Do niedawna pracowałam w popularnym fast-foodzie. Knajpa jest w dużym mieście, w obleganym miejscu, więc klientów mamy sporo. Bardzo dużo ludzi przychodzi z dziećmi i właśnie o nich będzie ten post. Zazwyczaj wizyty rodzin przebiegają bezproblemowo, jednak kilka sytuacji zapadło mi w pamięć.
1. Godzina 7 rano, przychodzi pani i od progu drze się w stronę kasjera "pan da zestaw dziecięcy z nuggetsami!". Kasjer tłumaczy kobiecie, że niestety nie ma takiej możliwości, bo jest teraz oferta śniadaniowa i nie ma nuggetsów, może dać co innego. Babka popatrzyła i powtarza "pan da nuggetsy, pan chyba mnie nie zrozumiał, to DLA DZIECKA!". No niestety, nuggetsów nie mamy dla nikogo, ani dla dziecka, ani dla prezydenta i papieża, nie ma i koniec. Do babki nie docierały żadne tłumaczenia, ona chce nuggetsy dla dziecka i mamy jej dać bo to dla dziecka, a dziecku nie można odmówić bo to dziecko. No cóż, ciekawe metody wychowawcze. Finalnie babka wyszła obrażona po rozmowie z kierownikiem, oczywiście bez tych nieszczęsnych nuggetsów.
2. Siedzę sobie w okienku drive i przyjmuję płatności. Często dmucham tam też balony, jak ktoś poprosi to mu daję, ale tym razem balony się skończyły. Podjeżdża auto, w środku rodzice i trójka dzieci. Pan płaci, po czym mówi, że chce 3 balony. Ja mu na to, że niestety dzisiaj nie mamy. Na to facet "ale jak to nie macie, ja obiecałem dzieciom, macie mi dać!". Dzieci usłyszały, że nie ma balonów i w ryk, bo one chcą. Facet mi nie odjeżdża tylko doprasza się tych balonów, ja mu mówię że nie mam, ten dalej swoje. Dopiero jak mu powiedziałam, że na pocieszenie może dzieciom kupić dodatkowe zabawki do zestawów (płatne 6 zł za szt.) to pojechał dalej. I po co obiecywał dzieciom te balony?
3. To samo okienko drive, przyjmuję płatność. Facet po zapłacie mówi, że chce jeszcze bitą śmietanę w kubku. Niestety, nie sprzedajemy takiego czegoś, może kupić lody z bitą śmietaną (kupował zwykłe lody, dla dziecka). Na to facet zrobił się najpierw czerwony, potem zielony, zaczął się dusić, pluć i wrzeszczy "jak to kurtka nie dacie mi bitej śmietany? To dla dziecka, które lubi śmietanę, taka wielka firma chce stracić klienta bo skąpicie bitej śmietany dla dziecka? To DLA DZIECKA, macie mi dać!!!".
Jak już skończył wrzeszczeć i histeryzować, popłakał się (!) i odjechał. Oczywiście dziecko siedziało obok i wszystkiego słuchało. Tak trudno wyjaśnić dziecku, że nie może dostawać wszystkiego na co ma ochotę? Albo chociaż kupić dziecku lody z tą ulubioną bitą śmietaną?
4. Mikołajki. Kolega przebrał się za Mikołaja, przygotowaliśmy upominki dla dzieci (zabawki ze starych serii zestawów dziecięcych), kolega miał to rozdawać. Dzieci zadowolone, a rodzice?:
- Bo ta zabawka jest jakaś brzydka, można wymienić?
- Bo to jest ze starej serii, wymieńcie mi na tą z nowej serii.
- Bo w domu mam jeszcze 10 dzieci i dla nich mi dajcie 10 zabawek.
- Ta zabawka jest jakaś mała i brzydka, jak możecie takie śmieci dawać? Kupcie coś lepszego następnym razem!
No nie, następnym razem nic nikomu nie damy.
