Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeczytałam historię o mandatach od SM za źle zaparkowane samochody z powodu…

Przeczytałam historię o mandatach od SM za źle zaparkowane samochody z powodu braku oznaczeń. U mnie na osiedlu jest podobny problem.

Pod blokami są podwórka, wyasfaltowane, do których prowadzi droga dojazdowa z ustawionym "potykaczem". Tuż po stworzeniu owej drogi (wcześniej był tylko rozpadający się chodnik w tym miejscu) zarząd spółdzielni oświadczył, że z drogi i podwórka mogą korzystać mieszkańcy, którzy chcą wnieść/wynieść ciężkie przedmioty z mieszkania, zapakować samochód na wyjazd itp. Chodzi o to, żeby parkować tam tylko na chwilę, a nie robić z tego regularny parking. Oczywiście powiedzieli, ale znaku nie postawili.

I tak oto zostałam uraczona mandatem za parkowanie w tym miejscu (dosłownie na 10 minut żeby załadować furę), ponieważ jakiś "życzliwy" sąsiad wezwał SM kilka godzin wcześniej do zaparkowanej na środku furgonetki, która dowiozła komuś meble i stała tam kilka godzin. Sprawę w straży wyjaśniłam, zostałam pouczona, mandatu nie było.

OK. Napisałam pismo do spółdzielni aby ustawili odpowiedni znak, na co oni mi piszą "no ale po co, przecież to jest teren prywatny i SM nie może sobie wlepiać tam mandatów". No jak widać jakoś mogą. Teren jest prywatny, ale nieogrodzony, więc SM z jakichś przyczyn potraktowała go jako drogę publiczną.

Dziś rano też widziałam jak biegali z aparatami, i coś czuję że znów dostanę mandat, tym razem za parkowanie w innym miejscu, które nie jest wyznaczone, ale ludzie tam stają, bo na osiedle, gdzie jest 800 mieszkań jest 20 miejsc parkingowych, z czego tylko 4 (!) leżące na terenie spółdzielni. Wcześniej miejsc było ok. 100, co sprawiało, że dało się zaparkować. Obecnie spółdzielnia sprzedała teren (długa historia) i 80 miejsc poszło się j... Alternatywą jest stawianie samochodu 10 ulic dalej (bo wszędzie są zakazy parkowania, tereny prywatne itp.).

Właściwie, może jest tu ktoś, kto ma jakiś patent jak wymusić stworzenie dodatkowych miejsc? Bo powiem szczerze, że ciężko się żyje, kiedy o miejsca jest wojna, a spółdzielnia choć posiada wolne tereny, woli je sprzedawać. Dodam, że na osiedlu następuje obecnie wymiana pokoleń, więc samochodów przybywa, ale i tak większość członków spółdzielni to osoby w wieku 70+, które nie chodzą na walne zgromadzenia, i w d... mają czy będzie gdzie zaparkować czy nie.

osiedle

by Shineoff
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar WilliamFoster
0 0

Teren nie musi być ogrodzony, żeby drogą

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
5 5

Zeby droga przestała być publiczna. A co do polityki spółdzielni, to na to jest jedna rada - zacząć chodzić na zebrania. Zachęcić też trzeba innych młodych ludzi, żeby zmienić trochę równowagę sił.

Odpowiedz
avatar xpert17
5 5

A nie stoi przypadkiem znak "strefa zamieszkania"?

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 2

@xpert17: Stoi, ale w innym miejscu i tak jakby nie obowiązuje na tym wjeździe. Generalnie strażnik sam twierdzi, że jest to złe oznaczenie i nie wiadomo jaki znak czego dotyczy, więc zakaz parkowania można zinterpretować różnie.

Odpowiedz
avatar xpert17
0 4

@Shineoff: skoro znak stoi, to za znakiem jest strefa zamieszkania, nawet jak wjedziesz takim wjazdem, że udajesz, że go nie zobaczyłaś. A w strefie jak wiadomo, parkować nie wolno poza miejscami wyraźnie wyznaczonymi do tego celu.

Odpowiedz
avatar otaku1
3 5

@xpert17: A to jak gdzieś jestem pierwszy raz lub zawsze korzystam z jednego wjazdu to profilaktycznie powinnam sprawdzić wszystkie inne czy ktoś przypadkiem strefy zamieszkania czy innego znaku nie ustawił?

Odpowiedz
avatar Shineoff
3 3

@xpert17: Znak stoi przy innej uliczce i jest tylko jeden. A na osiedle można wjechać 3 uliczkami :D

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
6 6

Chyba jedyne wyjście to faktycznie zacząć chodzić na te nieszczęsne zebrania. Nie licz na to, że osoby 70+ nagle zaczną walczyć o miejsca parkingowe, bo one ich zwyczajnie nie potrzebują. Koło mojego bloku jest mnóstwo miejsc, ale 90% z nich jest wynajmowanych przez spółdzielnię mieszkańcom i "omotylkowanych". Nieszczęśliwcy, dla których nie starczyło tych luksusów, tłoczą się na nielicznych nieoznakowanych na zasadzie kto pierwszy ten lepszy. W Spółdzielni lezy mnóstwo podań o dzierżawienie miejsca parkingowego, ale cóż... dla wszystkich nie starczyło i nie starczy.

