Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historię 79491, przypomniała mi się przygoda z pewną małą prywatną firmą.…

Czytając historię 79491, przypomniała mi się przygoda z pewną małą prywatną firmą.

Otóż w 2008 roku podjęłam pracę w pewnym centrum serwisowym, które dopiero się rodziło. Ja i jeszcze inna dziewczyna byłyśmy pierwszymi pracownicami i co za tym idzie, dużo musiałyśmy zbudować samodzielnie. Choć bardziej ja, bo [K]oleżanka nie czuła się zbyt swobodnie przy komputerze, ogarniała tylko podstawy i to czego ją nauczyłam.

Nasza praca polegać miała na przyjmowaniu zgłoszeń nowych zleceń montażu linii telefonicznej czy internetu oraz zgłoszeń awarii na tychże łączach i zlecaniu wykonania grupom monterskim. Miałyśmy do dyspozycji pięć takich firm, każda na dany obszar ogarniający kilka województw. I w końcu wyglądało to tak, że całą bazę klientów ogarnęłam na początek ja najpierw w zeszycie :), a gdy otrzymałyśmy komputery, w Excelu. Po pół roku wysłano nas na szkolenie do Warszawy i już pracowałyśmy na programie przeznaczonym do tego typu akcji. Tam też ogarniałam większość tylko ja, bo [K] wiedziała tylko jak przyjąć zgłoszenie i je zakończyć.

Pani zastępca prezesa nie potrafiła się tam nawet zalogować, a też była na tym szkoleniu...
A pan prezes? Cóż mogę o nim powiedzieć, burak który wykształcenie kupił na targu, a firmy dorobił się po tatusiu, kultury za to nie nauczył go nikt... Dlaczego tak określam tego pana? Otóż co tydzień zdawałyśmy mu raporty, raz ja raz [K]. Jednak w jej raportach wiecznie mu coś nie pasowało i kiedyś przy chłopakach z jednej z grup wypalił do mnie - Pani Alijano Pani ma maturę proszę poprawić raport [K]... Dziewczyna nie miała matury jednak wykształcenie średnie owszem. Ale dla typa liczył się papierek, a faktycznie do jej raportów nie można było się doczepić tak na dobrą sprawę.

Umowa.
Pierwszą dostałyśmy na trzy miesiące tzw okres próbny, z szałowym wynagrodzeniem 800zł. Obiecane miałyśmy podwyżki do co najmniej 2000zł brutto jeśli się sprawdzimy. Jednak po tym okresie niespodzianka, prezes jest z nas zadowolony jednak z podwyżką jeszcze się wstrzymuje, bo coś mu jeszcze nie pasuje. Nie potrafił określić co dokładnie.

Traktowanie.
Kiedyś dostałyśmy opieprz od małżonki szanownego prezesa (tak też tam pracowała), że nie wstajemy z krzeseł kiedy "szefo" wchodzi do pokoju. To jest nie do pomyślenia. Innego dnia sekretarka firmy zapytała nas czy przywitałyśmy się z córką szefostwa, kiedy uświadomiłam ją że to małolata (7 lat) powinna powiedzieć pierwsza dzień dobry, spojrzała na mnie jakbym dopuściła się grzechu śmiertelnego.

Urlop.
Prezes zapowiedział, że raczej nie ma szans, bo wówczas jedna z nas musiała by pracować za drugą (pracowałyśmy jedna od 7 do 15 druga od 12 do 21). Oczywiście wpadł na pomysł aby zatrudnić jeszcze kogoś dopiero kiedy wierciłyśmy mu dziurę w brzuchu o to jakiś miesiąc. I tutaj niespodzianka - pierwsza zatrudniona stwierdziła po pierwszym dniu, że nie da się pracować w takich warunkach jakie stwarza prezes i więcej nie wróciła. Dwie kolejne wytrzymały dwa tygodnie i razem z nami złożyły wypowiedzenia (my również miałyśmy dość, choć z wszystkich piekielności pamiętam tylko tyle ile opisałam). I tak mnie plus dwóm nowym udało się zwolnić za porozumieniem stron a koleżanka, z którą pracowałam od początku musiała przepracować tam jeszcze miesiąc. I ta na koniec miała jazdy.