5. Znowu śniadania, tego dnia wyjątkowo nie sprzedawaliśmy tostów - popsuł się toster. Przychodzi babka o 7 rano i chce kupić 5 tostów, my oczywiście przepraszamy i proponujemy coś innego. Na to babka zrobiła się czerwona ze złości, warknęła "przez was wy (panie lekkich obyczajów) moje dzieci pójdą głodne do szkoły! Jak się z tym czujecie wy (ponownie panie lekkich obyczajów)??". No cóż, tuż obok jest sklep spożywczy, piekarnia, stacja benzynowa, Żabka, my mamy mnóstwo innych produktów. Chyba jednak dzieci nie muszą głodować.
6. Przychodzi facet z niemowlęciem w wózku. Maluch ma może ze 3 miesiące, jeszcze nawet nie siedzi. Pan zamawia zestaw dziecięcy, po czym prosi mnie żebym pokazała zabawki. Mówię mu, że zabawki są obok w gablocie, ale on chce koniecznie dostać je do ręki bo dziecko małe i nie widzi z takiej odległości. Ok, myślałam, że facet pewnie przyszedł z drugim dzieckiem, które już gdzieś tam popędziło, podaję kilka zabawek do wyboru. Na to koleś podstawia je temu niemowlakowi i mówi żeby wybierał. Przypominam, niemowlak nawet jeszcze nie umiał siedzieć, na pewno nie rozumiał co ma zrobić. Ale mądry tatuś się nie poddaje, pokazuje każdą zabawkę maluchowi, pyta co chwilę którą chce. Ja patrzę na niego jak na wariata, nie wiem czy facet czeka aż mały mu odpowie czy co? W końcu powiedziałam mu, że małemu chyba najbardziej spodobał się piesek, na szczęście ojciec podzielił moje zdanie i wziął pieska. Po 15 minutach rozmowy z niemowlakiem.
7. W weekendy odwiedza nas najwięcej rodzin, zatrudniono więc hostessę. Dziewczyna bawi się z dziećmi, robi zwierzątka z balonów, maluje buzie, rozdaje kolorowanki i inne gadżety. Fajnie? No nie, ciągle są jakieś pretensje. Jak nie o to, że w środku tygodnia o godzinie 23 nie ma hostessy, to o to, że hostessa jest w pracy. "Na uj pani do nas podchodzi, mieliśmy szybko wyjść, a teraz mały chce balona i inne głupoty! Wypier... !". Jest hostessa, która oferuje za darmo przypilnowanie i zabawianie dzieci, a ludziom jest jeszcze źle, serio.
Oczywiście nie są to sytuacje wyjątkowe, codziennie znajduje się ktoś, kto domaga się specjalnego traktowania i stawania na głowie z powodu dziecka. Czy to naprawdę taki duży problem wyjaśnić dziecku, że nie zawsze dostanie wszystko czego chce?
gastronomia
Moim zdaniem tymi śniadaniami to strzelili sobie w stopę. Pamiętam jak kiedyś z 30 osób stało przed ladą,czekając na normalną ofertę. Sama zmiana menu to totalna masakra. A zdecydowana większość ludzi to debile. Jak ten facet. Kompletny debil i pewnie weekendowy tata.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Te śniadania nikomu się nie podobają, wszyscy na nie ciągle narzekają, ale nic z tym nie można zrobić. Ktoś na górze tak wymyślił więc tak jest, trudno. Tylko potem pracownicy muszą się użerać z wkurzonymi ludźmi którzy chcą nuggetsy na śniadanie i ich nie dostaną.
