalezala liczba zatrudnionych kasjerek. Dostaja wytyczne z gory od kierownika regionalnego i ani mi sie waz cokolwiek zmieniac.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 6

@Vampi: ale on napisał że "biedronka ma zbyt sztywne ramy i kierownicy nie mogą" - przeczytałaś uważnie przed kliknięciem "odpowiedz", hę?

Odpowiedz
avatar jass
2 2

@Jaladreips: Akurat w Biedronce i Lidlu płace dla kasjerów są teraz bardzo przyzwoite. Ale ludzie wciąż pamiętają aferę sprzed paru lat i w te nowe dobre warunki zatrudnienia po prostu nie wierzą i sieć ma spore problemy ze znalezieniem pracowników (mój brat pracuje w HR i jego firma obsługuje między innymi Biedronki, więc to wiarygodna informacja).

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@Jaladreips: @bloodcarver: w lidlu kolo mnie 3400 brutto za pelen etat plus premie, socjal itp., umowa o prace

Odpowiedz
avatar Dreadlak
2 2

^ akurat płace w lidlu i biedronce teraz są zaskakujące. Oferty lidla promują się hasłem "3000 na rękę od zaraz" więc myślę, że trochę ktoś tu przesadził.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@Jaladreips: Nie żeby coś, ale niedawno był straszny wrzask, że Lidl, o zgrozo, PODNIÓSŁ PŁACE. No i był lament ze strony POLSKICH Januszy biznesu (i Biedry też), że ludzie rzucają pracę u nich i idą pracować za lepszą stawkę. Co gorsza, Lidl zrobił to BEZ PRZYMUSU ze strony rządu! Najniższa płaca w Biedrze to 2300 brutto. O to, że z tego zostaje człowiekowi w kieszeni 1600 złotych miej pretensje do rządu. Po 3 latach dostaje się 300 złotych podwyżki, więc pensja to niecałe 1900 złotych. Raczej ciężko jest liczyć na to, że kasjer będzie zarabiał tyle samo, co inżynier, architekt czy programista, nie sądzisz? Niemniej jak ktoś ciuła 15 lat za minimalną, to winnego powinien szukać w lustrze, a nie we wszystkich dookoła.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

@Issander: co do Biedronki to o przyjęciu decyduje nie kierownik sklepu a rejonowy. Zazwyczaj ci uważają że pracowników jest akurat a nawet za dużo i stąd kolejki na kilometr. Niestety takich klientów jest mnóstwo i nie rozumieją że to nie kasjer jest winny że są takie kolejki albo braki w personelu

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Karyna i Dżesika w jednym? Co to za stwór pokoniunkcyjny?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-3 15

Bóg opuścił ten bór. nie wczułaś się za bardzo w opisywaną postać? Skąd możesz wiedzieć o jakie błędy ortograficzne popełniłaby Karyna w formie pisanej, na podstawie usłyszanej wypowiedzi.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
0 2

@PiekielnyDiablik: błąd nadal wisi, czy na prawdę nikt nie zauważa? <<"jesuuu, jaka kolejka, no jak długo, o borze, ">> powinno być "Boże". Czy może ja zbyt nieprecyzyjnie zwróciłem uwagę?

Odpowiedz
avatar gggonia
12 14

Wole kolejki w biedrze niż jak mi pani w carefourze wręcz rzuca towarem byle tylko średnia kasowania nie przekroczyła 30 sekund. Wkurza mnie to bo i tak rozrzuca towar po cały blacie, a ja dłużej to pakuje i i tak tam będę stać i pakować. I tak, wiem ze ich rozliczają z czasu, więc nie mam pretensji do niej tylko do polityki sklepu.

Odpowiedz
avatar Jorn
-1 17

Sytuacja, gdy w sklepie są zamknięte kasy mimo kolejki jest rzeczywiście piekielna, więc nie wiem, o co się kobiety czepiasz.

