Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Była w Warszawie pewna kobieta - szczupła, dość wysoka, tlenione na jasny…

Była w Warszawie pewna kobieta - szczupła, dość wysoka, tlenione na jasny blond włosy, prosta grzywka nad oczami. Pani średnio 4 razy w tygodniu grasowała przy dużych węzłach komunikacyjnych, zwłaszcza stacjach metra. Podchodziła do ludzi i mówiła "przepraszam, wyciągnęli mi cały portfel, potrzebuję 5 zł na bilet, by dojechać do domu, czy może mi pan/pani pomóc?" Po trzech latach widywania jej dosłownie wszędzie, zniknęła. Niestety na 2 lata. Na dzień dzisiejszy widuję ją dwa dni w tygodniu. Jeżeli nie chcecie wspierać nieróbstwa babeczki i alternatywnego źródła zarobku, radzę zwracać uwagę na ludzi.

W 2013 spotkałam przy stacji metra Służew kobietę, którą naprawdę okradli i potrzebowała na bilet. Nikt jej nie chciał pomóc. Jak dałam jej 4 zł na bilet to się rozpłakała i chciała się umawiać na następny dzień, żeby mi to oddać. Straszne, jak przez cwaniactwo niektórych ludzi inni nie mogą uzyskać pomocy, gdy jej potrzebują.

cwaniactwo

by mikado188
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar hamsterod
7 15

Dokładnie tak to działa - dlatego ja z zasady nie daję nikomu pieniędzy. Jeszcze nie zdarzyło mi się spotkać osoby wyglądającej jak po napadzie, bo wtedy bym się zastanowił..

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 17

Na dworcu w Katowicach też grasuje/grasowała taka osoba. Mysi blond, po trzydziestce, twarz zmęczona używkami. Trzeba jednak przyznać, że się starała - latem chodziła z dużym plecakiem, w czapeczce, wyglądała jak zwykła turystka. To było rozbrajające jak podchodziła do ludzi prosząc o te brakujące dwa złote, trzymając w dłoni lodowatą butelkę coca-coli (czyli jakieś 5zł, biorąc pod uwagę dworcowe ceny).

Odpowiedz
avatar Wilczyca
8 12

Myślę, że 99,9999% żebrzących "na bilet" to ściema, jakby kogoś okradli i nie miał na bilet to chyba zaryzykowałby jazdę na gapę i ewentualne tłumaczenie kontrolerowi, niż publiczne żebranie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Wilczyca: bo ja wiem? Znaczy też mi się wydaje, że większość "okradzionych" zmyśla. Ale o ile do pociągu wysiądę bez biletu, to do pks-a już nie. Plus jazda bez biletu ORAZ dokumentów mogłaby się skończyć katastrofą finansową. Tzn. ja w pierwszej kolejności pewnie próbowałabym coś zastawić, albo uzyskać pomoc na policji/w jakimś biurze informacji turystycznej. Ale jakby się nie udało? Inna rzecz, że w takiej sytuacji wolałabym poprosić o pożyczkę i jakoś te pieniądze oddać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

Czytam historię i zastanawiam się, jak bym zareagowała(i każdy z nas...), gdybym rzeczywiście została okradziona, sama, w obcym mieście. Najpierw policja, a potem? Można zastawić coś np. w lombardzie, ale bez dowodu osobistego? Ktoś ma jakieś doświadczenia, albo pomysły?

Odpowiedz
avatar burninfire
4 4

@tysenna: Można pogadać z kontrolerem, pojechać bez biletu i po prostu zapłacić mandat. Wiem, że drogo wyjdzie, no ale przynajmniej się dojedzie. Najlepiej byłoby jednak nie nosić wszystkiego w jednym miejscu, bo nawet sam telefon daje możliwość kupna biletu przez internet. Chyba, że ktoś jest fanem starych rzęchów, albo super bezpieczny i używa karty kodów do przelewów, a akurat mieszka sam i nikt mu tego kodu z pewnością nie poda. Wtedy dobrze byłoby nosić w kieszeni jakieś 50-100 zł.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
0 8

Ja przepraszam za bycie grammar nazi, ale jest takie powiedzonko: "Prawda łączy, pewność dzieli". ;)

Odpowiedz
avatar waldorf
2 2

Nie grasuje ona także po dworcu Wileńskim? Był taki namolny babsztyl. Przebierał się i dalejże żebrać i to dość nachalnie! Odpowiedziałem celowo łamaną polszczyzną, że mogę jej kupić jedzenie. Poszło sobie to coś. Po czym mija mnie, kupującego napój w automacie i pyskuje "A żeby ci tak połknął, wuju jeden"...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2017 o 21:50

avatar mikado188
2 2

@waldorf: Nie wiem czy chodzi po Wileńskim, bo nigdy tam nie byłam. To jest dość zniszczona kobieta po 40, ale ona zawsze stara się chodzić ubrana dobrze (w końcu ją tylko okradli). I zawsze wstawia ten sam kit, że zbiera na bilet mzk. Czy kiedykolwiek pyskowała nie wiem, bo ją po prostu mijam odpowiadając "nie" na stawiane pytanie.

Odpowiedz
avatar takaya
3 3

W Krk spotkałam się z dwoma przypadkami podobnego typu żebractwa. 1. Koleś rzucał ściemę, że zapomniał kluczy do domu i musi czekać na żonę jak wróci i pytał czy nie dałoby mu się 2 zł na fajki, bo mu zabrakło (pokazywał drobne by się "uwiarygodnić"). 2. Babka sterczała w kolejce przy automacie MPK coś tam naciskając po czym podchodziła do ludzi na przystanku i pytała czy ktoś nie może jej dać złotóweczki, bo jej zabrakło do biletu. Za grosz wstydu...

Odpowiedz
avatar Haniii98
5 5

Ja kiedyś spotkałam takiego gościa, mówił że mu dosłownie złotówki na bilet do domu brakuje a że wyglądał w porządku to mu dorzuciłam tą złotówkę. A pół godziny później go znowu spotkałam i mnie nie poznał i jeszcze raz wystartował z tym tekstem, że mu złotówki brakuje. I hm, nie powiem, jakoś tak przykro mi się zrobiło.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Dlatego ja tam wolę dać, jak mam. Może i dwóch na trzech to oszuści, ale przynajmniej temu trzeciemu pomogę w biedzie. Poza tym z dwojga złego naprawdę wolę już jak ktoś tak wciska kit niż jak okrada innych. Mówię to jako sprzedawca - w moim sklepie kradzieże liczone są na tysiące złotych miesięcznie :/. Dopiero co dzisiaj spier*oliło kilku byczków z garnkami za 1200 zeta, które za jakiś czas pewnie sprzedadzą na Świebodzkim :/. A tu przynajmniej chcę to daję, nie chcę, to nie daję.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

Też kiedyś się na nią natknęłam i dzięki Piekielnych wiedziałam, że to oszustwo, inaczej dałabym jej pieniądze - tak jak żebrakom nie dorzucam się nigdy tak w tym wypadku człowiek od razu myśli, że sam mógłby się znaleźć w takiej sytuacji. Inna sprawa że chodziła na stacji metra, czyli jakoś przez bramki musiała przejść, no ale coś takiego zauważa się zwykle za późno.

Odpowiedz
avatar mikado188
2 2

@jass: chodzi po stacji, bo na powierzchni (np często na tzw patelni) chodzi policja i by ją przyuważyli i mała by problemy. Po peronie już tak często patroli nie ma.

Odpowiedz
Udostępnij