1. Sekretarka przyszła kiedyś do niej z "dobrą" radą, żeby poszła przeprosić szefa za złożenie wypowiedzenia bo szef jest gotów jej wybaczyć...

2. Jako, że nie mieli nikogo na nasze miejsca, wysłali do koleżanki na przeszkolenie panią sekretarkę. Ta oprócz tego dodatkowo kontrolowała koleżankę na każdym kroku.

3. Na koniec, żeby dobić moją byłą współpracownicę, szef zszedł do naszego biura do sekretareczki i przed nosem koleżanki wręczył jej nowy telefon komórkowy z wdzięczności za jej pracę oraz poinformował ją o opłaceniu dla niej wakacji.

pseudo szefowie buractwo

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-3 13

Tak się właśnie zastanawiałem o co chodzi z tą historią i końcówka mi wyjaśniła. Zwykła zazdrość bo pani sekretarka dostała telefon i wakacje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@Sharp_one: nie zazdrość. Prezes moją koleżankę gnoił na każdym kroku za brak matury, to że świetnie pracowała go nie interesowało. Ja ogarnęłam cały system pracy i bazę zgłoszeń. Sam nie wiedział co i jak. Jak napisałam centrum dopiero się rodziło to było bardziej moje dziecko niż jego. Mimo to miał nas w dupie i myślał, że będziemy dymać za najniższą i bez urlopu. Sam własnej firmy nie ogarniał, gdyby nie jego zastępczyni to dawno poszedł by na dno. On i jego małżonka to typ co wyżej sra niż dupę ma. Zarobki za nakład pracy też nieadekwatne.

Odpowiedz
avatar Jorn
8 8

@alijana: Przecież sama napisałaś, że koleżanka niewiele ogarniała z podstawowego narzędzia waszej pracy.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
4 4

@Jorn: Tez tak to zrozumiałam. Że tylko autorka ogarniała robotę, bo koleżance słabo szło. Któraś nie miała matury, ale nie zdołałam zrozumieć, która - autorka czy jej koleżanka. Trudno mi się to czytało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Jorn: koleżanka miała problem z komputerem owszem, ale szybko się uczyła. Raporty jakie tworzyła wg mnie były bardzo dobre, jednak nasz prezes wolał inne. Na zasadzie "Kali przybył, Kali zrobił, Kali pojechał". Jednak głównie wisiałyśmy na telefonie uspokajając klientów oczekujących na nową instalację czy usunięcie awarii, oraz ponaglając monterów. Tutaj koleżanka radziła sobie rewelacyjnie.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 2

@alijana: Jeśli raporty nie odpowiadały ich adresatowi, to najprawdopodobniej nie były dobre.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@Jorn: Dla tego człowieka nie było dobre to co składało się z wielu zdań złożonych. Nawet w rozmowie.

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@Sharp_one: No tak, w końcu zarabianie 800 zeta miesięcznie i proszenie się o urlop to żadna piekielność. Typowe.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@alijana: Skoro szef nie lubił takich raportów to koleżanka nie mogła zacząć ich pisać zdaniami prostymi? Ot, dla świętego spokoju? I jak szefostwo poradziło sobie po Waszym odejściu, skoro z historii wynika że nikt poza Tobą nie ogarniał podstawowego narzędzia pracy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@jass: Serwis nie istnieje, raz że pani sekretarka sama stwierdziła iż ma za dużo pracy z tym i z tego powodu nie była zbyt miła dla klientów. Pani z-ca prezesa dzwoniła do mnie i do koleżanki czy nie wróciłybyśmy do pracy. Oraz z tego co się później dowiedziałam to grupy monterskie zrezygnowały ze współpracy z tym panem(spotkałam kiedyś na mieście szefa jednej z grup, akurat w trakcie pracy), też mieli go dość. Podpisali umowę bezpośrednio z firmą, która nam zlecała robotę, a która była bezpośrednim serwisem dużej firmy telefoniczno-internetowej. Taki to był łańcuszek FIRMA zlecała instalację serwisowi A, który z powodu nawału zleceń zlecał niektóre serwisowi B czyli nam. Ogólnie serwis egzystował jeszcze przez jakieś pół roku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2017 o 20:02

Udostępnij