Odpowiedz
avatar szafa
-4 4

@Jorn: Może tego, że jak się idzie do najtańszego sklepu, mając świadomość, że taniość wynika między innymi z płacenia niedostatecznych pieniędzy i w związku z tym wiąże się z brakiem pracowników, to się nie powinno dziwić kolejkom? Ktoś komuś zakazuje chodzić do Almy czy do Bacówki, gdzie kolejek na pewno nie ma jak w Biedrze?

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

@szafa: jak napisalam- lidl 3400 bruttto, to ponad 2500 nettto, do tgo premie kolezanka w biedrze 1700 netto podstawy plus premie, zawsze miala powyzej 2k polemizowalabym, czy to sa "niedostateczne" pieniadze poza tym jest to praca bez kwalifikacji, kazdy, kto potrafi dzwigac, ukladac i liczyc, moze ja wykonywac, dyrektorskiej pensji sie spodziewasz za takie kompetencje?

Odpowiedz
avatar leonkennedy
1 1

@bazienka: spróbuj utrzymać za 2000 mieszkanie samochód i rodzinę i wtedy powiedz czy to są godne pieniądze żeby znosić humory takich klientów. Nie dziwię się ludziom że nie chcą iść do pracy na kasę a do kasjerów mam szacunek od zawsze

Odpowiedz
avatar chomik123
0 0

@leonkennedy: zarabiam 2200 zł i jakoś jestem w stanie utrzymać siebie, mieszkanie, samochód i jeszcze umiem odłożyć na wakacje, czy inne przyjemności. Co prawda trochę muszę poczekać, aby odłożyć pieniądze, dajmy, na nowy telewizor, nie jem też codziennie w restauracjach, ale żyje na godnym poziomie. A jeśli już chce się zakładać rodzinę to trzeba się liczyć z tym, że i mąż i żona będą musieli pracować, jeśli oby dwoje zarabiają te 2000 zł i też spokojnie sobie poradzą. Moi rodzice z pensji nauczycielskich byli w stanie utrzymać i wychować 2 dzieci, a teraz budują sobie dom. 2000 zł to na prawdę nie jest mało...

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-1 1

@chomik123: owszem to jest dość fajna kasa dopóki nie musisz wziąć kredytu na przykład na remont czy inny duży konieczny wydatek

Odpowiedz
avatar chomik123
0 0

@leonkennedy: Dlatego podałam tu przykład moich rodziców. Zarabiają oni po 2500 zł na rękę (plus nadgodziny) i budują dom, na który musieli wziąć kredyt, a poza tym mają odłożone jeszcze pieniądze na moje wesele (jak się kiedyś w przyszłości nadarzy). Trzeba być po prostu zaradnym. Jako anegdotę powiem, że kumpel pracuje w szpitalu, jest urologiem i właśnie czeka na egzamin ze swojej specjalizacji, jest po skończonej rezydenturze i szpital w którym pracował zaoferował, że może u nich pracować do egzaminu za zawrotne 1400 zł na rękę. Kolega powiedział, że na ten czas idzie pracować na kasę do lidla bo z tego będzie mieć większe pieniądze.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-2 2

@chomik123: i to jest nasza kochana Polska. Kasjer czy inny człek bez studiów zarania więcej niż lekarz który poświęcił na naukę cała młodość. Moja kuzynka poświęciła 5 lat na naukę. Wydała na to w sumie około 60k. Wiadomo szkoła i utrzymanie a teraz po studiach zarabia tyle co ja bez studiów.

