Historie o szalonych mamuśkach są od dłuższego czasu na topie, postanowiłam zatem podzielić się też swoją.
Jakiś czas temu miałam problem z internetem w mieszkaniu. Właściciel obiecał coś z tym zrobić, ale parę dni musiałam się przemęczyć. Jako, że miałam do oddania ważny projekt w pracy, któregoś dnia (kiedy to internet całkowicie odmówił posłuszeństwa), wybrałam się do pewnej znanej restauracji fast-foodowej, aby skorzystać z hot spota.
Wczesna godzina, cisza, spokój. Po zakupie dwóch kubków dużej kawy i dwóch kanapek, zasiadłam do stolika. Rozłożyłam laptopa, wszystkie swoje papiery i biorę się do pracy. Ludzi powoli zaczyna przybywać, niemniej jednak wolnych miejsc nie brakuje.
W pewnym momencie do restauracji przychodzi pani mama z dwójką wrzeszczących szkrabów. Zamawiają popularny zestaw dla dzieci i krążą po lokalu w poszukiwaniu stolika idealnego. Wpatrzona w ekran laptopa, obserwowałam ich kątem oka i ze zgrozą stwierdziłam, że zbliżają się do mnie. Pani mama staje nad moim stolikiem i mówi.
- Stolik zwolnij, chcemy zjeść.
Tak, dokładnie użyła tych słów. Rozejrzałam się - fakt, te wygodniejsze stoliki z kanapami były pozajmowane, natomiast miejsc ze zwykłymi, plastikowymi krzesłami nie brakowało. Tłumaczę zatem kulturalnie, że w tym miejscu siedzę ja, po czym pokazuję na jeden z wolnych stolików, mówiąc, że tam jak najbardziej pani mama może sobie usiąść. Ta jednak wciąż złowrogo patrzy mi w oczy i mówi:
- Głucha jesteś? Chcemy zjeść tutaj, dzieciom tu jest wygodniej. Mają mi z tych krzeseł pospadać i głowy porozbijać? Ty nie jesz, możesz sobie iść.
(swoją drogą - to z kanapy spaść i rozbić głowy już nie można? :D)
Ok, zrobiło się poważnie. Pokazałam mój jeszcze pełen kubek kawy i zamówione kilka minut temu frytki i mówię, że jednak jem. Pani mama upiera się, że jej dzieci chcą usiąść na kanapie. Stwierdziłam, że nie mam czasu na takie cyrki i że może sobie tutaj stać cały dzień, bo ja przesiąść się nie zamierzam. Myślałam, że zaraz rozpocznie się rzeź, jednak pani mama odwróciła się i odeszła, mamrocząc pod nosem coś o chamstwie i bezdzietnych pracoholiczkach.
Czy coś mnie ominęło, czy może rzeczywiście istnieją przepisy mówiące o tym, że jak nie masz dzieci, nie masz prawa zajmować wygodniejszych miejsc w restauracjach?
matka dzieci
Taki przepis nie istnieje. JESZCZE.
OdpowiedzOczywiście, że przegapiłaś. Ale ponieważ trafiłaś na istotę życzliwą i pomocną (mnie!) to zaraz Ci streszczę pokrótce ostatnio wprowadzone przepisy. Jako bezdzietna pracoholiczka masz obowiązek: - ustąpić berbeciowi miejsca w autobusie/tramwaju/pociągu itp. Oczywiście, na Twoim miejscu usadzone zostanie dzieciątko. Ma małe i słabe nóżki. - przepuścić mamusię w kolejce do lekarza. Nieważne, że zaraz zemdlejesz/zwymiotujesz/padniesz trupem. Jej się NALEŻY, bo wyprodukowała nowego członka społeczeństwa, a Ty jesteś bezproduktywna. - przepuszczać mamusię w kolejce w sklepie. Co z tego, że dzierżysz w łapie jedynie wodę mineralną i maszynkę do golenia a Pani Mama zaopatrzona jest w wózek wielkości TIR-a z przyczepą i bagażnikiem dachowym. - w żadnej knajpie pod żadnym pozorem nie wolno Ci zajmować wygodnego stolika/krzesełka/fotelika. Skąd możesz wiedzieć, czy w pewnym momencie nie wejdzie Pani Mama w towarzystwie Przyszłości Narodu i nie zechce tego miejsca zająć?. - Masz pogodnie i z uśmiechem przyjmować kopniaczki, uderzonka, poszturchiwanko, poszczypywanko, brudzenie Twojego ubrania itp przecież "to tylko DZIECKO" - niech CI nie przyjdzie do głowy odmówienie użyczenia Twojej komórki/laptopa/tabletu. Przecież dziecko się nudzi i chce się tylko pobawić! Drodzy Piekielni, czy nie zapomniałam o czymś? Pomóżcie uświadomić Bezdzietnej Pracoholiczce jej obowiązki względem Pani Mamy wychowującej Przyszłość Narodu.