Odpowiedz@emceflaler: ja akurat lubię śniadania w mcd ;-)
Odpowiedz@hulakula: ja też :D O ile regularna oferta tego fast fooda srednio mi odpowiada i prawie nigdy nie korzystam, o tyle ze śniadań zdarza mi się korzystać.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: O ile pamiętam to śniadania wprowadzono po nagonce ze strony UE i USA, chodziło o kaloryczność oferty, wtedy pojawiły się też te zdechłe jabłka i sałatki. Także to forma obrony fast foodu przed pomysłami w stylu: zakaz sprzedaży nieletnim
Odpowiedz@hulakula: @mijanou: To jesteście dziewczyny w mniejszości. Ludzie potrafili robić mega awantury o Big Maca o 8:00. Albo zamawianie happy meala trwało w nieskończoność bo dzieci chciały kurczaczki a tu nie ma. Wiec padało na tosta lub poczekamy na normalną ofertę
OdpowiedzOferta śniadaniowa w McD jest o wiele smaczniejsza niż oferta zwykła! Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy na nią narzekają i koniecznie muszą żreć na śniadanie Big Maki czy inne gunwo, którego się pewnie już w życiu najedli do porzygu.
Odpowiedz@ElleS: Bo może akurat mają ochotę właśnie na to. "Restauracja" której symbolem jest hamburger podawany w najróżniejszych formach nie ma hamburgera... . Wyobraź sobie że idziesz do steakhouse i dowiadujesz się że teraz mają np czterogodzinny maraton sałatkowy i nie podają steków. Wprowadzić coś innowacyjnego zachęcać do skorzystania pewnie ale podstawową ofertę chociaż w okrojonym zakresie powinni mieć na stałe.
Odpowiedz@emceflaler: nigdy nie jadłem gorszego gówna niż oferta śniadaniowa w maku.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ja uwielbiam ofertę śniadaniową, zwłaszcza tosty. A narzekającym proponuję zmienić lokal: nie podoba się brak Big Maca o 8 rano? Wiadomo, gdzie są drzwi.
OdpowiedzPotwierdzam, ludzie w dzisiejszych czasach nie potrafią wytłumaczyć dziecku, że czegoś nie dostanie. Nie wiem skąd to się bierze, ale rzeczywiście dzieciaki muszą dostać wszystko, czego chcą i dostać to TERAZ. Nie mogą poczekać, nie mogą z czegoś zrezygnować. Widzę to w wielu różnych miejscach, stało się to normą. Ciekawa jestem czy w ten sposób wychowane pokolenie roszczeniowych dzieciaków będzie w przyszłości żądało wszystkiego czego zapragnie od obcych ludzi, to i teraz, bo tak będą przyzwyczajeni. Czy może w zderzeniu z rzeczywistością, gdzie ktoś nie będzie chciał im czegoś dać, pomóc, czy zrobić będą wpadali w histerię, krzyczeli, tarzali się po podłodze? Ciekawe.
Odpowiedz@Shineoff: najdziwniejsze jest to, że nieraz do dzieci szybciej dociera niż do ich rodziców.
Odpowiedz@Shineoff: bo teraz model wychowania wyglada tak: ja rozłożyłam nogi (maDka) ja zrobiłem pare pompek (tatuśek) wy teraz się zajmujce tym co zesmy zrobili.
Odpowiedz@Shineoff: Bo tak jest kierwa łatwiej.
OdpowiedzNr 5. Przebija kompletny brak podstaw obsługi klienta. Ja wiem, że to portal do narzekania, a klienci to natręci zawracający dupę, ale to jest niemalże chleb powszedni polskich sprzedawców. Nigdy przenigdy nie mówi się klientowi, żeby sobie poszedł kupić produkt u konkurencji. Za tekst, że "tu obok są trzy sklepy i piekarnia" ode mnie z knajpy wyleciałabyś z hukiem. Wiem, że z zepsutego tostera nie wyczarujesz tostów choćbyś się zesrała, ale nie wolno w ten sposób kończyć rozmowy. Pamiętaj, klient nie musi dostać wszystkiego po co przyszedł, ale musi wyjść zadowolony. To wbrew pozorom nie jest to samo.
Odpowiedz@Fomalhaut: Ależ nikt w ten sposób nie skończył rozmowy, nie wiem skąd taki wniosek. Pani zaproponowano inne rzeczy,natomiast piekielne było to że pomimo możliwości zakupienia czegoś na śniadanie u nas albo w pięciu innych sklepach okolicy babsko nas zwyzywało bo jej dzieci będą głodne.