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
9 9

Aż przypomniały mi się czasy jak sama pracowałam na kasie. Było to jakies 7 lat temu, ale chyba niewiele sie zmienilo. Pracowałam w Tesco. Tam też dowiedziałam się dlaczego jest tak malo kasjerek. Sklepowi nie oplacalo sie zatrudniac stale np 10 kasjerek skoro ruch jest powiedzmy tylko w ciagu 4 godzin. Najczesciej w godzinach popoludniowo wieczornych prawda ??. Dlatego też ludzie byli zatrudnieni na 1/2 lub 3/8 etatu, niekiedy z dopelnieniem do pelnego. Wtedy sklep wzywal sobie rpacownika wtedy kiedy byl ruch ( to mozna bylo przewidziec). I tak zastanawia mnie jedna rzecz.. Patrzac na to wszystko z perspektywy czasu, teraz gdy moje zarobki przekroczyly 5 cyfr.... Jak to jest, że gdy pracodawca zatrudnia kogoś za najnizszą krajową, to niczym gestapo pilnuje aby ten pracownik bron boże nie zmarnował żadnej cennej minuty pracy na coś innego. Pracownik jak nie am nic do roboty, to ma sobie te robote znależc, sprzatac lub robić cuda na kije byle tylko sie nie obijać, bo przecież ON MU PLACI ZA PRACE !!.. A gdy pracodawca placi pracownikowi dużo, to nie przeszkadza mu że pracownik idzie w czasie pracy na kawe i w rzeczywistosci na 8h pracy pracuje 6h, dopoki robota jest wykonana. Ot taki paradoks.. im mniej ci placa, tym wieksze wymagania stawiaja....

Odpowiedz
avatar Etincelle
7 7

Hej, ja się zwykle rozgaduję, więc może powinnam to przemilczeć, ale jaki związek mają osiedle, park, zieleń i kamienice z historią o kolejce w Biedronce? :s

Odpowiedz
avatar Zunrin
3 5

Hmm dziwnie popularny tekst, bo też ostatnio słyszałem jak babka z mięsnego podobnie odpowiedziała klientowi. Tylko że tu nikt nie zbierał się do oklasków, a gość z miejsca odparował, żeby lepiej poszła po swoje koleżanki, bo kolejce znudziło się już wysłuchiwanie jakie mają problemy zdrowotne.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
1 7

Zachowanie tej kobiety nie zmienia faktu, że miała rację. Priorytetem powinna być sprawna obsługa klientów. Zatrudnianie dodatkowej kasjerki w godzinach największego ruchu powinno być normą. P.S. Pytanie do czytelników: czy byliście kiedyś w supermarkecie, w którym otwarte były WSZYSTKIE kasy?

Odpowiedz
avatar dyndns
4 4

@Fomalhaut: Byłem.Otwarcie nowego marketu. Chyba przez miesiąc wszystkie kasy były czynne.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 0

@Fomalhaut: Akurat market najbliższy mojemu miejscu zamieszkania obsadza zwykle wszystkie kasy w czasie największego ruchu. Czyli w weekendy, bo specyfika miejsca (miasteczko na obrzeżach dużej aglomeracji, którego mieszkańcy w większości pracują w mieście będącym jej centrum) sprawia, że w dni powszednie mało kto ma czas do tego sklepu zajrzeć, a jakoś kierownictwo nie pomyślało o zmianie godzin otarcia.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Fomalhaut: jasne. Biedra w Gdansku Glownym, polecam

Odpowiedz
avatar Dreadlak
0 0

@bazienka: Zauważyłem jedną zależność, której wiele osób nie rozumie. Polityka lidla i biedry zakłada w miarę ludzkie podejście dla pracowników i w godzinach popołudniowych w niedziele w sklepie jest tylko minimum kadry. 2 kasjerów, kierownik + 2 lotnych magazyn-półki. I wg mnie to dobre wyjście. Ale nie każdy się zgodzi i potem powstają sytuacje jak w historii.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

@Dreadlak: u nas jest 6 pracowników w niedzielę. Dział mięsny, cukiernia ochrona, 2 kasjerów i kierownik zmiany