Odpowiedz
avatar Shineoff
4 4

@KatzenKratzen: Na zebraniach z góry ustalony jest przebieg zgromadzenia. Głosowania odbywają się na początku, a osoby, które chcą cokolwiek powiedzieć (np. ludzie, nie sprzedawajmy tej działki, bo tam jest plac zabaw i nie ma go gdzie przenieść) są niedopuszczani do głosu - dopiero po głosowaniu mogą się wypowiedzieć w tzw. "Sprawach różnych". Zebrania trwają ok 6 godzin, więc zanim dojdzie do spraw różnych, które są na końcu, większość osób idzie do domu. Organizowane są w takich godzinach, kiedy normalni ludzie są w pracy, albo dopiero wracają (np. o 15). Starsze osoby nie mają prawa przyjść z osobą towarzyszącą (część z nich niedowidzi, niedosłyszy, albo średnio orientuje się w tym co się dzieje i kiedyś przychodzili ze swoimi dziećmi, czy wnukami, którzy tłumaczyli im nad czym jest głosowanie obecnie im nie wolno). Również ok 50 starszych osób dostaje instrukcje jak ma głosować. Młodym ludziom celowo utrudnia się dostanie w poczet członków spółdzielni, żeby na zebrania przychodzić nie mogli. To jest bardzo złożony problem i też myślałam, że wystarczy zmobilizować młodych, jednak praktyka pokazuje że dopiero likwidacja spółdzielni cokolwiek pomoże :(

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
2 2

@Shineoff: W spółdzielni moich rodziców, tez swojego czasu wykształciła sie podobna praktyka. Zebrania odbywające się w godzinach, w których jedynie krewni i znajomi królika mogli uczestniczyć oraz sztywny plan uniemożliwiający podjęcie dyskusji. Skończyło się, gdy grupa wk...ionych lokatorów wzięła wolne w pracy i wbiła na zebranie. Skończyło się przysłowiowym "wywiezieniem prezesa na taczkach" i wybraniem nowego zarządu. Było to ładnych kilkanaście lat temu, ale od tego czasu spółdzielnia uznawana jest za wzorcową.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 4

@Shineoff: Coś mi się zdaje, ze w takiej sytuacji to tylko zmiana zarządu mogłaby pomóc. Czy zarząd tej spółdzielni nie składa się przypadkiem z "leśnych dziadków" przyspawanych do stołków od roku 1970?

Odpowiedz
avatar Shineoff
1 1

@KatzenKratzen: Taki starszy pan, co głośno opowiada, że "on się prokuratury nie boi". Więc tak, ustawiony na wszystkie sposoby niestety

Odpowiedz
avatar mijanou
3 9

Generalnie te spółdzielnie powinno się jak najszybciej zlikwidować. Masz własnościowe mieszkanie ale i tak płacisz wysokie czynsze a jak nie płacisz to spółdzielnia może Cię eksmitować, chociaż na mieszkanie masz akt notarialny poświadczający, że to Twoja własność. A pomimo, że płacisz, jak za zboże to i tak hydraulika musisz wezać prywatnie bo ten zatrudniony w spółdzielni co najwyżej odetnie wodę bo naprawy to już nie w jego gestii. Nie wiem, czy nie lepsze i nie tańsze są wspólnoty mieszkaniowe bo przynajmniej odpada ciężar utrzymywania panów prezesów, panów administratorów a płacisz jedynie za sprzątanie terenu, energię/inne media na terenie i te remonty i inwestycje, które autentycznie mieszkańcy chcą przeprowadzić.

Odpowiedz
avatar Shineoff
6 6

@mijanou: Zgadzam się z Tobą w 100%. Wspólnoty są OK, pod warunkiem że trafi się na normalnych sąsiadów. Mieszkałam kiedyś we wspólnocie, gdzie było łącznie 20 mieszkań, więc na zebrania przychodzili wszyscy. No i na tych zebraniach regularnie wzywana była policja, pogotowie i inne atrakcje, bo szanowny pan mecenas dał w mordę szanownemu panu urzędnikowi, ponieważ nie mogli dojść do porozumienia w sprawie ocieplenia budynku. Takie awantury były na każdym zebraniu, po mordobiciu zebrania się kończyły, a wspólnota nie ustalała NIC. Natomiast później, w odwecie pan inny pan jeszcze innemu panu wybił szyby w samochodzie, bo źle ów pan zagłosował. Tragikomedia :D

Odpowiedz
avatar mijanou
-2 2

@Shineoff: fakt, tragikomedia. I pewnie zawsze się kilku takich "mundrych" znajdzie w każdej wspólnocie. Jednak jak sobie patrzę na ten mój czynsz to się zastanawiam gdzie tu sens utrzymywania tych molochów zwanych spółdzielniami.

Odpowiedz
avatar goodfather
1 1

@mijanou: Jesteś pewien że masz mieszkanie własnościowe?Bo ludzie nie rozróżniają spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego od odrębnej własności lokalu kiedy to jesteś w 100% właścicielem mieszkania, części wspólnych i gruntu pod blokiem. I tak szczerze mówiąc patrząc po tym jakie koszty ponoszą znajomi mający mieszkania w wspólnotach i jakie problemy tam występują to na jedno wychodzi czy wspólnota czy spółdzielnia. Wszystko zależy na jakich ludzi się trafi.

Odpowiedz
avatar Shineoff
0 0

@goodfather: Odróżniam :D U mnie w spółdzielni mało już jest spółdzielczych, ale to nic nie zmienia, a różnice w czynszach są minimalne.

Odpowiedz
avatar mokry42
6 6

Tak czytam o waszych problemach i cieszę się że najbliższy sąsiad mieszka 200 metrów ode mnie, a wkoło domu mam 15 hektarów własnego placu.

Odpowiedz
Udostępnij