Kilka lat temu, za pięknych, studenckich czasów, wybrałam się na wyjazd majówkowy do Pragi, organizowany przez samorząd wydziału. Wszystko organizowane po studencku - czyli wybrane same najtańsze opcje. Także firma autokarowa najtańsza, jaka istnieje na rynku. Tyle wstępu.
Plan wyjazdu był tak ułożony, żeby wykorzystać długi weekend co do godziny, więc wyruszaliśmy późnym wieczorem ostatniego dnia zajęć.
Zdziwiło mnie to, że przemiły kierowca, który z nami wyruszył spod uczelni, został zmieniony po jakichś 200 kilometrach na innego, a tamten miał już dojechać sam do końca trasy. Powiedzieli, że takie są przepisy, więc nie wnikaliśmy. Sama mam chorobę lokomocyjną, więc siedziałam z przodu i spałam, zmożona aviomarinem, ale reszta, jak to studenci, pili piwko, gadali, nucili jakieś wydziałowe przyśpiewki.
Mi nie przeszkadzało, za to kierowca się wściekał i bardzo wulgarnie do nich odnosił. Nie chciał też robić postojów, żeby nie dokupili alkoholu, tylko jechał bez przerwy.
W końcu, około 7 rano, 30 kilometrów od Pragi, wszyscy zasnęli. Kierowca też. Jadąc autostradą, na tempomacie 100 km/h, wjechał w ogromną tablicę informacyjną, która owinęła się wokół autokaru i pojechała z nami kilkadziesiąt dobrych metrów, zanim kierowca się obudził i powiedział: "O k&%wa, zasnąłem".
Wypadek niezbyt poważny, ale przednia szyba stłukła się całkowicie i mnie obsypała deszczem szklanych igieł od czubka głowy po stopy. Wszyscy w szoku. Ja, niezbyt poważnie ranna, ale z powbijanym szkłem na absolutnie każdym centymetrze ciała. Z punktów, w które powbijały się igiełki, leje się krew, także po twarzy. Na szczęście oczy całe, ale w nosie, uszach i ustach szkło.
Wstaję, wychodzę na miękkich nogach z autokaru. Każdy ruch = więcej igiełek i coraz głębiej wbite w skórę. Widok dość makabryczny. Kierowca patrzy na mnie, rozgląda się, po czym zaczyna wrzeszczeć na wszystkich "sku%&$syny zepsuły mi nowiutki gps".
Reakcja dziwna, ale ok, gość jest w szoku. Daliśmy mu chwilę ochłonąć, zdecydowaliśmy co dalej. Po chwili rozmowy, organizator wycieczki wyciąga telefon i mówi, że dzwoni po policję i pogotowie. W tym momencie kierowca wyszarpuje mu telefon i rzuca na ziemię, wrzeszcząc "nigdzie k**&& nie dzwonisz, przez was jeszcze stracę pracę, gówniarze!”.
Oczywiście, po służby zadzwonił ktoś inny, ale nie mogę pojąć, co miał w głowie kierowca.
zagranica wyjazdy wypadek
Szyb samochodowych nie robią już z tzw "bezpiecznego szkła"?
Odpowiedz@nanny: Od wieeeeeelu lat :)
Odpowiedz@nanny: Robią. Dlatego stłukła się w mak drobnych igieł, które spadły na przednie siedzenie, a nie na wielkie płaty, które obcięły głowy pasażerów w trzech pierwszych rzędach. Cała konstrukcja szyby była na czymś, jakby folii, która częściowo się utrzymała w ramie okna.
OdpowiedzAle podejrzewam, że kierowca stracił pracę a ty miałaś ciekawą przygodę :)
Odpowiedz@marynarka: te igly sa tak samo realne jak to ze powbijaly sie na "absolutnie każdym centymetrze ciała" szczególnie na tych z które mialas z tylu :) szyby samochodowe nie tluka sie w ten sposób
Odpowiedz@piesekpreriowy: @kazmirz: Tak właśnie się tłuką te bezpieczne szyby. Gdy uderzenie nie jest zbyt mocne, utrzymują się na folii, która normalnie jest między warstwami szkła. Jednakże przednia szyba autobusu jest przeważnie bardzo duża, więc i prawdopodobieństwo, że folia odłamków nie utrzyma, też jest większe. A tego czepiania się stwierdzenia o "każdym centymetrze ciała" nie będę nawet komentował, bo dyskusja z troglodytami nieznającymi pojęcia "przenośnia" jest poniżej akceptowalnego poziomu.