Odpowiedz
avatar szafa
-3 3

Dlatego bawią mnie komentarze o wolnym rynku pracy, który niby się sam reguluje, które widzę w związku z planowanym kolejnym podniesieniem minimalnej - że niby jak brak pracowników, to pensje idą w górę. W marketach te szybujące pensje widać najlepiej, prych

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@szafa: Psst, w Lidlu i w Biedrze ludzie zarabiają powyżej minimalnej krajowej. Co więcej - znam wielu ludzi, którzy zarabiają WIELOKROTNOŚĆ minimalnej, mimo że pracodawca nie ma obowiązku tyle płacić. Co to za czary? Dlaczego nie podnieść płacy minimalnej do 10 tysięcy? Oczywiście brutto, żeby się Polaczkom w dupach nie poprzewracało od dobrobytu. Każdemu będzie się wygodnie żyło. A może dlatego, że to tak nie działa? Podstawy ekonomii się kłaniają. Nie pomyślałeś o tym, że minimalna 2000 brutto to plucie Polakom w mordę, bo pracownik zobaczy z tego jakieś 1400 złotych? Kto tu jest złodziejem? Pracodawca, który płaci 2400 złotych czy państwo, które zabiera 1000?

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-2 2

@lasek0110: i jedni i drudzy. Bo państwo kradnie ponieważ od wypłaty podatek a robiąc zakupy kolejny, a pracodawca wykorzystuje przepis najniższej krajowej i taka placi

Odpowiedz
avatar szafa
-2 2

@lasek0110: Po pierwsze, Lidl i Kaufland to wyjątki; w Biedrze, Stokrocie, Tesco czy Carrefourze zarabiają raptem trzy czy cztery stówy na rękę więcej niż minimalna i DALEJ jest to za mało, by ludzie tam przyszli do pracy, bo to jest DALEJ g*wniana pensja za taką ciężką robotę. Zresztą jaka by nie była, to pensje powinny dalej rosnąć, póki pracownicy się nie znajdą - a przecież Biedro czy Tesco to nie jest mała firma, która ma malutko klientów i ledwo łączy koniec z końcem i absolutnie nie może sobie pozwolić na jakąkolwiek podwyżkę (znajomi pracują, sama pracuję w markecie, wiem, że pieniądze idą tam czesto w bezsensowne rzeczy, a na pracownika nie). Po drugie, ja też znam ludzi, co zarabiają i po 7 tysięcy na rękę i po 3 tysiące na rękę i nie ma to nic wspólnego z wolnym rynkiem - bo na przykład trzy na rękę dostał na początek mój znajomy nieogar, który nie potrafi znaleźć w Google sobie jak upiec ćwiartkę z kurczaka, ale jest informatykiem i zna na tyle swój fach, że go przyjęli. Tyle że zgodnie z logiką wolnego rynku, powinien na początek zarabiać minimalną krajową, bo informatyków aktualnie jest u nas na pęczki, zwłaszcza takich, jak on, kompletnie bez doświadczenia i bez języków. Ale dostał trzy patyki, bo tyle się daje informatykom w moim mieście zawsze, niezależnie od tłumów chętnych i ich doświadczenia. Moja znajoma zarabia 7 patyków na rękę - robotę dostała po znajomości. A kasjerowi się nie da więcej niż 2 na rękę, bo nie i tyle, bo dać więcej kasjerowi to by było psucie rynku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@szafa: Myślę, że 2700 złotych to całkiem niezła pensja. Ups, jednak nie, ponad 1000 złotych zabiera Kapitan Państwo :v

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

@lasek0110: 2700 ja rękę to już całkiem nieźle. Jednak sklepy są specyficznymi zakładami pracy. Malo kto chce iść do pracy na kasę za najniższa czy nawet te 2k i szarpać sobie nerwy przez gburowatych klientów którym tylko w głowie jak tu się przywalic do kasjera choć on przeważnie jest bez winy. U nas w sklepie na dzień dobry potrzeba około 7 osób a nikt nie chce przyjść.

Odpowiedz
Udostępnij