Odpowiedz@Fomalhaut: czytaj ze zrozumieniem. To było podsumowanie historii a nie odpowiedź do Klienta.
Odpowiedz@Fomalhaut: mnie zastanawia JAK sobie wyobrażasz że w takiej sytuacji możesz zadowolić klienta?
Odpowiedz@Fomalhaut: Aha, czyli u ciebie w knajpie klient może wyzywać pracownice od ku*ew? Podaj namiary knajpy, ja na pewno tam nie przyjdę. Teraz się zastanawiaj, jak mnie zadowolić ;). A swoją drogą u mnie nikt by za taki tekst nie wyleciał, jakby klient zwyzywał moją pracownicę od ku*ew. Jeszcze bym spytała czy wyjdzie sam czy mu kopem pomóc.
OdpowiedzModlę się, żeby pan z historii numer sześć nie karmił tym zestawem niemowlaka.
Odpowiedz@CatGirl: Zna się na dzieciach jak ja na rugby (oczekiwanie wyboru zabawki od dzieciaka poniżej pół roku - serio?), więc wcale bym się nie zdziwiła, gdyby mu dał ten Happy Meal (i może jeszcze pozwał sieć do sądu, że dzieciak po tym płacze. Słyszałam o gościu, który to zrobił, bo mu po Happy Meal chandra nie przeszła. Ale to chyba w USA, u nas by ten numer - jeszcze - nie przeszedł).
Odpowiedz@CatGirl: A jakby ten gość z USA wygrał sprawę, to na widok czeku z odszkodowaniem by mu chandra z miejsca przeszła :)
OdpowiedzJak napisałam wyżej- czasem bywam w Macu i nieraz widzę, jak zachowują się troskliwi rodzice i powiem Wam, że moim zdaniem zachowują się gorzej niż ich kilkuletnie dzieci. Od zwracania się do dorosłych pracowników per: ty lub: "MASZ mi dać" aż do używania słownictwa powszechnie używanego za wulgarne.Nieraz zdarzało mi się zwracać im uwagę. W każdym MACU powinien być zatrudniony ochroniarz z pałą bo dorosłego chama raczej już się nie wychowa.
Odpowiedz@mijanou: Mnie najbardziej wkurza, że takim chamom się często ustępuje i daje czego chcą. Przykład: Inny popularny fast food. Seba dostał zamówienie, poszedł usiąść, skonsumował połowę po czym wpierniczył się w kolejkę i zaczął się wykłócać. Oczywiście krzyk i wulgaryzmy bo inaczej się nie da. Kasjerka udowodniła mu, że nie ma racji na co on rzucił obrzydliwym komentarzem na temat jej piersi po czym rzucił (!) w nią tym żarciem. Kasjerkę szlag trafił, ale oczywiście nic nie może mu zrobić. Do akcji wkroczył kierownik, który mimo, że usłyszał "hehehe" Seby, tłumaczenie kasjerki i potwierdzających jej słowa parę osób w kolejce to... zrobił temu dupkowi drugie zamówienie. Za darmo. Mina ludzi i kasjerki mówiła o tej sytuacji wszystko. I zgadzam się z tym co mówisz. Powinien być ochroniarz w każdym takim miejscu czy sklepie i takich klientów lać pałą bez ostrzeżenia po czym wywalać na ulicę. Buractwo i chamstwo się powinno tępić bez litości.
OdpowiedzA taki filmik mi się skojarzył. Sebuś, Karyna, Dżesika i Brajanek w akcji. Szkoda mi tych dzieci, bo pewnie w domu już niejedno widziały. https://www.youtube.com/watch?v=G4pzUi0kq-g ta sama sytuacja z genialnym komentarzem Micha https://www.youtube.com/watch?v=FnqIkH3swcI&t=423s
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2017 o 9:24
@mijanou: Piękne. Urzekł mnie tekst "To się dzieje, jak człowiek przechodzi przez pasy. Bez pasów".