Odpowiedz@KatzenKratzen: jeszcze "popilnuj mi dzieciaczka przez chwilkę, bo widzę, że się nudzisz" oraz "będziesz miała dzieci, mózg ci zwietrzeje i wszystko zrozumiesz" :)
Odpowiedz@KatzenKratzen: jedna rzecz, w ostatnim punkcie powinno być jeszcze: *Jeżeli posiadasz zwierzę, szczególnie futrzaste, musisz pozwolić dziecku na głaskanko, szarpanko, miętoszonko i inne formy ogólnie pojmowanej zabawy niezależnie od tego, czy Ty i/lub wyżej wymienione futrzaste zwierzę sobie tego życzycie.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Masz obowiązek poczęstować dziecko frytkami/chipsami/kanapką/ cokolwiek tam akurat jesz, bo to wstyd pożałować dziecku. Najwyżej kupisz sobie nowe, przecież cię stać skoro nie masz dzieci :)
Odpowiedz@KatzenKratzen: O,o, mam jeszcze jedno: Jeśli pani Matka ma akurat fantazję zmieniać dzieciakowi pieluchę na sąsiednim stoliku (Pani Matka może zmieniać pieluchę gdzie tylko chce, nawet na biurku prezydenta, rzecz jasna), masz prawo jedynie obserwować w niemym zachwycie. Inaczej jesteś wydelikaconą księżniczką.
Odpowiedz@Fahren: @cija: @Etincelle: @Alien: Bardzo dziękuję za wszystkie Wasze uwagi! Widzę, że jednak o wielu nowych przepisach zapomniałam! Niewątpliwie przydadzą się one naszej Bezdzietnej Pracoholiczce! @reksai - oczekujemy podziękowań na kolanach za zaznajomienie Cię z obecnie obowiązującymi PRZEPISAMI!
Odpowiedz@KatzenKratzen: uzupełniam. Masz obowiązek bezkrytycznie zachwycac się zdjęciami pociechy, nawet jeśli maDka bombarduje Cię setkami zdjęć dziennie typu: "Robimy kupę", "Pierwszy pawik", "Umazałem się kaszką", ..... Jeśli tego nie robisz, nie reagujesz lub blokujesz i urywasz kontakt to znaczy, że chyba nie jesteś kobietą bo każda kobieta się zdjęciami dzieci zachwyca przecież.
Odpowiedz@mijanou: Chylę czoła. Zapomniałam o Bezwzględnym Uroku. Reksai, dopisuję do listy przepisów!! Zachwycać się każdym zdjęciem/filmikiem, na którym Brajanek/Dżesika właśnie zrobił kupkę/siusia na nowe meble/ wymiotuje na nowy dywan. Teraz już masz chyba komplet obowiązujących przepisów. Pora się dostosować. A propos! mój synek właśnie ma ochotę pobawić się Twoim ajfonem/zjeść Twoje śniadanie/zając Twoje miejsce! No co, dziecku odmówisz???? Próba generalna przed Tobą....
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2017 o 23:53
@KatzenKratzen: próbę generalną to mam często podczas lotów na trasie Londyn-Gdańsk (lub odwrotnie)z biegającymi po samolocie i wrzeszczacymi dziećmi bo ich rodzice mają je w poważaniu. Ja już nawet mam w bagażu podręcznym kredki i kolorowanki bo już wolę rozdać i mieć spokojny lot niż wysłuchiwać wrzasków czy znosić obkopywanie. Z beztroskimi rodzicami nie ma co dyskutowac bo odpowiedź stale ta sama:'No przecież to tylko dziecko".
Odpowiedz@KatzenKratzen: Ja bym jeszcze dodala, ze w niektorych ekstremalnych przypadkach kiedy dziecko ucina poobiednią drzemkę, caly swiat ma byc cicho i chodzic na paluszkach.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Dodałabym jeszcze podstawową zasadę w autobusach, tramwajach, pociągach czy poczekalniach. Jeżeli siedzisz sobie wygodnie i naprzeciwko siedzi Matka z Dzieckiem i Dziecko uśmiecha się do Ciebie, zagaduje, wyciąga rączki masz OBOWIĄZEK ZAREAGOWAĆ. Oczywiście musisz uśmiechnąć się do Dziecka, pogadać z nim, pobawić się i pochwalić Matkę jakie zajebiste, piękne i zdolne ma Dziecko. Jeżeli tego nie robisz, siedzisz sobie cicho i bezczelnie ignorujesz zaczepki Dziecka - jesteś wredną, samotną, smutną i beznadziejną osobą.
