Tak mi się przypomniała pewna sytuacja podczas porządkowania zdjęć...
W 2011 roku wybyłem na krótko do Norwegii. Zachwycony tamtejszą przyrodą oraz kulturą korzystania a niej* bardzo często chodziłem ze swoją wtedy jeszcze narzeczoną na długie spacery po lesie.
W lesie oczywiście żadnego papierka, już o stertach gruzu nawet nie wspominam. Podczas jednego ze spacerów zauważyliśmy leżący gdzieś w leśnej głuszy kawałek papierka. Nie chcąc, by w tym pięknym lesie nawet kilka kilometrów od miasteczka leżał choćby jeden papierek, schyliłem się i podniosłem...
... skasowany bilet warszawskiej komunikacji miejskiej.
* w Norwegii można przy zachowaniu odpowiednich wymogów biwakować w lesie łącznie z paleniem ognisk. Świadomość społeczna akurat w tym zakresie jest tak wysoka, że nawet tak z pozoru nierozsądny przepis nie stwarza zagrożeń. Po prostu każdy pali i gasi ogniska tak, by nie spalić lasu.
EDIT: pojawiła się informacja w komentarzach, że historia już była i faktycznie była, tylko że w Finlandii:
http://piekielni.pl/54327. Za niezamierzony plagiat oczywiście przepraszam - widać, że bilety warszawskiej komunikacji miejskiej po prostu lubią podróże... Sytuacja w każdym razie moja i autentyczna, rok 2011 okolice Kristiansand na południowym krańcu Norwegii.
Norweskie lasy.
A skąd wiesz że na tym bilecie nie była zapisana sokiem z cytryny informacja o miejscu porwania jakiegoś niewinnego człowieka, a to był jego ostatni krzyk wołania o pomoc przed porwaniem. A może tylko to z niego zostało po tym jak zjadł go niedźwiedź. A tak serio rozbawiła mnie ta historia, z takim piekielnym pstryczkiem więc daje plusa.
Odpowiedz@gggonia: Może faktycznie tak było :)...
OdpowiedzPrzecież ta historia już tu była...
Odpowiedz@FlyingLotus: http://piekielni.pl/54327
OdpowiedzJa to gdzieś czytałam. Albo jako legendę miejską albo już było
Odpowiedz@Allice: http://piekielni.pl/54327
Odpowiedz@Kumbak: o, nie mogłam znaleźć. Jednak nie mam urojeń
OdpowiedzJa tam pamietam z Norwegii puszki po Lechu w rowach :(
Odpowiedz@yourspecialitsupport: Nie tylko z Norwegii. Ja byłem kilka razy pochodzić sobie po angielskich górach/wzgórzach, to było całkiem sporo puszek po piwie w różnych miejscach - z tego ponad połowa to polskie.
Odpowiedz@Issander: Pewnie w większości to Polacy je zostawili, ale polskie piwo jest też często tańsze od innych marek. Do tego jest mocniejsze, a to często ma duży wpływ na wybór tego czy innego piwa. Sam mieszkając w Irlandii widuję zbyt często puszki po polskim piwie, ale nie tylko.
OdpowiedzPolactwo w wielkiej Europie.
OdpowiedzPowiedzmy sobie szczerze - syfiarz zostawiłby więcej niż jeden bilecik. Komuś po prostu wiatr porwał bilet, i to pewnie nie w tym lesie, tylko do tego miejsca akurat przywiało. Jeśli o czymś to świadczy, to tylko o tym, że Polacy mają burdel w kieszeniach/portfelach, a nie o śmieceniu.
Odpowiedz