Odpowiedzteraz dzieci to święte krowy, którym wszystko się należy. niestety rodzice nie myślą o tym, że podstawiając dziecku wszystko pod nos i spełniając każdą zachciankę robią mu krzywdę. moim zdaniem rozsądnie jest wyznaczyć jakieś granice i uczyć dziecko, że nie zawsze może dostać to, czego chce, bo w dorosłym życiu nikt nie będzie przejmował się jego kaprysami. tyle że większość woli hodować rozpieszczonych roszczeniowych gnojków.
OdpowiedzPrzypadek 1 może narobić firmie problemów. Skoro jest oferta, to jest oferta, nie można odmówić sprzedaży towaru ze względu na porę dnia. Ukrywanie przed klientem towaru jest karalne.
Odpowiedz@krogulec: Jest oferta śniadaniowa i klasyczna, pierwszy raz się z takim czymś spotykasz? Nie tylko McDonald's tak ma, wiele restauracji oferuje inne menu rano a inne w porze obiadowej, to całkiem normalne i legalne. Nikt nie ukrywa przed klientem towaru. Swoją drogą - nie robisz u nas czasem zakupów? Mamy jednego delikwenta który podjeżdża codziennie w porze śniadaniowej i codziennie chce kanapkę z oferty klasycznej. Pomimo kilku skarg i codziennej odmowy facet nadal uparcie przyjeżdża i ciągle dopomina się kanapki z klasycznego menu. Sprawę tłumaczyło mu już kilku zwykłych pracowników, managerów, nadal nie dociera, facet twierdzi że ma prawo kupić zwykłą kanapkę. A tak na prawdę nie musimy mu nic sprzedawać, to prywatna firma, jak kierownictwo stwierdzi że kończymy ze sprzedażą burgerów i sprzedajemy same frytki to mamy do tego prawo.
Odpowiedz@emceflaler: Wyobraź sobie, że nie jadam w fastfoodach. Za to pracuję w sprzedaży i ciut przepisów znam. I jeżeli towar jest w ofercie np w menu wiszącym na ścianie. To macie obowiązek go sprzedać, a ograniczenie godzinowe nie ma u nas podstaw prawnych.
Odpowiedz@krogulec: To wyobraź sobie, ze w godzinach porannych wisi inne menu. Klasyczne jest schowane, wszędzie wisi śniadaniowe, o godzinie 10:30 zamieniamy menu. Mak ma tylu różnych specjalistów od prawa i przepisów że nie ma opcji żeby coś było niezgodne z prawem, za dużo by ryzykowali.
Odpowiedz"I po co obiecywał dzieciom te balony?" Obiecał dzieciakom balony, bo zawsze u was dostawał balony i nie przewidział, że wasze kierownictwo jest na tyle nieudolne, że nie potrafi zapewnić ciągłości dostaw.
Odpowiedz@Jorn: Widzę kolejnego roszczeniowego klienta. Wszystko czasami się kończy, balonów często nam brakuje bo dowożą je na weekend, raz zejdzie więcej a raz mniej. Przypominam że są to DARMOWE gratisy, możemy ich wcale nie rozdawać. Czasami też po prostu nie ma czasu na ich nadmuchanie, klienci powinni się z tym liczyć.Moze ja jestem jakaś dziwna ale idąc gdziekolwiek nie oczekuje że dostanę jakiś gratis, jak coś dostanę to fajnie, jak nie to trudno, nie urządzam histerii z powodu braku darmowych próbek w drogerii albo balonów w maku. I jeszcze jedna sprawa - gdyby nie cebule które biorą po 20 balonów na raz spokojnie starczyłoby balonów dla wszystkich. Ale nie starcza bo przyjdzie taki typowy Janusz i weźmie ze stojaka wszystkie balony, dobrze ze stojak przykręcony bo by ze stojakiem zabrał.