Odpowiedz@thefinalaction: A ile bym dała, żeby wszystkie psy mnie tak zaczepiały jak obce bachory :D
Odpowiedz@KatzenKratzen: zapomniałaś o tym, że w żadnym wypadku NIE WOLNO ci interweniować, kiedy latorośl razem z matką/babką/ciotką jadąc w tym samym przedziale w pociągu co ty zacznie ów przedział rozpieprzać w drobny mak siadając na oparciu, skacząc po kanapach w butach i drąc się jakby było przypiekane zywcem w odbyt.
Odpowiedz@KatzenKratzen: Jeszcze OBOWIĄZKOWO wzruszać się nad zdjęciem rączki, nóżki, ba nawet zużytej pieluchy Przyszłości Narodu
Odpowiedz@KatzenKratzen: - masz tez dzieci z usmiechem czestowac kupionym przez siebie posilkiem, bo Brajanek lub Dziesika to lubi - no i w zadnym razie nie mozesz zwrocic matce uwagi na to, ze restauracja al bo autobus to nie miejsce na darcie mordy przez pociechy, bo " to TYLKO DZIECKO i ma prawo do ekspresji"
Odpowiedz@mijanou: kopalabym rodzica :) @paski: taaa i prosze sciszyc duza scene na Woodstocku, bo Brajanek sie boi
OdpowiedzCóż... Zwykła postawa roszczeniowa.
OdpowiedzJako pracownik gastronomi chciałam tylko napisać, że bardzo szanuję Twoją postawę i przywraca mi ona wiarę, że są na tym świecie dobrze wychowani ludzie. To, że nawet w głupim fastfoodzie dbasz o to, żeby zajmując stolik być cały czas klientem jest tak rzadko spotykane. Ja na ogół spotykam się z tym, że wszelkiego rodzaju doradcy kredytowi/ubezpieczeniowi zajmują stoliki, goście nie mają gdzie usiąść i zjeść a oni sobie biznesy załatwiają. I foch jak każesz im wyjść! Aż mi się ciśnie parę historii :)
OdpowiedzOczywiście, nie musiałaś i nie powinnaś im ustąpić, ale... stoliki są przeważnie 2/4 osobowe, jeśli kobieta z dwójką dzieci chciała usiąść przy twoim stoliku, to znaczy że sama zajmowałaś czteroosobowy stolik?
Odpowiedz@Issander: Ty tak serio? Nie wiem, czy bywasz w restauracjach, ale w większości nie ma stolików jednoosobowych. Poza tym, jak napisałam w mojej historii, wolnych stolików było na pęczki.
OdpowiedzZastanawiam się, co trzeba miec we łbie aby do obcego czlowieka na dzien dobry startowac z trybem rozkazującym i pretensjami w głosie. Pewnie w 99,9% przypadkow rozkazujący i tak nie otrzyma tego, czego żąda bo nikt raczej nie lubi, gdy go przypadkowa osoba ustawia do pionu. I jeszcze to "tykanie", wtedy od razu wiadomo, ze ma sie do czynienia z prostaczkiem. Wczoraj mialam taka sytuacje w markecie. Panstwo chcieli wyjsc przez kasy, przeciskali sie przez ludzi i do jednego mowia "czy moglby sie pan przesunac" a do mnie "przesun sie". Serio? Udalam, ze nie slysze.
OdpowiedzOculum pro oculo, dentem pro dente Trzeba bylo popatrzec sie gleboko w oczy dzieciom i powiedziec: - Zdradze wam mały sekret o ktorym na pewno nic nie wiecie (chwila ciszy dla zrobienia atmosfery)... Wszyscy umieramy i wy kiedys tez umrzecie. A potem sie usmiechnac szeroko i wrocic do pracy na laptopie czy jedzenia frytek. 100% skutecznosci. Polecam. Prawo Hammurabiego zawsze skuteczne.
OdpowiedzPrzynajmniej odeszła. Jakiś czas temu jadłyśmy z koleżanką lody w galerii handlowej, jacyś państwo przyszli i bez słowa wtarabanili się na wolne miejsca przy naszym stoliku... Gdyby zapytali czy mogą się dosiąść oczywiście byśmy się zgodziły, ale takiego buractwa się jednak nie spodziewałam.
Odpowiedz@jass: ludzie nie ogarniaja, ze to nie bar mleczny, gdzie jesz i sobie idziesz, tylko spotkanie towarzyskie, w ktore sie ludziom nie wpierdziela jakbys byla z kolega to rownie dobrze moglaby to byc randka, ja bym nie chciala randkowac w towarzystwie jakichs obcych ludzi przy stoliku....
OdpowiedzParafrazując Abelarda: mam tak głęboko w d..ie pani dzieci, że jak będę myć zęby, to szczoteczką wydłubie im oczy.
OdpowiedzNo jak to. Przecież jeżeli kobieta ma skończone 25 lat i nie ma dziecka oraz nie jest zakonnicą to z urzędu eutanazja. To nie wiedziałaś?
Odpowiedz