Odpowiedz@Jorn: Walnij łbem w szybę to zobaczysz jak się bije. Gdzie logika? Te szyby tłuką się na w miarę owalne kwadraciki o takiej wielkości, że nawet do oka ci nie wpadnie.
Odpowiedz@piesekpreriowy: "Wmiarę owalne kwadraciki" xD Śmieszne:D Jak masz gdzieś wolne szkło hartowane do telefonu to je sobie "popękaj" porządnie i zobacz co ci zostanie na rękach - taki szklany pył, czy też "igiełki". Szyby samochodowe zachowują się bardzo podobnie.
Odpowiedz@piesekpreriowy: Po co tu jesteś trollu? Uważaj bo któregoś dnia zrobią z Tobą to, co zrobili Duńczycy z Fort Collins w South Parku (s20e06) ;) "Colareedo.. that's a very goofy name" ;)
Odpowiedz@Jorn: "dyskusja z troglodytami nieznającymi pojęcia "przenośnia" jest poniżej akceptowalnego poziomu". Niekoniecznie "troglodytami". Przenośni nie rozumieją też np. ludzie chorzy na zespół Aspergera, a mam wrażenie, że na forach internetowych jest nadreprezentacja takowych, bo z powodu związanych z tym schorzeniem brakiem umiejętności społecznych znajdują tam bezpieczne dla siebie środowisko komunikacji. Generalnie są to ludzie inteligentni, często posiadający dużą wiedzę, ale rozumiejący wszystko bardzo dosłownie i zupełnie niezdolni do odczytywania emocji. Nie zawsze dyskutując z aspergerowcem można go rozpoznać po tym, co pisze. Mnie się parę razy udało i kiedy zorientowawszy się z kim mam do czynienia zmieniłem sposób dyskusji i zamiast krytykować go za to, że nie rozumie co piszę, wytłumaczyłem mu bardzo łopatologicznie i bardzo dosłownie, niemalże jak kilkuletniemu dziecku, co i dlaczego napisał źle, to skończyła się kłótnia... Tak że kiedy ktoś irytuje nas w Internecie swoim "czepianiem się słów", to warto się czasem zastanowić, czy aby nie my do czynienia właśnie z takim przypadkiem...
Odpowiedz"Historia o nieopróżnianym wc w autobusie do Grecji, przypomniała mi moją wycieczkę studencką". Co to za kretyńska moda na nielogiczne zupełnie oddzielanie podmiotu od reszty zdania?
OdpowiedzŚmieszy mnie to, jak bardzo wszyscy łapią za słowa autorkę.
OdpowiedzCo miał w głowie kierowca? Być może ciąg dalszy szoku.
Odpowiedz@Jorn: Bardzo możliwe. I trochę rozumiem, że szukał winnych sytuacji, ale jednak chyba był jakoś szkolony co robić w razie wypadku.
Odpowiedz@marynarka: Szkolenie szkoleniem, ale jeżeli ktoś praktycznie nie przeżył dotąd takiej sytuacji, to w momencie jak się w niej znajdzie, całe szkolenie wyparowuje z głowy...
OdpowiedzDla wyjaśnienia: Tak, macie rację. Złapaliście mnie. Nie zmierzyłam tego dokładnie i nie wiem, czy oby na pewno każdy centymetr ciała miałam pokryty drobinkami szkła. Ale byłam pokryta nimi i z przodu i z tyłu, bo odruchowo się pochyliłam i obróciłam od kierunku jazdy już pod uderzeniu i wiercąc się "wtarłam" sobie też w plecy szkło, które było na siedzeniu. Najbardziej nie polecam mycia włosów po takim wypadku. W szpitalu w Pradze nie byli w stanie usunąć mi całego szkła ze skóry głowy bez golenia mnie na łyso, czego nie chciałam. Więc przez kolejne dni, kiedy myłam włosy, kaleczyłam sobie ręce o własną głowę.
Odpowiedzwcale sie nie dziwie, ze sie wkurzal na przyspiewki, to jest miejsce publiczne, nie ognisko i sama tez nie zyczylabym sobie sluchac spiewu w autokarze czy autobusie, szczegolnie w porze nocnej na przyklad aczkolwiek mogl zareagowac uprzejmie
Odpowiedz