Odpowiedz@emceflaler: Jeszcze raz, prostszymi zdaniami, bo nie zrozumiałaś: nie jest winą tego klienta, że wam zabrakło balonów. Przyzwyczailiście go, że zawsze były, więc miał prawo oczekiwać, że tym razem też będą. Nie jest też jego winą, że nie potraficie cebulakom odmówić i dajecie im po te 20 balonów.
Odpowiedz@Jorn: Nadal uważam że cała wina jest po stronie klienta a nie kierownika restauracji. Tym bardziej ze brak balonów nie jest sytuacją wyjątkową, co chwilę ich nie mamy i na dobrą sprawę wcale nie musimy mieć. Nie rozumiem jak można być takim burakiem by robić awanturę o brak darmowych gadżetów i moim zdaniem nic nie tłumaczy tego pana.
Odpowiedz@emceflaler: Nadal nie rozumiesz. Ale czego można oczekiwać po kimś nazywającym budę z hamburgerami restauracją.
Odpowiedz@Jorn: No tak, argumentów brakło to się obraża rozmówcę :D
Odpowiedz@Imnotarobot: no cóż, typowy roszczeniowy klient maka -ma zawsze rację a obsługa jest głupia i nieudolna bo nie zawsze ma balony dla jaśnie pana. Niestety pełno takich osób przychodzi, codziennie.
OdpowiedzBędąc częstą klientką opisanej restauracji, spotykam się z masą piekielności ze strony rodziców z dziećmi. Zatem bardzo współczuję osobom, które pracują w takich miejscach w dzisiejszych czasach. Ja zjem i wyjdę, a oni muszą tam zostać, użerając się z "mądrymi" rodzicami. Swoją drogą, chciłabym zobaczyć te wszystkie rozwydrzone bachory za 20 lat na, powiedzmy, rozmowach o pracę. "Ale jak to ja nie dostanę tej pracy, jak to, ja tego tak nie zostawię, zaraz zadzwonię do mamy!". Brzmi absurdalnie? Nie zdziwię się, jak tak będzie.
Odpowiedz@reksai: Ja bardziej się spodziewam czegoś w stylu "Jak ja nie dostanę tej pracy, to już nigdy u was nic nie kupię!! Stracicie klienta!!" Ojej, serio? :D
OdpowiedzAż dziw, że ten pan od balonów nie zażyczył sobie tych zabawek za darmo w ramach rekompensaty za brak balonów ;)
Odpowiedz@szafa: Ten Pan akurat nie, ale kiedyś przyjechała na drive młoda para i zaczęła się dopraszać o darmową zabawkę. Limuzyna, ona w białej sukni, on w garniturze, stoją pod makiem i drą po chamsku ryje że mają dostać na początek nowej drogi darmową zabawkę (bo oczwiście zapłacić 6 zl to nie łaska). W końcu kupili tą zabawkę przy akompaniamencie wrzasków i bluzgów, chciałam im jeszcze worek cebuli dorzucić ale kierowniczka się nie zgodziła :(
OdpowiedzDo punktu 6 mam pytanie, czy te zabawki nie mają ograniczenia wiekowego? Przecież nawet pluszaki mają ostrzeżenie, że istnieje ryzyko oderwania np oka i potknięcia.
Odpowiedz@KurkaRurka: niemowlakowi czy dziecku do lat 3 by nie sprzedal. Sprzedal doroslemu. A co dorosly z tym zrobi ro inna bajka.
Odpowiedz@KurkaRurka: Mają ograniczenie wiekowe, zazwyczaj są dla dzieci powyżej 3 lat. Ale zabawki kupują dorośli, a nie dzieci, więc nic nam do tego. Dorosły daje ją dziecku do zabawy na swoją odpowiedzialność.
Odpowiedzaz mi sie przypomina kwestia z "Charlie i fabryka czekolady" "TATO! SPRAW, ZEBY CZAS PLYNAL SZYBCIEJ!!!" ( i dzieciecy foszek)
Odpowiedz